coryllus coryllus
28768
BLOG

Gdzie jest Wiktor Juszczenko?

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 76

 Nie wiem czy pamiętacie jeszcze takiego polityka? Nie tak dawno było o nim głośno. Wiktor Juszczenko, pierwszy nie związany z Rosją prezydent Ukrainy, człowiek, który uwolnił kraj od wpływów kremla, bohater, gwiazda, symbol. Gdzie on jest? Ja pytam tylko nieśmiało ponieważ sądzę, że jako były prezydent powinien się pojawić na Majdanie i wesprzeć opozycję dobrym słowem. Tylko, że jego tam nie ma. No to kto wspiera ukraińską opozycję? Bronisław Wildstein w Kijowie i Paweł Kowal w Warszawie. Czyli mówiąc wprost i bez ogródek jest pozamiatane. Ktoś wrobił tych biednych ludzi w ten bunt i oni tam stoją na mrozie licząc nie wiadomo na co. Żeby atmosfera nie siadła cyrk objazdowy dyrektora Sakiewicza organizuje pokazy jazdy rowerem na linie bez trzymanki. Jako pierwszy pojechał Wildstein i jakoś mu tam wyszło. Czekamy na następnych. Czekamy? A czy oni są jeszcze w ogóle w Kijowie? Czy może już wrócili i siedzą sobie w jakiejś knajpie przy grzańcu sporządzonym według recepty wziętej z bloga „smakołyki alergika”? Ja tego nie wiem, ale wiem, że nic nie słychać o tym facecie, o Wiktorze Juszczence, założycielu niepodległej Ukrainy. Skoro zaś o nim nic nie słychać, to znaczy, że dziś o niepodległość i wolność walczy na Majdanie jakiś drugi garnitur przedstawicieli handlowych największych banków. Skoro zaś drugi to szans na sukces nie ma. Będzie dramat i szukanie winnych. Zobaczycie. Na placu zaś są Ukraińcy, Kliczko i Polacy. Czy ktoś tam widział może jakiegoś Niemca? Albo niemiecką flagę, czy ktoś słyszał jak Niemcy śpiewają hymn ukraiński, albo wznoszą jakieś okrzyki? Bardzo proszę o informację w tej sprawie. Jeśli nic takiego się nie wydarzyło, jeśli do wznoszenia okrzyków, śpiewania i machania flagami zaangażowano tylko telewizję „Republika” i „Flądrę” to widoki na sukces są raczej mizerne. O co w takim razie chodzi, jeśli nie o sukces? O to, by utrzymywać na Ukrainie temperaturę wrzenia. Wiadomo, że teraz nic się nie da zrobić, wiadomo, że trzeba czekać. Do żadnego rozpadu też nie dojdzie, bo to oznaczałoby wprost wojnę, chodzi więc o to, by ludzie pamiętali. Efekt zachowania jakichś wydarzeń w pamięci uzyskuje się zawsze w jeden sposób – poprzez nieboszczyków. Jeśli są ofiary będzie pamięć, jeśli nie ma ofiar wszystko jakoś tam pozasycha i rozejdzie się po kościach. Ktoś już postarał się, żeby trupów było tyle ile zwykle bywa na udanej wiejskiej zabawie. I starczy. Być może dojdzie do czegoś jeszcze, ale organizatorzy sterujący wypadkami zdalnie będą bardzo ostrożni. Jeśli przesadzą sytuacja wymknie się spod kontroli. Na razie się nie wymyka. Myślę, że tam, w Kijowie, w najwyższych kręgach władzy i opozycji wszyscy są raczej wyluzowani i spokojni. Tylko na Majdanie napięcie jest duże. No i ten mróz cholerny.

Paweł Kowal jest w Warszawie i zajmuje się czynnością zwaną od niepamiętnych czasów „wspieractwem”. Wcześniej był gwiazdą ukraińskiego programu kulinarnego, a jeszcze wcześniej właściwie nie wiadomo kim. Teraz zaś wspiera wolną Ukrainę. To znaczy kogo? Nie tych ludzi marznących na Majdanie przecież, bo gdyby tak było to byłby tam razem z nimi. Bujak ponoć nie pojechał do Kijowa bo go przez granicę nie puścili. Wałęsa też nie. O Kwaśniewskim nic nie słychać. No to kto do cholery tak naprawdę popiera tę rewolucję? Rodzina Wildsteinów?!

Być może Julia Tymoszenko i Wiktor Juszczenko wydali jakieś oświadczenia w sprawie rewolucji, może nawet jakieś odezwy, ale ja nic o tym nie słyszałem. Siedzą cicho. Jedno w więzieniu, a drugie nie wiadomo gdzie. I milczą. Muszą milczeć, bo przecież wszystko wiedzą. Nie będzie sukcesu, będzie krew i pamięć. My to znamy w Polsce dość dobrze i nie ekscytujemy się tym w sposób przesadny. Młodzi ludzie z Ukrainy przeżywają jednak teraz jedno z najważniejszych doświadczeń swojego życia. Kształtują się ich poglądy, które zostaną z nimi na bardzo długo, do pierwszego większego rozczarowania zachodem, Polską, światem i rządzącymi nim prawami. Wielu z nich w przyszłości dostanie propozycję z Moskwy i na pewno ją przyjmie. Nie ma bowiem lepszego sługi reżimu niż rozczarowany rewolucjonista, a że na rozczarowania przyjdzie czas to jest po prostu pewne. Być może przyjdzie też czas na wielką emigrację i wielką propagandę z nią związaną, tak jak to było w Polsce 200 lat temu. Zobaczymy.

Od wczoraj wszyscy szydzą i ekscytują się na zmianę słowami pana Kliczko, który powiedział, że Ukraińcy chcą żyć jak Polacy. Ja rozumiem emocje Witalija Kliczko, choć on sam akurat żyje dużo lepiej niż przeciętny Polak, a pewnie także lepiej niż Polak zamożny. No, ale tu chodzi o tych ludzi, oni chcą żyć jak Polacy. Tkwią w tym emocje i różne niebezpieczeństwa, bo każdy z nas wie już co to znaczy Europa i ten tak zwany kapitalizm. Każdy wie, że polityka to ścieranie się doktryn, w dodatku agresywnych, ścieranie się prawdziwe, na śmierć i życie, w którym wartości takie jak wygodne i dobre życie nie liczą się wcale. No więc o co chodzi tym Ukraińcom? O to samo, o czym Polacy myśleli 20 lat temu, o więcej pieniędzy, o mieszkania, o możliwość podróżowania po świecie i obecność zachodnich koncernów w ich kraju. O co chodzi zwolennikom kremla. Dokładnie o to samo, tyle, że wolnościowcy chcą bez żadnych warunków wstępnych, ewentualnie stawiając jakieś komiczne nie pasujące do realiów, wynikające z ogłupienia warunki, przystąpić do Unii, a ci drudzy, chcą dopuścić na rynek wybrane podmioty gospodarcze z Europy, ale za zgodą i być może za pośrednictwem Rosji, na warunkach o wiele dla banków i korporacji gorszych. To znaczy, że Unia, za obecność na „niewolnej” Ukrainie będzie musiała zapłacić kilka razy ten sam haracz.

Ponieważ płacenie haraczu to jest coś, co koncerny mają wliczone w koszta, a grzebaniem nieboszczyków każdy się raczej brzydzi sami sobie odpowiedzcie na pytanie kto ma większe szanse w tej rewolucji. I popatrzmy teraz na naszych, jak uzbrojeni w te swoje fałszywe, bo nawet nie powierzchowne emocje, w tę poezję dla ubogich, w te źle intonowane pieśni chcą w tych oszukanych ludziach wzbudzić dumę i chcą im pokazać, że są z nimi.

Ja jeszcze raz zapytam: gdzie jest Wiktor Juszczenko, ojciec narodu? I gdzie są ci wszyscy ludzie, którzy przehandlowali swój sukces w roku 2005? Co robią dziś i w jakich miastach śpią?

 

Na stronie www.coryllus.pl mamy już cztery portrety bohaterów naszego komiksu o bitwie pod Mohaczem. Można tam także kupić poradnik „100 smakołyków dla alergików” autorstwa Patrycji Wnorowskiej, żony naszego kolegi Juliusza. No i oczywiście inne książki i kwartalniki. Jeśli zaś ktoś nie lubi kupować przez internet może wybrać się do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy, do księgarni Tarabuk przy Browarnej 6 w Warszawie, albo do księgarni wojskowej w Łodzi przy Tuwima 33, lub do księgarni „Latarnik” w Częstochowie przy Łódzkiej 8.

4 lutego zaś, w Gdańsku, w Manhattanie odbędzie się mój wieczór autorski. Początek o godzinie 17.00.

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka