coryllus coryllus
6042
BLOG

Szlachta i "szlachta"

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 107

 W gazowni napisali, że rozbiory przyniosły Polsce modernizację. Naprawdę. Oto link http://wyborcza.pl/magazyn/1,126715,14921443,Rozbiory_oznaczaly_dla_Polski_postep_i_modernizacje.html

Ja początkowo myślałem, że ten tekst napisał Wojciech Orliński, bo treści tu zawarte są głupie w sposób tak przykry, że nie można doczytać do końca. No, a jeśli mamy aspiracje i tak potworne ograniczenia w jednym, to na końcu tego sznurka musi siedzieć Orliński, nie może być inaczej. Okazało się, jednak, że nie, że to jakaś Wodecka napisała, być może pana Wojtka już odsunęli od pisania, bo się za mocno zasłużył i teraz odpoczywa pogrywając w pimple, albo pisząc kolejną książkę o pop kulturze. Wodecka rozmawia z jakimś Sową, który podkreśla – och jak dawno tego nie słyszeliśmy – że zatabaczona polska szlachta nie chciała się modernizować i nawet doprowadziła do tego, że zakazano wyjazdów na zagraniczne uniwersytety. Przywołuje przy tym tak zwane proroctwo Jana Kazimierza, które moim zdaniem powinno być wywrócone na nice i dokładnie obejrzane, nie przez historyków bynajmniej, bo oni tam nic nie zobaczą, ale przez jakichś niezależnych dziennikarzy. Tylko skąd takich wziąć.

Szlachta chciała źle i realizowała swój interes stanowy, który nie był tożsamy z interesem państwa. A jaki był ów interes państwa? Tego Sowa z Wodecką nie mówią, stosując tu znany wytrych czyli modernizację. Interesem państwa polskiego była modernizacja, na wzór zachodni. Cóż to znaczy? Chodzi oczywiście o likwidację Kościoła i likwidację wielkich klasztornych gospodarstw rolnych produkujących tanią żywność. Bez tych kroków modernizacja nie jest możliwa. Sowa i ta druga, tego nie wiedzą, więc im się zdaje, że modernizacja to wysłuchanie kilku wykładów w Lovanium i potem popisy w stronach rodzinnych przy stole biesiadnym nabytą tam wiedzą.

Mi się już proszę Państwa nie chce tłumaczyć, bo ja źle znoszę uporczywy idiotyzm. Mogę jedynie zapytać: a dlaczego Żydzi nie chcieli zrezygnować ze swoich przywilejów? A dlaczego Wodecka i ten na S., nie napiszą o tym, że szlachta przez cały czas, do rozbiorów trzymała sztamę z tymi Żydami opędzając się jak od psów, od Niemców i innych specjalistów zajmujących się w miastach operacjami bankowymi i ostrzeniem rapierów oraz osadzaniem stalowych ostrzy na pikach. Może coś na ten temat rzec? Co by się stało gdyby w Polsce owa modernizacja zwyciężyła wcześniej? Pewnie byłby ze dwa holocausty przed II wojną światową. Bo nie dość, że trzeba by wykończyć gospodarstwa kościelne, bo za tanio produkują, to jeszcze szlachtę, bo też za tanio produkuje i jeszcze chłopa gnębi, a na koniec zepsuć tę całą bankową pajęczynę ulepioną ze starozakonnych. I dopiero wtedy można by modernizować, że hej....Dopiero wtedy można by budować postęp. Czy w gazowni potrafią w ogóle myśleć w ten sposób? Myślę, że nie. Wszystko przez to, że Michnik uchodzi tam za intelektualistę. A to jest pan, który dawno temu przeczytał podręcznik do historii napisany przez jego własną mamę i jedyne co robi do dziś, to wyciąga z tej lektury wnioski. Dlatego Wodecka i Sowa muszą pisać takie właśnie dyrdymały propagandowe. I jeszcze kojarzą tę podłą szlachtę z PiS-em, tak tak z PiS-em, i piszą, że Polacy nie są zdolni do kompromisu. A kto jest zdolny? Anglicy są oczywiście do tego zdolni i jeszcze mają takie powiedzenie: „wnieść się na kompromis”. Nic Kochani nie zmyślam, tak tam jest napisane. Anglicy są zdolni do kompromisu. Nie dopisano niestety z kim oni ów kompromis zawarli i ile amunicji wystrzelono wcześniej, oraz ile głów ścięto. Szanowny Panie Michniku, czy mógłby pan wpłynąć na swoich ludzi, żeby tak strasznie nie pieprzyli? To jest naprawdę nie do wytrzymania.

A propos powiedzeń dotyczących modernizacji i sposobów ich rozumienia, mam taką anegdotkę. W stuleciu XVI i XVII rozpowszechnione było takie oto niemieckie powiedzenie: powietrze miejskie czyni wolnym. I ludzie w Polsce, daleko bardziej rozgarnięci niż Wodecka i Sowa traktowali to powiedzenie dosłownie. W stuleciu XX Niemcy nieco to powiedzenie zmodyfikowali i w miejsce słów „powietrze miejskie” wstawili wyraz „praca”. Rozhuśtali się jednak za bardzo z tą modernizacją i ludzie połapali się jednakowoż, że coś z tym powiedzeniem jest nie tak. Myślę, że nawet Orliński zrozumiał jego właściwy sens.

Powiedzmy teraz wprost: nie ma żadnej modernizacji i nigdy nie było. Tak zwany postęp polega na likwidacji i zadłużaniu gospodarstw rolnych prowadzonych przez zakonników i feudałów, polega również na zadłużaniu i niewoleniu wolnych przedsiębiorców zajmujących się górnictwem i hutnictwem. Początek tej nędzy liczy się dziś od początku reformacji, ale to nie jest prawda, bo próby zbudowania światowej sieci powiązań finansowych, które byłby niezależne od warunków lokalnych, czyli od tego ile żywności i gdzie się wyprodukuje oraz za ile sprzeda, są o wiele starsze. W naszych czasach postęp zwycięża na całej linii a imię jego GMO. I o nic więcej tu nie chodzi. Propagandowe zaś zagrywki gazowni, wynajmowanie tego jakiegoś Sowy pisanie, że szlachta nie chciała się zmodernizować, czyli oddać swojej ziemi za darmo i umrzeć w przytułku, służy jedynie załatwianiu bieżących porachunków. Jak na coś takiego reagują „nasi”. Ja mam tu drugi link, który zepnie się z pierwszym niczym klamra złota. Oto relacja z balu niepodległości, który odbył się wczoraj w Krakowie http://niezalezna.pl/48128-taki-byl-bal-niepodleglosci-zobacz-fotorelacje Niech Wam się nie wydaje, że grał tam zespół „Pustki”, choć tak mogłoby się zdawać na pierwszy rzut oka. Wcale nie. W rzeczywistości grał tam jakiś inny zespół, a pustki były tak po prostu. Mnie najbardziej zasmucił ten starszy pan z szablą w dłoni, bo on się dokładnie wpisuje w tę malowaną przez gazownię wizję, on jest wręcz odpowiedzią na ten tekst Sowy i Wodeckiej. Były tam jednak jeszcze gorsze rzeczy i ja się nie zawaham o tym napisać. Oto ba balu niepodległości licytowano prace artystów niepełnosprawnych intelektualnie. Tak napisali w niezależnej przedwczoraj, że te prace będą licytowane. I jeszcze Anna Dymna miała tam być, a wszystko co udało się zebrać przeznaczone być miało na rzecz fundacji księdza Isakowicza Zaleskiego. Mili moi, przez szacunek dla tych biednych niepełnosprawnych intelektualnie malarzy, moglibyście ich do tej taniochy nie mieszać. Tak byłoby naprawdę lepiej dla wszystkich. Na balu, gdzie nikogo poza panem z szablą i Ziemkiewiczem z żoną nie widać, trudno coś sprzedać by pomóc tym ludziom. Dajcie im więc może spokój. I tak was nie polubią, będą woleli Owsiaka, bo przynajmniej śmiesznie gada. Może na następnym balu lepiej sprzedawać prace plastyczne Łukasza Warzechy i Krzysztofa Fuessete'a? W sumie czemu nie...

Przypomnijmy jeszcze kim był ten Czeczotka, w którego kamienicy odbywał się bal niepodległości. Otóż był to znany XVI wieczny rzecznik modernizacji i postępu, wielokrotny burmistrz Krakowa, człowiek, w którego domu przecinały się różne kanały dystrybucji informacji i złota. Jego najsłynniejszym wyczynem było zamordowanie Franciszka Wolskiego, w sfingowanym procesie, co doprowadziło do buntu żaków krakowskich i ich wyjścia z miasta. Po ucieczce Henryka Walezego, Czeczotka przewalił trochę pieniędzy skarbowych i powinien za to iść normalnie na ścięcie, ale następca Henryka, Stefan Batory, król znany ze stanowczości, miał tyle wobec Czeczotki mocy, że mógł mu co najwyżej pogrozić palcem. Dla „naszych” opisywaczy historii, czasy Czeczotki są tożsame z czasami smoka wawelskiego i nie rozumieją oni ni w ząb, w co się wówczas grało i ile było na stole. Nie rozumieją z głupoty i lenistwa, w przeciwieństwie do gazowni, która „nie rozumie” z premedytacją i złośliwie. No, ale głupota to nie jest argument, z którym można wyskoczyć przed sądem w czasie rozprawy, tym bardziej, jeśli chodzi o sąd ostateczny. Żartów nie będzie, a póki co machajcie sobie panowie szablami i organizujcie bale. Powodzenia.

 

W niedzielę 17 listopada Fundacja Aktywności Obywatelskiej zorganizowała mi prelekcję w Lublinie przy ul. Willowej 15. Moje wystąpienie zaplanowano niestety tylko na 45 minut plus pytania z sali. Ci, którzy bywają na tych spotkaniach widzą, że to jest trochę krótko. No, ale będą jeszcze inni prelegenci, więc impreza ma swoje ograniczenia. Książki będę miał ze sobą rzecz jasna. Zapraszam. 21 listopada zaś mamy kolejny wieczorek z Grzegorzem Braunem, tym razem w Poznaniu, ale nie wiem jeszcze nic o miejscu.

 

Od niedawna sprzedajemy książkę Toyaha o zespołach, póki co jest ona dostępna jedynie na stroniewww.coryllus.pl, w księgarni Tarabuk przy Browarnej 6 i w Sklepie FOTO MAG przy metrze Stokłosy oraz w księgarni Latarnik przy Łódzkiej 8/12 w Częstochowie, nie mam jej jeszcze, ale niedługo mam nadzieję będzie. Są tam za to wszystkie inne nasze książki. Zapraszam.

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka