coryllus coryllus
3788
BLOG

1 września historia alternatywna. Coryllus jak Zychowicz

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 28

 Z zasady wystrzega się gdybania i, jak ktoś to pięknie ujął, rozdzierania szat nad rozlanym mlekiem, z którego wypadło dziecko w kąpieli. Czas jednak zmienić trochę nawyki i napisać jakąś poprawioną wersję historii. Czas ulepszyć dzieje po prostu. Ja sam nie mama tego procesora w mózgu, który pozwala wytwarzać podobne rzeczy, ale mam kolegę, który ma w tej konkurencji szósty dan. I on mi podsunął pewną koncepcję. Zanim jednak przejdę do rzeczy, ponarzekajmy trochę raz jeszcze na wszystkich co zawracają Wisłę kijem. Poprawianie historii września zaczynają oni od wiosny roku 1939 i od fundamentalnego pytania – czy z Niemcami czy z Rosją. To jest pytanie fałszywe z istoty i jako takie nie daje nam satysfakcjonującej odpowiedzi. Nie może jej dać. Polska, patrząc na to z perspektywy dzisiejszej nie mogła się zachować inaczej. Mogła jednak coś w swoim zachowaniu zmienić i wygrać dużo więcej. Tyle, chociaż, żeby dziś polscy piłkarze mogli z czystym sumieniem dać w mordę Rumunowi, który krzyczy, że pokonał Legię szybciej niż Hitler Polskę. Zapominając przy tym, że sam był tego Hitlera sojusznikiem, a jego protektorka Francja położyła się w tempie wprost rekordowym, właściwie jeszcze przed rozpoczęciem gry wstępnej. Nikt jednak nie dba dziś o honor w sposób właściwy, czyli taki jak czynił to minister Józef Beck w pamiętnym roku 1939 i dlatego Rumuni mogą bezkarnie opowiadać takie rzeczy. Do rzeczy jednak, do rzeczy....Zachowaliśmy się w porządku na początku wojny, ale ów porządek utrzymywaliśmy nieco zbyt długo. To znaczy potraktowaliśmy jednakowoż zbyt serio nasze zobowiązania sojusznicze i broniliśmy się za długo. Trzeba było zaś przestać walczyć wcześniej. Polityka to wyrachowanie, a nie żywioł, a do tego warto w czasie jej uprawiania zorientować się kto jest rzeczywistym graczem, a kto tylko udaje. W roku 1939 Francja była całkowitą polityczną fikcją podporządkowaną właściwie nie wiadomo komu. Fikcją, która rozbroiła się na własne życzenie i nie zrobiła nic, żeby swoją sytuację zmienić. A zmienić ją było można na różne sposoby i do tego dość szybko. Przykład Finlandii jest tu wyjątkowo dosadny. Francja jednak, a raczej jej koła polityczne i ci ich członkowie, którzy jeszcze nie mieli mózgów przeżartych propagandą i rozróżniali swoją rację stanu od obcej, miała świadomość, że nie jeden a dwóch wrogów zbliża się do granic. Polska, która była w zasadzie otoczona wrogami, ponieważ nikt tak naprawdę nie był zainteresowany istnieniem Polski, poza samymi Polakami i może jeszcze Węgrami, nie miała takiej świadomości. Politycy zaś wierzyli w sojusze. Co trzeba było robić? Mój przyjaciel twierdzi, że bronić się, ale do 8 września. I już. To cała recepta. Potem grzecznie złożyć broń i poczekać aż Niemcy zajmą cały kraj, aż po granicę ryską. Zwód taki załatwiał całą europejską kombinację polityczną jak Bruce Lee swoich przeciwników. Wszyscy leżą i kwiczą. Spełnione zostały marzenia Anglii o tym, by Niemcy i Rosja miały wspólną granicę. I ta granica by powstała, ale nie w tym miejscu, w którym się Londynowi marzyło. Tak więc z misternej polityki City zostałby wióry, bo celem tej polityki było zniszczenie dużych, dobrze prosperujących gospodarstw w Polsce, które produkowały pszenicę konkurencyjną dla pszenicy kanadyjskiej. Niemcy napaśliby się naszymi zapasami, co i tak zrobili, tyle że musieli się nimi podzielić z Rosją. Stalin miałby niemieckie czołgi pod samym prawie Leningradem, tak więc pakt Ribbentrop Mołotow nadawałby się już tylko na skręty. Polscy żołnierze, nie wykrwawieni, nie zdziesiątkowani, nie upokorzeni tak strasznie, a do tego ze słusznym poczuciem krzywdy w sercu, poszliby do obozów jenieckich, gdzie natychmiast złożono by im propozycję wstąpienia do armii polskiej przy boku Niemców. Propozycję tę można by było przyjąć lub odrzucić, bo wobec zaistniałej sytuacji, czyli faktu, że czeski przemysł, rumuńska i polska ropa, a także polskie rolnictwo należą do Rzeszy, tak zwani alianci nie mieliby już innego wyjścia jak uruchomienie niemieckich komunistów, którzy musieliby spróbować, przy wsparciu Rosji obalić Hitlera. To jeden wariant. Czy to by się udało nie wiem. W każdym razie Hitler przestałby być bezpieczny, bo różne koła w Niemczech dostałby różne propozycje. Wobec znacznego skomplikowania się sytuacji, kartą przetargową w tych kombinacjach mogłaby być tylko pozycja Rosji, która ulec musiałby znacznemu pomniejszeniu. To wariant drugi. Towarzysza Stalina mógłby rozboleć brzuch pewnego dnia, a następnego mógłby on umrzeć. To samo mogłoby spotkać Hitlera, a to z tego względu, że zaprzestanie walk przez Polskę w pierwszym tygodniu września, wydawało w perspektywie bliższej wyrok na jednego z nich. Ten który pierwszy by mrugnął i rozpoczął wojnę, były na straconej pozycji. Myślę, że byłby to jednak Stalin. Wojna ta nie rozpoczęłaby się w Polsce naszpikowanej niemieckim wojskiem, ale gdzie indziej, a przeciwnikiem Stalina nie byłby bezpośrednio Hitler. Wojna ta mogłaby się rozpocząć po raz kolejny w Finlandii, a jej celem mogłoby być zajęcie Skandynawii i wyrąbanie sobie otworu strzelniczego umożliwiającego wycelowanie działka wprost w zdradziecki Albion.

W opisywanej tu sytuacji nie ma miejsca na Katyń, co pewnie wszyscy już zauważyli. Nie ma również miejsca na zsyłki i całą okropność wojny na Kresach. Oczywiście, Niemcy mogliby zainwestować w nacjonalistyczny ruch ukraiński więcej niż to miało miejsce w rzeczywistości, ale Niemcy nie są aż tak chętni do inwestowania, to po pierwsze, a po drugie rodzi się pytanie – po co. Przeciwko komu mieliby ów ruch skierować? Nie przeciwko Polsce raczej. Rząd Polski udaje się na emigrację i nie składa władzy, jak to się stało w rzeczywistości, ale staje się pośrednikiem przy montowaniu nowego rozdziału historii Europy. Niemcy oczywiście powołują jakiś własny, polski rząd marionetkowy, którzy – jak uczy historia – jest znakomitym wytrychem do przetrwania dla narodów słabych i przeznaczonych na zatracenie przez potęgi świata tego. Mościcki i Beck powinni sami wyznaczyć skład tego gabinetu, a jeśliby im się to nie udało natychmiast nawiązać z nim potajemny kontakt, kiedy tylko by powstał.

Mamy więc sytuację następującą. Silniki niemieckich czołgów grzeją się napędzane ropą z Drohobycza i Ploesti przed atakiem na Kaukaz. W ataku tym wezmą udział sformowane właśnie jednostki ukraińskie, które same tego chcą, bo im się marzy wolna Ukraina, Niemcy jednak domagają się jakiejś ofiary. No i Bandera z Szuchewyczem godzą się na udział w kampanii na południu. Polacy właśnie rozpoczynają grę na przetrwanie lub po prostu domagają się jakiejś odpowiedzi od rządu i państw na zachodzie. Odpowiedzi na pytanie – co proponujecie? Bo jeśli nic nie proponujecie, jeśli zostawiacie nas tak jak we wrześniu 1939, to pocałujcie nas w dupę. Od odpowiedzi na to pytanie zależeć będzie wiele.

Na północy, sojusznik Niemiec Finlandia przygotowuje się do zajęcia Leningradu, na to samo szykują się lotniska w Estonii i na Łotwie. Albowiem nie ma mowy o tym, by kraje te z Litwą włącznie znalazły się w sferze wpływów rosyjskich. USA mają trzy wyjścia z tej ambarasującej sytuacji – poprzeć Rosję, a to znaczy poprzeć komunistów, co oczywiście jest możliwe, ale potrzeba do tego zaangażowania propagandowego trzech Hollywoodów i całej amerykańskiej prasy. Popierać skrycie antysemickie Niemcy, co oznacza tyle, że Anglicy zaraz to poparcie ujawnią i będą opisywać w swoich gazetach. No i trzecie, najważniejsze – zlikwidować Hitlera, osłabić Stalina i rozpocząć negocjacje w sprawie wycofywania wojsk z Polski.

Europa stoi w stuporze, bo ma dwa wyjścia, przyłączyć się do polityki USA jaka by ona nie była, albo zaatakować Hitlera. To drugie wyjście nie wchodzi w grę, co jest oczywiste. Tak więc sytuacja rozwija się pomyślnie dla nas. Są oczywiście, ofiary, ale nie takie jak w czasie wojny. Nie ma żadnych cesji terytorialnych na rzez ZSRR. Jeśli udałoby się zlikwidować Hitlera i zdelegalizować NSDAP, Niemcy muszą wycofać się w swoje przedwojenne granice. I w ten sposób do roku 1942 wszystko wraca do normy. Wszyscy są zadowoleni, z wyjątkiem może Francuzów, ponieważ czarno na białym okazało się, że oni akurat do niczego się nie nadają. Postawa zaś Polski, czyli bohaterska obrona granic, przez całe osiem dni, a nie jak to było planowane przez trzy, zyskuje jej sympatię i szacunek wszystkich narodów w Europie. Co najważniejsze zaś i podstawowe – nie ma holocaustu. Nie powstaje też państwo Izrael, bo Żydzi zapędzeni przez Niemców do gett w całej Polsce, mogą z nich wyjść i wrócić do swoich warsztatów, biznesów i swojej skrycie prowadzonej polityki.

 

Postanowiłem przedłużyć promocję książek do dzisiejszego wieczora. Zapraszam na stronę www.coryllus.pl. Baśń jak niedźwiedź tom I po 25 zł plus koszta wysyłki, Dom z mchu i paproci oraz audiobook to samo. Jutro zaś zaczyna się rok szkolny i wszystko będzie inaczej.  

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka