coryllus coryllus
2026
BLOG

Fragmentacja prawicy

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 80

 Ponieważ w tekstach prawicowych blogerów motyw fragmentacji prawicy pojawia się bardzo często, a niektórzy z tych autorów oskarżają wręcz mnie o to, że dzielę prawicę, niszczę więzi międzyludzkie i nie zezwalam na porozumienie się środowisk, postanowiłem coś w tej sprawie napisać.

Musicie sobie kochani zdać sprawę z prostego faktu: ludzie tacy jak Ziobro, Kurski czy Cymański, że o Kluzik i Jakubiak oraz Poncyliuszu nie wspomnę, nie wiedzą że istnieje ktoś taki jak coryllus. Bardzo by się zdziwili zapewne gdyby kto powiedział im, że jakiś bloger, gdzieś z zadupia sieciowego odpowiedzialny jest za defragmentację prawicy. A jeszcze bardziej zdziwiliby się gdyby im powiedziano, że od uciszenia tego blogera właśnie należy rozpocząć mozolny proces jednoczenia sił w walce ze złem i ciemnością. Myślę, że oni mogliby nawet dobrze nie zrozumieć o co chodzi takiej Kasi Pyzol czy Ufce gdyby zaczęły im tłumaczyć na czym polega moja krecia robota.

Niszczenie więzi międzyludzkich to odpowiedzialne zadanie i nie można tej roboty odwalać, trzeba te więzi niszczyć metodycznie i systematycznie. I ja to właśnie czynię umieszczając codziennie tekst w salonie i na innych platformach blogerskich. Osiągam jednak, jak się wczoraj okazało, efekty odwrotne od zamierzonych, bo cóż się okazuje – mnóstwo ludzi przychodzi na ten blog wyrazić swoje oburzenie, solidaryzować się z Ufką oraz powiedzieć mi, że moje zachowanie i teksty są po prostu słabe i nie trafiają w sedno. I wszyscy ci ludzie są ze sobą zgodni, z nielicznymi oczywiście wyjątkami, ale przecież malkontenci trafiają się zawsze. I wszyscy są, że się tak wyrażę, solidarni. I zgadzają się, że autor to zło, a jeśli nie zło to marność.

I ja się cieszę z takiego obrotu sprawy, a cieszę się podwójnie, jeśli przypomnę sobie tekst Ufki nawołujący do powrotu w szeregi PiS ludzi takich jak Marek Jurek, Kazimierz Michał Ujazdowski, Elżbieta Jakubiak, Joanna Kluzik i reszta. Świadczy to bowiem o tym gdzie Ufka i jej zwolennicy widzą źródło sukcesu oraz co kojarzy im się z klęską. To budujący widok. Budujący przede wszystkim dla tych wszystkich, którzy wyznaczyli granicę – nieprzekraczalną – dodajmy, pomiędzy tak zwanymi zwykłymi ludźmi i celebrytami z różnych branż. Czyli jest to widok budujący dla Kiszczaka i jego kumpli. Oto blogerka, która głosi idee solidarności, należy do PiS, wie jak to wszystko tam jeździ, dostrzega jedyny ratunek w tym, że ludzie ze zdradą w sercu, ludzie, którzy słabo rozumieją lub nie rozumieją wcale na czym polega ich rola na scenie politycznej, znów stali się „nasi”. To jest po prostu fantastyczne. I ja bym to jeszcze rozumiał, gdyby Poncyliusz był kimś w rodzaju Sebastiana Lubomirskiego, siedemnastowiecznego magnata, który dysponuje środkami na prowadzenie wojny, ma pieniądze i umie ich użyć, ale Poncyliusz nie dość, że jest głupi, to jeszcze goły i jego obecność w PiS jest tak samo zasadna, jak obecność nie żyjącego już kota Alika. Przy całym szacunku dla roli i wartości Alika. To samo dotyczy reszty. Ludzie ci nie mają racji, bo się od tej racji odpisali. Nie produkują żadnej wartości, a ich obecność zaznacza się jedynie fotografiami na okładkach tygodników, w pozach przypominających napoleońskie, co się ostatnio przytrafiło Ziobrze. I cały ten cyrk, cała ta żenada i bieda uważana jest przez naszych blogerów za siłę, która przemoże zło i dzięki niej wygramy. Tylko co? Wybory? Do tej pory nie mogliśmy właśnie przez tych ludzi wygrać wyborów a teraz je z nimi wygramy? Czy wam ludzie ktoś logiki z kołkowca nie odstrzelił?

Najlepiej jednak bawię się kiedy „nasi” zaczynają opowiadać o inicjatywach oddolnych. To jest dopiero uciecha. Jednymi inicjatywami oddolnymi są dziś blogi, takie między innymi jak mój i toyaha. I te właśnie inicjatywy są najmocniej ostrzeliwane, najbardziej wyszydzane i najgorzej się je traktuje. Właśnie dlatego, że są oddolne, że dokładnie pokazują ja i jakimi środkami można sobie poradzić i – co tu dużo mówić – na pewną skalę, nie wielką co prawda – ale osiągnąć sukces. To przeszkadza najbardziej. Dlatego, że istotnym celem „naszych” nie jest konsolidowanie serii, silnych, samodzielnych, oddolnych inicjatyw, ale ich niszczenie. Istotnym celem „naszych” jest wychowanie bezmyślnego tłumu, który stoi na ulicy i wrzeszczy – raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę. Przekonany przy tym, że właśnie walczy o niepodległość Polski. Istotnym celem jest wypchnięcie poza dyskusję publiczną wszelkich narracji poza jedną – poza postsolidarnościowym bajaniem o marszach gwiaździstych i wspólnym spaniu na styropianie. Poza tą właśnie, lansowaną tu na co dzień, przy pomocy odgrzewanych emocji fikcją i atrapą. To się jednak najbardziej podoba i w tym właśnie chcą uczestniczyć wszyscy ci „nasi”, którzy zostali w latach 90 i później oszukani przez towarzyszy walki o wolność i kiełbasę. Wierzą oni bowiem, że czas można cofnąć i to co miało sens wtedy będzie go miało również dziś. Otóż nie będzie. Bo podstawowym zadaniem pokoleń starszych jest przygotowanie jak najbardziej miękkiego lądowania dla pokoleń młodszych. Nie zaś codzienna dziękczynna modlitwa w miejscu bądź co bądź publicznym, za to, że udało się dożyć do emerytury.

Najwięcej entuzjazmu naszych budzą zaś takie inicjatywy oddolne jak protest przeciwko ACTA albo protesty kibiców. Obserwowanie tej nadziei, tych wypieków na twarzach kiedy widać maszerujący tłum jest doprawdy budujące. I niczego „naszych” nie uczą kolejne klęski, niczego nie uczą ich kolejne demaskacje i kompromitacje tych rzekomo oddolnych ruchów.

Najgorsze zaś jest to, że w tych reakcjach nie ma fałszu. To jest tak prawdziwe, tak wrośnięte w serca, że ja nie widzę już właściwie żadnej nadziei. Choć przecież wystarczyłoby tylko odrzucić ten cały syf i zrobić coś samemu, a potem pomóc koledze. Tak jak ja z pomocą dobrych ludzi wydałem książki, a potem pomogłem Toyahowi. Takie jednak zachowania i takie pomysły przeszkadzają najbardziej, bo istotą inicjatyw oddolnych głoszonych przez „naszych” jest demonstrowanie chęci do służenia, ciągle od nowa i od nowa....

 

Zapraszam na stronę www.coryllus.pl , można tam kupić książki i płyty, o czym na pewno wiecie.  

Jeszcze jedno: 23 marca, w przyszły piątek odbędzie się mój wieczór autorski. Uczelnia Vistula, ul. Stokłosy 3, przy metrze o tej samej nazwie. Sala numer 113. Początek o godzinie 18.00. Na miejscu będzie można kupić książki 

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka