coryllus coryllus
5499
BLOG

Zbrodniarz niemiecki i zbrodniarz radziecki

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 46

Dziś mamy rocznicę zamachu na Franza Kutscherę, zwanego akcją na Kutscherę, a to z tego względu, że zamach ponoć źle się kojarzy i chodzi o to, by pokazać, że to Franz był bandziorem, a nie ci co go zabili. Jak zwał tak zwał, nie ma to znaczenia, nikt nie w sercu cienia litości, współczucia, czy choćby zainteresowania dla Franza. Podobnie jak nikt nie ma cienia litości czy choćby zainteresowania dla innych niemieckich zbrodniarzy, choć znamy większość z nich z nazwiska. Żaden z tych ludzi, poza samym Hitlerem i być może Goebbelsem nie stał się nigdy bohaterem żadnego romansu czy epickiej opowieści. Co innego zbrodniarze radzieccy. Z nimi jest zupełnie inaczej. Ktoś kilka dni temu wrzucił tu link do filmu „Cytadela” filmu, który jest kontynuacją przygód bohaterów zapomnianego nieco już obrazu „Spaleni słońcem”. Ja pamiętam tamten film i okoliczności, w których wszedł na ekrany. Otóż Michałkow, który go wyreżyserował mówił, że chodzi o prawdę, żeby pokazać jak było, jak straszny był ten system i jak pożerał własne dzieci. To były lata dziewięćdziesiąte i wszyscy w tę gawędę wierzyliśmy.

Film „Spaleni słońcem” kończy się tak, że głównego bohatera, granego przez Michałkowa, ciężko pobitego wiozą w nieznanym kierunku, a drugi główny bohater, który go wydał w ręce NKWD, podcina sobie żyły w wannie. W filmie „Cytadela” zaś obaj pojawiają się znów, żywi i zdrowi i mają nowe zadania do wypełnienia. Ja nie wiem dokładnie jakie, bo filmu nie oglądałem i nie zamierzam oglądać, ale zdaje się chodzi o to, by zdobyć jakąś umocnioną, niemiecką pozycję – tytułową „Cytadelę”. Do tego koniecznie jest Stalinowi potrzebny Michałkow, który nie umarł w łagrze, ani nie został zabity w podziemiach Łubianki, ale trafił gdzieś do jakiegoś batalionu karnego, a teraz wraca w glorii i chwale, bo ojczyzna go potrzebuje. I on, ponieważ nikt inny nie może tego zrobić, ma poprowadzić niczego nie rozumiejących robotników z fabryk, na chybcika przerobionych na żołnierzy do ataku na cytadelę. Człowiek grany przez Michałkowa to nie jest, jak pamiętamy byle kto, towarzysz Stalin wylicza jego wszystkie zasługi, jak to zatopienie barek z rodzinami białogwardzistów, trucie chłopów gazami bojowymi i inne podobne. Jest ów bohater radzieckim zbrodniarzem wojennym mówiąc wprost. Nie ma to jednak znaczenia, bo radzieccy zbrodniarze wojenni, w przeciwieństwie do niemieckich zawsze przydają się ojczyźnie. Wniosek stąd i komunikat dla ludzi służących w radzieckim i rosyjskim wojsku płynie prosty – nie ma sensu dohumanizowywać własnych działań, bo towarzysz Stalin i tak tego nie zrozumie. Nie spodziewajmy się więc, że sytuacja na Ukrainie ulegnie jakiejś poprawie.

Nie wiem jak kończy się film „Cytadela”, ale myślę, że dobrze, a wnoszę to z obecności wśród obsady córki Nikity Michałkowa, Nadii. W „Spalonych słońcem” miała nas wzruszać jako dziecko, a tutaj musi nam dodawać nadziei, jako dorosła już kobieta. To znaczy nie nam, ale Rosjanom, bo filmy Michałkowa, obojętnie czy te kręcone w latach dziewięćdziesiątych, czy dziś są propagandą wymierzoną w takich jak my. Nie łudźmy się, że jest inaczej. My jako zbiorowość i jako pojedynczy ludzie nie mamy żadnych szans z nie tylko z Michałkowem, ale nawet z postaciami przez niego kreowanymi. Wobec nich jesteśmy po prostu nikim i do niczego się nie nadajemy. No może do tego, by bez broni atakować umocnione pozycje wrogów towarzysza Stalina. I tyle.

Nigdy nie lubiłem Nikity Michałkowa, ani jego samego ani jego filmów. Nie lubiłem tej poetyki, tego żartu i tej kokieterii. Uważałem wręcz, że wybitny rosyjski reżyser to głupi buc i oszust. Być może nie podzielacie moich opinii ale trudno, jakoś się musicie z tym pogodzić.

Teraz najważniejsze: dlaczego świat, tak wrażliwy nie niemieckie zbrodnie wojenne, nie tylko popełniane w rzeczywistości, ale również na ekranie, nie ma nic przeciwko pokazywaniu w różnych dziwnych pozach i sytuacjach radzieckich i rosyjskich zbrodniarzy wojennych? Ja wiem, że to jest pytanie naiwne i ono wręcz nie licuje z charakterem tego bloga, ale spróbujmy sobie na nie odpowiedzieć. Rozumiem, że filmy Michałkowa są dystrybuowane wszędzie i wszędzie robią odpowiednie wrażenie, powinny więc wywoływać jakiś niesmak, oto bandyta, ktoś w rodzaju generała Mladicia pomnożony przez dziesięć przywoływany jest spokojnie do służby, żeby dalej czynić zło. Jego szefem jest największy zbrodniarz wszech czasów, który w tym filmie wygląda, jak postać z serialu „Archiwum X”. I co? I nic. Każdy gapi się bezmyślnie i zastanawia się skąd ten Michałkow ma takie fantastyczne wąsy.

Wyobraźcie sobie, że Niemcy kręcą film o tym jak Franz Kutschera pacyfikuje Warszawę, bo polscy bandyci przeszkadzają zaprowadzać ład i porządek. Nakręcenie tego filmu nie jest wcale tak znowu wykluczone jak się niektórym zdaje, ale na razie jeszcze na to za wcześnie. Wywołałoby to co najmniej zdziwienie. Choć może znaleźliby się tacy, którzy przywitaliby ten film oklaskami. Ale nawet jeśli tak by się stało, ktoś mógłby zapytać o motywacje. Kto mu kazał i w jakim celu te pacyfikacje prowadzić, no a wtedy padłoby nazwisko Hitler i wszyscy wybiegliby z kina jak spłoszone kury. Większość ludzi bowiem orientuje się, że motywacje pana Hitlera i jego otoczenia są passe, te drugie zaś, radzieckie są cacy. Tak po prostu – cacy, bo wszyscy pamiętają, że Związek Radziecki walczył o szczęście robotników i chłopów, ale się niestety nie udało, bo przegrał ze Stalinem. Michałkow zaś to taki facet, który ratuje skompromitowanego Stalina przed upadkiem, tylko on bowiem – Stalin – może powstrzymać zamkniętego w cytadeli Hitlera przed mordowaniem niewinnych ludzi. Tak to myślę układa się w głowach widzów mających w historii rozeznanie zwane czasami ogólnym.

O wiele gorzej jest z macherami od promocji. Ci mogą do tego obrazu, do tej „Cytadeli”, dokręcić gawędę dowolną. Może się nagle okazać, że ci cywile, którzy idą na bój z cytadelą, to Polacy, co ich w zarząd Michałkowowi przekazał Franz Kutschera, wiecie, ten co bandytów zwalczał w Warszawie....To nie jest wcale wykluczone, w końcu facet, który podciął sobie żyły w wannie, w filmie „Spaleni słońcem” najspokojniej w świecie zmartwychwstał w „Cytadeli”.

 

Na koniec ogłoszenia i garść refleksji natury technicznej. Wczoraj odbyło się spotkanie w Dęblinie, mamy nagranie i ono zostanie niebawem upublicznione. Postaram się nagrywać wszystkie spotkania jakie zaplanowałem w tym roku, mam nadzieję, że się uda. Dziękuję wszystkim, którzy poświęcili swój czas przychodząc wczoraj na ten wieczór autorski. Sala nie była co prawda pełna, ale ja się też nie spodziewałem jakiejś nadzwyczajnej frekwencji. Było około 30 osób w większości mi nieznanych, bo wielu moich kolegów nie ma już w Dęblinie. Przemiła pani z radia Puławy nagrała ze mną wywiad, który zostanie wyemitowany za dwa tygodnie, w poniedziałek, o godzinie 19.00 o ile pamiętam. W ogólnym zamieszaniu zapomniałem zapytać, czy moglibyśmy także wpuścić ten wywiad na stronę www.coryllus.pl. Może się uda i taka operacja, zobaczymy.

 

Od dziś rozpoczynamyNEP czyli Nową Ekonomiczną Politykę, żeby jakoś do tego nawiązać napisałem specjalnie cały tekst o radzieckich zbrodniarzach. Ponieważ Tomek kończy już prace nad nowym leyoutem Baśni jak niedźwiedź. Tom I, rysunki są prawie w komplecie, brakuje tylko dwóch. Cena zaś nowej Baśni twardej oprawie z tymi rysunkami, Baśni, która pojawi się na początku marca, będzie taka sama jak dotychczas, czyli 40 złotych, pora na promocję. Od dziś Baśń jak niedźwiedź. Tom II kosztować będzie 20 zł, Baśń jak niedźwiedź. Tom III 40 zł, Baśń jak niedźwiedź. Historie amerykańskie – 30 zł, Niedźwiedź i róża czyli tajna historia Czech, również 30 zł. Do tego jeszcze aktywne pozostają wszystkie pozostałe promocje, które ogłosiłem w styczniu, po katastrofie w naszym magazynie. Zapraszam na stronę www.coryllus.pl

 

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka