coryllus coryllus
13176
BLOG

O misji Zachodu na wschodzie

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 92

 Propaganda, mam wrażenie, polega na tym, by za pomocą jak najbardziej zróżnicowanych i rozbudowanych narracji maskować sprawy proste i dość oczywiste, wynikające z proporcji sił, albo po prostu z geopolityki, czyli jak my tutaj lubimy mawiać - z mapy. Z tą mapą to jest niezły ambaras, bo ja już dawno temu zauważyłem, że mnóstwo ludzi po prostu nie czyta map. Nie potrafią i już. Nie chodzi mi o jakichś skończonych gamoni, co do trzech nie potrafią zliczyć, ale o magistrów, doktorów i profesorów. Dla wielu z nich mapa to gadżet niepotrzebny i szkodliwy, który mąci ludziom w głowach. Im bowiem do opisu różnych zjawisk wystarczają pojęcia, które mają w głowie, pojęcia tyleż abstrakcyjne, co oszukane będące, produktem propagandy politycznej bądź kulturalnej. Sam spotkałem kiedyś absolwentkę studiów wyższych, jak to się pięknie zwykło mówić w pewnych kręgach, która po 5 latach spędzonych na uniwersytecie zapytała mnie czy Lwów jest na Litwie czy na Ukrainie.

O tym by wyciągnąć z mapy jakieś refleksje głębsze niż to, że morze jest na górze, a góry na dole wielu wykształconych ludzi nie może nawet marzyć. Kiedy im się zaczyna na przykład tłumaczyć, że rzeka to szlak transportowy, a port rzeczny jest tak samo ważny jak morski, warto więc zainteresować się tymi portami, otwierają dzioby i dokładnie widać jak narasta w nich agresja i wściekłość.

Podobnie jak z mapą jest z różnymi kalkami historycznymi. Gadowski powiedział wczoraj na portalu Stefczyk info, że Putin jest groźny, bo ma mentalność sowiecką i jest zamordystą, a do tego ma kompleks na tle Polski. Najlepiej zaś byłoby gdyby USA zdecydowały się go zastrzelić. Ja nie wiem, jak jest z obsesjami Putina, ale sądzę, że są one traktowane jako instrumenty propagandy i równie łatwo Władymir Władymirowicz nabawiłby się różnych obsesji, jak też się ich pozbył, gdyby tylko było to do czegoś potrzebne. Tego strzelania do Putina to nawet nie chce mi się komentować. Kiedy Grzegorz Braun powiedział, że do kogoś tam trzeba strzelać, wszyscy musieliśmy zeznawać w prokuraturze. Teraz zaś cisza. Nikt się nie martwi, że Gadowski rozjuszy Rosjan i dostarczy im pretekst do zemsty. Ciekawe dlaczego? Może Gadowski zamierza poprowadzić atak na bagnety kiedy rozpocznie się natarcie z obwodu Kaliningradzkiego i potrzebuje się przed tym trochę nakręcić? Może Gadowski jest jakąś wunderwaffe, która w kluczowym momencie zapewni nam sukces? Ja nie wie, tak sobie tylko plumkam.

Wszyscy, jakby się czegoś objedli powtarzają, że Putin to Hitler, a nad Europą unosi się duch Monachium. I to jest straszne i godne pogardy jednocześnie. Europa bowiem powinna występować solidarnie wobec wrogów. Co to znaczy „solidarnie” to znaczy wspólnie ze słabymi krajami przeciwko silnej Rosji. Tak to sobie wyobrażają krzewiciele tezy o duchu Monachium, którzy rozrywają szaty i pokazują bąble po ukąszeniach komarów, płacząc przy tym rzewnie.

Przyjrzyjmy się temu duchowi Monachium i zastanówmy się czym on jest. Otóż chodzi o to, że polityka europejska realizuje się w owym duchu Monachium zawsze. To jest element stały tej polityki i niedostrzeganie tego u ludzi aspirujących do znawstwa mapy i geopolityki wydaje się dziwne. Ma także ów duch Monachium znaczenie praktyczne i jak się wczoraj okazało na naszym blogu jest to praktyka ciężka. Popatrzmy więc na mapę i spróbujmy opisać sprawy tak jak one się mają w rzeczywistości, a nie tak jak sobie jest imaginują Gadowski z Ziemkiewiczem.

Mamy starą Europę, która zajmuje obszar dawnego Cesarstwa Rzymskiego plus Niemcy. Europa ta rozszerza się wskutek pędu zwanego misją, jaki nadaje jej chrześcijaństwo. Kłopot w tym, że pęd ten zostaje zahamowany na terenach zwanych dziś Ukrainą, bo ze wschodu misję chrystianizacyjną prowadzą Grecy. Sytuacja się stabilizuje, a różne konflikty mają charakter kłótni w rodzinie. Nierzadko krwawych, ale jednak kłótni. Poza tym jest jeszcze mnóstwo pogan do nawrócenia i chrześcijanie z Europy Środkowej łudzą się tym, że owo nawracanie jest właściwą misją ich kolegów z zachodu. A to nie jest prawda, a na pewno nie do końca i my się o tym przekonujemy boleśnie w związku z organizacją noszącą nazwę Krzyżaków. Właściwą misją Zachodu jest przejmowanie kontroli nad gospodarczymi centrami i miastami Europy środkowej. To jest przymus, w momencie, kiedy dalszy ruch na wschód, związany z misją chrześcijaństwa jest tamowany przez schizmę. Ta praktyczna prawda jest przed mieszkańcami Polski i Węgier, a także przed mieszkańcami Rusi ukrywana za treściami propagandowymi. One zaś są czynne do dziś, bo też i misja ta nie zmieniła się wcale. Jest identyczna jak dawniej. I dlatego dziś także mówi się o duchu Monachium, o wspólnocie i o tym, że na wschodzie mieszkają dzicy, których trzeba cywilizować. O żadnym cywilizowaniu nie ma mowy. Bez ewangelii nie ma cywilizowania jest tylko juma.

Wracajmy jednak do czasów dawniejszych. Nasz kolega FDR zauważył wczoraj, że osadnictwo niemieckie na wschodzie sięga IX wieku. Konkretnie chodziło o saskie osadnictwo w Siedmiogrodzie. Ono było związane z górnictwem rzecz jasna. Niemcy zostali do Siedmiogrodu doproszeni, żeby obsługiwać kopalnie złota, srebra i miedzi. No i teraz warto byłoby zbadać jak kształtowały się relacje pomiędzy tymi Sasami, a władcami Węgier i jaki wpływ owe relacje miały na aktywność różnych „dzikich” plemion nad granicą węgierską. Nasz nieoceniony Georgius podrzucił nam wczoraj cytat z Normana Davisa, w którym przeczytać możemy, że po najazdach mongolskich wyludnione Węgry i Polska zostały poddane intensywnemu osadnictwu niemieckiemu. Nie tylko ja, ale też kilku innych kolegów zauważyło, że akcje te – najazd mongolski i osadnictwo niemieckie mogły być skoordynowane. To jest oczywiście trudne do udowodnienia, tym trudniejsze, że nasze głowy zaczadzone są propagandą o wyższości cywilizacyjnej zachodu nad wschodem, a także o jedności krajów cywilizowanych oraz – co najgorsze – o tym, że wschód jest zagrożeniem dla zachodu i my ten zachód musimy ratować. No więc obrona chrześcijaństwa, wspólna obrona nie udawała się nigdy. Dziś zaś nie mamy nawet chrześcijaństwa, czego więc mamy wspólnie bronić? Długoterminowego kredytu we frankach?

Najazdy mongolskie miały pewien określony kierunek – oni zawsze zmierzali ku centrom gospodarczym ówczesnej środkowej Europy i pustoszyli je bez litości. Byli bowiem dzikimi ludźmi i nie znali cywilizacji, jak nas się poucza w szkołach. No i nie można było z nimi pertraktować. Oczywiście, że było można i już dawniej ktoś tu podał informację, że Mongołów na Śląsk ściągnęli Niemcy, żeby się rozprawić z monarchią Henryków. Śląsk był bowiem pełen zasobów, był dobrze zarządzany, a jego władcy zamierzali restaurować Polskę w oparciu o ten teren. No to lu, wołamy Mongołów i pozamiatane. Czyste ręce, czyste myśli i teren pod osadnictwo też czysty, a jak się okazało, że nie za bardzo to Mongołów można zawołać raz jeszcze.

Jeszcze ciekawiej jest z historią Rusi i z Kijowem, który był największym portem handlowym pomiędzy Bałtykiem a Morzem Czarnym. No i w dodatku ciągle przeszkadzał Wenecjanom, bo ściągał do siebie handel bizantyjski. Wszyscy pamiętamy taki event jak bitwa nad Kałką. Książęta ruscy, chłopcy bogaci, nieco znudzeni i raczej zniewieściali, zostali namówieni przez jakichś ludzi podających się za Połowców do wyprawy na Mongołów, którzy akurat mieli jakieś kłopoty w Azji. Książęta ruscy dali się wpuścić w ten kanał i zorganizowali letnią wyprawę nad Kałkę, tam zaś nieopodal brzegów morza Azowskiego spotkali wojska mongolskie, które – co skonstatowano za późno – nie miały żadnych kłopotów, przeciwnie, wszyscy byli swobodni, rozluźnieni i akurat ćwiczyli się w strzelaniu z łuków. Doszło do bitwy straszliwej, po której cała Europa wschodnia zmieniła się nie do poznania, po tej bitwie to co wyglądało na kłótnie w rodzinie, jakieś bójki pomiędzy wujkiem Cześkiem, a wujkiem Zenkiem, nabrało charakteru katastrofy. Mongołowie bowiem nie musieli niczego udawać i nie przejmowali się piarem. Spalili ruskie miasta, wymordowali ludzi, a część z nich sprzedali w niewolę. Ciekawe gdzie? Warto byłoby to ustalić. Po tej katastrofie wzrosła w regionie rola Polski i Węgier, a także pewnego gangu, który nazywano Litwą.

Czy stara Europa się tym przejęła? Oczywiście, że nie, postarała się wyciągnąć z tego jak najwięcej korzyści. I tak się to właśnie plecie. To nie jest żaden duch Monachium, bo Monachium było jedynie powtórzeniem zagrywek znanych już dawniej. Wyhodowano dla wygody jakiegoś monstera, a jego słabszym przeciwnikom naobiecywano różnych rzeczy. Kiedy przyszło co do czego zastosowano zagrywkę klasyczną – pomoc nie zdążyła.

Pamiętacie bitwę pod Legnicą? Czesi mieli przyjść naszym z pomocą, ale jakoś tak wolno szli i na przełęczy Jugowskiej dowiedzieli się, że już jest po ptokach, więc wrócili. W Monachium to Czesi byli w kotle, a cała reszta się na nich wypięła. Pytanie istotne brzmi – ile Chamberlain wziął od Hitlera za ten numer i w jakieś walucie realizowano płatności. W to bowiem, że oni się na to zgodzili za darmo, pod presją siły jedynie, nie uwierzę nigdy.

Mamy więc zdefiniowaną misję starej Europy wobec tej drugiej, nowej. Jest nią przejmowanie potencjału gospodarczego Polski i Węgier oraz pauperyzowanie i degradowanie obywateli tych obszarów, bo przez Polskę i Węgry rozumiem to co zajmowały owe kraje dawniej, a nie dziś. Zauważcie, że choć Polska ochrzciła się w roku 966, a Węgry jeszcze wcześniej, to ciągle jesteśmy „nową Europą”, tak jakby wszystkie wydarzenia wcześniejsze, jakby ponad 1000 lat historii nie znaczyło nic. Jedyne na co nam się pozwala to aspiracje do coraz to nowych fikcji. A to humanizm, a to kapitalizm, a to jeszcze jakiś inny kapitalizm, lepszy, a to coś innego. I tak jest do dziś. Teraz jednak przyszła pora na księstwa ruskie i ich potencjał. To one są dziś przedmiotem sporu. Pytanie jak będzie wyglądało przejęcie tego potencjału? Czy tak jak w dawnych czasach? Czy najpierw przetoczą przez Ruś hordy, które ją spustoszą, a potem dopiero pojawią się wybawiciele z umowami kredytowymi w kieszeniach? Czy może nie będzie żadnego wybawienia, a Putin zajmie Ukrainę, jej mieszkańcy zaś zostaną sprzedani na targach niewolników? Nie wiem.

Wiem, że państwa takie jak Polska nie mogą brać za dobrą monetę żadnych gwarancji i powinny liczyć przede wszystkim na siebie i na własne możliwości. To jest oczywiście mrzonka, zważywszy na realizację wspomnianej misji Zachodu w naszym kraju, na kwalifikacje obecnego rządu i partii, mającej większość w sejmie. Tak więc nie ma szans na to byśmy się obronili, bo nie ma tu żadnej organizacji zdolnej do obrony. Wszyscy liczą na Zachód, a żeby poprawić sobie humor mówią, że Putin to Hitler. Skoro tak to trzeba się spodziewać reaktywacji obozów koncentracyjnych? Prawda panie Ziemkiewicz?

Pytanie istotne brzmi: czy osadnictwo niemieckie w naszym kraju już się rozpoczęło i fakt ów powstrzyma zaprzyjaźnionych z Niemcami Mongołów przed agresją? My zaś zostaniemy rozmiękczeni i rozpuścimy się za dwa pokolenia w innym jakimś żywiole? Czy może wszystko przed nami i Putin musi dojść do Odry, niszcząc wszystko po drodze, żeby tamci mogli zaprowadzić tu swój porządek? Ja tego nie wiem, ale dość dobrze idzie mi praca z mapą i widzę, że od roku 1241 mapa ta nie zmieniła się wcale. Jedyne co ulega zmianie to narracja propagandowa. Dlaczego ja się upieram, że chodzi jednak o nas, a nie tylko o Ukrainę? Otóż dlatego, że ci wszyscy obdarzeni nadludzką odwagą publicyści głoszący, że Putin to Hitler i trzeba go zastrzelić, czynią to ponieważ czują się bezpiecznie i pewnie. Im się zdaje, że u nas, panie święty, nic się nie stanie. Inaczej by takich rzeczy nie opowiadali. A skoro oni tak myślą i tak się zachowują, to może być różnie. Powiem wprost – jeśli Gadowski struga bohatera to znaczy, że naprawdę może być różnie.

 

Na naszej stronie dostępne są od przedwczoraj nowe książki. Przede wszystkim nowa książka Krzyśka Osiejuka, o nauczaniu języka angielskiego i różnych przygodach z tym związanych. Mamy także fantastyczną zupełnie książkę napisaną przez rodziców Grzegorza Brauna, która nosi tytuł „Dobrzy księża” i opowiada o kapłanach, których Zofia Reklewska-Braun i Kazimierz Braun spotkali w swoim życiu. Mamy tam też nowy numer dwumiesięcznika 'Polonia Christiana”. Zapraszam – www.coryllus.pl

 

Aha, byłbym zapomniał – zerknijcie jeszcze raz na trailer naszego komiksu „Romowe”.

 

http://vimeo.com/88819935

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka