coryllus coryllus
3064
BLOG

...i mennica, czyli dziwne życzenia

coryllus coryllus Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 26

Co jakiś czas dzwonią do mnie ludzie z przedsiębiorstwa, które nosi nazwę „Skarbiec mennicy polskiej”. Ja nie badam co to za przedsiębiorstwo i nie chcę nic o nich wiedzieć, ale kiedyś kupiłem tam jakiś zestaw monet z dinozaurami dla dziecka, czy coś podobnego i oni teraz dzwonią. Nie kupuję, nie rozmawiam, ale oni dzwonią. Ich misja polega na emisji numizmatów. Ozdobnych numizmatów, nie wchodzących do obiegu, drogich, wykonanych ponoć ze szlachetnych metali. Przysyłają mi katalogi, czegóż tam nie ma, prócz dinozaurów są królowie polscy, są kwiaty polne i leśne, bohaterowie Trylogii. Nie dam głowy, ale święci chyba też się przewinęli. Produktów wypuścił ten skarbiec mennicy mnóstwo i one są wyłącznie rozprowadzane w sprzedaży bezpośredniej za pomocą telemarketerów i rozsyłanych po domach katalogów. Siedzibę mają ponoć niedaleko, gdzieś pod Błoniem. I ja bym się tym nie zajmował, gdyby nie to, że wczoraj ktoś wetknął między sztachety inną ulotkę reklamową dotyczącą monet. Jest to właściwie katalog. Na samej górze wielkimi literami napisane jest „Mennica papieska”. To mnie zastanowiło i zaniepokoiło. Mennica papieska, prywatne przedsiębiorstwo zajmujące się biciem monet nie wchodzących do obiegu, w różnych ciekawych technikach, z emaliami i innymi bajerami. Firma ma siedzibę w Częstochowie, a na jednym ze zdjęć w środku można nawet odnaleźć malutką postać jakiegoś księdza. Co jest w ofercie? Wymieniam po kolei: dwie serie monet ze znakami zodiaku, bardzo piękne. Jedna eksploatuje postaci z dzieł Alfonsa Muchy, a druga jakieś standardowe koziorożce i byki. Potem idą legendarni, czyli pogańscy władcy Polski, a za nimi monety wydawane dla wyspy o nazwie Niue Island. Wyspa ta ani chybi należy do Brytyjskiej Wspólnoty Narodów, czyli jest częścią Imperium. Poznajemy to po tym, że sztandarowy produkt dla nich przeznaczony wielki numizmat w kształcie krzyża opatrzony jest na awersie emaliowanym szczerbcem, a na rewersie fragmentem obrazu Matejki „Koronacja Bolesława Chrobrego” oraz wizerunkiem królowej Elżbiety I. Potem mamy monetę z fragmentem bitwy pod Grunwaldem i tekstem Bogurodzicy, jest ona częścią małej elitarnej kolekcji, pełna kolekcja to dwie monety. Na tej drugiej mamy wizerunek Mieszka I, znany z emitowanych w latach osiemdziesiątych przez mennicę polską serii numizmatów oraz – na rewersie – wizerunek Elżbiety I. Moneta ta także przeznaczona jest dla wyspy nazywanej w tym katalogu Niue Island.

Dlaczego ja o tym piszę? Doświadczenie uczy, że jak coś jest oznaczone wizerunkiem króla lub królowej Wielkiej Brytanii to po prostu należy do króla lub królowej Wielkiej Brytanii. I nie przypuszczam, by w tym przypadku było inaczej. Oczywiście, mennica papieska bije też monety dla Armenii i Azerbejdżanu, gdzie widać na awersie kwiaty Kaukazu, a na rewersie jakieś dziwne wzory. Nie ma tam jednak wizerunku prezydenta Armenii, ani prezydenta Azerbejdżanu. Nie ma tam w ogóle żadnej postaci. Jedyną żyjącą osobą portretowaną na tych monetach jest królowa Elżbieta II. Mamy więc galerię nieboszczyków, przyrodę i jej majestat. No to bardzo przepraszam, ale czyje to wszystko może być? Jak to już zostało wielokrotnie ustalone znak znaczy.

Teraz przyjrzyjmy się innemu aspektowi tej działalności. Musimy się w tym celu cofnąć w przeszłość. Kiedy byłem dzieckiem rodzice zapisali mnie do klubu filatelistów. Polegało to na tym, że oni co miesiąc wpłacali jakiś abonament, a do nas wieczorami zaglądał pan Maciek i przywoził nam komplet znaczków emitowanych w danym sezonie przez Pocztę Polską. Pan Maciek nie był byle kim, to był człowiek piastujący poważne stanowisko wśród menedżerów węzła kolejowego w Dęblinie. I on co miesiąc objeżdżał miasto swoim małym fiatem, zaglądał do domów ludzi, którzy wykupili ten abonament, zostawiał u nich znaczki i gawędził chwilkę. Wszyscy wierzyli w to, że te znaczki to inwestycja. Naprawdę tak było. Inaczej rodzice na pewno nie zdecydowaliby się na ich zakup. Nie wiem czy pamiętacie ten obłęd, ale ja pamiętam dokładnie. Miałem chyba ze sześć klaserów, które oglądałem regularnie ekscytując się tą moją kolekcją. My, dzieci, też wierzyliśmy, że to inwestycja, ale dla nas ten aspekt był mniej ważny niż szczęście płynące ze zwiększającego się stale stanu posiadania. Kiedy podrośliśmy znaczki przestały nas interesować. Ostatnio zaś był u mnie kolega i opowiedział mi następującą historię. Jego kuzyn też miał znaczki. Był sporo od nas starszy więc miał tych znaczków odpowiednio więcej. Pewnego dnia postanowił je sprzedać i w tym celu udał się do pośrednika, do jednego z warszawskich sklepów filatelistycznych po prostu. Tam na szybce wisiała kartka z napisem: proszę nie przynosić kolekcji z lat 1967-1989. Kuzyn kolegi nie zrażony niczym wszedł do środka. Za chwilę wyszedł trzaskając drzwiami, a za nim pofrunęły niemiłe bynajmniej pożegnania pana prowadzącego ten skład. Było tam coś o śmieciach, bezwartościowych znaczkach i oszustwie, a także o robieniu frajerów w bambuko. Okazało się, o czym Wy pewnie od dawna wiecie, że te rzekome inwestycje w znaczki, były w istocie czymś innym. Były ściąganiem z rynku pieniędzy w systemie stałych i dobrowolnych zobowiązań. Oczywiście, pieniądze te ściągało ówczesne państwo sprzedając ludziom rzekome walory. Kto to czyni dziś nie wiadomo. Ja w każdym razie nie kupuję ani srebrnych ani złotych monet oferowanych przez te firmy. Nawet tych, na których wygrawerowany jest papież Jan Paweł II.

Po co ja to wszystko piszę? Otóż chodzi o to, że prawdziwych walorów nikt nie oferuje rozprowadzając po domach katalogi i abonamenty. Prawdziwe walory są przeważnie ukryte i wieści o ich istnieniu ciężko przebijają się do świadomości masowej. O wiele łatwiej jest ze znakami zodiaku i numizmatami w kształcie krzyża opatrzonymi wizerunkiem Elżbiety II.

I z tym Was chciałem zostawić na święta. Wszystkim, którzy od pięciu już lat są ze mną na tym blogu chciałem z tego miejsca najserdeczniej podziękować za obecność i wsparcie. Dziękuję również tym, którzy mi kibicują, dziękuję komentatorom i tym, którzy rezygnując z innych przyjemności kupują moje książki. Mam nadzieję, że Pan Bóg da zdrowie i siłę nam wszystkim i cały nasz blog, cała ta nieprawdopodobna frajda istnieć będzie jeszcze długie lata. Dziękuję wszystkim. Życzę Wam wesołych, zdrowych i spokojnych świąt.

 

Gabriel Maciejewski – Coryllus  

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo