coryllus coryllus
6161
BLOG

O wektorach aspiracji i mówieniu "be". Rolexowi

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 201

 Nasz kolega Rolex napisał i opublikował wczoraj tekst pod tytułem „Pan Nikt” tekst uznany przez wielu komentatorów za wybitny, a przeze mnie za ważny na tyle, żeby poświęcić mu notkę. Zacznę jednak od wyjaśnienia; dlaczego ważny, a nie jak dla innych – wybitny? Ponieważ to co najistotniejsze w tym tekście Rolex wyłożył już na samym początku. To co jest poniżej nich to znane nam już wszystkim od dawna projekcje Rolexa i jego tęsknoty do uporządkowanego, silnego i całkowicie fikcyjnego państwa polskiego opartego na piramidzie szlachetnych i prawych urzędników. Ktoś powie, że Rolex akurat w tym tekście nie pisał o tym. Nieprawda. Rolex pisze o tym w każdym tekście i jest to – śmiem twierdzić – największa słabość tych tekstów. Wracajmy jednak do tego co ważne.

 

Wkłada oto Rolex w usta swojego bohatera pana Nikt takie oto słowa:

 

Najskuteczniejszą metodą zapobieżenia wyłanianiu się liderów jest pilnowanie, żeby nie pojawiły się autorytety. Trzeba je niszczyć. Lekarz – złodziej, nauczyciel – nierób, generał – pijany, aptekarz – oszust, ksiądz – pedofil, pisarz – dziwkarz, muzyk – narkoman, pilot - debil. Muszą być takie pary skojarzeń obejmujące całość inteligencji. W szczególnych przypadkach potrzebne jest podejście indywidualne i takaż akcja.

 

Pomijam absurd pierwszego zdania, ale idźmy dalej – autorytety to nie są ci ludzie, których wymienił tutaj Rolex. Jeśli miast analizować stworzone nie przez nas hierarchie – bo któż to jest muzyk? Dzisiaj w dodatku? Albo aptekarz? Jeśli więc porzucimy myślenie nie naszymi kategoriami i rozejrzymy się za autorytetami prawdziwymi to wyjdzie nam – ani chybi – że jednym z nich jest właśnie Rolex. Traktujemy się poważnie prawda? Musimy, bo inaczej wypadałoby jedynie splunąć na ten tekst Rolexa i nawet tam nie zaglądać. My jednak myślimy o tym wszystkim serio. Nasze myśli formułowane na blogach traktujemy poważnie i nasze ambicje także. Muzyk, pilot i aptekarz nie są dla nas żadnymi autorytetami. I popatrzcie jaka w tym jest siła. I jak niewielkie pole manewru oraz polemiki ma tutaj pan Nikt. On właściwie może już tylko zadzwonić po policję, tajniaków, płatnych morderców, albo TVN. Innego wyjścia nie ma. Nie ma, bo jeśli odrzucimy tę zaproponowaną przez Rolexa hierarchię i postawimy na własną to żaden wysłannik pana Nikt nie jest w stanie jej spenetrować. Nie jest, bo jeśli odrzucimy zaproponowane przez Rolexa, tak wydawać by się mogło naturalne hierarchie, to każdy przypadek będzie indywidualny i każdy wymagał będzie indywidualnej akcji. Na to zaś nie stać nikogo. Nawet pana Nikt. Warunek jest jeden – musimy traktować się poważnie. Czyńmy to więc dalej.

 

Rolex jest autentycznym autorytetem, widać to po komentarzach pod jego tekstem i po sposobie w jaki na te komentarze opowiada – grzecznym, spokojnym, wyważonym. Można się więc spodziewać, że to do niego będą strzelać najpierw. Jeśli bowiem pan Nikt rzeczywiście zamierza niszczyć liderów, prawdziwych liderów to – rapete, papete pstryk – wypada na Rolexa. Przykro nam. Ale tak jest. Pociecha w tym taka, że prócz niego są jeszcze inni autentyczni liderzy i może akurat w niego nie strzelą najpierw, może najpierw w innego jakiegoś lidera. A propos? Ktoś wie co się dzieje z Leskim?

 

Nie jest bowiem tak, że Rolexowi brakuje szczerości i autentyzmu. To nie prawda. Rolex nie zajmuje się tutaj stymulowaniem publiczności i utwierdzaniem jej w znanych i dawno już wyhodowanych w duszach reakcjach na słowa i ich zbitki. To nie idzie w ten sposób. Wszystko jest naprawdę. Wierzymy w to.

 

Zatrzymajmy się na moment jeszcze przy tych hierarchiach. Skąd je Rolex wziął. Ja wiem, ponieważ mam zwyczaj uważnego czytania tekstów. Otóż on je wziął z wiary, że możliwe jest – wobec założenia, że istnieje pan Nikt i reprezentuje on bardzo długą i głęboką tradycję – stworzenie takiego organizmu państwowego rządzącego przez Polaków, który z samego tylko faktu swego istnienia czerpał będzie siłę. W dodatku organizm ten oparty będzie na znanej wielkim imperiom strukturze piramidalnej, z władcą lub władcami na górze oraz urzędnikami różnych szczebli na wszystkich poziomach. Koncepcja taka – jakże uwodzicielska – jest nierealna. Lansowanie zaś jej uważam za szkodliwe i stąd moje wątpliwości co do intencji Rolexa. No, bo nie mogę założyć przecież, że Rolex jest po prostu głupi, że wierzy w pana Nikt i jego możliwości, a jednocześnie radzi nam byśmy bronili tych zaproponowanych przez niego hierarchii. Dziecko zauważy tutaj sprzeczność. Rolex głupi nie jest, musi się więc coś za tym kryć.

 

Być może robię błąd odnosząc ten tekst do naszego „tu i teraz”, ale jakże inaczej? Traktujemy się serio przecież.

 

Drugim istotnym momentem w tekście Rolexa jest ten oto:

 

Uczę mój zasób ludzki skupiania się na konsumpcji.

R: Bo wtedy się dorobią?

X: Garba, ale zanim się go dorobią, to muszą myśleć, że dorobią się nie tylko garba. A garbaty się nie buntuje, ale leczy garba.

 

Dorabianie się garba to jeden z ulubionych motywów tutejszej prozy. Konstatacja iż wszyscy dorabiamy się garba, a potem umieramy wywołuje zawsze szczerą wesołość wszystkich garbatych i powoduje, że pan Nikt, o ile istnieje, nie może po prostu inaczej, bo sprzeniewierzyłby się szczerym życzeniom swojej trzody. Z czym się wiąże dorabianie się, nawet dorabianie się garba? Z oczekiwaniem, z – jak to ktoś pięknie napisał w komentarzu pod tekstem Rolexa – osią czasu. Oś czasu jest elementem myślenia ludzi budujących wielkie, mające tysiącletnią przyszłość imperia oraz takich którzy czekają na coś ważnego. Na przykład na Mesjasza. Mogę się mylić, ale mam wrażenie, że tu następuje największe i podstawowe przekłamanie. Mogę się mylić, ale chyba się nie mylę. Żadnej osi czasu nie ma. Oś czasu to narzędzie kredytodawców długoterminowych. A jak sobie przypomnimy dlaczego ruszyły krucjaty to odrzucimy tę całą oś czasu ze wstrętem. One ruszyły bowiem dlatego, żeby przed sądem ostatecznym wyzwolić Jerozolimę z rąk niewiernych. Żeby, kiedy Chrystus Pan przyjdzie w chwale sądzić żywych i umarłych, nie okazało się, że czegoś tam nie dopatrzono i teraz wszyscy stoją, jak ten przepraszam za kolokwializm – ch..j na weselu z rękami w kieszeniach. Człowiek który stanowi element prawdziwej hierarchii nie ma przed sobą żadnej osi czasu. Ma przed sobą rok liturgiczny i wieczność. Tyle. To bardzo zmienia optykę, sami przyznacie. Tak bardzo, że szanse pana Nikt topnieją jak masło na rozgrzanej patelni. Przyjrzyjcie się uważnie.

 

Wróćmy na chwilę do tytułu; ponieważ Rolex powiedział „a”, ja chciałem powiedzieć „be”, ale chyba niechcący wyszło mi „zet”.

 

Teraz o aspiracjach. W początkach siedemnastego stulecia w Europie mnóstwo było religijnych ruchów reformatorskich. Większość z nich odwoływała się do Starego Testamentu i losów Narodu Wybranego, porównując siebie z tymże Narodem. Większość z nich, tych najbardziej ortodoksyjnych, chciała być po prostu taka jak Żydzi. Nie rezygnując przy tym z dogmatu o zbawieniu duszy. To jest proszę Państwa fascynujące, bo oto w niecałe sto lat po straszliwych prześladowaniach Żydów w Europie, spora część reformowanych chrześcijan, chce być wprost tymi właśnie Żydami. Nowe dzieci Izraela – pisali o sobie obrzydliwie bogaci Holendrzy. Dlaczego? Jak nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Potrafię jedynie odpowiedzieć na pytanie – dlaczego ludzie ci odwrócili się od papieża. Posłużę się tu cytatem, bo w moje własne słowa wielu gotowych jest nie uwierzyć. W książce Stanisława Grzybowskiego pod tytułem „Cromwell i jego wiek” znajdujemy fragment tekstu nieznanego pamflecisty z drugiej połowy XVII wieku. Grzybowski przytacza ten tekst dosłownie ze strony 206 dzieła R.H. Tawney'a „Religion and the Rise of Capitalism”. Oto ten fragment:

W religii papieskiej jest rodzaj przyrodzonej niezdolności do interesu, gdy tymczasem przeciwnie wśród reformowanych, im większa gorliwość religijna, tym większa skłonność do handlu i przemysłu, jako że lenistwo trzymają za nieprawość. Korzyść angielskiej krainy leży w postępie handlu poprzez usunięcie wszystkich przeszkód zarówno w mieście, jak i na wsi i wyszukanie takich praw, jakie mogą mu pomóc, i aby to ułatwić, specjalnie w ofiarowaniu wolności sumienia wszystkim protestantom nonkonformistom (tutaj oznacza to po prostu purytan) i w odmówieniu jej papistom.

 

Ciekawe prawda? I w odmówieniu jej papistom...i przyznaniu nonkonformistom. A to czemu? No, temu, że rok liturgiczny i wieczność a nie oś czasu i kredyt. Ciekawe prawda? Jeśli zaś słowo – nonkonformiści odczytamy współcześnie to będzie jeszcze ciekawiej.

 

Stąd jak widzimy już tylko krok do potężnego imperium opartego na kredycie i jego dostojnych, układających się w kształt piramidy hierarchii - aptekarzy, muzyków, generałów i ich żon, pisarzy i innych poważnych ludzi. Imperia zaś w dziejach świata pojawiają się naprzemiennie – jedne są oparte na kredycie, a inne na niewolniczej pracy. One mogą występować obok siebie w tym samym czasie również – Imperium Brytyjski i Rosja są tu najlepszymi przykładami. Raz jedno jest wydajne, a raz drugie. Właśnie kończy się epoka kredytu. Jak myślicie co teraz nastąpi? Nie będę was straszył, bo jestem optymistą, a jestem nim ponieważ nie wierzę w żadną oś czasu. Ona jest jednym z elementów łączących obydwa rodzaje imperiów. Podobnie jak czekanie na coś ważnego. Na przykład na spłatę ostatniej raty za mieszkanie.

 

Wróćmy do aspiracji. Powiedzieliśmy o aspiracjach siedemnastowiecznych chrześcijan. A jakie były wtedy w takim razie aspiracje Żydów? Ja nie wiem, ale jeśli ktoś ma na ten temat jakieś informacje na pewno się z nami podzieli. Myślę, że znacznie skromniejsze. I być może skierowane wektorem zupełnie gdzie indziej. Nie jest bowiem tak, jak to sugerują niektórzy, że Synagoga to szatan wcielony. Takie rzeczy dają sobie wmówić frajerzy i jest to pokusa z gatunku łatwych. Bo nie o Synagogę tutaj chodzi. Chodzi o to, byśmy się traktowali serio.

 

Ja w przeciwieństwie do aptekarzy, generałów, muzyków, pisarzy i Rolexa nie nadaję się na autentycznego lidera, jestem tylko biednym handlarzem książek, który jeździ od targu do targu, tak jak dawniej ludzie jeździli przez cały liturgiczny rok, od odpustu od odpustu. Nie grozi mi więc to, że pan Nikt przyśle tu swoich siepaczy. Kto by się przejmował tym nędznym handlem i jego biednym właścicielem. O życie więc niech się martwią autentyczni liderzy.

 

Przypominam, że moje książki można już kupić w Warszawie w księgarni Tarabuk przy ulicy Browarnej 6, a także w sklepie Foto-Mag przy Alei KEN 83 lok.U-03, tuż przy wyjściu z metra Stokłosy, naprzeciwko drogerii Rossman. Można je też kupić w księgarni "U Iwony" w Błoniu oraz w księgarniach w Milanówku po obydwu stronach torów kolejowych, a także w tymże Milanówku w galerii "U artystek". Aha i jeszcze w galerii "Dziupla" w Błoniu przy Jana Pawła II 1B czyli w budynku centrum kultury. Cały czas zaś są one dostępne na stronie www.coryllus.pl  Zapraszam. Uwaga! Atrapia i Toyah dostępne są jedynie w sklepie Foto-Mag, bo tak i już. Może kiedyś będą także gdzie indziej, ale na razie ich tam nie ma. Książkę Toyaha o liściu można kupić jeszcze w Katowicach w księgarni "Wolne słowo" przy ul. 3 maja. Gdzie to jest dokładnie, pojęcia nie mam.

 

Informuję również, że 2 lutego w muzeum Kraszewskiego w Poznaniu odbędzie się wieczór autorski blogera coryllusa, a on sam będzie obecny na Poznańskich Targach Książki dla Dzieci i Młodzieży odbywających się w dniach 3-5 lutego w Poznaniu. Zapraszam.

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka