coryllus coryllus
2616
BLOG

Wpuszczeni w naukę

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 37

 Na Discovery Channel pokazują taki film: pokój Filipa Melanchtona, a w nim wielki kaflowy piec, prowadzący tłumaczy w jaki sposób palono w tym piecu i ogrzewano niemałe przecież, murowane pomieszczenie. Otóż za ścianą, wręcz na klatce schodowej, przytwierdzona była jakaś blacha, na niej płonęły drwa i one rozgrzewając blachę, powodowały wzrost temperatury pieca, który następnie emanował ciepłem na pokój. W ten sposób tak zwani popularyzatorzy uciekają przed oczywistym faktem, który psuje im cały, wymyślony przez Brytyjczyków i Niemców w XIX wieku obraz świata. Melanchton nie mógł palić w piecu węglem, bo ten zaczęto wydobywać w Szkocji w stuleciu XVIII. Na węglu urosło Imperium Brytyjskie i ono było pionierem wydobycia. To są oczywiste brednie i każdy kto czytał II tom Baśni jak niedźwiedź dobrze o tym wie. Jeśli zaś nie czytał, a ma w domu piec kaflowy niech spróbuje ogrzać nim w zimie pokój paląc drewnem. Może to drewno włożyć do środka pieca, nie musi – jak brytyjscy popularyzatorzy – rozpalać ogniska na klatce schodowej.

Zacznę od węgla. Czarnopal kamienny, że pojadę klasykiem, musiał być w użyciu dużo wcześniej niż nam się zdaje i mamy na do dowody. Mamy tę fantastyczną informację, że od roku 1471 do 1880 płonęły olbrzymie złoża węgla kamiennego pod Zwickau w Saksonii, złoża podpalone przez „niewiadomokogo”. Wiadomo, bo obok, w margrabstwie Bayreuth mieszkała i rządziła cała banda czarowników z rodziny Hohenzollern von Ansbach.

Mamy informację o węglu morskim pozyskiwanym na wschodnim wybrzeżu Anglii przez wspólnoty żyjące według reguły św. Augustyna. Węgiel morski to taki węgiel, który fale przyboju wypłukiwały w wychodni złóż znajdujących się na klifie. Potem zaś wyrzucały go na plaże. Ojcowie Augustianie wstawali rano, lecieli z koszami nad morze, zbierali to dobro, ładowali na barki i wozili wzdłuż całego wybrzeża. Robili na tym niezły pieniądz, bo raz się zdarzyło, w Newcastle, że ludność miejscowa zirytowana sukcesem finansowym mnichów podpaliła te barki, a ładunek wyrzuciła do morza, pobiwszy uprzednio ojców dotkliwie. Możemy sobie o tym wszystkim poczytać w książkach o węglu dostępnych w języku polskim, oraz w wychodzącym przed wojną czasopiśmie „Technik”. Nie ma to jednak znaczenia, bo przekaz popularny, wdrukowany w mózgi dawno temu jest taki: węgla nie było. Nie było i już. Dlaczego tak się mówi? Dlaczego te durnoty wbija się ludziom do głów? Otóż dlatego, że powstające w XVIII i XIX wieku imperia, a Imperium Brytyjskie położyło tu największe zasługi, musiały budować swoją legendę i robiły to wszelkimi dostępnymi sposobami. Opowieść o gwałtownym skoku cywilizacyjnym jakiego dokonano w stuleciu XVIII stanowiła część brytyjskiej legendy imperialnej. No i służyła do rozbudowywania egotyzmu wszystkich mieszkańców wyspy naraz i każdego z osobna. Gdyby im dziś powiedzieć, że w hrabstwie Limbourg niedaleko Akwizgranu, ale po holenderskiej stronie granicy jest jedna z najstarszych kopalni węgla kamiennego w Europie, czynna od 1113 roku, a w Saksonii są ślady po znacznie starszych odkrywkach na pewno by nie uwierzyli.

Imperia XIX wiecznej Europy skutecznie i na długo zafałszowały historię. Brytyjczycy, Rosjanie, Niemcy z Wiednia i Berlina mają w tym największy udział. Ci ostatni mają stosunkowo najmniej na sumieniu, przynajmniej jeśli chodzi o Polskę, bo ich stosunek do nas był jawnie wrogi i nie bawili się Niemcy z Berlina w jakieś piramidalne kłamstwa podparte wielostronicowymi dysertacjami jak ich rodacy z Wiednia.

Polacy historii i nauki nie fałszowali na skalę masową, bo nie mieli własnego państwa, w imieniu którego mogliby to robić. Zaczęli to robić dopiero w dwudziestoleciu międzywojennym, a rozmachu nabrali w PRL z wiadomych przyczyn. Uczestniczyli jednak wcześniej w różnych projektach, z których nie możemy się wygrzebać do dziś. Najważniejszym z nich był w mojej ocenie wiedeński projekt napisania historii Polski w oparciu o tak zwane wartości humanistyczne. Pewnego dnia do Krakowa przybył zwolniony na tę okazję z posady nauczyciela następcy tronu Henryk Zeissberg i nauczywszy się polskiego napisał, w oddzielnych kawałkach rzecz jasna, podpartych solidną kwerendą, historię Polski doby odrodzenia. Pierwsze miejsce w tej historii zajmują postaci takie jak Kallimach i Grzegorz z Sanoka, ostatnie zaś papież Klemens XVII, którego przodkowie Franza Josefa zniszczyli politycznie i finansowo. I my do dziś w tę napisaną na zalecenie „niewiadomokogo” historię wierzymy i jeszcze ją twórczo rozwijamy, budując sobie ołtarzyki z wklejonymi zdjęciami różnych humanistycznych idoli. W tym samym czasie metodycznie zniszczono legendę św. Stanisława. Próbowano też zbudować legendę Grzegorza z Sanoka, ale że zabrał się za to grafoman Kraszewski, sprawa się – jak to mówią – rypła, bowiem książka zatytułowana „Strzemieńczyk” jest po prostu nie do czytania.

Przyzwyczailiśmy się do myśli, że najbardziej śmierdzącym jajem złożonym przez XIX wieczną naukę był marksizm, ale przez cały czas właściwie napotykamy jakieś inne, mniejsze jajka, które rozmiarami marksizmowi nie dorównują, ale zalatuje od nich równie mocno. Oto jest ten upiorny mit o nowoczesnych narodach, które ukształtowały się w XIX wieku. Mit imperialny, który służy tylko i wyłącznie temu, by wbić w kompleksy narody pozbawione państwa przez działalność tych właśnie imperiów. I co to niby znaczy nowoczesny naród? Czy Żydzi nie byli nowoczesnym narodem? A Grecy? Co stanowi o ich zacofaniu? Mieli przecież swoje imperium, które istniało znacznie dłużej niż wszystkie nowożytne imperia razem wzięte. Wychodzi na to, że tylko Polacy nie byli nowoczesnym narodem, bo Czechów i Węgrów ta brednia nie dotyczy. No i co z Ormianami, albo z narodem okcytańskim? Czy są to narody nowoczesne czy zacofane i czym to mierzyć? Suwmiarką?

Nie pierwszy raz zauważyłem, że nauki społecznej w Polsce jak ognia unikają zagłębiania się w czasy późniejsze niż stulecie XIX, bo nie ma żadnym badań dotyczących tego okresu, badań socjologicznych rzecz jasna. Tak mi powiedziała na piątkowym spotkaniu BFR. Nie ma badań, nie ma problemu. Jest to oczywiście czysty obłęd, bo w czasach, które opisałem w II tomie Baśni nie było również socjologii, było za to czarnoksięstwo, na którego miejscu socjologia pojawiła w dobie zwanej nowoczesną. Polska nauka może zajmować się tylko czasami najnowszymi, bo to jej dodaje powagi, tak zrozumiałem piątkową wypowiedź BFR. Wszystko co rozciąga się poza stuleciem XIX to sfera mitu, w dodatku nie przebadanego sondażami. Zgroza. Zastanawiam się kto tym razem wpuścił polskich uczonych w ten kanał, bo nie wierzę, by byli na tyle głupi, żeby wejść weń z własnej woli. Wszystkie bowiem nowoczesne, ukształtowane w XIX wieku narody poświęcają całe mnóstwo sił i środków na udowadnianie swojego, jak najdawniej sięgającego wpływu na losy świata. To jest ich podstawowe zadanie, a film o piecu Melanchtona mnie w tym utwierdza. Są w stanie posunąć się w tym dziele do najczarniejszych kłamstw, działają bowiem w interesie plemienia. I nie ma siły, poza oczywiście naukowcami z innego plemienia, by ich w tym ograniczyć. W Polsce jest inaczej, polscy uczeni służą prawdzie, a prawda ta jest rozumiana w taki sposób w jaki bloger Zebe rozumie satanizm. Ja zacytuję, choć niedokładnie jego wypowiedź, bo powinna ona znaleźć się na łóżkiem każdego polskiego pracownika nauki. Napisał Zebe u mnie na blogu coś takiego: satanizm został zdefiniowany dopiero w latach 60 XX wieku jego wpływ na losy świata jest więc mocno przesadzony. Myślę, że to jest drogowskaz którym kieruje się polski uniwersytet, mam tu na myśli nauki zwane społecznymi i humanistycznymi. Nie idźmy tą drogą. Czytajmy już lepiej baśnie. Tom II Baśni jak niedźwiedź razem z książkami Toyaha dostępny jest na stronie www.coryllus.pl, w sklepie FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy, w księgarni Tarabuk przy Browarnej 6 i w księgarni Ukryte Miasto przy Noakowskiego 16, w bramie. Tom pierwszy można jeszcze kupić pod adresem www.ksiazkiprzyherbacie.otwarte24.pl oraz w pensjonacie Magnes w Szklarskiej Porębie, o czym zupełnie zapomniałem. Warto tam pojechać na lato, świetne miejsce. Polecam. 

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka