coryllus coryllus
4249
BLOG

Ordynator Michorowski vs Galileusz

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 28

Przypadkiem trafiłem wczoraj w sieci na artykuł o Leszku Teleszyńskim. Autorka tegoż napisała, że zasłynął on szczególnie z roli ordynatora Michorowskiego w filmie „Trędowata”. Ucieszyłem się jak nie wiem co, bo każdy lubi kolekcjonować takie kwiatki. Ordynator Michorowski, w którego szpitalu, na ortopedii, pracuje profesor Wilczur, cuś pięknego i niedrogo. Od razu przypomniały mi się inne tego rodzaju przypadki, o których może już pisałem, a może nie. Oto na pewnym egzaminie wstępnym na wyższą uczelnię, zapytano studentkę jakimi słowami kończy się „Nie-boska komedia”. Na co ona, że kończy się słowami „Galileuszu! Zwyciężyłeś!”. - Czy aby na pewno chodziło o Galileusza – pyta komisja. - Tak – dziewczę na to – bo to taki sławny astronom był. Kolega sprzedał mi wczoraj jeszcze kawał o najstarszym romańskim zabytku na ziemiach polskich, którym są dźwignie źnieńskie, oraz historię z egzaminu na wydział etnologii i antropologii kulturowej. Pytają dziewczynę dlaczego chciała zdawać akurat na ten wydział, na co ona mówi, że była u wróżki, która jej powiedziała, że otworzy jej się niebawem trzecie oko, co jest niesłychanie bolesne i żeby temu zaradzić trzeba koniecznie zdawać na wydział etnologii i antropologii kulturowej (tak to chyba szło).

Po co ja to piszę? Otóż po to byśmy jeszcze raz zobaczyli jak blisko nas rozciągają się mroczne krainy szczerego obłędu i jak łatwo jest, nieraz nieświadomie przekroczyć te niewidzialne gołym okiem linię i znaleźć się wśród pojęć i istot przerażających. Cały ten wstęp jest mi zaś potrzebny do omówienia raz spraw związanych z żołnierzami wyklętymi. Oto wczoraj otrzymałem wiadomość, że niejaki Dziża, Piotr Dziża, opublikował w portalu Karnowskich tekst o tym, że jednak wyklęci to lepsza nazwa niż niezłomni. Chodzi o to bowiem, że niektórzy z nich wcale nie byli niezłomni, byli złomni jak najbardziej i różne rzeczy mieli na sumieniu. Co nie umniejsza ich bohaterstwa, przeciwnie czyni tych ludzi bardziej przystępnymi i zbliża ich do innych, bliższych naszym czasom bohaterów, takich jak obrońcy krzyża na Krakowskim Przedmieściu. Powołuje się pan Dziża na uchwałę sejmu dotyczącą nazewnictwa powojennej partyzantki i argumentuje, że określenie „wyklęci” zostało zaakceptowane przez wszystkich. Nie wiem czy tak rzeczywiście jest, czy zaakceptowały to określenie rodziny pomordowanych, na pewno zaakceptował je pan Dziża i kibice, którzy maszerują ulicami miast z rozmaitymi transparentami, co wzbudza szczery entuzjazm gorących patriotów z różnych redakcji. Tak jakby nie pamiętali w jak prosty sposób załatwiono kibiców przed wyborami parę lat temu. Nie wiem ile razy trzeba to powtarzać, żeby autorzy, których zatrudniają Karnowscy opuścili wreszcie strefę obłędu i zaczęli myśleć przytomnie. Ja wiem, że oni jej nigdy nie opuszczą, bo obecność tam gwarantuję pewną frajdę, której po tej stronie nie ma. Otóż tam, za bezdurno, można zostać prorokiem, wystarczy wysmażyć taki teksty jak Dziża i gotowe. Na koniec można napisać:

 

Fenomenu popularności święta 1 marca należy jednak szukać przede wszystkim w dokonaniu przez osoby utożsamiające się dziś z etosem polskiej wolności zaskakującego odkrycia bliskości swoich losów z losami „zwykłych Wyklętych”. W dramatycznych historiach i postawie tamtego pokolenia aktywnych oponentów totalitarnego reżimu, podobieństwo sytuacji - oczywiście uwzględniając proporcje - odkrywają dziś odsądzani od czci i wiary kibice, idący w Marszu Niepodległości „faszyści”, najrozmaitsze „mohery” i „watahy” do dorżnięcia, obrońcy Krzyża, uczestnicy miesięcznic smoleńskich, emigrujący na londyński zmywak bezrobotni, a teraz może nawet spora grupa „frankowiczów” …

 

Widzimy tu dokładnie o co chodzi panu Dziży, o zbudowanie getta dla nieudaczników i wciągnięcie do niego jak największej ilości osób, którym przy każdej możliwej okazji da się wyciągnąć jakiś drażliwy postępek i pomachać tymże przez zaprzyjaźnionym okiem kamery. Frankowicze znaleźli się w tej grupie z tego, przypuszczam, powodu, że sam Dziża ma kredyt we frankach.

Swoje konstrukcje buduje pan Dziża nieświadomie, podobnie jak nieświadoma co mówi była owa pani, która widziała Galileusza na końcu „Nie-boskiej komedii”. Nieświadomie, ale ze szczerą intuicją jak sądzę, bo nie jest autor tego tekstu byle kim, na dole możemy przeczytać co następuje:

 

Piotr Dziża

(r. 1970) publicysta, społecznik, pomysłodawca i organizator Festiwalu Niepodległości, moderator Tarnowskiej Wszechnicy Obywatelskiej i Narodowej

 

Nie wiem jak na Was, ale na mnie słowo moderator działa bardzo źle. Kiedy je słyszę, albo czytam od razu właściwie zaczyna mnie boleć brzuch. To się nie zmienia od wielu lat i myślę, że przyczyna tego jest jasna – organiczna niechęć do znalezienia się w grupie moderowanej przez kogoś takiego jak Dziża. Moderacja grup to po prostu przygotowanie targetu pod sprzedaż jakichś produktów, w przypadku żołnierzy wyklętych, mamy do czynienie z produktami niesłychanie niskiej jakości, co nie jest przypadkowe, ale zaplanowane. Tak ma być, a do tego, by ową tendencję utrzymać służą właśnie moderatorzy, którym w jedno zlewają się żołnierze niepodległościowego podziemia, pracownicy zmywaka i ludzie co wzięli kredyt we frankach. To do nich adresował będzie swoją ofertę Dziża, który dziś jest tylko moderatorem Tarnowskiej Wszechnicy, ale jutro okaże się być pisarzem, autorem muzyki i piosenek o żołnierzach wyklętych.

 

No więc jeszcze raz: obojętnie z jaką intencją sejm III RP zaakceptował nazwę „wyklęci” jest ona niesłuszna i idiotyczna, jest to nazwa, której wektora nie można, wbrew temu co pisze Dziża odwrócić. Jak ktoś będzie próbował wypuści się do studia Senyszyn, która zacznie zawodzić – gwałcili!!!! zabili!!!! rabowali!!!! Potem poleci film o Burym i zamiecione. Na koniec zaś pan Dziża, który ma duży kredyt we frankach, będzie mógł zaśpiewać parę piosenek z zaprzyjaźnionym zespołem oazowym. Tak się to skończy.

 

Istota sprawy nie polega na tym, żeby pracownicy zmywaka, frankowicze, obrońcy krzyża i ktoś tam jeszcze zamknęli się w kiblu wraz z portretami Pileckiego i generała Nila i tam ogłosili niepodległość. Istota ta polega na tym, żeby wytworzyć sytuację, w której Senyszyn nie będzie miała odwagi, by wejść do studia i nadawać stamtąd swój czarny przekaz.

 

Jeśli ktoś myśli podobnie jak Dziża musi się niestety zapisać na wizytę do ordynatora Michorowskiego i poprosić, żeby ten przepisał mu mocz szamana w odpowiednim stężeniu. Może po tej kuracji dojdzie do siebie. Oto cały tekst: http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/235723-bronmy-wykletych-nie-zastepujmy-ich-niezlomnymi

 

7 marca w sobotę, odbędzie się mój wieczór autorski w kawiarni Niespodzianka w Warszawie, początek o 17.00, 9 kwietnia zaś mam wieczór autorski w Gdańsku, biblioteka w budynku Manhattan, godzina 18.00. Zapraszam na stronę www.coryllus.pl i do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy w Warszawie.

 

Ponieważ wielkimi krokami zbliża się premiera nowej starej Baśni z 10 ilustracjami Tomka Bereźnickiego i pięcioma nowymi opowiadaniami, chciałbym, żebyśmy przypomnieli sobie nasze trailery. One nie opowiadają o żołnierzach niezłomnych, ani tym bardziej wyklętych, tylko o innych zupełnie sprawach, wokół których niełatwo jest zbudować target, a jeszcze trudniej jest go utrzymać. Oazowe piosenki nie nadają się do tego w szczególności, podobnie jak transparenty z krzywo narysowanym łbem wilka.

 

https://www.youtube.com/watch?v=PZ77GGVUfLw

 

https://www.youtube.com/watch?v=agpza8Ag5bA

 

https://www.youtube.com/watch?v=kJ7REL-ee4s

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka