coryllus coryllus
5679
BLOG

O martwych i żywych imperiach

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 72

Na początek ogłoszenie. Wygląda na to, że spotkanie w Gdańsku się nie odbędzie, bo jestem chory. Lekarza mam dziś umówionego na popołudnie. Bardzo wszystkich przepraszam. Spróbujemy przesunąć termin, ale nie wiem czy się uda i na kiedy. Dam znać jutro.

 

Pomyślałem sobie, że napiszę dziś znowu o tym samym. Wczoraj przez cały wieczór siedziałem tu z gorączką i słuchałem różnych wersji kozackiej pieśni zatytułowanej „Nie dla mienia”, co po polsku można przetłumaczyć na „Nie dla mnie już”, ale zaśpiewać ją będzie raczej trudno. W pewnym momencie trafiłem na nagranie, w którym na tle chóru kubańskawo kazaczestwa stoi nie kto inny jak sam reżyser Michałkow i zachęcany przed dyrygenta próbuje śpiewać ten niełatwy utwór. Oczywiście wszystko jest tak zorganizowane, żeby Michałkow miał fun, żeby się poczuł jak Duke Ellington, albo ktoś podobny. Niestety nie wyszło, nawet mimo tego, że kozacy się bardzo starali. Oto okazało się bowiem, że Nikita Michałkow reprezentuje ten sam typ człowieka, co afrykański wokalista Afric Simon. Tamten jest jedynym na świecie czarnym, który nie ma za grosz poczucia rytmu i tylko tak lata bez sensu po scenie, albo się kiwa, a Michałkow jest jedynym na świecie Rosjaninem, który nie potrafi zaśpiewać ludowej pieśni. A jak próbuje wychodzi to po prostu fatalnie. I ja sobie myślę, że to jest zemsta Pana Boga na komunistach. Jak on w ogóle może, ten farbowany list przymierzać się do tego utworu? Ja nie wiem. Ojciec napisał hymn ZSRR, rodzina przez cały sojuz żyła jak pączki w maśle, po tym tak zwanym końcu komunizmu Michałkow został narodowym artystą Rosji. I co? I pstro. Sami zobaczcie.

 

<iframe width="420" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/n6a9R0A9lRE" frameborder="0" allowfullscreen></iframe>

 

https://www.youtube.com/watch?v=n6a9R0A9lRE

 

Kozacy co stoją za Michałkowem, też nie wyglądają zbyt autentycznie. Już raczej jak jakieś farbowane listy w niedobranych kostiumach teatralnych, wyszukanych gdzieś na prowincji. No, ale przynajmniej potrafią śpiewać. Nie to co główny bohater tej hucpy. Po co ja o tym piszę? Otóż mamy tu przed sobą ludzi, których przodkowie byli osobiście odpowiedzialni za wymordowanie tych, o których teraz śpiewają pieśni. I niech Michałkow lepiej nie ściemnia, że jego rodzina nie miała z tym nic wspólnego. On nawet w scenariuszach pisze sobie takie role, żeby tę całą potworność jakoś rozwałkować i ją usprawiedliwić. Mieliśmy tu ostatnio tę całą „Cytadelę”, gdzie to wyraźnie i dokładnie widać. Teraz zaś całe to towarzycho pożywia się ich trupami i płacze jeszcze na ich losem. Taki Jaruzelski nie chodził przynajmniej na mogiłę Ognia, a chór ludowego wojska nie śpiewał piosenki „Moja mała dziewczynko z AK”. Tym tutaj wszystko się popieprzyło. Jak myślicie dlaczego? Otóż dlatego, że ich czerwone imperium było projektem sterowanym zdalnie, który się urwał z uwięzi i przez parę dekad dryfował samotnie przez kosmos. A tym co się tam w środku nawzajem zjadali wydawało się, że lecą do jakiejś zasobnej planety. Wylądowali tymczasem na jakiejś plaży i okazało się, że jedyne co im zostało wartościowego, to zawszona papacha i jakaś dawno zapomniana melodia. Michałkowowi groziło bezrobocie, ale całe szczęście ktoś w Hollywood sobie o nim przypomniał i nieco go podpompowali. Bo tam niestety, nic nie dzieje się samo z siebie, musi być stymulowane z zewnątrz. A jak brakuje paliwa to dochodzi do przypadków kanibalizmu, jak ten który widzimy na nagraniu w wykonaniu Nikity Michałkowa.

Dlaczego towarzysz Lenin wydał rozkaz, by wymordować Kozaków? Otóż była to struktura bezwzględnie lojalna wobec siebie nawzajem. Mamy na myśli Kozaków nad Donem i na Kubaniu i nad Uralem i nad Ussuri i wszędzie gdzie oni tam mieszkali. To były rozrodzone rodziny, w których każdy mężczyzna służył wojskowo i potrafił obchodzić się z koniem i kilkoma rodzajami broni. Nie znam sposobów, za pomocą których władza radziecka przekabaciła część z nich, ale myślę, że w grę wchodził wyłącznie terror i wymiana dowódców na przywiezionych z zewnątrz. No i ta niezwykle korzystna okoliczność, która pozwoliła bolszewikom odetchnąć kiedy polski front się zatrzymał. Aha, byłbym zapomniał o tak zwanym zachodzie, który skazał ich wszystkich na śmierć, a ich kraj na ruinę. Nam się powiedziało, że to dobrze, bo z białą Rosją zachód by się porozumiał w mig naszym kosztem, a czerwonej się obawiał i przez to musiał stawiać na nas. Ja nie wiem czy w całej polskiej postpolityce, w całej historii łgarstw z jakimi mieliśmy do czynienia, było coś gorszego niż ta brednia. Jak tylko czerwoni załatwili swoje sprawy z białymi od razu zaczęli sprzedawać ukradzione ludziom zboże do Niemiec i Wielkiej Brytanii. Polska zaś od nikogo nie dostała ani złamanego szeląga, nie mogła też zaciągać nigdzie kredytów, a stało się tak ponieważ prawdziwe, nie oszukane imperium, nie miało Polski w zaistniałym kształcie w swoich planach. Zanim przejdę do omówienia tej struktury, posłuchajcie jak piosenka „Nie dla mienia” brzmi w wykonaniu artystów prawdziwych:

 

<iframe width="420" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/lwQY8z8hJ7w" frameborder="0" allowfullscreen></iframe>

 

https://www.youtube.com/watch?v=lwQY8z8hJ7w

 

Ktoś się może oburzyć, że ja tu lansuję jakąś wrogą niepodległości Polski ideę, jakichś pretorianów systemu opresji, którzy eskortowali zesłańców na sybir. Otóż najważniejszymi wrogami Polski, byli socjaliści, którzy przez swą pychę i skłonność do zdrad oraz łatwych pieniędzy, doprowadzili kraj do serii katastrof. I tych socjalistów polskie hrabianki wykupywały z więzień za srebrne ruble. A niechby tam zdechli w tych więzieniach, albo niechby ich stamtąd wykupił Rotszyld, albo król Jerzy V.

 

Teraz pora na imperium prawdziwe i żywe, takie które nie umiera nigdy. Podobnie jak jutro, w kretyńskim tytule filmu o agencie 007. Ono nie żywi się trupami, ono podłącza nieboszczyków do prądu i reanimuje, dorysowuje im wąsy i każe śpiewać w chórze, albo grać na dudach. A w miarę jak technologie stają się doskonalsze nieboszczycy wyglądają coraz lepiej, jak żywi normalnie, a repertuar pieśni ciągle się zmienia, podobnie jak narracja, która nawet jeśli imperium przyznaje się do jakichś nieprawidłowości w działaniu, zawsze główną winą obarcza kogoś innego. Tak wygląda prezentacja imperium żywego:

 

<iframe width="560" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/rsC6pexViR0" frameborder="0" allowfullscreen></iframe>

 

https://www.youtube.com/watch?v=rsC6pexViR0

 

Cała gromada fałszywych Szkotów, irlandzki skrzypek i saksofonista, który mógłby spokojnie zagrać z najlepszymi. A jeśli zaszłaby taka okoliczność to także do kotleta, ale tam chyba nie podają kotletów. Piosenka nie jest stara, a jej charakter jedynie nawiązuje do tradycji. Wszystko jest nowe, lśniące i prawdziwe. No, prawie....Szkotów bowiem już nie ma, jak sądzę, obojętnie co o tym myśli Sean Connery. Nie możemy ich też obejrzeć w archiwalnych filmach, jak kozaków, których udało się jeszcze utrwalić na taśmie filmowej. To co nam zostało, to rekonstrukcje, takie jak ten film. Jest trochę długi, ale obejrzyjcie chociaż fragmenty.

 

<iframe width="420" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/y0efUZQANaE" frameborder="0" allowfullscreen></iframe>

 

 

https://www.youtube.com/watch?v=y0efUZQANaE

 

Film ten jest pełen fałszywego współczucia dla pokonanych, a głównymi winowajcami całej sytuacji czyni francuskich i irlandzkich katolików, którzy przybyli wraz z księciem Karolem Stuartem, by walczyć o tron w Londynie. Można posłuchać co mówią w 12 i 13 minucie filmu. Mają najgorsze gęby, czemu się nie należy dziwić.

Ze Szkotami rozprawiono się bezwzględnie, dokładnie tak samo jak później z Kozakami. Byli oni bowiem dokładnie taką samą strukturą, lojalną wobec siebie i obeznaną z bronią. Zabrano im domy, zniszczono zagrody, wymordowano lub zmuszono do emigracji. Tych co przeżyli przesiedlono, a na ich pastwiska przypędzono stada owiec, bo korona jak dawniej budowała swoją potęgę na wełnie. Kiedy Anglicy schwytali Szkota z kordelasem przy boku wieszali go na miejscu, terror był naprawdę równy bolszewickiemu.

Potem przyszedł Walter Scott, pretensjonalny pisarz i mason współpracujący z królem Jerzym i wymyślił całą Szkocję i historię walk z Anglikami od nowa. Jednym słowem wprzągł tych zabitych i wyrzuconych do Kanady i Australii w imperialną narrację. Zrobił to tak dobrze jak mógł, a że za dobrze nie mógł, wyszło jak wyszło. Po nim jednak przyszli inni, lepsi i my dziś ekscytować się możemy referendum w sprawie niepodległości Szkocji. Już to kiedyś pisałem, ale jeszcze powtórzę, równie dobrze można by się było podniecać możliwością powstania kozackiego państwa nad Donem.

I popatrzcie teraz w jakiej my się znajdujemy jednak komfortowej sytuacji. Oni od nas nic bezpośrednio nie chcą. Jedni nie przerobią nas na swoje kopyto, bo Michałkow nie umie śpiewać, a ci drudzy są zainteresowani wyłącznie mieleniem tamtych. Do nas się nawet nie zbliżają. Możemy więc póki co śpiewać pieśń swoją swobodnie, żeby się tylko komuś chciało....Myślę, że z tego marudzenia, z tej niechęci zostaniemy kiedyś rozliczeni, Pan Bóg dokona na nas pomsty i przyjdzie taki dzień kiedy narodowi polscy artyści – Małgośka Szumowska, Zygmunt Miłoszewski i Sylwia Chutnik, przy wspomaganiu ze strony Kamila Sipowicza i Kukiza, staną razem na scenie i zawyją – myyyyy pierwsza brygadaaaaaaa.....!!!! I nie mówcie mi potem, że Was nie ostrzegałem.

 

Tak jak napisałem na początku, spotkania w Gdańsku w czwartek najprawdopodobniej nie będzie, bo muszę się wychorować, ale zapraszam na 7 marca do Niespodzianki przy Marszałkowskiej, na godzinę 17.00. Gdańsk przełożymy, no chyba, że stanie się cud i wydobrzeję do jutra.

Zapraszam na stronę www.coryllus.pl

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka