coryllus coryllus
2761
BLOG

Polityka wydawnicza a doktryna państwa

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 31

 Dowiedziałem się wczoraj, że właściciel wydawnictwa „Prohibita” Paweł Toboła-Pertkiewicz wyda w tym roku biografię jednego z najwybitniejszych irlandzkich polityków. Pewnie nie wiecie o kogo chodzi, ale trzymał Was w niepewności nie będę. Bohaterem tej książki będzie Eamon de Valera. Ponieważ ja stale kooperuję ze sklepem internetowym tego wydawnictwa i z samym Pawłem Tobołą-Pertkiewiczem, zdziwiłem się mocno widząc tę książkę i tekst ją zapowiadający http://www.prohibita.pl/p079,ksiazka.html#.U778pLHIy04 .

Ja wiem, że autor czyta mojego bloga i moje książki, czyta i sprzedaje, dostając przy tym solidny rabat. Nie spodziewałem się jednak, że jedna z nich zainspiruje go w taki sposób. Czuję się zaszczycony. Nie rozumiem tylko dlaczego ktoś taki jak Paweł Toboła-Pertkiewicz, człowiek robiący wrażenie przytomnego, w świecie bywały, a do tego o mocnych konserwatywnych poglądach, zdecydował się na szybciutkie wydanie biografii Eamona de Valera? Moim zdaniem zrobił to dlatego, że pan ów ma dobrą, bardzo prasę w Ameryce, oraz licząc na szybki zysk, który uzyska sprzedając tę biografię czytelnikom książki „Irlandzki majdan”. Pan Paweł ma dość dobre rozeznanie w wynikach sprzedaży i umie liczyć. To mnie irytuje tylko trochę, bo taka polityka jest w firmach czymś powszechnym, w firmach sprzedających kotlety i muzykę do nich rzecz oczywista. W firmach wydawniczych polityka taka, prowadzi do jakichś tam zysków, szczególnie jeśli ma się bogatą ofertę i prócz „Irlandzkiego majdanu” można podać na stół także profesora Rybę, ale ma to bardzo krótkie nogi. Pamiętam jak w niecały rok po ukazaniu się II tomu Baśni jak niedźwiedź Prohibita wydała książkę, jakiegoś młodzieńca, kooperującego z „Najwyższym czasem”, która nosiła tytuł „Historia pisana pieniądzem”. Wstęp do tej książeczki napisał Grzegorz Braun. Rzecz oczywiście przepadła, stąd właśnie mój wniosek o krótkich nogach.

Jeśli ktoś ma wątpliwości dlaczego ja się tu rozpisuję na ten temat, niech przeczyta tekst promocyjny biografii Eamona. To jest pean na jego cześć. Ja wiem dlaczego on się tam znalazł, bo ktoś przekonał autora, że de Valera to był człowiek Waszyngtonu i jako taki jest nietykalny. I tu dochodzimy do sedna. Autor jest związany z Instytutem Piotra Skargi z Krakowa, z którym i ja od czasu do czasu kooperuję. Nie mam tam zbyt wielu zwolenników, bo ciągle ktoś mi wypomina, a to nie ochrzczone dzieci, a to brak ślubu kościelnego. To są oczywiście ważne sprawy, ale jak to jest Mili Państwo, że prawicowy, konserwatywny publicysta, tropiciel masonów i ich spisków, lekką ręką, z nadzieją na jakieś groszowe zyski wydaje i zamierza sprzedawać biografię człowieka, który doprowadził irlandzki Kościół do stanu upodlenia w jakim go dziś znajdujemy? Ja nie wiem jak to jest możliwe, ale przypuszczam, że tak jak to zwykle w Polszcze – a to gamonie, nie zauważą, a parę groszy wpadnie. No może i gamonie nie zauważą, ale ja zauważę, a ciężar mojej współpracy z autorem nie jest znowu aż tak wielki, żebym się zawahał przed opublikowaniem moich uwag.

A nawet gdybym się zawahał powodowany wrodzoną delikatnością, to mam inne powody, żeby o tym pisać. Jeszcze jesienią zaproponowałem Grzegorzowi Braunowi wydanie wywiadu rzeki. Zrobiłem to z nadzieją na zyski. Wydawało mi się, że łatwo przekonam Brauna do tego pomysłu, ale okazało się, że jednak nie. Za duża dynamika życia, za mało okazji do spotkań. No trudno – pomyślałem – nie chce, to nie. No, ale ja łatwo nie rezygnuję i jakoś tak w zimie wpadł mi do głowy inny pomysł. Jeśli nie wywiad rzeka, to może alfabet Grzegorza Brauna. Szybszy do napisania i łatwiejszy do sprzedaży. No, ale okazało się, że też będzie trudno, bo Grzegorz Braun rozpoczął pracę nad nowym filmem. Podczas zaś swojego ostatniego pobytu w Krakowie dowiedziałem się, że koledzy z Instytutu Piotra Skargi szykują się do zrobienia wywiadu rzeki z Braunem, który to wywiad ma być jednocześnie alfabetem. Nie powiem zdziwiłem się i dałem swojemu zdziwieniu wyraz, ale ponieważ zawsze byłem tam dobrze przyjmowany, mimo dochodzących z offu krytycznych uwag, pomyślałem, że nawet dobrze się stało. Oni mają większe możliwości i na pewno większy zasięg, ja zaś – jeśli już to wydadzą – wezmę rzecz na skład i każdy będzie zadowolony. Wydawanie książek Grzegorza Brauna ma bowiem również inny cel, prócz zysku. Jest z tym zupełnie tak samo jak z biografią Eamona de Valera tylko na odwrót, czego niestety nie rozumie autor i wydawca tej biografii. Otóż wydanie książek Brauna demaskuje od razu i nieodwołanie nędzę prawicowej publicystyki politycznej. Książki te zadziałają jak czarodziejska różdżka przemieniająca fałszywego księcia z powrotem w żabę. No, a przez swoją demaskatorską funkcję i przez swój styl oraz treści zawarte pomiędzy okładkami będą się dobrze sprzedawać i znajdą natychmiast wielu zwolenników. Podkreślam – natychmiast. Co oznacza gotową grupę docelową żądną czytania nowych publikacji tego autora i innych autorów z nim związanych. Mam nadzieję, że każdy to rozumie. Z biografią Eamona jest jak powiadam na odwrót, zyski z jej sprzedaży będą groszowe, ponieważ autor nie odważy się napisać tego co powinno być napisane, czyli wyjaśnić stosunku gangu Eamona do Kościoła i zbadać jego udziału w zamachu na Michaela Collinsa. Jest bowiem, co starałem się wykazać w swojej książce „Irlandzki majdan”, Eamon de Valera jednym z wielu fałszywych świętych wykreowanych przez ciemne siły w stuleciu XX.

Jak się to wszystko ma do doktryny państwa, o której tu ciągle gadamy. A bardzo prosto – granice i cele doktryny politycznej są identyczne jak cele i granice polityki wydawniczej. I tu i tam chodzi o zasięg treści propagandowych. Ten zaś wyznaczony jest przez zysk i lojalność wobec obcych. Na dziś to tyle. Zapraszam na stronę www.coryllus.pl i do sklepu Foto Mag przy stacji metra Stokłosy w Warszawie.  

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka