coryllus coryllus
3509
BLOG

Komiks jako medium

coryllus coryllus Kultura Obserwuj notkę 56

Jak sami widzicie konsekwentnie odmawiam zabierania głosu w sprawie wyborów oraz wydarzeń im towarzyszących. Podobnie jest z demonstracjami ulicznymi, na które szykowane są różne prowokacje. Myślę, że czynię słusznie, a więcej mam kilka pomysłów na to jak nie wychodzić na ulicę, a jednak zintegrować społeczeństwo. Są to pomysły z punktu widzenia zwolenników kryteriów ulicznych śmieszne i nieskuteczne, ale według mnie jest na odwrót. W czasach kiedy wszyscy zastanawiają się jawnie i głośno, kto kogo w jakich okolicznościach zastrzeli i jakie będą tego faktu konsekwencje, w czasach kiedy każda demonstracja uliczna od piłkarskich począwszy na politycznych kończąc jest reżyserowana, nawoływanie do wychodzenia na ulicę, to jest gruby cynizm. Podobnie jak tak zwany żywiołowy w nich udział.

O wiele lepiej byłoby organizować wieczorki patriotyczne w gronie szerokim, ale jednak zamkniętym. O wiele lepiej, jeśli sami nie potrafimy śpiewać, byłoby zaprosić – za opłatą – jakiegoś artystę, który to potrafi. Efekt były znacznie większy. A przede wszystkim impreza taka obracająca się wokół lokalnych struktur, a promowana centralnie, byłaby całkowicie poza kontrolą mediów, władzy, tajniaków i w ogóle wszystkich. Nawet jeśli jakiś tajniak znalazłby się tam, musiałby milczeć, albo się zdemaskować. I tyle. Ja wiem, że do czegoś takiego nigdy nie dojdzie, wiem, bo każdy w Polszcze jest nauczony, że powtarzać warto tylko doświadczenia nieskuteczne, podążać zaś należy za tymi jedynie, którzy prowadzą nas na rzeź, bo to gwarantuje odpowiedni poziom emocji. O emocje zaś tu chodzi, o nic więcej. No i jakby się niby miał na takim wieczorku odnaleźć półpijany młodzieniec w brudnej koszulinie, który wiosną tego roku, we Wrocławiu, pytał mnie jak tu uratować zachodnią cywilizację? Nijak. W mojej ocenie trzeba zacząć od rzeczy najprostszych, od nauczenia Polaków wspólnego śpiewania. Ładnego śpiewania, a nie zwyczajowego darcia mordy, jak to ma miejsce na uroczystościach rodzinnych, weselach czy gdzieś. Nie zwyczajowego starczego rzężenia, które uprawiają emeryci chcąc zaimponować młodzieży znajomością tekstów patriotycznych. Takie rzeczy jak wspólny, dźwięczny śpiew są u nas rzadkością, dlatego podsuwam wariant alternatywny – dajmy zarobić artyście, niech przyjedzie, zaśpiewa i zagra. Wiem, wiem, łażenie po ulicy w zimie i machanie brudną flagą, słuchanie tego czy innego polityka, to jest dopiero przeżycie. Po wszystkim zaś można się iść napić i posłuchać co tam mają do powiedzenia moderatorzy ruchu kibiców. Zanim przejdę do części właściwej tekstu, czyli do komiksów chciałem jeszcze przypomnieć pewną frazę pochodzącą z pieśni nieco już zapomnianej, ale za to wyraźnie wskazującej jakie miejsce jest właściwe do tego, by wyznaczyć na nim linię obrony wartości nam bliskich: twierdzą nam będzie każdy próg.

Dlaczego ja zaczynam od tak długiego wstępu nie na temat? Miałem przecież pisać o komiksach. Otóż czynię tak dlatego, że podczas ostatniej dyskusji na temat komiksów, jaką odbyliśmy w grodziskim Centrum Kultury wyraźnie zaznaczyła się pomiędzy nami różnica zdań na temat funkcji i sposób edycji takiego medium jakim jest komiks. W dyskusji uczestniczył Hubert Czajkowski, autor albumu „Romowe”, Sławomir Zajączkowski, scenarzysta komiksów wydawanych przez IPN no i ja. Spotkanie trwało dwie i pół godziny i, jak sądzę, warto było na nim być. Niech żałują ci, którzy nie przyszli. No, ale do meritum, jak mi się to połączyło z kryterium ulicznym. Otóż Sławek, który prezentował komiksy IPN stanął na gruncie takiego literacko-komiskowego znawstwa. To znaczy opowiadał o typach bohaterów, o sposobach narracji, o roli postaci kobiecych i temu podobnych sprawach. Ja jak zwykle gadałem o promocji i sprzedaży. No, ale czyniłem tak ponieważ nie za bardzo chciałem wdawać się w awantury. Mam bowiem nadzieję, że dyskusje takie jak ta z Grodziska będą kiedyś powtórzone w innych miastach. Pora więc powiedzieć to, czego nie powiedziałem na tym spotkaniu. Nie ma mowy, by na rynku polskich komiksów odbywała się sensowna dyskusja o formatach, sposobach narracji, technice oraz profilach bohaterów. Nie ma mowy, bo komiksy jako media eksploatowane są w dwóch obszarach znaczeń jedynie: lewicowym i patriotyczno-narodowym. Obszary te nie mają punktów stycznych, a kryteria oceny w każdym z nich są różne. Nie ma żadnego wspólnego rynku znaczeń, żadnej dyskusji o technice ani żadnej krytyki. Co w takim razie jest? Otóż doskonalone są w tych obszarach jedynie sposoby okradania autorów komiksów. Nic więcej się tam nie dzieje. Próby rozwijania na jednym czy drugim polu jakiegoś znawstwa, podejmowania dyskusji o narracji, jak to zrobił Sławek ostatnio, są chybione. I tak będzie dopóki komiksy będą dotowane, dopóki produkowane będą na zamówienie polityczne czy jakieś inne, dopóki rysownicy nie zaczną sami myśleć o własnym dziele. Nie mogę się także zgodzić z tym co obydwaj moi koledzy powiedzieli w trakcie tego spotkania. Właściwie powiedział to Sławek, a Hubert przytaknął. Otóż twierdzą oni, że do wyprodukowania komiksu potrzebny jest rysownik, kolorysta i scenarzysta. Kochani, w tych warunkach jakie mamy, budowanie fikcji specjalizacyjnej, że niby aż tylu fachowców potrzebnych jest do wyprodukowania albumu, to kręcenie sobie sznura na szyję. Nawet jeśli ktoś w to uwierzy od razu zniechęci się do komiksów, ich wydawców i samych rysowników. No, a ja nie mogę się z tym zgodzić także z tego powodu, że Tomkowi Bereźnickiemu nie jest potrzebny scenarzysta i kolorysta. On wszystko robi sam. To jest moim zdaniem właściwa droga, w okolicznościach jakie mamy. Polska nie jest rynkiem frankofońskim, nie jest nawet połową tego rynku, ani jedną trzecią. W Polsce dzieli się budżety na albumy, których nie sposób potem sprzedać. Trzeba więc zastanowić się jakie sposoby dystrybucji są potrzebne by komiks był naprawdę produktem poszukiwanym, by nie był niszą dla dzieci, niedojrzałych młodzieńców, ale żeby był sztuką. Proste naśladowanie rynków obcych wyprowadzi nas na manowce. Jestem tego pewien. Coś jednak trzeba wymyślić.

My póki co dołączamy do albumu płytę, myślę, że będziemy to kontynuować. Nie mogę jednak przekonać Tomka, by nagrał płytę z rockowymi coverami piosenek patriotycznych, dobrą płytę, czystą, bez bełkotu. Nie mogę, bo on uważa, że covery to syf. Może i syf, ale na pewno jest do dobra droga do serca odbiorcy. No, ale cóż ja mogę skoro nie znam się na muzyce. Muzyka będzie, ale autorska, jak do tej pory.

Zachęcam wszystkich do wysłuchania naszej dyskusji, a jak ktoś ma talent to także do nucenia piosnek, albo do wspólnego śpiewania. Tylko bowiem wokół spraw ważnych, ale wymagających pewnego przygotowania może się wykrystalizować coś dobrego, mocnego i ważnego. Coś do czego nie będą mieli dostępu funkcjonariusze policji tajnych, widnych i dwupłciowych, ani żaden dureń, który swoje życie chce zacząć od ratowania cywilizacji. Twórzmy więc coś i dyskutujmy o tym. Po niedługim czasie rzecz osiągnie taką masę krytyczną, że nie sposób będzie przejść obok tego obojętnie. Władza nie leży dziś na ulicy, to jest jasne od 10 kwietnia roku pamiętnego. Próg i twierdza, kolor i linia, wspólny śpiew przy zapalonych świecach. To są dobre hasła na dziś.

Tu macie nagranie dyskusji o komiksach <embed src="//www.youtube.com/v/zWmSMvBnHuw?hl=pl_PL&version=3&rel=0" type="application/x-shockwave-flash" width="640" height="360" allowscript_access="always" allowfullscreen="true"/></embed>

 

A jak się nie wklei to link:

 

http://youtu.be/zWmSMvBnHuw

 

No i krótką zajawkę na temat Baśni czeskiej

 

http://youtu.be/ulQuOyTpOts

 

Na stronie www.coryllus.pl sprzedajemy już nowy numer „Szkoły nawigatorów”, książkę eski o kapliczkach i cystersach oraz dodrukowaną właśnie Baśń amerykańską. Jej cena do nowego roku wynosi jedyne 20 zł za egzemplarz plus koszta wysyłki.  

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura