coryllus coryllus
8574
BLOG

Debata Barbur - Hartmann w telewizji Republika!!!

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 138

 Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom widzów zarząd telewizji Republika postanowił wprowadzić trochę życia w ten jakże blady, nędzny i słaby nurt twórczości telewizyjnej zwany publicystyką polityczną. Wiem z pewnych choć zastrzegających sobie anonimowość źródeł, że TV Republika przygotowuje dla nas prawdziwy hit. Oto zamiast przynudzającego Żakowskiego i straszliwego Pastusiaka, w pierwszej niezależnej telewizji wystąpi Jan Hartmann, filozof, marksista i ktoś tam jeszcze, ale nie pamiętam kto. Jego partnerem w dyskusji będzie nie kto inny, ale nasz blogowy kolega Eli Barbur. Ponieważ w starciu tym moje sympatie stoją po stronie Eli Barbura już teraz cieszę się jak nie wiem co. Uważam bowiem, że taki stary praktyk-polemista jak pan Eli zmiecie akademickiego wymoczka Hartmana jednym chuchem. Co będzie tematem debaty? Jak to co do cholery? Stosunki polsko-żydowskie rzecz jasna. Nie rozumiecie, że to przełom? Że wreszcie zaczęło się naprawdę? Nie będzie tego programu co go Sakiewicz zapowiadał, tego co się miał nazywać „Kawa z marmoladą” albo „Kawał polityczny” albo jakoś podobnie, nie ważne. Będzie prawdziwe mięso, za które warto było wyłożyć 138 zeta gotówką. Naprawdę nic nie zmyślam. Nie ma się co martwić, że Fularz wykopie Rydzyka z multipleksu skoro TV Republika idzie w tę stronę. Będzie dobrze zobaczycie.

Jeśli ktoś nie wierzy, że to się może udać, że Żyd z Żydem będą gadać o stosunkach polsko – żydowskich jest po prostu defetystą. Innego słowa nie znajduję. Ja przeczytałem dzisiejszy wpis Eli Barbura i uważam, że zawarte w nim deklaracje są ze wszech miar słuszne. Tak właśnie trzeba zrobić jak pisze Eli Barbur, trzeba wyrwać tę narrację dotyczącą spraw polsko-żydowskich z rąk światowego lewactwa. To jest najważniejsze, dlatego właśnie tak się cieszę, że telewizja Republika zrobiła pierwszy krok i że to sam pan Eli Barbur wypatroszy na naszych oczach lewaka Hartmanna, który nie dość, że napisał wiersz o Marksie, to jeszcze umieścił na swoim blogu tekst lamentacyjny, w którym ubolewa, że za mało Warszawiaków przyszło na obchody rocznicy Powstania w Gettcie. Nadmienia co prawda, że na teren getta wchodziło się za zaproszeniami, ale kto tym Warszawiakom bronił stać przy siatce? Takie pytania stawia filozof Hartmann. A do tego jeszcze sam sobie na nie odpowiada. Mówi, że skoro na różne narodowe rocznice przychodzi dużo osób to na tę kwietniową też powinni. Nikt ich tam nie zaprasza, ale powinni. Uważam, że blog Jana Hartmanna powinien być lekturą obowiązkową dla wszystkich uczniów szkół średnich w Polsce, po prostu dla wszystkich. Blog zaś Eli Barbura dla prymusów jedynie, bo tam są praktyczne wskazówki jak działać, a te są prymusom najbardziej potrzebne.

Całkowicie się zgadzam z Eli Barburem kiedy pisze on, że relacje polsko-żydowskie powinny stać się przedmiotem dyskusji na poziomie państw, cokolwiek by to oznaczało w praktyce. Chodzi bowiem o to, by z miejsca dezawuować takich autorów jak Gross czy Hartmann, czyli hucpiarzy przebranych w jakieś ciuchy z komisu. Jedno mnie tylko niepokoi, Eli Barbur jest sam, nie jest już najmłodszy i póki co ten głos rozsądku płynie jedynie z jego ust. Państwo zaś Izrael ma nieustannie takie kłopoty, że raczej nie przejmie się budowaniem jakichś relacji z Polską na nowych zasadach. Prędzej wypuści tę działkę komuś w dzierżawę. Poza tym, jeśli chodzi o narrację, to póki co światowe lewactwo nie ma sobie równych. Mają wytwórnie filmowe, wydawnictwa, sieci dystrybucji, usłużnych recenzentów, właściwie wszystko. Nie mają tylko jednego: dobrych autorów. Mają autorów gównianych, bo dobry autor nie może kłamać. Jeśli to robi i ma sukces oznacza to jedynie tyle, że stoi za nim potężna machina promocyjna, w której jest najmniejszym kółeczkiem. No i nie jest wtedy dobrym autorem.

Ja mam bardzo dramatyczne doświadczenia jeśli chodzi o kinematografię izraelską, nie żydowsko-lewacką, ale izraelską. Próbowałem oglądać kiedyś film pod tytułem „Lody na patyku” i odpadłem. Potem coś o szpiegach i jednej pani co się powiesiła. To samo. Nie do jedzenia. Na koniec zaś spróbowałem obejrzeć izraelską bajkę dla dzieci. I to był koniec. Wróciłem do „Lodów na patyku”. Ludzie opowiadający historie w Izraelu o Izraelu nie mają chyba zbyt dużej praktyki. Co nie znaczy, że jesteśmy skazani na klęskę. Jesteśmy skazani na uporczywą pracę, tyle, że nikt nie chce jest wykonać. Wynika to z prostego powodu: otóż w tych całych relacjach i w tej budowie, w tych zmianach i wyrywaniu jednym a dawaniu drugim, słowem w tym wszystkim o czym pisze Eli Barbur nie ma mowy o budżecie. Uważam, że to dobrze, bo gdyby ktoś zaczął o tym mówić okazałoby się, że producentem nowych polsko-żydowskich opowieści jest Lew Rywin, a w najlepszym razie Maciej Pawlicki. I powiem wam, że już sam nie wiem co lepsze.

Można sobie bowiem do upojenia organizować kongresy, nawet wszechświatowe, ale kiedy nie ma planu, nie ma pieniędzy i nie ma ludzi do roboty, wszystko to kochany panie Eli możemy sobie potłuc o kant tyłka.

Liczę jednak na pana i wierzę, że kiedy wpuszczą pana do studia, w którym siedział będzie już ten lewak Hartmann będzie pan jak Ben Hur na rydwanie i nie da mu pan żadnej szansy. A propos, czy zauważył pan jak ten Hartmann jest podobny do postaci Yeti z bajki o „Bolku i Lolku”. Warto zerknąć. Naprawdę.

 

Teraz zaś chciałbym prosić wszystkich, którzy mogą i chcą, by kupowali książkę naszego zmarłego kolegi Tomasza Seawolfa Mierzwińskiego. Można ją nabyć pod tym adresem:

http://www.slowaimysli.pl/pozycja/alfabet-%20seawolfa/3

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka