coryllus coryllus
4061
BLOG

Młodzieży chowanie...

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 99

 Ponieważ całe miasto stołeczne oplakatowane jest obrazami przedstawiającymi dwie dziewczyny z Powstania Warszawskiego, na których widać napis: morowe panny, postanowiłem się jakoś odnieść do tego aktu wandalizmu. Tym chętniej to czynię, że na portalu niezalezna.pl ukazał się teledysk utrzymany w jakiejś upiornej jagodowej tonacji, który zawiera piosenki nawiązujące rzekomo do Powstania Warszawskiego. Idea jest taka, by współczesną młodzież przekonać do tego że tamci chłopcy i dziewczyny byli prawie tacy sami jak ci współcześni. Deklarowana idea, którą posługują się twórcy wygląda zaś tak samo jak zwykle: pokażmy im to pieprzone powstanie to wychowamy ich na dobrych patriotów, a przy okazji Halina Mlynkowa weźmie parę złotych za wykonanie, a są jej one potrzebne, bo się dziewczyna rozwiodła. Zarówno plakaty jak i teledysk uważam za skandal, w dodatku prymitywny. Emocje są bowiem złym doradcą, a emocje połączone z biznesem skutkują zwykle wyhodowaniem artysty tej klasy co Shakin Stevens, o ile ktoś go jeszcze pamięta i niczym więcej. Dlaczego to jest głupie i dlaczego ja się temu przeciwstawiam? Odpowiedź jest prosta: bo nie ma wojny. Przygotowywanie zaś ludzi młodych do wojny i oswajanie ich ze śmiercią, a to jest oswajanie ze śmiercią uważam za szczyt chamstwa. I doskonale przy tym rozumiem tych wszystkich, którzy chcą na tym zarobić parę złotych oraz uspokoić swoje brudne sumienia pogadanką o patriotyzmie. Rozumiem, ale jestem przeciw i ich nie popieram. Przeciwnie będę ich zwalczał z całych sił.

Jeśli ktoś uważa, że wystarczy strywializować tragedię i przykroić ją do wyobrażeń współczesnej młodzieży, żeby uzyskać efekt pedagogiczny i propagandowy to znaczy, że jest albo głupi albo nasłany i realizuje tu politykę państw obcych. I w dodatku do końca nie rozpoznanych.

Proszę Państwa, musimy się w końcu na coś zdecydować; albo mamy państwo i próbujemy w nim żyć normalnie, choć nie wszystko dookoła jest normalne, albo udajemy konspiratorów i bawimy się w wojnę. Wojny zaś jak powiadam nie ma. A jeśli przyjdzie to lekcja Powstania Warszawskiego do niczego nam w tej wojnie nie będzie potrzebna.

Dlaczego nie możemy tak postępować? Bo nie wolno trywializować tragedii i tej ofiary. Nie mogę spokojnie patrzeć na tę idiotyczną grę, która leży w sklepach z zabawkami, grę gdzie dzieci mają udawać łączników powstańczych. Tych łączników, którzy tonęli w gównach idąc kanałami, byli zabijani przez snajperów, mordowani nożami przez ludzi Dirlewangera i rozstrzeliwani na wszystkich ulicach miasta. Nie mogę spokojnie patrzeć na te plakaty i na tę kretyńską kokieterię, którą ktoś postanowił zastosować do tego, by pokazać jakie to fantastyczne były te dziewczyny z Powstania. I jak nam do nich blisko. Otóż wcale nam nie jest do nich blisko. Nie mamy nawet pojęcia o tym co się działo w głowach i sercach tych ludzi, być może oni sami także tego nie pamiętają.

Powstanie powinno być stałym przedmiotem publicznej dyskusji, ale powinno być z dala od wszelkiej propagandy. Tymczasem ono właśnie jest najczęściej wykorzystywane w rozgrywkach propagandowych i w idiotycznych dyskusjach toczonych wokół alternatywy: bić się czy nie bić. Kretyn, który to wymyślił powinien stanąć pod murem bez wcześniejszej rozprawy sądowej. Zarówno promocja postaw patriotycznych jak i toczone wokół poważnych problemów dyskusje są w Polsce naznaczone fałszem i krótkoterminowym interesem politycznym. Usprawiedliwia się tę ich nędzę zawsze tym samym – wychowaniem młodzieży. Propagatorom tego rodzaju zabaw wydaje się, że pokazanie szarży na bagnety sprawi, że młodzież zapała gorącą miłością do ojczyzny i kiedy przyjdzie pora pozwoli się wymordować w wyniku prowokacji państw obcych, bo tak będzie komuś wygodniej. Musimy przestać uprawiać tę agitację i zacząć myśleć politycznie o naszej historii. Nie możemy pokazywać dzieciom morowych panien, bo prawdziwe morowe panny są w grobach, a zanim tam trafiły zostały spalone żywcem, zgwałcone, powieszone lub rozjechane czołgami. I od tego właśnie powinniśmy naszą młodzież uchronić. Dyskusja wokół tych tematów zawsze jest dwuznaczna, bo za każdym razem pojawia się jakiś mądrala i mówi: czyli uważa pan, że dowództwo AK popełniło błąd? Trzeba się było dogadać z Rosjanami? Uprzedzam, że jeśli znajdzie się ktoś, kto wpisze pod tym tekstem podobny komentarz wyleci natychmiast. My się nie możemy dawać wkręcać w sfingowane dyskusje, które przygotowuje dla nas ktoś z zewnątrz. To czy dowództwo AK jest odpowiedzialne czy nie nie ma dla nas dziś znaczenia. Znaczenie ma to, że za tragedię Warszawy odpowiedzialni są w wymienionej kolejności: Niemcy, Rosjanie, Brytyjczycy i Amerykanie. I nie ma od tego ucieczki. Trzeba mówić wprost o tym, że śmierć miasta i jego najlepszych oraz najpiękniejszych mieszkańców była wynikiem po pierwsze prowokacji, po drugie zaniechania. I nie wolno nam nikogo zwalniać z tej odpowiedzialności, bo nie jesteśmy do cholery Panem Bogiem i nie mamy takiej mocy.

To zaś co się dziś dzieje wokół tak zwanych narracji patriotycznych nie jest niczym innym tylko przygotowywaniem grup docelowych pod sprzedaż różnych produktów, takich jak ta cholerna gra dla dzieci o łącznikach. Czy wyobrażacie sobie, że w Izraelu ktoś zaczyna sprzedawać grę o tym jak dzielnie bronili się bojowcy z ŻOB przed Niemcami w kwietniu 1943 roku? Takie rzeczy są w ogóle nie do pomyślenia, bo tamto powstanie zostało dawno przesunięte do sfery bytów sakralnych. My zaś ze swojego robimy biznes, w dodatku tani i jeszcze wydaje nam się, że wszystko jest w porządku, bo wychowujemy młodzież. To jest hańba, takie postępowanie. To jest gorsze niż przemówienie Bartoszewskiego w 60 rocznicę Powstania Warszawskiego. I nikogo do niczego przekonać nie może.

 

Ponieważ towarzyszy mi cały czas głębokie przekonanie, że mam rację, pisząc I tom Baśni jak niedźwiedź, bohaterami opowieści o Powstaniu nie uczyniłem morowych panien i chłopców z visami w rękach. Bohaterami mojego opowiadania są Dirlewanger, Reintefarth i Kamiński. Przez nich i ich zbrodnię próbuję opowiedzieć o tamtej tragedii. I wydaje mi się to dużo słuszniejsze niż plakat z napisem: morowe panny. Podobnie jak opowieść o tajnej politycy rodziny Hohenzollern von Ansbach jest lepszym, według mnie sposobem na uczenie historii, niż dyrdymały o złotym wieku i dzwonie imieniem „Zygmunt”.

Zapraszam wszystkich na stronę www.coryllus.pl I zachęcam do kupowania książek. Moich i Toyaha. Zapraszam także do księgarni „Tarabuk” w Warszawie przy ul. Browarnej 6, do księgarni „Ukryte miasto” w Warszawie przy Noakowskiego 16, do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy i do księgarni Karmelitów w Poznaniu przy Działowej 25. Oraz na stronę www.ksiazkiprzyherbacie.otwarte24.pl Zachęcam także do odwiedzenia strony http://vod.gazetapolska.pl/ gdzie można obejrzeć rozmowę pomiędzy Grzegorzem Braunem i autorem tego bloga. Informuję również, że moje książki dostępne są na stronie www.multibook.pl Okazało się również, ku mojemu niejakiemu zaskoczeniu, że moje kawałki są dostępne w Inetrecie w formacie mp3. Nie wiem co o tym myśleć. Na wszelki wypadek zamieszczam linki: http://www.4shared.com/mp3/7OiDQcNv/Blog-Coryllus-O_historii_i_lit.html

http://www.4shared.com/mp3/U3I4pNgM/Blog-Coryllus-O_konserwatyzmie.html

http://chomikuj.pl/rych10/blogi+audio/Coryllus 

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka