coryllus coryllus
2349
BLOG

Kłamstwa założycielskie

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 23

 Ponieważ uszkodziłem sobie błędnik tekst ten może zakończyć się w niespodziewanym dla nikogo ze mną włącznie momencie, za co przepraszam. Właściwie mogę tylko leżeć, co jest szalenie irytujące, dla człowieka, który ma nawyk pisania dziennie teksów o łącznej objętości średniej pracy magisterskiej. No, ale taki los. Może to minie. Każą iść do lekarza, ale na razie liczę, że samo przejdzie. Przeleżałem cały wczorajszy dzień, a dziś podniosłem się i jest już trochę lepiej, ale nie na tyle, by trzasnąć kolejny rozdział książki. Siadłem więc przed komputerem i klikam. Wszedłem na salon, a tam moja ulubiona reklama instytucji pod nazwą „Polska Wielki Projekt”. Ponieważ ja jestem fanem wszelkiego rodzaju kongresów i przemówień postanowiłem znów o tym napisać kilka słów.

Jestem głęboko przekonany, że tego rodzaju imprezy są całkowicie bezskuteczne, żeby nie powiedzieć fikcyjne. Wychodzą one bowiem z kilku punktów, które w których, niczym w kotle czarownicy bulgoce fałsz, destylowany następnie w czyste kłamstwo, dystrybuowane wprost do naszych mózgów. Oto na stronie tego całego projektu czytamy:

 

Po dwudziestu latach budowy nowego porządku widzimy, jak niesłychanie trudnym zadaniem jest modernizacja i jak duże zasoby — elity, normy, instytucje — trzeba posiadać, by odnieść sukces. Jej naiwne, powierzchowne, imitacyjne rozumienie odpowiada w dużej mierze za irytująco dużą ilość błędów, które popełniliśmy, ale wynika też dość jasno z kosztów katastrof narodowych ostatnich 200 lat. 

 

Dla wszystkich już chyba od dawna jasne jest, że nie buduje się w Polsce żadnego nowego porządku. Dla wszystkich jasne jest, że lata dziewięćdziesiąte to był moment kiedy można było zarobić parę groszy i zwiać za granicę, a jeśli ktoś się spóźnił skazany jest na lata wegetacji w upadającym kraju, który prawdopodobnie zostanie na powrót wepchnięty pod kuratelę moskiewską, dla świętego spokoju, albo podzielony jeśli chętnych do sprawowania kurateli będzie więcej. Żeby odnieść sukces w sytuacji tak dynamicznej jaką mamy cały czas w środkowej Europie potrzebne są nie zasoby w postaci elit, norm i instytucji, ale władza. Widzimy to dobrze na przykładzie Rosji, która idzie do sukcesu nie mając elit, norm i instytucji demokratycznych i uczciwych. Oczywiście zaraz tu padnie argument, że to są metody dalekie od standardów zachodnich. Myślę, że nie ma czegoś takiego jak zachodnie standardy. To jest złudzenie wynikające z faktu, że przez stulecia tak zwanych Zachód był wsypą, w którą inwestowano i do której zwożono dobra oraz lokowano tam aktywa. To wszystko potrzebowało bezpieczeństwa i bezpieczeństwo było zapewnione. Teraz może się to zmienić. Nie wierzycie? Ja jestem sobie w stanie wyobrazić sytuację, w której Putin organizuje lepsze niż Obama i bardziej przyjazne środowisko dla tak zwanych inwestorów. Wszystko zależy od tego co im obieca. A obiecać może to co zwykle władcy obiecują tak zwanym inwestorom – bezkarny rabunek słabszych. Ktoś się zaczął zastanawiać dzisiaj jakież to kraje ponosić będą koszta kryzysu, kiedy we Francji zwyciężył socjalista, a w Grecji chyba też. Oczywiście kraje Europy Wschodniej. To jest jasne.

 

Jeśli zaś chodzi o naiwność i imitacyjne rozumienie modernizacji, o którym piszą na stronie reklamującej „Polskę wielki projekt”, sądzę że o żadnej modernizacji nie ma i nie może już być mowy. Wobec zapaści przemysłu i jego likwidacji nie mamy czego modernizować. Modernizacja zaś życia codziennego, edukacji czy jakichś innych obszarów to czyste szamaństwo.

 

Dalej piszą tak:

 

Brakuje nam jednolitej i wolnej od mikromanii narracji narodowej, sprawnego aparatu i nowoczesnej kultury państwa, kapitałów finansowych i społecznych potrzebnych do inwestycji i budowy nowoczesnych instytucji, ale też po prostu tysięcy ludzi, których talenty lub życie straciliśmy w wyniku eksterminacji, emigracji, czy po prostu braku możliwości rozwoju. 

 

Ciekaw jestem co to jest ta mikromania. Obstawiam, że to wszystko co tak w Polsce lubimy, czyli nasze przyzwyczajenia, nasze – zwykle stojące w poprzek oficjalnemu – rozumienie historii i nasze, z reguły trafne intuicje dotyczące przyszłości.

Nowoczesna kultura państwa zaś to po prostu socjalizm w białych rękawiczkach, czyli kordon białych kołnierzyków ustawiony pomiędzy obywatelem a budżetami na jego przedsięwzięcia i pomysły. - Masz pomysł? Chcesz go zrealizować? Zgłoś się do nas! My mamy pieniądze. - A skąd – że spytam.

 

Pominę eksterminację ludności, zatrzymam się przy braku możliwości rozwoju. Brak możliwości rozwoju to brak pieniędzy na realizację pomysłów, a tych nie będzie póki królować będzie w Polsce wiara w to, że jakieś odgórne projekty montowane przez nie wiadomo skąd przywiezione i nie wiadomo przez kogo wychowane elity mogą pomóc obywatelowi w czymkolwiek. Ludzie ci, choćby mieli najświętsze intencje, mogą jedynie przeszkadzać. Właśnie dzwonił do mnie Toyah, który w wyniku awantury jaką przeprowadziłem z panem Tyszką z Fundacji Republikańskiej dostał możliwość współpracy z tą fundacją. Zaproponowali mu wstawienie książek do budowanej przez nich księgarni internetowej. Ciekawe na jakich warunkach. Ile zedrą z Toyaha, żeby rozpocząć sprzedaż jego książek? Były też inne propozycje, ale na razie je przemilczę. To są wspaniałe rzeczy – fundacja planuje budowę księgarni internetowej. Ja po prostu poprosiłem kolegę i on mi tę księgarnię moją na stronie www.coryllus.pl zrobił w dwa dni. Bez planowania. Tutaj zaś mamy cały plan. Bezwład tych instytucji przy jednoczesnym deklarowaniu dynamiki, szybkiego rozwoju, nowoczesnych rozwiązań jest znamienny i przypomina czasy schyłkowego Gierka, kiedy w telewizji puszczali reklamę agencji reklamowe o nazwie „Artel”. Nie wiem czy ktoś to pamięta, ale gdyby zdjęcie tego pana, który się tam wtedy lansował wstawić pomiędzy twarze na plakacie reklamującym „Polskę Wielki Projekt”, nie odstawał by wcale. To był dokładnie taki sam klimat. Już za chwileczkę, już za momencik, będzie cudownie, tylko nas posłuchajcie. Nie było cudownie jak pamiętamy i tym razem też nie będzie.

 

Dalej napisali tak

 

W ciągu ostatnich siedemdziesięciu lat Polska przeszła przez skumulowane w czasie wielkie kryzysy społeczne. Każdy taki wstrząs skutkował Wielkim Zerwaniem wartości społecznych – rozpadem ustalonych sposobów życia i modeli władzy, zerwaniem więzi społecznych, zużyciem zgromadzonych kapitałów zaufania. To zerwanie więzi nie jest jakimś złudzeniem wynikłym z nostalgii konserwatywnych intelektualistów, hipokryzji czy słabej pamięci. Można je obserwować w statystykach mierzących kondycję społeczną: emigracji, dzietności, przestępczości, uzależnieniach, rozwodach, gorszych wynikach edukacyjnych i zredukowanych możliwościach, czy wreszcie niskim poziomem zaufania

 

Otóż wielkie zrywanie wartości społecznych wiązało się zawsze z ograbianiem obywateli i likwidowaniem tych spośród nich, którzy mieli cokolwiek, a także reprezentowali poziom wyższy niż przeciętny politruk dłubiący w nosie na wykładzie o ziemniakach sadzeniakach. Tak było w czasie ostatnich siedemdziesięciu lat. Żeby odbudować te wartości – powtarzam raz jeszcze – nie jest potrzebny żaden projekt czy długotrwały program, ale sukces. Ludzie wierzą w sukces i dobrze go rozpoznają. Projekty i długofalowe propozycje rozwojowe ich nie interesują, tym bardziej, że okoliczności zewnętrzne gęstnieją. I będą gęstnieć nadal. Pomijam nieszczerość i bełkotliwość tego tekstu, który nie wiadomo co ma przekazać, cóż to bowiem jest ; złudzeniem wynikłym z nostalgii konserwatywnych intelektualistów? Więzi społeczne to religia w tradycyjnym tego słowa rozumieniu, to wspólne lektury, to piosenki w języku polskim, które da się śpiewać bez zgrzytów przy piwie. I tych spraw nie da się załatwić jakimiś projektami, które mają zwiększyć dzietność i zmniejszyć liczbę rozwodów. To brednie.

Problemem Polski jest to, że kurczy się obszar zastosowania języka polskiego. Używa się go właśnie do takich bełkotów jak Polska Wielki Projekt, do prezentacji multimedialnych, do działalności paranaukowej, do coachingu patriotycznego. Język polski staje się w coraz większym stopniu jakąś ekstrawagancką stylizacją, którą w przerwach pomiędzy dyskusjami prowadzonymi w angielskim uprawiać będą patriotyczni kołcze. Oni też tłumaczyć będą ludziom w jaki sposób należy tego języka używać, żeby było nowocześnie i żeby osiągnąć wysokie standardy. Od niepamiętnych czasów nie udało się w Polsce wyprodukować ani jednej muzycznej aranżacji, której nie musielibyśmy się wstydzić, a która zmontowana była na podstawie jakiegoś bardzo popularnego motywu, czy ja wiem jakiego? A choćby „O mój rozmarynie”. Nie ma w ogóle piosenek, które moglibyśmy śpiewać wspólnie. Co jakiś czas ktoś próbuje robić coś takiego, ale zawsze popada albo w jakąś okropną awangardową manierę, albo w para- autentyczną stylizację, jak choćby to Koko koko.

To nie jest wbrew pozorom drobiazg i nie jest to wcale niższej rangi projekt niż te wszystkie ambitne zamierzenie znajdujące się na liście wielkiego projektu Polska. To jest rzecz tania, ważna i łatwa do przeprowadzenia. Nie robi się jej prawdopodobnie dlatego, że ktoś tej sprawy pilnuje lub dlatego, że ewentualne wytypowanie wykonawcy zgromadziłoby w jednym miejscu taką ilość jurorów, że mogliby się podusić z braku tlenu.

Popatrzmy teraz na tytuły wykładów. Ja celowo pominę wykład Barbary Fedyszak Radziejowskiej, z którą ostatnio rozmawiałem i która jest przekonana do tego projektu, bo on akurat jest konkretny i dotyczy wsi polskiej. Mamy tam jednak inne tytuły. Takie ja na przykład: Kapitał ojczyzny, ojczyzna kapitału. Polska korporacja ponadnarodowa.

Albo: Jakiego mesjanizmu potrzebują Polacy

Albo: Kto jest właścicielem polskiej literatury?

 

Na to ostatnie pytanie odpowiadam od razu: EMPIK. Dopóki nie złamiecie monopolu w dystrybucji książek, język polski będzie się staczał. Ale o czym tu gadać jak fundacja nie potrafi zrobić księgarni internetowej.

 

Co do mesjanizmu zaś to sądzę, że Polacy nie potrzebują żadnego mesjanizmu. Jest to bowiem idea wymyślona gdzieś w w gabinetach Ochrany, idea którą Polskę zainfekowano, po to by można było w dowolnym momencie wyprowadzać polską młodzież w pole, wprost pod ogień karabinów maszynowych, czy czegoś równie mocno ziejącego nowoczesnością. Sam fakt, że takie słowo jak mesjanizm pojawia się w tym projekcie jest znamienny. Świadczy bowiem o tym, że Polska jak dawniej i pewnie w przyszłości, tłumaczona będzie nam według wyniesionego ze szkoły schematu – średniowiecze, humanizm, barok, oświecenie, romantyzm, pozytywizm, nowoczesność.

 

Oczywisty prymitywizm i zakłamanie tych pojęć czytelne jest od dawna, ale dla realizatorów projektu nie ma to znaczenia. Oni przemawiają do chińskiego ludu przez zamknięty lufcik. I nic poza tym lufcikiem ich nie interesuje. I jeszcze jeden podtytuł dołączony do tego mesjanizmu:

 

Wielkie narracje i polska modernizacja.

 

W Polsce nie ma wielkich narracji, są narracje oszukane, lansowane i podrasowane przez zaborców o okupantów, które my uważamy za swoje. Nie ma też w Polsce żadnej modernizacji i nigdy nie było. Jest tylko grabież.

 

Kończę, muszę odpocząć bo mi ten cholerny błędnik nie da skończyć książki, gdzie właśnie o tych wszystkich sprawach piszę, w oparciu o konkrety znane nam, ale inaczej oświetlone i przez to wstrząsające. Przynajmniej dla mnie.

 

Zapraszam na stronę www.coryllus.pl, gdzie można kupić książki, a także do księgarni Tarabuk, Browarna 6 i do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy. Na koniec puszczę wam starą kanadyjską piosenkę. Ma ze 300 lat, a jak ładnie brzmi dzisiaj.

 

 

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka