coryllus coryllus
1806
BLOG

Pradziadek, Tomek, Latinitas, Urszula, Simbelmyne i inni

coryllus coryllus Kultura Obserwuj notkę 43

Wszyscy, których nicki wymieniłem w dedykacji wydrukowanej w książce, a także wszyscy moi czytelnicy, którzy zaglądali na ten blog w ciągu ostatnich czternastu miesięcy nie wpisując tu żadnych komentarzy lub czyniąc to sporadycznie. Jak pewnie zdążyliście zauważyć pokora nie jest tą cechą, która wyraźnie wyodrębnia mnie z tłumu innych autorów. Można by nawet powiedzieć, że jest na odwrót, że chcąc uzewnętrznić swoją pokorę byłbym wśród tych autorów jakimś kuriozum, dziwowiskiem i małpą na śniegu. Mimo tego ryzyka postanowiłem jednak podjąć wyzwanie i ukorzyć się przed wami wszystkimi.

 
Brak pokory, cierpliwości i wrodzona gwałtowność charakteru kazały mi napisać ten poprzedni list. Zrobiłem to nie licząc się z waszą delikatnością, z dobrymi myślami, które kierowaliście do mnie czytając tego bloga, z waszymi wobec mnie oczekiwaniami. Nie chciałem także przyjąć do wiadomości, że blog ten i wasza tu obecność są dla mnie bardzo istotne. I za to wszystko, za ten postępek chciałem was wszystkich drodzy czytelnicy bardzo mocno przeprosić.
 
Postanowiłem kontynuować blogowanie nie tylko dlatego, że wielu czytelników zareagowało bardzo emocjonalnie na wcześniejszą deklarację, ale również dlatego, że sprawia mi to przyjemność, bez której już chyba nie potrafiłbym się obejść. Pomyślałem także dwóch stałych czytelnikach, o Tomku i o Pradziadku. Tomek  mieszka bardzo daleko i napisał kiedyś do mnie dwa jedynie listy w odstępie kilkumiesięcznym. Dość krótkie. Tomek jest stałym czytelnikiem tego bloga i jest to jedna z nielicznych jego polskich lektur. Pradziadek zaś komentuje tutaj bardzo często i ożywia to miejsce swoim dowcipem i mądrością. Myśląc o nich dwóch najbardziej zawstydziłem się tej swojej decyzji. Bo Tomek, choć nie uczestniczy w życiu tego bloga komentując pojawiające się tu wpisy, jest gdzieś tam w świecie i co kilka dni włącza komputer, wchodzi na salon po to, by zobaczyć, co ja też nowego wymyśliłem. Pradziadek zaś był moją decyzją po prostu szczerze zasmucony. I choćby nie było już na tym blogu nikogo, to ja tu będę siedział i pisał go dla niech dwóch, jeśli tylko oni zechcą mnie czytać.  
 
Chciałem także podziękować Rolexowi, który przypomniał mi, że o sukcesie lub porażce można mówić dopiero po upływie trzech lub wręcz pięciu lat. Tak więc postanowiłem poczekać te trzy lata i popracować w tym czasie intensywnie, żeby przekonać się czy to co robię zamieni się w sukces czy skończy porażką. Nie będę może publikował tak często jak do tej pory, bo czekają mnie jeszcze inne wyzwania, ale postaram się robić to regularnie. Jeszcze raz wszystkich przepraszam. Wybaczcie.
coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura