coryllus coryllus
2470
BLOG

O sposobach opowiadania historii

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 6

 Wielokrotnie spotykałem się z opinią, że sukces blogów i blogosfery wynikał z tego iż blogerzy poruszali treści nieobecne w oficjalnych mediach. To jest tylko część prawdy i to ta mniejsza część. Treści bowiem, o które tak walczyliśmy były przecież obecne wszędzie, w naszych domach, w naszych głowach i sercach. Nagle okazało się, że można się tymi treściami wymieniać i korespondować na ich temat i to jest po prostu coś wspaniałego. To był sukces blogosfery. Ale nie był to sukces pojedynczych blogerów. Ten wiąże się bowiem z kwestią formy. I to jest o wiele moim zdaniem ważniejsze. Ja tu nie chcą popadać w jałową i całkowicie sfingowaną dyskusję o wyższości treści nad formą czy na odwrót. Nie ma takiego problemu w ogóle. Chodzi o to, że sukces indywidualny wiąże się z przekazywaniem treści do tej pory ukrywanych tylko trochę, a głównie polega na odważnym poszukiwaniu nowych form przekazu i podejmowaniu ryzyka. Ja tu już wielokrotnie przywoływałem przykład Toyaha, który od początku jak tylko zacząłem go czytać, był dla mnie skończoną, formalną doskonałością. Człowiekiem, który w jakiś tajemniczy sposób dorobił się takiego sposobu pisania, że przyciąga to ludzi i wprawia ich w drżenie.

Jeśli autor o tym zapomni lub tego zaniecha, stanie się więźniem getta o nazwie „salon24” lub jakiegoś innego. A wydostanie się stamtąd nie jest wcale proszę Państwa łatwe. No i oczywiście będzie musiał przyjmować reguły rządzące gettem, co może mu się wydawać nawet atrakcyjne w pewnych momentach, ale w istocie jest zgubne i zawsze prowadzi do katastrofy czyli zapomnienia. Problem formy i sukcesu to także problem szerszy, dotyka on bowiem rzeczy dla nas szalenie ważnej, czyli sposobu w jaki opowiadamy naszą historię. I nie chodzi tu o to w jak ją opowiadamy sobie nawzajem, chodzi o to, że my ją chcemy opowiadać obcym i oczekujemy od nich zainteresowania. Tego zaś zwykle brakuje, a jeśli już jest to obłożone jakimś pobocznym interesem.

Tak się składa, że spotykam się ostatnio z różnymi ludźmi, którzy mają wiele uwag do mojego projektu, zatytułowanego jak pamiętacie „Baśni jak niedźwiedź”. Uwagi te mają różną temperaturę, ale głównie chodzi o to, że ten czy ów człowiek wie lepiej jak realizować taki pomysł i uważa, że gdyby on się za to zabrał sukces byłby natychmiastowy i pełny. Po takim wstępie zwykle rozmówca mój przystępuje do poprawiania książki. Przede wszystkim trzeba zmienić tytuł. Tytuł jest słaby, zły wręcz i nic nie znaczący. Musi być inny. Bardziej precyzyjny. Ta książka powinna się nazywać „Wybitni Polacy”, albo „Wielcy i odważni Polacy”. No i koniecznie trzeba wyrzucić z niej te rozdziały, które przeczą bohaterstwu Polaków lub pomawiają ich wręcz o jakieś złe cechy. Kiedy to zrobimy sukces przyjdzie sam.

I ja tu nie chcę bynajmniej szydzić z ludzi, którzy myślą w ten sposób, ja tylko chcę podkreślić jak upiorna jest taka pokusa i jak źle się ona za każdym razem kończy. Książek pisanych w ten sposób było już przecież całe mnóstwo i one za każdym razem lądowały w kadzi z pulpą po chwilowej jedynie obecności na rynku. Nikt ich nie chciał i nikt za nie nie płacił. Z tego faktu ludzie wyciągają zwykle jeden wniosek, całkowicie fałszywy, brzmi on: treści umownie zwane patriotycznymi są nieatrakcyjne i słabe. W najlepszym razie mówią o sprawach ponurych i okropnych przez co nie pomagają realizować się towarzysko.

Ja zauważyliście zapewne mamy tu znany skądinąd schemat pułapki semantycznej, która wielu ludzi całkowicie paraliżuje i nie pozwala im nawet na to by zwrócić oczy ku Polsce, że o zainteresowaniu się nią głębiej nie wspomnę. Innych zaś pcha ku rozedrganym i fałszywym emocjom, mającym zastąpić...co? Formę właśnie. Bo forma jest tutaj najważniejsza. Nie da się niestety opowiadać o Polsce bez postawienia sobie wcześniej celu i dopracowania stosownych ku jego osiągnięciu narzędzi.
Do tego zaś potrzebna jest odwaga. No i upór, bo pokus po drodze jest mnóstwo. Pokusy te działają na prostej zasadzie – łudzą nas chwilowym sukcesem. W dodatku zwykle jest to sukces tego samego gatunku: podobny do Łysiaka. Należy tego unikać jak ognia i uporczywie szukać dróg własnych. Co jeszcze jest potrzebne na tej drodze ku formie doskonałej i właściwej? Nie trzeba się za bardzo przejmować poklaskiem publiczności, ani tegoż poklasku brakiem. To także łatwa pokusa i bywa, że źle się kończy. Wierność swoim własnym koncepcjom, żeby nie powiedzieć obsesjom jest stokroć ważniejsza. No i oczywiście trzeba unikać kompromisów. I nie bać się rozmachu.

Wróćmy jednak do treści patriotycznych i polskich. Wiele włożono przez lata wysiłku w to, by uczynić je nieatrakcyjnymi. Wiele wysiłku wkłada się nadal w to, by nie korespondowały one w żaden sposób ze współczesnością. Najwięcej zaś pracuje się nad tym by skrajnie je zinfantylizować. Udział w tym ma wielu prawdziwych i fałszywych patriotów, którzy karmią się przykrym złudzeniem, że Polska to jest coś łatwego, co wymaga – najwyżej – śmierci na barykadzie. I ludzie ci mówią o tym wprost, choć śmierć znają jedynie z filmów, a barykady z rekonstrukcji historycznych. To im w ogóle nie przeszkadza.

Infantylizowanie patriotyzmu polega z grubsza na tym, że dzieli się go na romantyczny i ten drugi, a potem o tym dyskutuje. I to jest taka sama pułapka jak ta opisana wcześniej, z tym, że zwolennicy opcji pozytywistycznej mają tu jeszcze jeden dodatkowy bonus; oni nie chcą umierać na barykadzie i mają jakąś wizję przyszłości, która – i to jest clou – rozgrzesza ich z lenistwa. Innej funkcji praca organiczna i pozytywizm w dzisiejszych czasach nie ma.

Jeśli bowiem kochani coś się robi szczerze i naprawdę to efekt ma być już, teraz. Hier und heute jak mówią Niemcy. Przyszłość może być, ale równie dobrze może jej nie być. Porzućmy więc mrzonki o niej i myślmy w perspektywie bliższe i w niej realizujmy cele. To nam wiele ułatwi.

O tym jak wygląda spłaszczanie treści polskich najłatwiej przekonać się na przykładzie poezji. Wiele osób twierdzi, że nie można napisać dobrego wiersza patriotycznego. Mam na ten temat inne zdanie i za chwilę taki wiersz tu pomieszczę, wcześniej jednak przyjrzyjmy się kilku strofom, które do Polski miały nas zachęcić, a w istocie spełniły rolę odwrotną. I mało ma tutaj do rzeczy komunizm. „Kraju mój, kraju barwny, pelargonii i malwy...” - zaczynała niegdyś wiersz o Polsce Wisława Szymborska i powiem wam, że mało co działało mi tak straszliwie na układ nerwowy jak te właśnie strofy. „Kiedy przyjdą podpalić dom, ten w którym mieszkasz – Polskę” - wołał Władysław Broniewski i mnie to niestety nie przekonywało wcale, choć wiem, że wiele osób słysząc ten wiersz popada wprost w drżenie. „Ponieważ żyli życiem wilka, historia o nich głucho milczy” - zauważał Zbigniew Herbert i ja się także przy tym wzruszyć nie potrafiłem, bo lapidarność w opowiadaniu historii to jest wielka sztuka i Zbigniew Herbert nie posiadł jej w stopniu mnie zadowalającym.

  • O co ci znów chodzi! - zawoła ktoś zaraz. No to już mówię. Ja mam taki ulubiony wiersz o tematyce polskiej, który napisał Jan Lechoń. Oto on.

 

Kniaźnin i żołnierz

W czarnym stroju, kwiatkami dziwacznie przybrany

Nad wodą, w starym parku, przy pasterskiej chacie

Snuł się niegdyś w Puławach Kniaźnin obłąkany,

który rozum postradał po ojczyzny stracie

 

Goniąc wzrokiem motyle święcące się w słońcu

Wpatrzony w małe ziółka i ślimaków różki

Dożywał dni nieświadom, co było na końcu

Ni cierpień rodaków, ni losu Kościuszki

 

Aż kiedyś, powracając z dalekiej swej drogi

Gdy tamten oszalały po alejach błądził

Ujrzał młody go żołnierz, co sunął bez nogi

Popatrzył nań i szepnął:

„Dobrześ się urządził...”

 

I na tym dziś skończę. Przypomnę jeszcze tylko o książkach. Można je kupić w księgarniach: Tarabuk, Browarna 6 w Warszawie, Ukryte Miasto, Noakowskiego 16 w Warszawie, Sklep FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy, w Warszawie oczywiście. I jeszcze księgarnia Multibook, księgarnia Karmelitów przy Działowej 25 w Poznaniu, księgarnia Biały Kruk w Kartuzach, Księgarnia Gazety Polskiej w Ostrowie Wielkopolskim, księgarnia Wolne Słowo, ul. 3 maja 31 w Katowicach. No i jeszcze www.ksiazkiprzyherbacie.otwarte24.pl i strona www.coryllus.pl

Przypominam także, że w dniach 7-9 września będziemy z Toyahem na targach książki w Katowicach, w Spodku. Stoisko numer 26, prawie naprzeciwko sceny.  

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka