coryllus coryllus
6936
BLOG

Tylko świnie siedzą w kinie

coryllus coryllus Kultura Obserwuj notkę 124

Nie chodzę do kina dla własnego zdrowia psychicznego. Uważam bowiem, że film nie spełnia żadnej funkcji edukacyjnej ani nie jest sztuką. Jest najbardziej nachalną propagandą. Wielkie wytwórnie podporządkowane są interesom mocarstw i realizują ich politykę i ich wizję świata. Tak zwane małe kinematografie muszą wierzyć w misję kina, bo to dale szansę na zarobienie paru groszy i buduje całą finansową piramidę, która z założenia ma charakter przestępczy. Nie ma czegoś takiego jak uczciwe finansowanie filmu. Nie wierzę w to. Film to polityka, albo mafia. Rzekome artystyczne hierarchie są w kinie lansowane po to, żeby ukryć istotę rzeczy czyli potężną machinę propagandową. Szczególnie dotyczy to kinematografii małych i aspirujących. Do dzieł, które maskują propagandową funkcję filmu należy Ida. To nie jest żaden pretekst do dyskusji i nie jest to żadne mówienie prawdy w oczy. Można powiedzieć bowiem wiele prawd w oczy i nieco mimo ich nie angażując do całej sprawy Heleny Wolińskiej, niech jej ziemia lekką będzie. Tu, w przypadku Idy, mamy wyraźny znak. Sygnał i informację skierowaną wprost do nas. Film Ida próbuje nam po raz kolejny pokazać kto tu rządzi i jak. Takie próby podejmowano już wcześniej, w filmie „Prymas. Trzy lata z tysiąca”, gdzie Luna Brystygierowa pokazana była jako groźna, ale ludzka pani. Tak jakby nie była częścią systemu. Jakby jej decyzje wobec ludzi związanych z Kościołem zależały tylko i wyłącznie od jej kaprysów. Propagandowa wymowa takich filmów jest straszliwa, bo ona wymierzona jest właśnie w ludzi młodych, o których toczy się tu wieczna i coraz bardziej idiotyczna dyskusja zatytułowana „Jak trafić do młodzieży”. Oto przykład: trzeba im pokazać starszą wrażliwą panią, która ratuje swoją krewną przed klasztorem. Panią, która została zaszczuta i zniesławiona. W tamtych czasach Helena Wolińska nie była zniesławiona, a jeśli już to przez swoich współpracowników, bo inne, poza resortowe informacje do niej nie docierały. Jeśli pani owa w filmie skarży się na swój los dotyczy to czasów nam współczesnych i nas tutaj licznie zgromadzonych, którzy w swojej pysze pozwalamy sobie na krytyczne uwagi wobec postaci tak świetlanej. To jest dopiero horrendum, bo ten film mówi nam wprost: uważajcie gnojki, bo jeszcze nie padło ostatnie słowo w dyskusji. Ida jest najbardziej chamską z dotychczasowych akcji propagandowych, gorszą niż przybicie Stuhra do wrót stodoły. Omawianie jej kategoriach artystycznych, ze względu na to, że jest to film czarno-biały, że ma tam różne metafizyczne stylizacje, a główna aktorka wydaje się być postacią nieziemską to jest podpucha dla frajerów. Taka sama jak zwykle. Podpucha „na wielką sztukę”, po to, żeby wytrącić z ręki argumenty aspirującym durniom. Wszystko razem podkręcone jest przez nominację do Oskarda. No bo przecież polski film, bo może dostać międzynarodową nagrodę i wtedy prestiż kina polskiego w świecie wzrośnie. Jak nie wiem, że też dorośli ludzie łykają takie brednie. Co to jest prestiż polskiego kina w świecie? Czy jest ten cały Oskard? Czy ktoś widział kiedyś Holendra, który śledzi doniesienia z Hollywood, czekając na to, że jakiś holenderski film zostanie nagrodzony i podniesie to prestiż holenderskiego kina w świecie? Powiedzcie mi czy ktoś widział taką postać? Film Ida wejdzie do kin i jak napisał dziś Kłopotowski również do telewizji na całym świecie. Z kin wyjdzie, bo tam przerób jest straszliwy i w następnym sezonie nikt nie będzie już pamiętał o jakiejś Idzie. No, ale telewizje będą ten fil eksploatować w nieskończoność. Jestem przekonany, że ktoś postara się, by trafił on nie do pasm śledzonych przez bezmyślnych pożeraczy popcornu, którym jest wszystko jedno czy oglądają Idę, pornosa czy Stalowego Sylwka z karabinem, ale do pasm eksploatowanych przez tak zwanych koneserów kina. Film będzie poprzedzany dyskusjami, do których doprosi się księdza, jakąś pańcię z miejscowych środowisk żydowskich i kogoś jeszcze dla równowagi. Na przykład transwestytę, który był w Polsce na paradzie równości i widział tam transparent z napisem „Polska dla Polaków”. O czym oczywiście musi opowiedzieć w telewizji. Dyskusje zaś zainstalowane będą nie po to, by wytłumaczyć ciemniakom, że Ida to wielka sztuka, ale właśnie po to, by podkreślić, że jest to propaganda, a także, że ów aspekt propagandowy jest najważniejszy w tym filmie.

I na to w salonie pojawia się Maciej Świrski ze swoim pomysłem, żeby przed filmem dołączyć napisy informujące widzów o rzeczywistych proporcjach win, jakie obciążały narody w tamtych czasach. Bardzo przepraszam, ale kto czyta napisy przed filmem i kogo one interesują? Jeśli nie pokazano w filmie Niemców mordujących rodziców Idy, to znaczy, że był to efekt zamierzony, jeśli pani Odorowicz dała pieniądze na tę produkcję, to znaczy, że ona jest zainteresowana tworzeniem filmów w takim właśnie kształcie i ich dystrybucją. Żadne podpisy nic tu nie pomogą, przeciwnie, wywołają efekt odwrotny od zamierzonego. Maciej Świrski zostanie dołączony do tego filmu w pakiecie, a jeśli już jakieś napisy się umieści przed filmem, to informować będą one właśnie o tym, że Polacy protestują przeciwko antypolskiej wymowie tego obrazu. A skoro protestują to znaczy, że coś jest na rzeczy. I dopiero zrobi się ciekawie.

Następny w kolejce jest Kłopotowski, który jak zwykle zaczyna z grubej rury, pisze o zbrodniach popełnionych na Polakach i pisze o Hanah Arendt zaszczutej przez Żydów, ale konkluzja jest jak zwykle taka sama; błogosławmy Idzie, niech idzie....w świat niech idzie oczywiście i niech ją ludzie oglądają, a nie nie idzie w p….u, jak to nam się akurat marzy.

Mili panowie czas wydorośleć i powiedzieć sobie pewne rzeczy wprost. Kino nie jest żadną rozrywką, a już na pewno nie jest rozrywką tanią. To jest propaganda wymierzona w nas, produkowana za nasze pieniądze i nie ma za nią ani jednej szczerej intencji. Doszukiwanie się tam czegoś takiego, jakieś próby łagodzenia wymowy filmów agresywnie propagandowych to dziecinada. Wobec takich produkcji należy zachować postawę obojętną. Nie uczestniczyć, nie zauważać. Tylko świnie siedzą w kinie. Nie płacę, nie parkuję, nie dokładam się do tego ponadto co mi zabierają w podatkach. Każdy ruch wobec tego filmu podkreśla jego propagandową misję czyni ją bardziej skuteczną. Precz z tym. Nie ma żadnej sztuki w kinie. To są mrzonki. Dystrybucja zaś i popularność filmów nie zależy od widzów, którzy mają różne gusta, ale od macherów od promocji. Wydoroślejmy więc i nie patrzmy nawet w tamtą stronę.

 

31 stycznia mam spotkanie z czytelnikami w moim rodzinnym mieście, w Dęblinie, w domu kultury, który teraz jest w budynku dawnej przystani nad Wisłą, tuż przy moście drogowym. Początek o godzinie 16.00. 19 lutego zaś o 17 odbędzie się spotkanie w Gdańsku, w bibliotece, tak jak w zeszłym roku, w tym całym centrum handlowym, jakże się ono nazywa....Manhattan chyba...Zapraszam wszystkich serdecznie. 7 marca zaś odbędzie się spotkanie ze mną w Warszawie poświęcone ostatniej Baśni jak niedźwiedź, czyli baśni czeskiej. 7 marca, sobota, godzina 17.


 

Zapraszam na stronę www.coryllus.pl Mamy tam cały festiwal promocji. „Dzieci peerelu”, „Nigdy nie oszczędzaj na jasnowidzu” oraz „Dom z mchu i paproci” sprzedajemy po 10 złotych plus koszta przesyłki. „Najlepsze kawałki” oraz 2 i 3 numer Szkoły nawigatorów sprzedajemy po 15 złotych plus koszta przesyłki. Zapraszam także do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy w Warszawie.

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura