coryllus coryllus
3350
BLOG

Henryk Sienkiewicz i Ukraina

coryllus coryllus Kultura Obserwuj notkę 18

Uważam, że gdyby nie „Ogniem i mieczem” Henryka Sienkiewicza w Polsce nie byłoby ani jednego zwolennika niepodległej Ukrainy. Ani jednego. Pomarańczowa rewolucja w 2005 roku nie wzbudziłaby niczyjego zainteresowania Warszawie, a i wcześniej trudno byłoby kogokolwiek – z Józefem Piłsudskim na czele – przekonywać, by kiwnął palcem w sprawie niepodległej Ukrainy. Henryk Sienkiewicz załatwił na całe pokolenia PR Ukrainie i tego, namalowanego przez niego, strasznego i pięknego jednocześnie obrazu nie potrafił w polskiej duszy zamazać nikt. Nawet Stefan Bandera i Roman Szychewycz. Jest w tym oczywiście naiwność i tęsknota, bo sami Ukraińcy przecież nie czytają Sienkiewicza i wzbudza on w nich uczucia raczej mieszane. Postrzegają siebie inaczej i inne pieśni i inne obrazy mają w głowach i sercach. Myślę nawet, że gdyby ktoś zorganizował jakieś mitologizujące referendum na Ukrainie i dał jej mieszkańcom możliwość głosowania na artystę, który tworząc poza Ukrainą, malował jej obraz lub powinien się w jakiś sposób z nią kojarzyć to wynik takiego przedsięwzięcia byłby dla Henryka druzgocący, Archipenko by go wyprzedził. A wszystko przez to, że Henryk Sienkiewicz był polskim nacjonalistą, a to jest w świętej Ukrainie nie do zaakceptowania, nawet jeśliby się okazało, że ów nacjonalista jest w tym kraju zakochany bez pamięci. 

Nie wszyscy, ale wielu mieszkańców Ukrainy ma taki sposób oświetlania historii, że z jej mroków wyłaniają się postacie dla Polaka obce zgoła, choć całkiem znajome. Oto według niektórych Jeremi Wiśniowiecki jest Polakiem, a Juliusz Słowacki Ukraińcem. I nie ma się tutaj co śmiać, bo przeszłość w głowach nie tylko ukraińskich ale polskich także, jest dzisiaj po prostu sieczką i trudno znaleźć w niej jakiś prawdziwy, pięknie zasuszony polny kwiat. Szukajmy jednak. Szukajmy u Sienkiewicza.
 
Jednym z najpiękniejszych obrazów namalowanych przez pisarza jest opis drogi jaką Jan Skrzetuski odbył na Sicz, chodzi mi o ten fragment kiedy płynącym łodziom ludziom ukazuje się nagle prawy brzeg Dniepru pokryty jakimś białym puchem. To ciągnące się całymi milami wiśniowe lasy, które kwitną właśnie, pachną, w których pracują miliardy pszczół i trzmieli. Obrazu takiego nie ma nigdzie, w żadnej książce i nic nie przemawia do mojej wyobraźni, od dzieciństwa, mocniej niż te właśnie białe wiśniowe lasy na prawym brzegu Dniepru.
 
W powieści „Ogniem i mieczem” występuje kilka kluczowych postaci, które wyjaśniają złożony i bardzo delikatny stosunek pisarza do Ukrainy. Postaci jak wiadomo, to u Sienkiewicza rzecz najważniejsza i nawet te trzecioplanowe mają wielkie znaczenie. To przez tych właśnie aktorów trzeciego planu, statystów właściwie, zdradza nam Henryk Sienkiewicz swoje tęsknoty. Mamy więc Zachara, starego Kozaka ze zniesionego przez czarniecczyków pod Żółtymi Wodami pułku mirhorodzkiego. Zachar opiekuje się rannym Janem Skrzetuskim, a potem spotykamy go w poselstwie do księcia Jeremiego. Zachar odnosi się do Skrzetuskiego z dziwną i niezrozumiałą, jak na czasy w których obaj żyją, opiekuńczością, dopytuje się o niego, o jego przygody i martwi się jak to też ułożą się w przyszłości sprawy tego dziwnego Lacha. Kiedy jednak pan Zagłoba namawia go, by pozostał z nimi przy księciu Zachar ostro protestuje. Nie mam zamiaru służyć u Lachów i lepiej by mu było głowę gdzieś w stepie położyć niż żyć na tej służbie. Postawa Zachara nie dziwi właściwie nikogo poza panem Zagłobą, ale to osobny temat, bo Jan Onufry Zagłoba jest w całej Trylogii postacią dziwną i przeniesioną z czasów wprost Henrykowi Sienkiewiczowi współczesnych. O co mi chodzi dokładniej wytłumaczę poniżej, ale tylko częściowo, bo przyjedzie kiedyś pora na osobny tekst o tej postaci.
 
Prócz Zachara istotną dla zrozumienia relacji Henryk Sienkiewicz – Ukraina postacią jest pułkownik Barabasz. Jest to Rusin bałahoczestywyj, rojalista i żołnierz wierny Rzeczpospolitej. Innego państwa nie zna i znać nie chce. Pułkownik Barabasz jest w powieści symbolem przeszłości odchodzącej jak się okazało bezpowrotnie, przeszłości spod Chocimia, przeszłości Konaszewicza-Sahajdacznego, do którego – widząc szarżującą na Turków husarię – kozacy wołali – puskaj bat’ku z Lachamy umiraty. Nie ma pułkownik Barabasz cienia wątpliwości co do tego kim jest Bohdan Chmielnicki i jakie są jego plany. Nie widzi w nich niczego dobrego i nie myśli wcale, by miał on mieć jakiś dobroczynny i zbawienny wpływ na stosunki panujące w Ukrainie. Barabasz – świadom tlących się konfliktów – wie, że jest tylko jedna osoba, która myśląc i działając mogłaby sytuację uzdrowić. Tą osobą byłby król, ale król miał wobec Ukrainy i Kozaków inne plany. Bohdan jest dla pułkownika Barabasza złem wcielonym i nie przemawia do jego prostej, żołnierskiej wyobraźni niesprawiedliwość jaką Chmielnickiemu wyrządzono, jest bowiem także stary pułkownik  statystą politycznym i nie miesza w swojej siwej głowie materii do siebie nie należących. Dobrze także wie, jak znakomitym argumentem propagandowym dla Bohdana jest postępowanie podstarościego z Czehryna. Barabasz jest swojej wizji i swojej służbie wierny do końca, jego śmierć i profanacja zwłok dokonana przez Kozaków na łodziach stojących na Dnieprze potwierdza wszystko to, o czym myślał za życia. Jest pułkownik Barabasz jedną z wielu postaci, przez którą przemawia sam autor.
 
Postać najważniejsza i przez Sienkiewicza skreślona kreską najdelikatniejszą to oczywiście Bohun. Bohun – choć Henryk stara się jak może, by zrobić z niego potwornego bandytę – jest przez większość czytelników powieści odbierany ze zrozumieniem i sympatią. Nie popsuł tej postaci nawet tak słaby i beznadziejny aktor jak Sasza Domogarow, co tylko o Henryku i jego prozie dobrze świadczy. Bohun jest przez Sienkiewicza kochany, ale tak skrycie, że to się wprost nie mieści w głowie. I nie chodzi mi tutaj tylko o ostatnie fragmenty powieści opisujące życie starzejącego się pułkownika w odbudowanym majątku Rozłogi, który został w carstwie Moskiewskim, ale o coś zupełnie innego. W całej powieści jest jedna tylko sugestia dotycząca czasu narodzin występujących tam postaci. Pan Zagłoba sugeruje, że emocjonalne rozchybotanie Bohuna wynika stąd iż urodził się on w maju, miesiącu Wenery. Tak to sobie tłumaczy pan Zagłoba, dziecko cywilizacji łacińskiej, znające sentencje i czytające klasyków. Ja zaś były pracownik prasy o tematyce ezoterycznej tłumaczę to sobie trochę inaczej, maj to miesiąc narodzin Henryka Sienkiewicza i trudno doprawdy przypuszczać, by autor piszący wielką powieść z wielkim zaangażowaniem, nie przywiązywał się do takich szczegółów jak zbieżność w dacie urodzin. On to zrobił specjalnie. Nie wiem jak blisko urodzonemu w znaku Byka Sienkiewiczowi jest do urodzonego w miesiącu Wenery Bohuna, który dokładnej daty swych narodzin znać nie mógł, albowiem „był rodziców nie świadom”, myślę jednak że odległość ta nie musi być zbyt duża, jeśli się weźmie pod uwagę temperament pisarza.
 
Mamy wreszcie Bohdana, jedynego prócz Wiśniowieckiego prawdziwego polityka występującego w tej książce. Sienkiewicz ujawnia kilkakrotnie wręcz histerię wobec tej postaci i zawsze wyrażona jest ona przez usta pana Zagłoby. Sienkiewicz nienawidzi Chmielnickiego szczerze, nie rozumie go, a jego plany uważa za zbrodnicze. Nie miał przecież zamiaru Bohdan budować żadnej niepodległej Ukrainy, on chciał tylko wytargować dla swoich ludzi jak najlepsze warunki. Kiedy się okazało, że oferta króla Polski nie jest poważna zwrócił się w inną stronę pobijając jednocześnie stawkę za pomocą buntu i wojny. Sienkiewicz zdaje sobie doskonale sprawę, że Chmielnicki jest przy każdym obrocie spraw na Ukrainie człowiekiem wygranym, nawet jeśli czekają go jakieś chwilowe niepowodzenia. Okoliczności mu sprzyjają, a wrodzony spryt i siła czynią przeciwnikiem poważnym. Stąd bierze się właśnie nienawiść pisarza do tej postaci. Pewnie także owa pewność siebie i ten całkiem nie siedemnastowieczny, a wręcz współczesny rys postaci Chmielnickiego – polityka wyzbytego złudzeń i słabości jest tak kuszący dla współczesnej państwowości ukraińskiej i ludzi ją tworzących. Może, bo patrząc na to co stało się po rewolucji na Majdanie, trudno uwierzyć, że miałoby to mieć jakiś inny sens poza deklaratywnym. Chmielnicki mając taki kapitał nie roztrwoniłby go w sposób tak idiotyczny.
 
W całej powieści jest tylko jedna postać, które wyraźnie, głośno i bez cienia wątpliwości wypowiada pod adresem Ukrainy i ludzi ją zamieszkujących słowa nienawiści. To Zagłoba. Kiedy zastanawiam się dlaczego tak jest, dlaczego przy całym pięknie i złożoności tej historii jaką maluje nam Sienkiewicz jeden tylko Zagłoba wrzeszczy o Kozakach, że są psami, zbrodniarzami, synami czarta i wiedźmy przychodzi mi do głowy tylko jedna myśl, ale o tym poniżej. Taki, na przykład, Wołodyjowski, ma do nich stosunek zgoła inny i nie ulega żadnym histeriom. Nawet książę Jeremi nie jest tak zapiekły i swojej niechęci jak Zagłoba, każe on co prawda mordować Kozaków bez litości, ale jest to z jego strony gra obliczona na efekt polityczny, Wiśniowiecki to rewers monety, na której awersie widnieje profil Chmielnickiego. Skąd to się więc bierze?
 
Myślę, że Zagłoba, jedna z licznych tub służących Sienkiewiczowi do przemycania treści zakazanych nie ma wcale za zadanie wyrazić swojej wściekłej nienawiści do czerni i Kozaków, a na pewno nie tylko do nich. Ów pomiot szatana, którego tak nie znosi pan Zagłoba to nie tylko oni. Żeby to jednak zrozumieć musimy sięgnąć dalej i zobaczyć co się dzieje w powieści zatytułowanej „Potop”. Jest to jak wiemy książka o najeździe szwedzkim na Polskę. Najeździe, który został sprowokowany wojną nie z Kozakami bynajmniej, ale z Moskwą. Nigdzie w całej trzytomowej powieści nie padają nazwy: Moskwa, Rosjanie, Moskale, car. Zamiast tego mamy Hiperborejczyków i Septentrionów, których Andrzej Kmicic mordował dziesiątkami. Myślę, że tu leży źródło tego dziwnego pomieszania zawiedzionej miłości i nienawiści do Ukrainy. Bo przecież Sienkiewicz nie mógł przypuszczać w XIX wieku, że jakaś Ukraina, jakieś takie państwo Kozaków i chłopów powstanie kiedyś i będzie żyć na ziemiach dawnej Rzeczpospolitej. To była w jego czasach absolutna fantasmagoria, trup nie do wskrzeszenia. Henryk nie mógł przecież – po trzystu latach odczuwać tak żywo nienawiści to przeciwnika w tej zapomnianej dawno wojnie, a współczesny mu ukraiński lud nie budził w nim emocji silniejszych niż Indianie, których widział w Ameryce. Postaci, które przemawiały poprzez historię i emocję, takie jak Zachar, Barabasz, Bohun, Chmielnicki są dla pisarza istotnym elementem i tworzą wizję epoki i kraju, który nie przetrwał próby. Nienawiść Zagłoby zaś jest zbyt żywa, zbyt bezsilna by odnosić ją tylko do tych dawnych czasów. Myślę, że Henryk wyraził przez tę postać całkiem sporo własnych frustracji i nawet jeśli nie zrobił tego wprost pod adresem państwa i narodu to posłużył się kluczem cywilizacyjnym.

Moja książka "Pitaval prowincjonalny" zanjduje się na stronie www.coryllus.pl

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura