coryllus coryllus
5168
BLOG

Dlaczego socjaliści i rewolucjoniści zawsze wygrywają

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 50

 Nieopatrznie obejrzałem sobie teledysk z występami tego Jakubika, co go tu ostatnio obgadywaliśmy. Okazało się, że teksty do tej niby-muzyki pisze mu Krzysztof Varga i nawet występuje w tym teledysku jako ksiądz. To jest coś naprawdę wstrząsającego, bo Jakubik występuje tam w gaciach i kapeluszu, a Varga w sutannie. Tekst piosenki zaś sprowadza się właściwie do jednej frazy: kiedy byliśmy młodzi to nikt się nie nudził. To nie jest oczywiście prawda, ale chodzi w tej piosence o to, że nie nudził się Varga, nie miał też specjalnych stresów, bo od studiów był zatrudniony tam gdzie jest zatrudniony również dzisiaj. W tekście tym zaś próbuje nas kokietować swoimi przemyśleniami na temat przemijania. On to miał już wcześniej, wcale nie jest ów fakt związany ze starością czy chorobą, bo pamiętam dokładnie jak Cichy pisał w recenzjach, że ulubionym tematem Vargi jest rozkład. W sensie biologicznym, rzecz jasna. Stąd wnoszę, że to wszystko kokieteria i pic na wodę, a nie żadne poważne nocne strachy. No, ale jak ktoś chce być artystą i do tego jeszcze szanowanym, to musi się realizować w tematach ostatecznych redagowanych na szyderczo. Inaczej koledzy z redakcji nie uwierzą, że on cokolwiek potrafi. Przyglądałem się tym wygłupom ludzi starszych przecież ode mnie o parę lat i odkryłem dlaczego socjaliści i rewolucjoniści zawsze wygrywają. Dzieje się tak ponieważ w miejsce, gdzie normalnie jest Pan Bóg oni stawiają flaszkę albo gołą babę, a jak są konserwatywnymi, pobożnymi socjalistami, bo i tacy się zdarzają, to wtedy kładą tam ciastko z kremem i stawiają filiżankę kawy. Zamieniają jednym słowem adorację na pożądanie, wymagania zaś i dyscyplinę osobistą, jakiej wymaga od nas Pan Bóg, na łapczywość karmioną złudzeniem, że zostanie zaspokojona od razu. To się nigdy tak nie kończy i o tym właśnie śpiewa Jakubik do tekstu Vargi. Kiedy już się okaże, że flaszka wypita, goła baba ma pryszcze na tyłku, ciastko nadgryzione a kawa zimna, przychodzą lęki. Wtedy socjaliści zamieniają się w satanistów, albo sprzedawców bezpośrednich wciskających nie swój towar. Ci pierwsi to gazownia, a w tych drugich właśnie obraca się partia, której wszyscy kibicujemy, czyli Prawo i sprawiedliwość. Po czym ja to poznaję? Po obecności Ziobry, Kurskiego i Gowina, a dodatkowo jeszcze po tym co widziałem w nagraniu z lokalu „Konspira” we Wrocławiu gdzie występował Grzegorz Braun.

Jak widzimy więzienie wyszło Grzegorzowi Braunowi na dobre, bo jest jeszcze bardziej dynamiczny niż był przed aresztowaniem i gada jak nigdy. Jest również tak samo nie rozumiany i tak samo lekceważony. Cały zaś kłopot polega na tym, że on nie chce być przywódcą politycznym. Ja mu się nie dziwię, ale nie dziwię się też ludziom, którzy słysząc te wszystkie rewelacje chcieliby jednak jakiegoś dalszego ciągu, chcieliby, żeby Braun po prostu poprowadził lud na barykady, nie z pieśnią rewolucyjną na ustach rzecz jasna, ale z pieśnią religijną i żeby po prostu zwyciężył. On zaś zasłania się obłędem posłanniczym, w czym troszkę przypomina Krzysztofa Vargę, ale tylko troszkę. Grzegorz Braun nie jest alternatywą dla PiS, to trzeba sobie jasno powiedzieć, on jedynie twierdzi, że polityka wewnętrzna prowadzona przez tę partię nie jest skuteczna na tyle, by zmienić Polskę. Niby wszyscy to widzimy, ale ciągle czekamy aż coś się zmieni. Braun zaś mówi wprost, że polityka PiS, oparta na wytycznych z ambasady amerykańskiej nie doprowadzi nas nigdzie, a być może zakończy się katastrofą. To jest nie do pojęcia dla większości ludzi starszych pamiętających komunę, a dla młodszych może stać się najważniejszym doświadczeniem pokoleniowym, po którym niczego się już w Polsce nie da nikomu wytłumaczyć.

Program, który proponuje Braun – Kościół, szkoła, strzelnica, jest z istoty nierealny. Nie dlatego wcale, że nie mamy broni. To jest akurat najmniejszy problem. Chodzi o to, że nie możemy zakładać szkół, bo jest to prawdziwa droga przez mękę, a Kościół nie jest instytucją powołaną do stymulowania polskiego patriotyzmu. Grzegorz Braun o tym doskonale wie, wie także, że nie o stymulowanie patriotyzmu chodzi, ale ludzie, którzy na jego spotkania przychodzą, ludzie którzy angażują się w politykę, chcieliby sukcesu. Hasło zaś – Kościół, szkoła, strzelnica, brzmi tak, jakby ten sukces gwarantowało. I tu właśnie drogi Brauna i wyborców PiS się rozchodzą. Oni wierzą w sukces natychmiastowy, który przyjdzie po następnych wyborach, a on mówi im, że bez szkoły, Kościoła i strzelnicy nic się nie wydarzy. Oni na to, że połączenie tych trzech elementów w jedną, działającą całość jest w Polsce niesłychanie trudne, a on, że to nic, że trzeba próbować. Oni znowu swoje – no to niech pan pokaże jak? Na co on – mam inne sprawy na głowie, muszę realizować film o aborcji w Kanadzie. I tak się to właśnie kończy. Można oczywiście powiedzieć, że Braun namawia do samodzielności rozumianej skrajnie, do indywidualizmu posuniętego do granic. No, ale ludzie podświadomie wyczuwają, że żaden indywidualizm nic tu nie pomoże, że potrzebna jest organizacja i liczą na to, że on stanie się liderem takiej organizacji. On zaś odmawia, bo wie jakie jest ryzyko i wie, że nie ma takiej organizacji, której nie dałoby się odwrócić na nice i całkowicie zanegować jej statutowej misji. Nie ma też żadnego budżetu, który dawałby członkom takiej organizacji choćby złudzenie osobistego sukcesu, budowanie zaś struktur, w których poszczególni ludzie, zdolni i dynamiczni robią kariery jest niemożliwe, bo do tego trzeba by zbudować organizację terrorystyczną a nie polityczną. Ta ostatnia bowiem zawsze promuje miernoty. Braun namawia ludzi do aktywności pozapolitycznej, która o ile przyniesie sukces stanie się polityką, bo wszystko co przynosi sukces zamienia się w politykę, a to dzięki wspomnianym tu miernotom ze struktur partyjnych, którzy chcieliby choćby przez chwilę stać koło kogoś naprawdę fajnego. Ludzie jednak tego nie rozumieją, bo mają etaty, albo emerytury, albo jakieś fuchy i jedyne co ich interesuje to zagospodarowanie wolnego czasu. To zaś, żeby miało sens i odpowiednią temperaturę musi być zaprawione czymś naprawdę mocnym, polityką po prostu, fałszywą, bezsensowną, nie dającą nadziei na sukces, ale dającą złudzenia. I za te złudzenia ludzie daliby się pokroić. Braun przemawia moim zdaniem do niewłaściwego audytorium, on mówi do ludzi doświadczonych, a powinien mówić do młodych. Tyle, że na to nikt mu nie pozwoli. Ci doświadczeni zaś za nic na świecie nie przyprowadzą swoich dzieci i wnuków na spotkanie z Braunem, bo mogłoby się okazać, że wnuki owe wyciągają z pogadanek pana reżysera wnioski inne niż dziadkowie i doszłoby do konfliktu w rodzinie. Kto przemawia do młodych i kto ma na to monopol? Ludzie przykrojeni do schematu wymyślonego w laboratoriach cybernetycznych. Jeden z lewicy, drugi z prawicy, trzeci skądś tam, a jak skończą na scenę wskakuje Jakubik w gaciach i śpiewa o swoich rozwianych złudzeniach. Do tego jeszcze dziennikarze TVN. Nawet Sakiewicz nie może przemawiać do młodych, bo to jest osobna specjalizacja. Pozostaje więc Braunowi apostolstwo wśród starych pryków, przepraszam Państwa najuprzejmiej, ale tak to wygląda i nic tego póki co nie zmieni. A piszę to ponieważ Wy to powinniście zmienić, inaczej się nie da, bo system działa w sposób przemyślany i precyzyjny. Jedyne więc co można zrobić to postępować w myśl formuły Gandhiego – niech każdy nauczy jedną osobę. W naszych okolicznościach znaczy to - niech każdy przyprowadzi jedną osobę. Jeśli zaś ktoś na moim lub na wspólnym naszym spotkaniu z Braunem zada mi jeszcze raz pytanie: a proszę pana, a jak trafić do młodych, to po prostu wyjdę i zakończę tę imprezę.

Czego oczekują od Brauna stare pryki? Tego mianowicie, by wydał im certyfikat jakości. Podczas tego spotkania wstało trzech chyba panów, nie licząc Kornela Morawieckiego, którzy wprost zaczęli opowiadać o jakichś swoich osobistych interwencjach w sprawach ważnych i niecierpiących zwłoki. O czym to świadczy? O całkowitej ich bezsilności, o fikcji systemu zwanego demokracją i o wielkiej potrzebie przywrócenia sensu działaniom i osobom. Tego nie potrafi dokonać ani poseł Jędrysek, ani Kornel Morawiecki, ani nikt poza Braunem. No, ale on tylko gada. No więc mili Państwo, to jest przyczyna dlaczego socjaliści i rewolucjoniści zawsze wygrywają. Na tym rzecz się jednak nie kończy, bo oni mają jeszcze budżet, to jest bankowy budżet, którego nie muszą zwracać, nawet w ratach. A jeśli wygrają, a wygrywają zawsze to jeszcze do tego zmieniają prawo tak, by było im łatwiej. No więc jeszcze raz – niech każdy przyprowadzi jedną osobę. Nie zasłużoną, nie z więzienia, nie Kornela Morawieckiego, nie posła Jędryska, ale kogoś młodego z otwartą głową. Stać Was na to?

 

Zapraszam na stronę www.coryllus.pl gdzie trwa wielka sierpniowa promocja Baśni jak niedźwiedź. Dwa tomy w cenie jednego.  

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka