coryllus coryllus
1913
BLOG

Modlitwa o niespokojne czasy

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 24

Wiem, że to grzech, wiem że strzelać nie umiem i bić się także nie potrafię, ale jak czasem czytam co pisze Jacek Żakowski zaczynam modlić się o niespokojne czasy. W czasach niespokojnych człowiek nie jest pewien dnia ani godziny, ale wielu kocha niespokojne czasy, bo jak powiedział kiedyś pewien sprzedawca butów, który zaciągnął się do amerykańskiego wojska – lepiej jest być wolnym i polować na Niemców niż sprzedawać buty w tym nędznym centrum handlowym na przedmieściu Detroit. I ja tak czasem myślę, mimo że nieobyty jestem z bronią i pewnie byłbym jedną z pierwszych ofiar niespokojnych czasów. Nic jednak na to nie poradzę. To Żakowski wyzwala we mnie te siły i on jest za to odpowiedzialny.

 
W niespokojnych czasach ludziom puszczają nerwy i nie ma żadnych hamulców. Kobiety są napastowane w biały dzień przez – rzekomo – statecznych ojców rodzin, giną zegarki z rąk i kieszeni, samochód na parkingu także się nie uchowa. W nocy spać nie można bo tłuszcza pali ogniska na podwórkach i wyje, nie ma też pewności, że jakiś gamoń przebrany za policjanta zechce zrobić nam w domu rewizję i zabrać resztkę schowanej na czarną godzinę jaglanej kaszy lub ryżu. Mimo świadomości tych wszystkich niedogodności modlę się czasem o niespokojne czasy.
 
W czasach takich człowiek przedsiębiorczy i świadom celów, które sobie stawia mógłby ruszyć w wilgotną noc, uzbrojony w pożyczoną od szwagra dubeltówkę lub obrzyn ukryty pod paltem i dwa granaty w kieszeni. No, bo cóż to jest zdobyć dwa granaty jak się ma przez krzaki płot jednostki wojskowej? Nic. Mógłby ten człowiek dojść nie niepokojony przez nikogo do strzeżonego osiedla, na którym mieszkają w jednym domu Żakowski, a w drugim Maleszka, a nawet jakby go ktoś tam zaniepokoił i krzyknął mu zza pleców – stój kto idzie, albo – dawaj zegarek – to wtedy mamy przecież „pomocnika za parkanem” jak to poetycznie opisywał Stanisław Grzesiuk.
 
Z takim pomocnikiem nie strach wchodzić na strzeżone osiedle, nie strach pytać tego dziada strażnika, wybranego dla oszczędności spośród jakichś biedaków emerytów – a gdzie tu panie, ten Żakowski z telewizji mieszka? O, panie – strażnik na to – jego dawno już w telewizji nie pokazujo, bo jak ten czas niespokojny nastał, to jemu ludzie zemstę poprzysięgli i on teraz w domu siedzi i z tym drugim, z Maleszko, w domino tylko grajo i stare numery „Wysokich obcasów” na głos jeden drugiemu czyta. – Co pan powie – my na to – a kto by tam takiemu uczciwemu i znanemu człowiekowi zemstę zaprzysięgał? O, panie – rzecze strażnik słysząc te słowa i czapkę na tył głowy mimo mrozu zsuwa – to pan widzę telewizora nie masz i nic się na polityce nie rozumiesz. Jemu zemstę faszyści co Kaczyńskiemu służą i kościołowi też poprzysięgli, ci sami, panie co krzyż przed pałac przynieśli i znicze jemu, temu krzyżowi znaczy, palili.
 
W tym miejscu otwieramy usta w niemym zdumieniu i przyozdabiamy twarz wyrazem niedowierzania, trzepocąc jednocześnie powiekami, na znak że – w istocie – nic a nic z tego nie rozumiemy. Musimy przy tym mocniej przycisnąć nasz obrzyn pod paltem, żeby spod paska się nie wysunął i o kostkę Bauma nie brzdęknął, bo wtedy koniec – strażnik pozna cośmy za jedni i larum ogłosi, a Żakowski z Maleszką w las umkną, domino na dywanie pozostawiwszy i ten tygodnik w nieładzie co go tam czytali. My zaś przecież nie po ich domino tyli świat drogi piechotą szli i nie po te zszywki z felietonami Szczuki. Co innego nas gnało. Tak i stoimy przyciskając naszego „pomocnika” do boku i gębę rozdziawiwszy słuchamy co mówi strażnik. On jednak – tknięty w końcu jakimś przeczuciem pyta – a pan, czego tak o tego Żakowskiego pyta? Możeś pan jeden z tych co jemu zemstę zaprzysięgli. My na to, nadludzkim wysiłkiem woli powstrzymując się od uczynienia znaku krzyża świętego prawą dłonią, co niechybnie strażnik odebrałby jako przyznanie się do niecnych zamiarów, wołamy z uśmiechem charakterystycznym dla pastuchów co krowy po nadwiślańskich łąkach pędzają – nie kochany, ależ skąd! Ja tu po to jedynie przyszedłem by uszanowanie jemu złożyć i o autograf poprosić, bo to widzi pan szanowny – jego dziennikarzem dwudziestolecia wybrali – a i ja – tu uderzamy się w pierś lewą ręką, bo prawa przytrzymuje obrzyn, o czym zapomnieć nie można na sekundę nawet –ja także pisuję coś tam czasem do gazet, to znaczy pisywałem zanim te niespokojne czasy nastały.
 
Strażnik słysząc to kiwa z niezrozumieniem głową, bo co on może rozumieć taki strażnik i pokazuje nam ręką ten szkaradny pastisz architektury, w którym siedzą obaj Żakowski i Maleszka i grają w domino. Uśmiechamy się na odchodnym i ruszamy w kierunku domostwa cały czas uważając na broń pod paltem, słuchając jak obydwa granaty stukają o siebie w kieszeni. Miły ten dźwięk uspokaja nam nerwy i w dobrym już nastroju naciskamy dzwonek. Po chwili powtarzamy to, bo drzwi nikt nam nie otwiera. Ha! Po drugim dzwonku także nikt się nie rusza ku furcie. Nie taki ten Żakowski głupi jak go malowali – myślimy i w naszej wyobraźni widzimy jak przerażony Żakowski i równie przerażony Maleszka sprzątają w pośpiechu domino słysząc nasze dzwonki. Ha! Myślimy dalej – nie ma rady – granaty są dwa, przyszła pora na pierwszy i tylko coś jakby żal, tlić nam się zaczyna w sercu na myśl o tym starym i głupim strażniku przy bramie. Czasu jednak nie ma, detonacja rozwala dębowe wrota, a my tuż po nie odwracamy się do nadbiegającego strażnik, który przeładowuje broń w swoim niedołężnym biegu, wołamy coś do niego tknięci wyrzutami sumienia, ale widać Żakowski bliższy mu jest niż własne życie…Ha! Nie ma rady! Kiedy jednak wyszarpujemy spod palta obrzyn strażnik skręca gwałtownie, jakby mu lat ubyło i mijając nas woła – a dołóż mu pan jeszcze ode mnie, ja lecę, bo zebranie kółka różańcowego mam. I poleciał.
 
Kiedy opada pył po eksplozji wkraczamy powoli na klatkę schodową dzierżąc w dłoni granat, a w drugie obrzyn oparty o ramię, tak by w chwili gdy ujrzymy te charakterystyczne wąsy opuścić go i w tej samej chwili nacisnąć spust. Idziemy cicho mając w pamięci wszystkie filmy o Indianach jakie widzieliśmy dawno temu, zanim nastały te niespokojne czasy. Idziemy, idziemy, idziemy…aż tu nagle…coś niczym suhak na stepie nadwołżańskim oderwało się od ściany w zaciemnionej części korytarza i popędziło wprost ku wywalonym drzwiom… a niech to…nie zdążyliśmy nawet złożyć się do strzału…o!o! jak sadzi, jak mu się włos i broda rozwiewa i nogawki od „nowej pary dżins”, a niech to! Dopiero teraz poznaliśmy, że to Maleszka! Pogoń nic nie da, wysforował się za daleko, mimo kopnego śniegu i mrozu jak jasna cholera pobiegł gdzieś między krzaki. Zniknął. Trudno – myślimy – czas na tego drugiego. Idziemy cichutko na górę, idziemy i już, już, mamy popchnąć drzwi od mieszkania, za którymi jest to rozsypane domino i grube jak nie wiem co zszywki „Wysokich obcasów” kiedy dzwoni budzik….Wstajemy, jak co rano ze wstrętem, klikamy w na dzień dobry myszą i naszym oczom ukazuje się ten oto tekst, który zapodał dziś na swoim blogu Chinaski:
 
"Aleksander Kwaśniewski wszedł kiedyś na sejmową trybunę i przeprosił za PRL. Nikt z PJN nie ma ochoty, odwagi lub zamiaru wchodzenia na sejmową trybunę, by przeprosić za PiS. Za Ziobrę, Macierewicza, Kurtykę, Wildsteina. Za szkalowanie Wałęsy i twórców III RP, za homofobię, sojusz z Giertychem i Rydzykiem, za aferę kartoflaną, ustawę lustracyjną, areszty wydobywcze, podsłuchy, prowokacje, nocne zatrzymania, za doktora G., za Barbarę Blidę, za miliardy wyrzucone na zakup Możejek, tysiące niewinnych ludzi stojących w kolejkach pod IPN, za mundurki i krzyż na Krakowskim Przedmieściu, za pomówienia, oszczerstwa, zniszczone biznesy, przerwane kariery, insynuacje, ośmieszanie Polski, zmarnowane lata koniunktury".
 

To właśnie przez takie teksty człowiek nie może spokojnie spać i dręczą go koszmary. Gdyby znawcy i miłośnicy prozy Jacka Żakowskiego oraz jego poczucia humoru nie pojęli o co mi chodzi, spieszę do nieść, że tekst powyższy jest żartem i nie ma po co dzwonić do adwokatów po nocy.

Pitaval prowincjonalny jest na stronie www.coryllus.pl

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka