coryllus coryllus
7722
BLOG

Podsiadło - anarchista na trzech etatach

coryllus coryllus Kultura Obserwuj notkę 31

 Elig pewnie znowu napisze, że jestem przewidywalny, trudno, jak ktoś oczekuje dynamiki i pędu niech sobie idzie na blog Jarosława Warzechy, tutaj będzie jeszcze długo o tym samym.

Moja żona znalazła wczoraj w sieci wywiad jakiego gazowni udzielił Jacek Podsiadło, głośny niegdyś poeta, a dziś pogodzony z upływem czasu pięćdziesięciolatek, pozujący na człowieka żyjącego w zgodzie ze sobą i z absolutem. Bo Pana Boga przecież nie ma. Myślę, że ten wywiad ukazał się nieprzypadkowo, a to ze względu na trwającą w szeregach prawdziwych literatów panikę wywołaną przez Malanowską i jej biedną pensję. Najpierw wyciągnęli tego Witkowskiego, żeby opowiadał o swoich milionach i sekcji zwłok, której dokonał przed napisaniem kryminału, a teraz na tapecie jest Podsiadło.

Ten wywiad, jak i sam Podsiadło, całkowicie demaskuje właściwie wszystko, o ile po Malanowskiej i Witkowskim było jeszcze coś do zdemaskowania. Jeśli było to właśnie się zmyło. Serwituty pan Jacek zaczyna spłacać już na samym początku, od razu bowiem mówi, że jeśli jest ten absolut albo Pan Bóg, jak zwał, tak zwał, to na pewno nie mieszka on w Kościele. A gdzie? Tego Podsiadło nie zdradza, ale w Kościele na pewno nie. Potem jest już tylko lepiej, bo rzecz cała wygląda tak, jakby gazownia szukała jakichś wzorców klasycznych, w zamierzchłych epokach, wzorców, które utrą rogów szczeniakom co forsy się domagają, albo sadzą się i chcą być niezależni. Poczekajcie – mówi Podsiadło, będziecie niezależni, ale tak jak ja i nadaje o tej niezależności dalej. Niezależność Podsiadły polega na tym, że jak go spytano co chce na urodziny to on powiedział, że koszulkę z Januszem Korczakiem. Jakież to bezpretensjonalne, dobry absolucie, (bo Pana Boga przecież nie ma, a na pewno nie w Kościele) z Januszem Korczakiem, który tak ukochał dzieci, że poszedł z nimi na śmierć. Dorośli zaś tego nie rozumieją tłumaczy Podsiadło tej biednej dziewczyninie z gazowni i potem już może gadać co chce. Serwituty spłacone. Kierunki wyznaczone, wszyscy wiedzą co robić, by być dobrym poetą. Nie wierzyć w Pana Boga i wycierać sobie gębę koszulką z Korczakiem.

Potem Podsiadło przechodzi do demaskacji. I tu niestety robi się groźnie, bo on za jednym zamachem załatwia tych co ich tam miał zdemaskować i nas tutaj przy okazji. Podsiadło bowiem informuje nas prawie wprost do czego służą te wszystkie emocje, którymi my się tu ekscytujemy i które uważamy za smoki straszliwe, warte tego by stawać z nimi do walki. On nam mówi, że to jest tylko i wyłącznie po to, by kolejne roczniki ogłupionych dzieci miały na co wydawać pieniądze swoich rodziców. Ktoś powie, że wiele się nie zmieniło. Jak Podsiadło był młody służył dokładnie do tego samego celu. Tak, to prawda, tyle, że jego nikt nie demaskował. On był poza zasięgiem demaskatorów. Teraz zaś kiedy różne szczeniaki ujadają, Podsiadło wychodzi i mówi jak jest naprawdę. No, a my przechodzimy do ad remu. O kogo chodzi? O nasz ulubiony zespół RUTA, czyli o bandę kmieci fałszywych, aspirujących poetów para-ludowcyh, piewców rewolucji i Lucyfera, którzy tak się do pieniążków przywiązali, że im palce od strun oderwać się nie chcą, tylko brzdąkają te dumki i brzdąkają.

Podsiadło na pytanie podekscytowanej pańci dotyczące antypańszczyźnianych pieśni zebranych przez zespół RUTA wali wprost, że w ich repertuarze są zaledwie 22 polskie pieśni, a reszta to szczera Ruś i jakieś inne pienia, spośród tych 22 zaś 16 jest przepisane z jakiegoś zbiorku Przybosia wydanego w roku 1953. Przyboś podobno spisał te pieśni wędrując po wsiach i wsłuchując się w łkanie udręczonej duszy ludu, który właśnie dojrzewał do rewolucji. Wszyscy dobrze wiemy, że to kłamstwo, bo gdyby Przyboś przed rokiem 1953 kręcił się po wsiach i o jakieś pieśni wypytywał, mógłby dostać co najwyżej czapę. Podsiadło wie o tym także i z całym spokojem demaskuje kłamstwa swoich, byłych już kolegów. Pani, która się w tym zespole zajmowała pieśnią białoruską, także – jak się okazuje – nie prowadziła żadnych badań a jedynie przepisała owe utwory z ksiąg wydanych w latach pięćdziesiątych, a napisanych przez jakichś radzieckich etnologów.

I wyobraźcie sobie, że gazowni nie żal jest RUTY, nie szkoda im tej jakości, bo jest to jakość, nie ukrywajmy. Moim zdaniem jakość wyraźniejsza niż Podsiadło, choć pewnie różni będą twierdzić inaczej. Gdyby nie kłamali tylko grali rzeczywiście to co lud po wsiach śpiewał mieliby otwartą drogę do nieba i wielu serc, a tak są tylko chłopcem do bicie, psem do kopania, który musi coraz kłamliwiej szczekać, żeby postawili przed nim kolejną miskę z żarciem. Gazownia wie, że cały ten przekaz, czy to Ruta czy Podsiadło adresowany jest do ludzi, którzy zmieniają poglądy, sympatie i całe swoje życie co dwa tygodnie. Wie także, że jak ma się budżet można wykreować dowolną ludowość i grać na dowolną nutę, muzyków jest w Polsce sporo, więcej jak żołnierzy. Gorzej jest z pisarzami i poetami, bo ci mają bezpośredni dostęp do czytelnika i mogą wyrządzić wiele szkód, no chyba, że się ich dyscyplinuje takim Podsiadłą, który wyznacza różne standardy buntu opowiadając o absolucie i nosząc Korczaka na klacie.

Z kogóż tam jeszcze szydzi Podsiadło? Z Roberta Tekieli wyobraźcie sobie, z którym zna się od czasów zamierzchłych, od czasów Brulionu i buntu młodych w początku lat 90-tych. Ci młodzi buntowali się rzecz jasna przeciw Kościołowi, a istotą tego buntu było hasło, nieco już zapomniane: „wóda, konserwy, j...nie bez przerwy”. Oni już tego nie pamiętają, bo Podsiadło stał się dyskretnym krytykiem misji Kościoła i subtelnym anarchistą, ale to pewnie z tego względu, że wskutek nadużywania substancji odurzających jego libido zmniejszyło się do rozmiarów kornika drukarza. Inaczej zupełnie było z Robertem Tekieli, on się tak w tym obyczajowym buncie zapamiętał, że nagle okazało się iż jest ojcem jakiejś trudno policzalnej grupy dzieci. Skalkulował więc wszystko na zimno i wyszło mu, że bycie liderem chrześcijańskiej wspólnoty, który pobiera zasiłek na dzieci jest bezpieczniejsze niż bycie liderem satanistów, który musi płacić alimenty i ukrywać się przed rozwścieczonymi kobietami. Zwłaszcza, że latka lecą. No i teraz w gazowni Podsiadło rysuje przed nami samo jądro konfliktu pomiędzy nim a Tekielim. Według Podsiadły Tekieli zwariował i uważa go za satanistę. A to przecież nie tak, mili moi, nie tak....Podsiadło jest tylko poetą bez przydziału, niepogodzonym z nikim, który idzie własną drogą.

No to teraz napiszmy słów kilka o tej drodze. Podsiadło deklaruje się jako anarchista, któremu przeszkadza opresyjne państwo. I ja dokładnie pamiętam taką inicjatywę z początku lat dziewięćdziesiątych, która nawiązywała do sławetnych pociągów przyjaźni. Poeci i pisarze różnych krajów podróżowali takim pociągiem po Europie. I Podsiadło też tam był w środku. I co? Nie przeszkadzało mu, że pociąg należy do PKP – Polskich Kolei Państwowych?

Popatrzmy teraz w jakich wydawnictwach Podsiadło pracował, o tym, że wszystkie one dostają dotacje od państwa, nie ma nawet co wspominać. Był Podsiadło współpracownikiem Tygodnika Powszechnego, był kierownikiem literackim zespołu RUTA, współpracował z radiem Opole i absolut wie z kim jeszcze, a książki jego wydawane były najpierw przez Brulion, który zależny był od dotacji z ministerstwa, a potem przez Znak i różne instytucje kulturalne utrzymywane przez państwo, czyli przez nas wszystkich. To jest bardzo wygodna forma anarchizmu, bo nie trzeba pracować, martwić się o nic, wystarczy raz na tydzień napisać jakiś felieton do Tygodnika Powszechnego i już, załatwione. Rozumiem, że Podsiadło nie ma wielkich potrzeb, ale jakieś ma, nie żyje powietrzem, rozumiem, że stawki które mu proponowano nie oscylowały wokół kwoty 200 złotych za materiał, ale były nieco wyższe. Nie oczekuję potwierdzenia, ani tym bardziej zaprzeczeń. Chciałbym zwrócić uwagę na jedno jeszcze kuriozum – kierownik literacki zespołu RUTA?! Po co grupie grającej folk kierownik literacki? Ko ten zespół anarchistów utrzymywał? Zapewne ministerstwo, bo kto niby. Czy słyszeliście, żeby taki Grabarz miał jakiegoś kierownika w swoim zespole? Nie. A RUTA miała i był nim Podsiadło. I co? Kiedy mu płacili Podsiadło nie denerwował się, że kłamią i idą na rympał? Że Przybosia śpiewają? A jak się z nimi pokłócił o pieniądze to poszedł płakać do gazowni? Dobrze, że jest ta gazownia, bo gdzie miałby się podziać biedny anarchista żyjący z państwowych dotacji. Z Obłudnika wyrzucili, z radia Opole wyrzucili, z RUTY też, a gazownia ma małe wymagania, wystarczy powiedzieć, że nie ma Boga w Kościele i koszulkę z Korczakiem założyć. I znowu można zadawać szyku – odważnie, rozważnie, z grymasem cierpienia, jak pisał inny wielki poeta.

Podsiadło oczywiście twierdzi, że nie pokłócił się z RUTĄ o pieniądze. A o co? Otóż poszło o prostą rzecz – oni namawiali swoich fanów, by głosowali na nich w jakimś plebiscycie, a Podsiadło uważał, że to nie etyczne, że tak nie wolno i rzucił im to w twarz, a oni się zdenerwowali i go wyrzucili. Nie poszło wcale o pieniądze, poeci o pieniądzach nie mówią, zupełnie jak dżentelmeni.

No, ale teraz Podsiadło ma nową pracę, nie za państwowe nareszcie, tylko za michnikowe i może spać spokojnie.

Ja jestem z jednej strony zaniepokojony tym, że oni tak łatwo pozbywają się swoich, że nie zależy im na żadnej jakości, ale z drugiej strony myślę, że uspokaja ich wysokość budżetów na produkcję. Z drugiej jednak myślę o tym jak krótką oni mają ławkę i jak słabi zawodnicy na niej siedzą. Pięćdziesięciolatek z zaburzeniami kokietuje 20 latki. To się nie może udać. I na pewno się nie uda. Koszulka z Korczakiem nie pomoże, ani nowe wydania dzieł, ani spotkania autorskie. Nikt w to nie uwierzy. Jedynym ratunkiem dla Posiadły jest Tekieli. Gdyby zorganizował jakieś publiczne egzorcyzmy połączone z fotografowaniem Ducha Świętego, wtedy może sprzedaż dzieł by wzrosła. Nie wcześniej. Tak więc nie ma co się obrażać na Roberta panie Jacku anarchisto, trzeba się z nim dogadać i może razem stworzycie jakąś nową jakość. Tylko nie korzystajcie przy tym z Przybosia, bo ktoś was może zdemaskować.

 

Zapraszam na stronę www.coryllus.pl gdzie mamy mnóstwo nowych książek. Zapraszam także jutro do hotelu Tumskiego na wyspie Słodowej we Wrocławiu, o godzinie 18.00 rozpoczyna się tam spotkanie z Grzegorzem Braunem i ze mną.  

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura