coryllus coryllus
2181
BLOG

Matrix prawicowy

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 18

 Wczoraj Toyah napisał bardzo ważny tekst http://osiejuk.salon24.pl/ , jak zwykle został on ukryty, bo administracja podeszła doń z właściwym sobie zrozumieniem i wrażliwością. Mój tekst dzisiejszy traktować będzie o tym co Toyah napisał na początku swojego wpisu – o wystawach antyaborcyjnych oraz o ludziach, którzy te wystawy niszczą. Ale nie tylko. Wystawy i reakcja na nie to jeden ze sposobów zagospodarowywania prostych emocji tłumu, po to, by ukryć narzędzia jakimi manipulujący tłumem posługują się naprawdę. Narzędzia o wiele nowocześniejsze niż różne wzierniki i haki do zabijania nienarodzonych. Napisał Toyah, że jego znajomy ginekolog, który jest obrońcą życia zdradził mu iż tak zwane „zabiegi” nie są już właściwie wykonywane, bo jeśli jakaś pani nie chce donosić ciąży może połknąć tabletki na brzuch i załatwione. Dziecko jakoś się z niej wydostanie i ona będzie mogła dalej czuć się swobodnie. Informacje na ten temat jakoś nie przedostają się do mediów i nikt nie dyskutuje na temat tych tabletek od bólu brzucha. O wiele ciekawiej jest organizować wystawy i czekać aż ktoś je zniszczy. I ja sobie doskonale zdaję sprawę na jaki zarzut się tutaj narażam. A raczej na jakie zarzuty się narażam. Brak wrażliwości jest najlżejszym z nich, a zdrada najcięższym. Tak to już jest bowiem w prawicowym matrixie, że chodzi o to, by gonić króliczka. Załatwienie zaś czegokolwiek naprawdę nie wchodzi w grę. Dlatego właśnie Marek Jurek ma do końca życia zapewnioną robotę i występy w mediach. On będzie bronił życia nienarodzonych przed rozrywającymi ciała dzieci hakami, nawet wtedy kiedy aborcji będzie się dokonywać za pomocą telefonu komórkowego przesuwanego w poprzek brzucha, a usługa ta znajdować się będzie w pakiecie każdego operatora sieciowego. To go wcale nie zrazi i nie umniejszy jego wpływu na wyobraźnię i umysły ludzi. Dlaczego? Otóż dlatego, że udział w demonstracjach pod wielkowymiarowymi zdjęciami zamordowanych dzieci, to jest taka porcja emocji, taki kop adrenaliny, że nikt kto kiedykolwiek myślał o ochronie życia poczętego nie wyrzeknie się tego za żadne skarby. Nigdy. Tak więc my, którzy chcielibyśmy tę sprawę załatwić naprawdę i poważnie, musimy się z tym pogodzić i przyjąć do wiadomości, że tego rodzaju wydarzenia obecne będą w przestrzeni publicznej i będą wciąż miały wpływ na wyobraźnię. Nic z tym nie da się zrobić. Ludzie muszą sami dojrzeć do tego, by zwrócić oczy w to miejsce gdzie zło zamieszkało naprawdę. Ja ich do tego nie przekonam i nie przekona ich do tego nawet ten ważny ginekolog, który rozmawiał z Toyahem. Tak więc ci, którzy niszczą wystawy antyaborcyjne mają robotę zapewnioną tak długo jak Marek Jurek, a może nawet dłużej. I zawsze będą mieli dobrze wyeksponowane miejsce w mediach, tak papierowych jak i elektronicznych. Tej sprawy nie zmienimy, jest ona poza naszym zasięgiem, a przynajmniej poza moim zasięgiem. Są jednak inne kwestie, równie trudne do rozwiązania, ale chyba łatwiejsze. Oto przewodniczący Duda dał ostatnio głos w mediach i zaczął tam coś mówić o bogatych, którzy nie będą mieli gdzie się ukryć kiedy przyjdzie kryzys. Ja to przeczytałem i już teraz jestem całkowicie pewien, że nie można w żadnym wypadku uczestniczyć w ani jednej demonstracji, którą firmuje pan Duda. W ani jednej. Pan Duda bowiem jest bytem fikcyjnym, który posługuje się tekstami napisanymi przez copywritera z jakiejś sieciowej agencji reklamowej. Copywriter pracował ostatnio przy kampanii podpasek i nie mógł się jeszcze z tych wrażeń otrząsnąć kiedy pisał przemowy przewodniczącego Dudy.

Możliwe jest jednak co innego. Możliwe, że wyrzucony z lokalu na rogu Nowego Światu i Świętokrzyskiej Sławomir Sierakowski zaczął sobie dorabiać pisaniem przemówień dla działaczy związkowych. Jakoś tak bowiem wychodzi, że nieważne kto przemawia na ulicy, czy to prawica, czy lewica, czy postępowy ksiądz, czy Natanek w swojej samotni, wszystko to z daleka zalatuje starym Marksem. No to jak nie uwierzyć, że maczał w tym palce Sierakowski?

Dlaczego ja to wszystko piszę? Otóż dlatego, że wypowiedzi pana Dudy przekonują mnie iż cały nadchodzący kryzys będzie sfingowany i zaaranżowany po to, by rząd Tuska poradził z nim sobie w try miga i otrąbił kolejny sukces. Cały ten kryzys będzie po to – żeby siła w ramionach, żeby trud nasz wykonać – jak pisała poetka. A rola przewodniczącego Dudy będzie w tej aranżacji kluczowa. Zagra on bowiem oswojonego rewolucjonistę, który startując z pozycji radykalnych, po wielu przygodach i niebezpieczeństwach dogada się w końcu z rządem i wszystko będzie dobrze. Gdzie w takim razie mieszka zło? Gdzie ono jest naprawdę? Na ten moment trudno mi to ocenić. Być może w ustawie o zgromadzeniach, a być może gdzie indziej. Przekonamy się wkrótce. Najmocniej zaś przekonają się o tym ci, na których ta pułapka została zastawiona, czyli pracownicy budżetówki, ze szczególnym wskazaniem na nauczycieli i innych mądrali co pracują w oświacie.

No i teraz wróćmy do rzeczy najważniejszej – do skuteczności sprzeciwu. Żeby sprzeciw był nieskuteczny władza musi wyrwać mu żądło już na samym początku, a najlepiej samemu skonstruować sprzeciw i zrobić to tak, by wyglądał w 90 procentach na autentyczny. W dzisiejszych czasach inaczej się nie da. To jednak może okazać się za słabe, bo ludzie są nieprzewidywalni. Trzeba więc skonstruować cały szereg sprzeciwów nieskutecznych z zasady, ale bardzo atrakcyjnych emocjonalnie. Mieliśmy ten cały kołczing patriotyczny, który miał pełnić właśnie taką funkcję, a teraz mamy coś co się nazywa „Wataha” i leci na niezalezna.pl. Trzeba mieć doprawdy bardzo niskie mniemanie o ludziach, by wystartować do nich z czymś co się nazywa „Wataha”. Trzeba być tak pysznym i pewnym siebie, że słów brakuje, by to opisać, żeby używać takiego narzędzia. Jest jeszcze trzecia możliwość – trzeba być profesjonalistą i człowiekiem świadomym tego jak toczy się gra. Nie wiem jak jest naprawdę, ale tę całą „Watahę” znowu firmuje pan Zybertowicz, znany agnostyk i profesor. I nie wiem doprawdy ile trzeba tym ludziom powtarzać, by się nie nabierali na takie plewy, bo sukcesu z tego nie będzie. Żeby osiągnąć sukces trzeba mieć do dyspozycji organizację sieciową o nazwie: Towarzystwo Ochrony Myśli Politycznej i Religijnej Pod Wezwaniem św. Ekspedyta. Inaczej się nie da, bo przegramy. Możecie mi nie wierzyć, ale to nie ja przegram, tylko Wy. Jest to więc wasze zmartwienie, wasz interes i wasza bardzo ważna sprawa.

 

Zapraszam wszystkich jak co dzień na stronę www.coryllus.pl i do księgarni warszawskich: „Tarabuk”, Browarna 6, „Ukryte Miasto” – Noakowskiego 16, w bramie, do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy, do księgarni multibook, a także do księgarni Gazety Polskiej w Ostrowie Wielkopolskim i do księgarni „Biały Kruk” w Kartuzach przy ul. Dworcowej. No i oczywiście do księgarni inetrnetowej „Książki przy herbacie”.  

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka