coryllus coryllus
1448
BLOG

Czy każdy inteligent to kapuś?

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 13

 Wychowanie polskie, wychowanie, któremu oddajemy cześć i które – kiedy tylko o nim pomyślimy – rozgrzewa nas do białości jest wychowaniem ku współpracy z tajną policją państw obcych. Każdy kto zamierza skończyć jakąś szkołę, chcę przez to podnieść swój status, nie zaś nauczyć się czegoś praktycznego lub zyskać nowe zupełnie widoki na świat, jego historię i przyszłość. Polskie wychowanie jest wychowaniem aspiracyjnym, a jego końcem bywa zwykle wręczenie nikomu do niczego nie potrzebnego dyplomu stwierdzającego, że ten czy ów ma wykształcenie. No i w oczach cioci Jadzi może uchodzić za inteligenta. To jest bowiem klucz do wszystkiego, do serc i dusz polskich – bycie inteligentem. Inteligent zaś to przewodnik narodu, przewodnik i myśliciel w jednym kawałku, on przez fakt posiadania tego dyplomu, z miejsca ma więcej do powiedzenia i z miejsca odgradza się murem od innych, od różnych lokalsów, od flolkloru, od naturszczyków i tych biedaków co dyplomu nie mają. I nie widzi gamoń, że właśnie ten jego dyplom, to wykształcenie i je aspiracje całkiem przecież odjechane czynią go istotą bezbronną i wydaną na łup demonów. W dodatku bez możliwości apelacji. Kim bowiem mają manipulować siły ciemności jeśli nie opartym o nic, o żadną realną wartość pogubionym biedakiem z rozbudzonymi aspiracjami? No kim?

 

Wszystko zaczyna się już po studiach. Wykształcony inteligent idzie do pracy w sklepie, nad którym wisi szyld „Wszystko po 5 złotych i nie tylko”. Może też zatrudnić się w punkcie sprzedaży lub naprawy telefonów komórkowych i to jest kres i granica aspiracji. Innej nie będzie. Nie może być, bo dyplom zdobyty przez naszego inteligenta opiewa na to jedynie i upoważnia wyłącznie do tego by nosić w pracy garnitur miast koszuli. Nic więcej. No i okulary, koniecznie okulary. Opowiadano mi ostatnio o człowieku, który skończył jakieś studia i pracował w „Plusie”, potem wywalili go z tego „Plusa” i musiał wyjechać do miasta gdzie znajduje się wielka kopalnia odkrywkowa. Znalazł tam pracę w tej kopalni, ale uczyniło go to nieszczęśliwym, bo musi jeździć co rano do roboty autobusem z ludźmi, którzy nie kończyli żadnych studiów. I on, żeby nie zdegradować się zupełnie wsiada do tego autobusu w garniaku, tak samo jak czynił to w stolicy jadąc do „Plusa”. I nie zważając na drwiny kolegów uprawia ten swój plusowo-inetligencki etos. I nie mówicie mi, że to nie jest komedia. Jest i to w dodatku bardzo śmieszna.

 

Słowo inteligent, czy nawet słowo absolwent stało się dziś całkowicie puste. Oznacza zaś coś zupełnie przeciwnego do tego co oznaczało dawniej. Jest znakomitym towarzyskim szyderstwem, a bywa kamieniem obrazy.

 

Skąd się wziął inteligent? Najprostsza odpowiedź brzmi – z Żeromskiego. Stefan stworzył inteligenta na obraz i podobieństwo swoje, co powinno nam dać do myślenia, za każdym razem gdy przypominamy sobie to fatalne zdjęcie Stefana, które wisiało w pracowni języka polskiego. Inteligent to człowiek z rozbudzoną aspiracją, bez żadnych możliwości i szans na jej realizację. Więcej – to człowiek działający przeciwko realizacji swych planów, w dodatku tak perfidnie, że właściwy cel jego działań jest ukryty. Chcę uczynić świat lepszym – deklaruje inteligent żeromszczyk. - Jak to zrobisz bracie – pytają ludzie. Będę pracował społecznie – on na to. - Za ile – pada przytomne pytanie. - Świnia – woła na to żeromszczyk i idzie się obrazić.

 

Jest to dialog służący nie temu bynajmniej by rozmówcę żeromszczyka przekonać do idei pracy społecznej, ale temu by wynegocjować najwyższą stawkę, za możliwie znikomą, wręcz żadną pracę. Istotą bowiem aktywności żeromszczyków i inteligentów w ogóle jest nic nie robienie, a jeśli już robienie to polegające na czymś bardzo szczególnym. Na patroszeniu marzeń innych obywateli i wieszaniu ich w słońcu na hakach, żeby się tam zaśmiardły. Tak to wygląda. No i jeszcze pośrednictwo. Pośrednictwo jest najważniejsze. Nikt nie może zrobić niczego wartościowego bez pośrednictwa inteligenta, albowiem jest on nosicielem jedynie słusznych idei i on jeden posiadł klucze do wszystkich ważnych życiowych furt.

 

Myślę więc, że w istocie sam Stefan był jedynie pośrednikiem w przekazywaniu idei inteligenta społecznika narodowi. Myślę, że figura ta, jak wiele innych została wykoncypowana gdzieś w zaciszu policyjnych gabinetów. Wymyślono ją nie tylko po to, by deprawować naród, ale także po to, by reprodukować osobników zdolnych bez skrupułów współpracować z tajną policją i poczytujących to sobie za zaszczyt. No, bo coś musi tego inteligenta w końcu wyróżniać spośród tych wszystkich lokalsów, tego motłochu, tych ciemniaków myślących tylko o pieniądzach i żarciu. Coś musi. Inteligent był znakomitym tworem na okres przejściowy pomiędzy epoką pana feudalnego, która istniała w Polszcze do roku 1914, a epoką aparatczyka komunistycznego, która istniała w Polsce po roku 1945. I wywiązał się ze swojego zadania znakomicie. Tak znakomicie, że wzorując się na nim człowiek dzisiejszy nie może pojechać do pracy w kopalni ubrany normalnie, musi mieć garnitur, by czuć się lepszym.

 

Oczywiście, mnóstwo ludzi traktowało etos inteligencji serio i mnóstwo ludzi oddało za to życie, ale w tym jest fałsz, głęboko ukryty fałsz. Nie może bowiem istnieć duchowy przewodnik bez ducha, ani lider społeczny bez własności, a kimś takim właśnie próbował być polski inteligent. I nadal próbuje. Tylko zmienia nazwę. Dziś nosi miano profesjonalisty i coacha patriotycznego, ale jest to zupełnie to samo oszustwo. Przewodnikiem duchowym w społeczeństwie powinien być duchowny, zaś liderem właściciel czegoś dużego i przynoszącego dochody. Dobrze by nie był to cyrk, ale na to szans nie ma bo cyrki ostatnio strasznie podupadły.

Przypominam, że moje książki można już kupić w Warszawie w księgarni Tarabuk przy ulicy Browarnej 6, a także w sklepie Foto-Mag przy Alei KEN 83 lok.U-03, tuż przy wyjściu z metra Stokłosy, naprzeciwko drogerii Rossman. Można je też kupić w księgarni "U Iwony" w Błoniu oraz w księgarniach w Milanówku po obydwu stronach torów kolejowych, a także w tymże Milanówku w galerii "U artystek". Aha i jeszcze w galerii "Dziupla" w Błoniu przy Jana Pawła II 1B czyli w budynku centrum kultury. No i już od dawna, o czym zapomniałem, znajdują się w księgarni Polskiego Ośrodka Społeczno Kulturalnego w Londynie. Cały czas oczywiście są one dostępne na stronie www.coryllus.pl  oraz na stroniehttp://www.ksiazkiprzyherbacie.otwarte24.pl/Zapraszam. Uwaga! Atrapia i Toyah dostępne są jedynie w sklepie Foto-Mag, bo tak i już. Może kiedyś będą także gdzie indziej, ale na razie ich tam nie ma. Książkę Toyaha o liściu można kupić jeszcze w Katowicach w księgarni "Wolne słowo" przy ul. 3 maja. Od dziś książki – w tym Toyah - dostępne są także w księgarni Ojców Karmelitów w Poznaniu przy ul. Działowej 25. Trzeba wejść do tak zwanej furty i tam jest ta księgarnia. O każdym następnym punkcie dystrybucji będę informował na blogu. 

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka