coryllus coryllus
4093
BLOG

Naprzód, naprzód od dywizji przyszło polecenie....

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 54

 Pewien dziwak zarzucił mi wczoraj, że nie pamiętam tak naprawdę co oglądałem w telewizorze w dzieciństwie, a jedynie ściemniam z tym serialem „Zaklęty dwór”, bo on odkrył, że powtarzano go niedawno w telewizji. No i ja z pewnością go obejrzałem, a potem usiłowałem szpanować. Na sugestie Toyaha, że nie mam telewizora człeczyna ów zaśmiał się głupio i rzekł coś w stylu: każdy tak może powiedzieć...Po czym rozpętała się dyskusja na 121 komentarzy, której bohaterami głównymi byli oczywiście sowiniec i jego banda. Pomyślałem sobie, że umieszczę tu dziś jeszcze jedno wspomnienie telewizyjne, tym razem takie, którego z pewnością nie będą powtarzać w Polsacie. Oto na festiwalu w Kołobrzegu, festiwalu piosenki żołnierskiej, przypominam, stałym gościem był znakomity śpiewak Adam Zwierz. Jego popisowymi numerami, były jakieś rosyjskie pieśni o dalekiej północy, a także utwór opisujący zdobycie Kołobrzegu i walki na Wale Pomorskim. Nie zapamiętałem tytułu, ani też całości tej piosenki, ale refren leciał tak:

 

Płynie przez Kołobrzeg Parsęta, Parsęta

Dziesięć dni kto przeżył, pamięta, pamięta

 

Parsęta, Parsęta płynie przez Kołobrzeg

Kto się nie zestarzał temu tutaj dobrze....

 

Z reszty utworu pamiętam jeszcze frazę:

...zdobywaliśmy gazownię, jeden dostał w głowę

 

Oraz poprzedzający cały opis walk o miasto fragment:

 

Naprzód, naprzód od dywizji przyszło polecenie

byśmy wody nie popiwszy dalej nacierali....

 

No, a później było już tylko o tej Parsęcie. Z Kołobrzegu zapamiętałem też takiego gościa w czarnej koszuli, który był tam zawsze, wyglądał jak czeladnik masarski i śpiewał:

 

...Na wojenkę, na wojenkę, na wojenkę droga matko muszę iść...

 

Lud prosty rzecz oczywista parafrazował pieśń tę po swojemu i odpowiadał artyście tak:

 

...Na wujenkę, na wujenkę, na wujenkę droga matko muszę iść...

 

Ach jeszcze jedno....byłbym zapomniał. W Kołobrzegu występowała też prawdziwa operowa diva, każde jej wejście na scenę poprzedzone było dzikim entuzjazmem klakierów zgromadzonych na widowni. Nazywała się ta pani Regina Pisarek, ale nie pamiętam co śpiewała.

 

No, ale nie o Kołobrzegu i nie o wspomnieniach chciałem dziś tak naprawdę pisać. Z samego rana przypomniała mi się ta fraza o dywizji i naprzodzie, no i pomyślałem, że wokół niej okręcę refleksje na temat wczorajszego wystąpienia Telikowskiego w salonowej telewizji. Jak wiecie ta telewizja to jest coś upiornego, a to z tego względu, że przez 7 długich lat ludzie uciekali na salon przed telewizją właśnie. Przychodzili tu po to, by wymieniać poglądy, bez konieczności patrzenia na te ryje. No, ale okazało się tak nie wolno i chcemy czy nie, musimy oglądać występy coraz to młodszych i coraz to głupszych mędrków. Takich jak Marczuk czy Terlikowski. Ostatnio zaś okazało się także, że treść ich wystąpień jest dziwnie zbieżna i sprowadza się do wspomnianej tu frazy z pieśni Adama Zwierza – naprzód, naprzód od dywizji przyszło polecenie....

Nie wiem w jakiej dywizji służą Marczuk z Terlikowskim, ale w ciemno obstawiam, że w tej samej, bo jak wiemy nie ma przypadków są tylko znaki. Ten pierwszy zaś ogłosił niedawno iż Polacy muszą wreszcie wyjść na ulicę, by skończyć z tym podłym reżimem, a ten drugi powiedział wczoraj, że chrześcijanie muszą wyjść na ulicę, by skończyć wreszcie z prześladowaniami, których są ofiarami. Ja się, nie powiem, trochę zdziwiłem, pamiętam bowiem ze studiów, kiedy to omawialiśmy sztukę wczesnochrześcijańską, że ci chrześcijanie, jak ich w Rzymie zaczęli prześladować wcale nie wychodzili na ulicę. Przeciwnie, oni z tej ulicy zeszli i schowali się w katakumbach. I tam właśnie namalowali na ścianach różne motywy, które dziś określane są mianem „sztuka pierwszych wieków chrześcijaństwa”. Terlikowski może o tym nie wiedzieć, bo on studiował zarządzanie i marketing u Łazarskiego, a potem jeszcze zrobił kurs na sprzedawcę odkurzaczy w Amwayu, no ale ja to wiem i wiedzę tę oddaję mu za darmo.

W swojej wypowiedzi na temat wychodzenia na ulicę i akcji bezpośredniej, bo o tym mówi nasz mędrzec, zbliża się Tomasz Terlikowski go granicy perfidii. Nie widzi tego oczywiście, bo wzrok mąci mu wspomnienie wygłodniałych dzieci, które pozostawił w domu. I dla dobra tych dzieci, gotów jest redaktor Terlikowski przekręcać słowa Pisma i fałszować proroków, a także wklejać w listy św. Pawła jakieś fragmenty z gazet wydrukowanych wczoraj. Nie zawaha się, mowy nie ma. Wczoraj właśnie dał tego dowód. Powołując się na jakiegoś kanadyjskiego pastora, który był prześladowany za wiarę zachęcał chrześcijan do akcji bezpośredniej. Perfidia zaś polegała na tym, że interpretację tego sformułowania pozostawił samym chrześcijanom. Zastawił, mówiąc wprost, Tomasz Terlikowski, pułapkę na naiwnych i zadowolony, poprawiając te wiecznie krzywe okulary pobiegł w stronę domostwa swego.

Pastor, na którego powoływał się Terlikowski, był ponoć w tej Kanadzie więziony za przekonania, za to że modlił się z wiernymi na ulicy czy też w parku i za to, że nosił koszulkę z napisem Jezus. To wystarczyło, by pastora zapuszkować w tej niby tak demokratycznej Kanadzie. Ja tego wysłuchałem ze spokojem i od razu przypomniało mi się jak w czasach okołokołobrzegowych, telewizja ustami różnych namaszczonych mędrców przekazywała nam wieści o tym, jak to w odległych krajach władza prześladuje postępowych intelektualistów i postępowych myślicieli, a także zwykłych robotników, którzy chcą przecież tylko spokojnie żyć. Nasza ówczesna władza była bardzo serio i nie wspominała jeszcze o Nelsonie Mandeli, ale o nim usłyszeliśmy zaraz jak się zmienił Jaruzelski na Wałęsę, a może troszeczkę wcześniej. No i wtedy właśnie dowiedziałem się, że Mandela przesiedział 27 lat w więzieniu i był tak strasznie prześladowany, że hej...Już o tym pisałem, ale jeszcze powtórzę: myśl o tym więzieniu nie dawała mi spokoju długo, bo wiem z różnych źródeł, że normalny człowiek umiera w więzieniu najdalej po 10-15 latach. Mandela byłby więc rekordzistą. Potem okazało się, że to tak naprawdę nie było więzienie, ale ichnie Guantanamo, gdzie można było grać w kosza, zamawiać hot-dogi do celi i sprowadzać sobie dziewczyny. Do czego zmierzam? Do konstatacji następującej: jeśli ktoś opowiada, że siedział 10 lat w więzieniu, a ma przy tym już lat osiemdziesiąt, warto by może sprawdzić co to było za więzienie. Czy to czasem nie było sanatorium dla nerwowo chorych, albo może jakiś turnus rozwoju osobowości, albo też Arłamów z Wałęsą w środku, którego jak pamiętamy usiłowali zabić stawiając mu nad sufitem aparat rentgenowski, żeby dostał od niego białaczki i nie ocalił Polski od komunizmu. Właśnie o tym pomyślałem słysząc jak Terlikowski opowiada o prześladowaniach chrześcijan w Kanadzie. Teściowa mojego znajomego mieszka w tej Kanadzie, to jest starsza pobożna pani, która chodzi na mszę w każdą niedzielę i czasem kiedy ją spotykam, pytam jak tam jest. No i ona zawsze mówi, że świetnie, nigdy się nie skarżyła i nigdy nie mówiła o żadnych prześladowaniach. Mowy też nie było, by ją ktoś za manifestację pobożności wsadzał do puszki. No, ale ona jest katoliczką, a nie protestantką, a te prześladowania dotyczą może tylko heretyków. Ja nie wiem, tak się tylko zastanawiam.

Najistotniejsze jednak jest to, że Terlikowski przenosi te upiorne, kanadyjskie stosunki, wprost do nas i twierdzi, że chrześcijanie są prześladowani także w Polsce. Tylko przez kogo? Tego redaktor fronda.pl nie precyzuje. Czy przez jego kolegów i koleżanki z GW? Czy może przez zaprzyjaźnioną z nim Monikę Olejnik? Czy przez Kiszczaka może i ducha zmarłego niedawno Jaruzelskiego. Warto byłoby gdyby Terlikowski wskazał kilka przykładów prześladowania chrześcijan, ale takich, w których nie uczestniczą zaprzyjaźnieni z nim ludzie, bądź tacy, od których on bierze pieniądze za różne usługi. Tylko wtedy będziemy bowiem mieli pewność, że Terlikowski nie jest nędznym, wynajętym prowokatorem, który wraz z Marczukiem i innymi usiłuje wyprowadzić Bogu ducha winnych ludzi na ulicę, by tam pokazali wreszcie czym dla prawdziwego Polaka i prawdziwego chrześcijanina jest akcja bezpośrednia. No, ale tego doprecyzowania właśnie brakuje. Odpowiedź, którą będzie tu sugerować wielu, że to rząd Tuska, prześladuje chrześcijan uważam, za niegodną nawet takiego przygłupa jak Terlikowski.

O co więc w tym wszystkim chodzi? O rewolucyjną czujność jak sądzę. O to, by nie tracić z oczu celu, którym dla ludzi podłych i złych jest zawsze świeża krew na ulicach. I w tym właśnie projekcie uczestniczy Tomasz Terlikowski, nie w żadnym innym. No, ale co może być w takim wypadku ofertą dla tych biednych prześladowanych chrześcijan. Ja mam odpowiedź. Ostatnio brałem udział w spotkaniu wraz z Grzegorzem Braunem i księdzem Grzegorzem Śniadochem. Ten ostatni napisał bardzo dobrą książkę pod tytułem „Msza święta trydencka. Mity i prawda”. Od dziś książka ta dostępna jest w naszej księgarni, a sama msza trydencka, w różnych kościołach na terenie kraju. Ja nie wiem dokładnie gdzie, ale jak to mówią, kto szuka ten znajdzie. Myślę, że to jest to kierunek, o wiele dla chrześcijan bezpieczniejszy, niż tak zachwalana przez Terlikowskiego akcja bezpośrednia. Zapraszam na stronę www.coryllus.pl

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka