coryllus coryllus
1934
BLOG

O mediach naszych i nie naszych

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 31

 

Prawda, powiadają, jest jak oliwa. I właśnie z taką prawdą-oliwą mamy do czynienia od kilku dni. Wypłynęła sobie ona na wierzch i krąży wkoło. Coś tam niby ludzie widzą, coś piszą, ktoś komentuje, ale istota sprawy umyka i pozostaje zasłonięta przed oczami profanów. Oto pan Ziobro Zbigniew udzielił ponoć wywiadu tygodnikowi opinii „Uważam Rze”. Cóż z tego? - powie ktoś. No to, że ów wywiad zapowiada rozłam w PiS, rozłam prawdziwy. Odejście pana Zbigniewa Ziobro gdzieś w dal, lub marginalizację prezesa Kaczyńskiego. Tak piszą tu ludzie od wczoraj. Piszą i piszą. A mnie dziwne się wydaje to czarnowidztwo, bo kiedy Zbigniew Ziobro udzielił wywiadu „Gali” tekstów takich nie było wcale. A wywiad w tej całej „Gali” był po prostu tragiczny i tak żenujący, że szkoda gadać. Czytałem w kolejce do dentysty to wiem. Dlaczegóż więc tak niepokoi kolegów wywiad w „Uważam Rze”? Wszak – o czym wszyscy tu piszą – jest to tak zwana „nasza gazeta”, najlepszy tygodnik opinii w Polsce, prawicowy, dobry, kochany, na wysokim poziomie, etc,etc.


 

Kiedy skrytykowałem tu Ziemkiewicza i w ogóle poziom tej gazety parę osób wskoczyło na mnie z awanturą, że niszczę jedność polskiej prawicy. Pomijam świadomie rozważania nad naiwnością takiego osądu. Zastanówcie się koledzy jak ja, ze swojej pozycji wieśniaka domowego, mogę cokolwiek lub kogokolwiek zniszczyć. A kiedy już się zastanowicie, puknijcie się w czoło. Teraz mała dygresja dotycząca krytyk i opinii. Ja się do tej pory wstrzymywałem z wyrażaniem jakichś szczegółowych krytycznych opinii wobec tak zwanej prawicy, uznałem jednak, że wobec kłamstwa, w dodatku celowego, które się panoszy wśród ludzi zwących się ideowcami, wobec tego chałupnictwa medialno politycznego, tak przez wielu ukochanego i nazywanego nie wiedzieć czemu swojskością, wobec tego wszystkiego o czym wy wiecie a ja rozumiem, krytyka jest jak najbardziej na miejscu. Musi to być w dodatku krytyka bezwzględna i wyrażana tekstem otwartym, bez jakichś piłkarskich zwodów. Może to coś pomoże, może ktoś się opamięta i może w końcu coś wygramy. Prawda – jak oznajmia Pismo – nas wyzwoli.


 

Wracajmy do pana Zbyszka. No to jak chłopaki? Wywiad w „naszej” gazecie ma zaszkodzić „naszej” partii? Najlepszy w Polsce prawicowy tygodnik opinii ma być inicjatorem zmian w PiS, które dokonają się poprzez ten cały wywiad? Żarty sobie jakieś stroicie? Toż nasze media muszą naszych popierać? Nie? Ja tak myślę bynajmniej. Nasi – naszych, oni – onych. Nigdy na odwrót. A tu proszę – trzy co najmniej notki w salonie się pojawiły, w których wieszczą autorzy klęskę z powodu obecności naszego polityka w naszej gazecie.


 

No to teraz czas na sporą porcję prawdy kochani. Bo ja się także z tą opinią zgadzam, że obecność polityków PiS w mediach, ich gadulstwo, snucie planów i te wszystkie natręctwa są w obecnej sytuacji bardzo szkodliwe. Szczegółowej analizy nie ma sensu podawać, bo zrobił to już kokos. Sprawa jest prosta jak przysłowiowy włos przysłowiowego Mongoła – nie ma „naszych” mediów. Obojętnie jak bardzo redaktor Sakiewicz chciałby mnie przekonywać do idei odwrotnej, ja to powtórzę jeszcze raz – nie ma naszych mediów. Media są trochę nasze tylko wtedy kiedy wygrywamy. Kiedy przegrywamy wszystkie media działają na naszą niekorzyść. I to trzeba sobie zakarbować.


 

Być może w innych krajach jest inaczej, ale wątpię. Obecnie media zwane naszymi zajmują się usprawiedliwianiem zaniechań PIS wobec wyborców, tłumaczeniem własnych błędów i kokieterią wobec twardego elektoratu, ze strachu żeby się nie zanudził, nie zasnął i nie przestał głosować. Inne nasze media zajmują się analizami, które – chcąc nie chcąc, bo żeby coś ukryć przez ludźmi, trzeba tego naprawdę chcieć – obnażają wszystkie słabości i aspiracje naszych polityków. Na to z kolei czyhają tylko media zwane „nienaszymi”, które mają cel klarowny i prosty – osłabić prawicę i zamienić ją w formację koncesjonowaną. Nie mówcie mi, że pojawianie się w mediach naszych polityków nie przynosi szkody. Zajrzałem właśnie do tego wywiadu pana Zbigniewa Ziobry. Cóż tam znalazłem? Informację o tym, że PiS musi pozyskiwać nowe środowiska, musi się szerzej otworzyć. A to niby w jaki sposób ten PiS ma się otworzyć? Bo ja nie widzę innych sposób niż te, które opisałem w tekście http://coryllus.salon24.pl/356135,o-walce-politycznej-sposobach-jej-opisywania-i-prowadzenia Sposobem na otwarcie się na nowe środowiska nie jest na pewno informowanie o takim zamiarze prasy, a to z tego względu, że wspomniane środowiska podbiją od razu stawkę i poczują się ważniejsze niż są w istocie. Sposobów by je pozyskać nie ma PiS wcale lub ma zbyt marne. Będzie to czynił jak przypuszczam za pomocą „naszych” mediów, w który ukażą się płytkie i głupkowate artykuły o idei narodowej, Piłsudskim, liberalizmie i takich tam sprawach. PiS nie ma władzy, nie może więc nic dawać tym całym środowiskom. Może je jedynie kokietować lub straszyć. Póki co straszenie w wykonaniu „naszych” mediów działa tak, że ludzie boją się PiS i od partii uciekają. Wobec przewagi PO, straszenie nic nie daje. Trzeba sposobu na pozyskiwanie środowisk jakoś uszczegółowić i wyznaczyć konkretnych ludzi do opracowania i wykonania programów tego całego pozyskiwania. W jaki sposób PiS chce to zrobić? O tym pan Zbyszek nie mówi, bo po co. Media wszak nie służą informowaniu już od dawna, służą demonstracji, mniej lub bardziej nieskutecznej. Najczęściej zaś nieskutecznej wcale. Ja tu naprawdę nie podejrzewam Zbigniewa Ziobro o ten rodzaj demonizmu, jakże mi bliskiego, który każe mówić jedno, a po cichu robić drugie. On po prostu taki jest jak widzimy i kiedy opowiada, że będzie otwierał PiS na nowe środowiska, to naprawdę w to wierzy. Wierzy też, że może – kiedyś tam – zbudować dwie formację – narodową i liberalną. Ciekawe o co je oprze, o jaki budżet, skąd wygrzebany i o jakie kadry. Zakładam, że o żadne, zakładam że każda kolejna formacja zwana prawicową, będzie bytem już tylko medialnym. Będzie się o tym mówić i pisać i to właściwie tyle. Kilku staruszków rozniesie ulotki kiedy przyjedzie czas.


 

„Naszym” mediom i „naszym” politykom wydaje się, że czas pracuje na ich korzyść, że będzie kryzys, który zmiecie Tuska i oni wtedy, ze swoimi ideami zrozumiałymi już tylko dla najstarszych emerytów i najbardziej sfrustrowanych studentów historii oraz nauk politycznych obejmą władzę. Otóż nie obejmą, kryzys nie działa bowiem na korzyść PiS, działa na korzyść Palikota. Obecnie zaś „nienasze” media zajmują się przygotowywaniem zaplecza ideologicznego dla nowej lewicy, której liderem pan Janusz wkrótce zostanie. Nie wierzycie? Kochani, on już sobie kupił mieszkanie w Alei Przyjaciół, obok Adama Michnika, bo jak wiecie a Alei Przyjaciół wszystko jest obok, to krótka aleja. Janusz Palikot jest naszą przyszłością, bo on właśnie struga sobie gdzieś pod wierzbą ideowy klucz do serc i dusz Polaków, tych młodych i tych, którzy nie chodzą na wybory. I on właśnie nie chodzi do mediów, a jeśli już to tylko po to, by opowiadać tam jakieś głupoty mające uspokoić jego wrogów i przekonać ich, że jest wariatem, niegroźnym głupkiem i człowiekiem godnym pożałowania. On to robi celowo, na co niestety „naszych” polityków nie stać. I na tym dziś zakończę.


 

Zapraszam na stronę www.coryllus.pl. Książki czekają” „Baśń jak niedźwiedź” „Dzieci peerelu”, „Atrapia”, „O siedmiokilogramowym liściu”, „Pustelnik północnego ogrodu”.

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka