coryllus coryllus
4661
BLOG

O największych marzeniach ludzkości

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 47

Największym marzeniem każdego pojedynczego człowieka jest dostać coś za darmo, iść z tym do domu, a tam to coś rozpakować z pudełka i włączyć do prądu. To nie jest nawet tylko marzenie, to jest siła, która pozwala zarządzać masami, bo działa w kierunku odśrodkowym, to znaczy od tego spragnionego niespodzianki w pudełku do zarządzającego, który pozostaje dlań nieznany. Kolejny marzeniem, nieco słabszym, ale też ważnym jest chęć poznawania ludzi sławnych. To się manifestuje w różny sposób, ale kiedyś jak pamiętacie był nawet taki pomysł, żeby ludzie idący na bal dziennikarza płacili za to, że będą siedzieć przy jednym stole z Warzechą i Ziemkiewiczem. Po 400 stówki od łba. Sprawa się o ile pamiętam nie zakończyła sukcesem, bo chyba nie o taki rodzaj sławy chodziło. Trzecim największym pragnieniem człowieka jest chęć, by ktoś mądry i jednocześnie bezkompromisowy w swoich sądach wytłumaczył mu jak jest. To jest pragnienie, które ja niekiedy odkrywam na spotkaniach autorskich. Nieraz się zdarzyło, że jakiś staruszek przerywał mój słowotok i mówił: czy pan, panie, słyszał, panie, że rewolucję bolszewicką panie, wywołała, panie masoneria?! Czy pan o tem słyszał?! To jest jaskrawy i najczęściej spotykany przykład człowieka, który hołubi pragnienie, by mu wytłumaczyć jak wszystko jeździ. To pragnienie daje od dziesięcioleci chleb cybernetykom, którzy funkcjonując w ramach ustrojów totalnych mają zarezerwowane dla siebie miejsce wieszczów, co posiedli prawdę objawioną. Zwróćcie uwagę, że pomiędzy ludźmi, którzy mają te marzenia, a tymi, którzy je mogą spełnić, rzadko tylko dochodzi do przenikania, a i to tylko w jedną stronę – można awansować, ale już nie można być zdegradowanym. Z tamtej drugiej grupy po prostu się znika. Mimo to wielu spryciarzy marzy wprost o tym, by znaleźć się w grupie drugiej, bo kojarzy im się ona z władzą. Nie ma tam dla nich władzy, a jeśli to minimalna, zostają oni po krótkim szkoleniu zesłani z powrotem na dół jako strażnicy braci swoich, którzy marzą o tym, że ktoś da im coś za darmo i oni pójdą z tym do domu, rozpakują z pudełka i podłączą do prądu.

Nas tu dzisiaj interesować będzie najbardziej drugi i trzeci rodzaj marzeń. Oto wczoraj czy przedwczoraj ukazał się w salonie tekst pod tytułem „Cejrowski mówi jak jest”, gdzie zacytowane były fragmenty wypowiedzi Cejrowskiego na temat Polski, tego jaka jest bogata i jak strasznie niszczona i ograbiana, że trzeba to przerwać natychmiast i w ogóle....Znamy to. Autor tego tekstu odnosił się do wypowiedzi Cejrowskiego ciepło, na co wskazywał już sam tytuł. No, ale mnie zawsze interesuje jak to jest, że ludziom do tego, by wiedzieli jak jest, potrzebny jest jakiś Cejrowski. Jakby Cejrowski był motorniczym ich mózgu, którego sami nie potrafią obsługiwać. Mechanizm jest moim zdaniem prosty- pierwsze marzenie, o pudełku i prądzie, jest tak przemożne, że odbiera siły i nie starcza ich już potem na nic. Potrzebne jest więc jakieś intelektualno-emocjonalne wspomaganie, żeby po zaspokojeniu najważniejszej potrzeby, można było zamarkować zaspokojenie drugiej. Zamarkować, bo przecież nie chodzi o rzeczywiste jej zaspokojenie, ale o erzatz. Potem przychodzi spełnienie, które ma postać dwojaką, marzyciel spotyka swojego idola, na przykład na konwencji jakiejś prawicowej partii, albo ma okazję wygłosić lansowane przez niego poglądy publicznie i zebrać oklaski. Wygłaszanie poglądów ludzi sławnych i kontrowersyjnych jest jedną z możliwości realizacji marzenia trzeciego.

Jak widzicie opisałem tu z grubsza, ale też w dość wyraźnych detalach, jak funkcjonuje doktryna kolonialna i jak się nią posługują kolonizatorzy. Ludzie w to nie wierzą, bo mają telewizor i domy na kredyt i jeżdżą na wakacje, a więc mają poczucie wolności. Wczoraj odwiedziłem pobliski dwór gdzie mieszka autorka książki, którą umieściłem wczoraj w naszej księgarni. Pani, która wraz z mężem zaczynała od marzeń o pięknym domu. I ten dom jest rzeczywiście piękny, wcale nie duży, wcale nie bardzo luksusowy, ale taki w sam raz na potrzeby człowieka, który ma inne marzenia niż pudełko i prąd. Rozmawialiśmy ledwie pół godziny i już w piątej minucie doszliśmy do sedna, czyli do tego, że nieruchomości dawniej służyły do pomnażania dochodu właściciela, a dziś służą do wciągania go w pułapkę kredytową. Nie da się zarobić na nieruchomościach, chyba, że się jest developerem zaprzyjaźnionym z władzą. To znaczy sprzedaje się pudełka z prądem biegnącym w ścianach.

No, ale ludzie nie myślą o takich sprawach, bo uważają, że ich życie jest za krótkie, by zajmować się głupstwami i pędzą co sił przed siebie, by realizować swoje marzenia. Te zaś opisałem już na początku i nie ma po co się dalej nad nimi rozwodzić.

Pora teraz wyjaśnić jak działa ta druga doktryna, która jest właściwie tym samym, ale widzianym z odwrotnej strony. Czy wyobrażacie sobie, że Michael Faraday, ze swoimi pomysłami i praktyką zostałby odesłany do domu przez władzę? Nie. Oczywiście, że nie. I to jest clou tej drugiej doktryny, która skierowana jest na zewnątrz. Ta, z którą my mamy do czynienia ma jeden cel, wydusić z nas jak najwięcej. I tak mamy szczęście, że nie rosną tu drzewa kauczukowe, bo mogłoby być różnie, ale wszyscy wiemy jak było po wojnie, kiedy zmniejszano areał gruntów i zabierano się w Polsce za wydobycie masowe taniego węgla. Na razie nikt do nas nie strzela, kontyngenty są, bo największym dobrem póki co są u nas nieruchomości, za które płacą ludzie raty w banku, ale to się może zmienić w każdej chwili. Może się okazać, że nie nieruchomości, ale najemnicy. Jak wtedy będą wyglądać kontyngenty nie wiem i staram się o tym póki co nie myśleć.

W jaki sposób w całej tej ambarasującej sytuacji partia, na którą zamierza głosować większość z nas próbuje zachęcić do siebie wyborców. Otóż w sposób bardzo prosty, pokazując im ludzi znanych z telewizji. Najsampierw, jak mawiała moja wychowawczyni w podstawówce, idzie Janusz Siara Rewiński, szlagon i kawalarz, który w filmach grywał i w politykę się bawił, taki można by rzec Franz Fiszer IV RP, za nim zaraz Jerzy Zelnik i Ewa Dałkowska i....i to już koniec, bo ława gwiazd po naszej stronie jest niesłychanie krótka. No jest jeszcze pan Jan Pietrzak, a żeby nie było widać przewagi facetów dokooptowuje się do tego zespołu okazyjnie Annę Chodakowską. Ja nie mam nic przeciwko Annie Chodakowskiej, bo ona zdaje się to swoje aktorstwo traktowała zawsze niezwykle serio, a przez to nie znalazła się w odpowiednim miejscu w czasie tych wszystkich zmian, które nas dotknęły, ale nigdy, przenigdy nie kojarzyłem jej z tak zwaną prawicą i patriotyzmem w lansowanym tu przez nas i niektórych członków PiS wydaniu. Nie rozumiem więc jakiego rodzaju komunikatem ma być Pani Chodakowska i do kogo skierowanym. No, ale może po prostu nie znam wszystkich planów kierownictwa partii.

Mamy więc taką oto piramidę, na samym dole ludzie z pudełkami, wyżej ci wpatrzeni w monitory i słuchający, co tam, który mądry ma do powiedzenia, nad nimi uświadomieni, którzy wygłaszają kontrowersyjne poglądy zasłyszane a to w TVN od Cejrowskiego, a to gdzie indziej, od kogoś innego, a potem już szklany sufit i te pływające nad nami wszystkimi turboty, rekiny i kalmary z wielkimi oczami, bo nad sufitem jest rzecz jasna akwarium.

I nie ma tu miejsca na żaden ruch. Wszystko jest zaplanowane ze szczegółami, a najbardziej szczegółowo zaplanowane jest spektrum kontrowersyjnych poglądów, które nie dość, że są rozpisane na głosy, to jeszcze sformułowane w punktach. Nic do tego dodać nie wolno, ani nie wolno nic odjąć. Polska to piękny i zasobny kraj, który jest niszczony przez wrogów, można by ją było zmienić, ale jak to zrobić? Może w wyborach powszechnych? A kto nas do nich zachęci? Siara z Cejrowskim. Jak tę Polskę odwojować? Najpierw należy złożyć serię stosownych oświadczeń ideologicznych, które wpisujemy w przygotowane przez Janka Bodakowskiego blankiety, tylko one się liczą, oświadczenia na innych blankietach nie będą przyjmowane. Kto będzie sobie coś bazgrał na kartce sam, tego zostanie okrzyknięty wspólnikiem przemysłu aborcyjnego. Kiedy już nam się uda wypełnić ten niełatwy kwestionariusz, możemy iść na miting i tam wznosić okrzyki, potem do komputera, żeby zobaczyć jaką znowu śpiewogrę przygotował dla nas Jerzy Zelnik, artysta patriotyczny. Później uczestnictwo, bierne lub czynne w dyskusjach internetowych montowanych według schematu czy Cejrowski jest lepszy od Siary, czy może na odwrót. A jak ktoś się będzie dobrze spisywał to dostanie w nagrodę....co? Pudełko, które będzie mógł zanieść do domu, rozpakować i podłączyć do prądu. No, a później do urn, wrzucamy kartkę i Polska odwojowana. Nie? Nie odwojowana? Znowu Komorowski wygrał? Jaka szkoda. Dobrze w cholerę, że chociaż to pudełko udało się wycharatać, reszta nie ma nawet tego. I tak do następnego razu.

 

Ponieważ wielkimi krokami zbliża się moment wydania pierwszego w nowej edycji tomu „Baśni jak niedźwiedź”, który będzie miał, według życzenia czytelników twardą oprawę, oraz zawierał będzie dziesięć barwnych ilustracji, zamieszczam oto krótki trailer zapowiadający to wydarzenie. Przygotował go oczywiście Tomek Bereźnicki. On także jest autorem ilustracji.


 

http://youtu.be/PZ77GGVUfLw


 

Wrzucajcie go, proszę gdzie tylko możecie.


 

Na stroniewww.coryllus.pltrwają promocje: Baśń jak niedźwiedź. Tom II kosztuje 20 zł, Baśń jak niedźwiedź. Tom III 40 zł, Baśń jak niedźwiedź. Historie amerykańskie – 30 zł, Niedźwiedź i róża czyli tajna historia Czech, również 30 zł. Do tego jeszcze aktywne pozostają wszystkie pozostałe promocje, które ogłosiłem w styczniu, po katastrofie w naszym magazynie. Książkę Toyaha o rock and rollu sprzedajemy po 25 złotych. Zapraszam na stronę www.coryllus.pl


 

19 lutego w bibliotece, w centrum handlowym Manhattan w Gdańsku, odbędzie się mój wieczór autorski. Początek o 18.00, (chyba). 7 marca zaś mam spotkanie w Warszawie, w kawiarni „Niespodzianka” przy marszałkowskiej. Wszystkich serdecznie zapraszam.

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka