coryllus coryllus
2723
BLOG

Jakość i demaskacja. Natanek i Gadowski

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 107

 

Mało jest rzeczy na tym Bożym świecie, które irytują mnie bardziej niż pisarstwo Witolda Gadowskiego. Kiedy czytam jego teksty zawsze mam wrażenie, że rozmawiam z człowiekiem, który celowo rozpiął sobie rozporek w jakichś zagadkowych dla mnie, ale dobrze dla niego samego przemyślanych celach.


 

Jest Witold Gadowski reporterem, a z tego co obiło mi się o uszy, reporter to facet, który pisze i mówi prawdę. Jeśli pisanie i mówienie prawdy jest niemożliwe z jakichś przyczyn, wtedy reporter milczy. Gadowski czyni jednak coś innego. On informuje nas o swoich kontaktach, bardzo wysoko umiejscowionych, poza zasięgiem przeciętnego czytelnika, a już na pewno poza zasięgiem autora tego bloga. Pisze o jakichś tajemnych sprawkach, w których biorą udział wielcy. Po czym dodaje – tego i tamtego nie pozwolono mi opublikować. To jest wedle moich kryteriów oznaka poważnego zaburzenia, jakieś silnej, być może z dzieciństwa jeszcze przeniesionej dysfunkcji. Jak to nie pozwolono? Jeśli nie pozwolono, to znaczy że Gadowski nie jest żadnym reporterem tylko tajniakiem, co się rozumie samo przez się. Jeśli zaś nie pozwolono w znaczeniu – zastraszono – to ja bardzo przepraszam, bo przestaję rozumieć. Straszyli znaczy, ale nie na tyle mocno, by Gadowski o tym nie wspomniał? Ja się kilka razy w życiu przestraszyłem naprawdę, ale opowiadanie o tym, a już pisanie, jest cały czas poza zasięgiem moich możliwości. U Gadowskiego Witolda zaś jest na odwrót. On uważa, że można o tym mówić i to dodaje dziełu pikanterii, czyni je lepszym, wprowadza czytelnika w nastrój i sprawia, że sięga on wciąż po więcej i więcej tego luksusu jakim jest proza Witolda Gadowskiego. A co najważniejsze – sprawia, że dzieło zyskuje na wiarygodności. Otóż w mojej ocenie jest odwrotnie. Poprzez takie wstawki Gadowski, choćby pokazał mi serię zdjęć, na których widać jak wkłada rękę w majtki Julii Tymoszenko, nie zyskałby na wiarygodności wcale. Przeciwnie. On by ją utracił całkowicie. A tu właśnie jest odwrotnie. Nie dość, że Gadowski wierzy w swoją wiarygodność to jeszcze wierzą w nią czytelnicy. O Święci Pańscy! Jak nisko upadliśmy! Myślę, że się z tego już nie podniesiemy.


 

Walka nasza jest nie jest bowiem walką z Kiszczakiem, Jaruzelskim, Tuskiem czy kimś podobnego kalibru. Walka nasze jest walką ze złem po prostu. I tutaj – jeśli ktoś nie rozumie to trudno – jakość jest momentem najważniejszym. Kluczowym. Stąd też właśnie sztuka, wielka sztuka była cały czas obecna w Kościele, a wszelkie ruchy ikonoklastyczne ponosiły porażki. Jakość jest potrzebna po to, by wyrazić prawdę i moc. Jest koniecznym ogniwem pośredniczącym między Stwórcą a stworzeniem, bez którego ziemię zalewa barbarzyństwo i fanatyzm. Rezygnacja z jakości, z trudu, z niepokoju jaki towarzyszy tworzeniu, rezygnacja z nauki i doświadczenia zbieranego latami to triumf złego. Tandeta to triumf złego. A tandety ustrzec się jest niesłychanie trudno i nikomu się to nie udaje. Nawet Toyahowi. Jakość to droga ku prawdzie.


 

Ludzie zainteresowani jakością napotykają na swojej drodze mnóstwo pułapek. System zakłada je przemyślnie i skutecznie. Przez długi czas, nadal to trwa, wpadaliśmy wszyscy w pułapkę demaskacji. Zdawało nam się, że zdemaskowanie tego czy innego przestępcy, zbrodniarza czy durnia choćby, cokolwiek zmienia. Złudzenie to podtrzymuje w ludziach Gadowski Witold po to tylko, by na koniec powiedzieć, że jest na służbie Systemu i nic więcej nie może powiedzieć. Panie Witoldzie drogi, albo się mówi, albo się nie mówi. Już lepiej milczeć. W zapomnianym, a reprezentującym bardzo wysoką jakość, serialu telewizyjnym pod tytułem „Wszystkie stworzenia małe i duże” pada ważne zdanie – lepiej nie umieć nic niż umieć trochę. I ja się z tym zgadzam, jeśli rzecz dotyczy nauk medycznych. Rozciągam je na zawód dziennikarza i parafrazuję – lepiej nie mówić nic niż mówić trochę. To jest kokieteria bardzo małego kalibru, to jest wyrywanie dziewczyn na rozpięty rozporek. To się po prostu nie sprawdzi.

Demaskacja wobec atrofii prawa w Polsce jest tylko zabawą, w którą wikła nas zło. Można już wydawać książki Józefa Mackiewicza. I co? Sumliński napisał swoją książkę. I co? Gadowski pisze swoje reportaże. I co? Cenckiewicz napisał także ważną książkę. I co? Czy ruszył jakiś proces? Czy ktoś się tym wszystkim w ogóle przejmuje? Nie. Bo sprawy zaszły za daleko a system doskonale wie jak skupiać naszą uwagę na sprawach w danym momencie mniej istotnych. I niech mi tu nikt nie zarzuca herezji, że to są sprawy mniej istotne. W sytuacji, w której sądy działają tak jak działają one są mniej istotne czy wam się to podoba czy nie. Nie posadzimy Kiszczaka. Podniecanie się zaś jego czynami naraża nas na śmieszność i czyni bezbronnymi. Nic nie możemy.


 

Cała uwaga Systemu skupiona jest dziś gdzie indziej. A my miast sukcesu, prawdy i jakości otrzymujemy opowieść o upokorzeniu, o śmierci i braku nadziei. Każdy dziś przynosi nam nowe szczegóły tej opowieści, nacechowane nowymi, a jednak ciągle tymi samymi duszącymi emocjami. Bo to emocje zastąpiły nam wszystko. Całe życie. Cóż to jest sukces? Emisja programu Pospieszalskiego w telewizji. Ale program krótszy? To nic lepszy taki niż żaden. Pospieszalski jakiś inny? To nic, lepszy taki niż żaden. Otóż nie lepszy, wcale nie lepszy. Gorszy. Już lepiej żeby go w ogóle nie było. Ale dzięki niemu widzimy jak system nami manipuluje – powiedziała ostatnio pewna pani. No cóż tu rzec? Ja i bez tego widzę jak manipuluje i jedyne co owym spostrzeżeniom towarzyszy to wściekłość. Nie mam zwyczaju płakać w poduszkę i podnosić sobie w ten sposób samooceny. Interesuje mnie sukces i jakość w realnej rzeczywistości, nie zaś w telewizji czy w tak zwanym „środku”.


 

Jednym zaś człowiekiem, który mówi dziś o jakości, prawdzie i drodze ku tym dwóm wartościom jest ksiądz Natanek. I mówię wam to ja, człowiek, który do kościoła nie chadza. Ksiądz Natanek jest tym człowiekiem, który dokładnie wie, co to jest jakość. I budowanie swojej jakości zaczyna od mówienia prawdy. Po prostu. Stosuje także inne narzędzia. Przede wszystkim liturgię i cały potężny arsenał (wybacz mi Boże) potrzebnych do jej odprawienia przedmiotów. Ksiądz Natanek nie odwala tandety. On się do swojej misji przygotowuje i wie, że jest oceniany. Wie, że nie może zrezygnować z rytuału, wie także jaką pułapką jest tak lubiana przez różnych myślicieli prostota. Ksiądz Natanek opiera się na tradycji Kościoła. On ją po prostu pokazuje i to robi wrażenie. I niech mi nikt nie mówi, że powierzchowne. Bo dowodów na to nie ma żadnych, a jeśli chce pokazać jak się produkuje wrażenia głębokie – proszę bardzo – voila! Arena czeka. Ksiądz Natanek nie rezygnuje z demaskacji – co ważne. On ją wzbogaca i czyni o wiele lepszym narzędziem. Sztuki tej nie może niestety dokazać Witold Gadowski. Nie dlatego bynajmniej, że nie jest księdzem. Powody są inne. Gadowski w swoim umysłowym bezwładzie bardzo przypomina Ziemkiewicza. Oto nie tak dawno pan Ziemkiewicz dziwił się w swoim tekście o zawodach dlaczego zarządcy nieruchomości, czyli po dawnemu ciecie, muszą zdawać egzamin w komendzie wojewódzkiej policji. Nie mógł tego zrozumieć. A ja i czytelnicy tego bloga rozumiemy to doskonale. Ostatnio zaś pojawiła się ważna informacja o tym, że rząd ograniczył znów prawa żeglarzy, którzy muszą okazywać różne kwity, meldować się gdzieś w urzędach i w ogóle mają masę kłopotów z pływaniem. Gadowski zaś, pisze o tym, że narkotyki do Polski przemycane były na jachtach właśnie. Moim zdaniem te dwie informacje łączą się i tworzą ważną jakość. Nie wiem jakie jest zdanie Witolda Gadowskiego w tej sprawie, ale może on po prostu o tym ograniczeniu przepisów żeglugowych nie słyszał. Jeśli jednak nie słyszał, to czym on się zajmuje? Jakie zawód wykonuje, że spytam. Wiadomo, że teraz w sytuacji poważnych żeglugowych ograniczeń pływać po morzach będą mogli w większości tak zwani swoi. Będą też mogli coś z tej zagranicy przywozić. Jakieś lepsze piwo albo coś innego. Coś o wysokiej jakości po prostu. Będzie tak czy nie? Sami oceńcie.


 

Jak także mam swoją drogę ku jakości i prawdzie a to co na niej znajduję można kupić na stronie www.coryllus.pl Zapraszam.

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka