coryllus coryllus
1157
BLOG

Jedna uwaga na temat rynku książki

coryllus coryllus Kultura Obserwuj notkę 23

 

Do księgarń już od dłuższego czasu nie chodzę. Denerwuje mnie to i nie mam tam czago szukać. Wczoraj jednak zaszedłem do jednej żeby zapytać czy można u nich sprzedawać książki, pozostawiwszy je tam na zasadach komisowych. - Po nowym roku – powiedziała pani za ladą i uśmiechnęła się tak, jakbym był robakiem próbującym przepłynąć Wisłę wpław i ogłaszającym swój zamiar przez megafon. - Czekaj ruro – pomyślałem – jak już będę sławny, to na pewno nie będziesz sprzedawać moich książek i na nich zarabiać. Już ja się o to postaram. Należę bowiem, co nieskromnie przyznaję, do ludzi pamiętliwych i chowających urazy głęboko w sercu. Nie jest to przypadłość, którą należałoby się chwalić, ale jest w końcu wszyscy się tu znamy, więc trochę szczerości nikomu nie zaszkodzi. Pożegnałem się z panią w duserach i przysiadach i już miałem robić w tył zwrot, kiedy uwagę moją przykuła biała okładka elegancko wydanej książki. Okładka była twarda, a na środku widniał obrazek przedstawiający elegancką damę w krynolinie siedzącą na zielonej, obitej aksamitem, sofie. Zaciekawił mnie także tytuł - „Savoir vivre XIX wieku. Sztuka pięknego życia”. Ponieważ wzrok mam bliski doskonałości mimo upływu lat i pracy przy komputerze, mogłem – choć stałem daleko, a sprzedawczyni chcąc się mnie pozbyć usiłowała mi zasłonić okładkę „całem ciałem”- przeczytać także nazwisko autora, a raczej autorki. Jest nią baronowa Nadine de Rotschild. Kapujecie? Baronowa Nadine de Rotschild pisze książkę pod tytułem „Savoir vivre XIX wieku. Sztuka pięknego życia”. Nie dziwne? Zaraz wam wytłumaczę dlaczego dziwne.


 

Są wyobraźcie sobie na Bożym świecie ludzie, którzy czytają pamiętniki kompozytorów. Są, są. Naprawdę. Był taki kompozytor, troszkę zapomniany, którego dzienników nikt już nie wydaje i w żadnej księgarni kupić ich nie można. Nazywał się Chopin (wymawiaj Szopen), urodził się tu niedaleko, pod Sochaczewem. Otóż mieszkał on długi czas w Paryżu. Uczył dzieci i młodzież grać na fortepianie. Uczył i uczył. Pomagali mu różni bogaci ludzie, w tym rodzina Rotschildów, znanych bankierów. Zanim jednak Rotschildówny stały się uczennicami tegoż Chopina (wymawiaj Szopena), rodzina doszła do wniosku, że płacić po 20 franków za lekcje takiemu cherlakowi, co zaraz może zejść na gruźlicę albo coś gorszego, jest wprost niepodobieństwem. Potem jednak przywrócono Rotschildów do przytomności i uczyli się oni u Chopina (wymawiaj Szopena), a nawet dawali mu drogie prezenty. Stało się to jednak dopiero po tym kiedy jakiś wielbiciel tego całego Chopina (wymawiaj, wymawiaj) zapłacił mu za lekcję 60 franków. To dało rodzinie Rotschildów do myślenia i postanowili jednak zaryzykować 20 franków. Uznali, że może ten gruźlik nie jest taki słaby, może się inwestycja zwróci. I się zwróciła proszę Państwa. Gra na fortepianie stała się w rodzinie Rotschildów popularna i ceniona. Podobnie jak savoir vivre (wymawiaj sawuar wiwr i nie myl z pisuarem). Do tego stopnia ten savoir vivre (wymawiaj sawuar itd.) stał się popularny, że potomkini baronówien którym lekcje dawał ten cały Chopin (wiesz już co masz robić) napisała o tym całą książkę. I książkę tę można kupić w księgarni w Grodzisku Mazowieckim, w Sochaczewie, a pewnie i w tej całej Żelazowej Wioli, przepraszam – Woli, gdzie Chopin alias Szopen na świat przyszedł. A co z Chopinem (Szopenem, pamietaj, Szopenem) spytacie? A nic. Z czasem o nim zapomniano i jego dzienników nikt już nie wydaje, a i ludzie coraz rzadziej jego nazwisko potrafią wymówić poprawnie. Taki los.


 

Moich księżek, w przeciwieństwie do książki baronowej Nadine de Rotschild także nie można kupić we wszystkich księgarniach, ale w niektórych można. Na przykładw Warszawie w księgarni Tarabuk przy ulicy Browarnej 6, a także w sklepie Foto-Mag przy Alei KEN 83 lok.U-03, tuż przy wyjściu z metra Stokłosy, naprzeciwko drogerii Rossman. Można je też kupić w księgarni "U Iwony" w Błoniu oraz w księgarniach w Milanówku po obydwu stronach torów kolejowych, a także w tymże Milanówku w galerii "U artystek". Aha i jeszcze w galerii "Dziupla" w Błoniu przy Jana Pawła II 1B czyli w budynku centrum kultury. Cały czas zaś są one dostępne na stronie www.coryllus.pl   Zapraszam. Uwaga! Atrapia i Toyah dostępne są jedynie w sklepie Foto-Mag, bo tak i już. Może kiedyś będą także gdzie indziej, ale na razie ich tam nie ma.

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura