coryllus coryllus
5242
BLOG

Horyzont prawicowych intelektualistów

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 104

Ostatnio jeden z komentatorów zasugerował, że moje książki są zbyt enigmatyczne, chyba chodziło mu o to, że są mało wyraziste, tak myślę, bo z enigmą przecież nie mają nic wspólnego. Dodał jeszcze, że powinienem napisać coś w rodzaju „Sakiewszczyzny”, żeby było o zadach i waletach „naszych”. Widzę więc, że trzeba jeszcze raz wszystko opowiedzieć od początku. Uwaga pokazuję i objaśniam....Dlaczego książka pod tytułem „Kredyt i wojna” jest lepsza od hipotetycznej książki pod tytułem „Nasi na tropie”, albo „Sakiewszczyzna”? Jest tak albowiem słowa kredyt i wojna rozumieją wszyscy jak świat długi i szeroki, natomiast słowa „Sakiewicz” nie rozumie nikt zgoła, w Polsce zaś można na palcach jednej ręki policzyć osoby szczerze zainteresowanie Tomaszem Sakiewiczem i jego przygodami. Ponieważ moim celem nie jest kokietowanie wymienionego, ani też wchodzenie z nim w jakieś interakcje, nie mam zamiaru nic o nim pisać. Byłaby to klęska wydawnicza. Pomyślałem jednak, że warto by może napisać notkę, nie o Sakiewiczu, bynajmniej, ale o tym co tak zwani ludzie prawicy mają w głowach. Akurat trafiło się kilka przykładów.

Powiedzieli mi wczoraj życzliwi ludzie, że w jednym z programów Cejrowskiego zatytułowanym „Gringo na tropie” czy jakoś podobnie, występuje Indianin czy może Metys, który czyta w myślach Cejrowskiego. Moim zdaniem nie jest to duży wyczyn, ale w filmie tym pokazane to zostało tak, że wszyscy mogą tylko powiedzieć „łoł”, nawet gra w trzy karty na bazarku przy tym wysiada. Najlepsze jest jednak to, jak Cejrowski te sztuki skomentował. Powiedział mianowicie, że rasa biała straciła tę umiejętność wpatrując się w płomienie stosów inkwizycji. Uważam, że jak na ortodoksa katolickiego, który unika sprzedawania swoich książek w niedzielę, jest to osiągnięcie porównywalne jedynie z czytaniem w myślach redaktorowi Sakiewiczowi.

Słynny prawicowy intelektualista nazwiskiem Łysiak, rozpoczął swoją karierę tak dawno temu, że nawet ci co czytają w myślach nie dokopaliby się do tych początków. W pewnym momencie, w czasach dawnych i minionych, coś przymusiło go do napisania dynamicznego niezwykle i barwnego tekstu o św. Stanisławie ze Szczepanowa, w którym udowadnia, że święty był zdrajcą sprawy polskiej. Co to znaczy sprawa polska w XI wieku Łysiak nie tłumaczy. Ale też nie musi, bo my czytając mu w myślach i patrząc na datę opublikowania tego tekstu w zbiorze (chyba) „MW”, albo „Wyspy bezludne” dobrze rozpoznajemy charakter tej sprawy.

Ostatnio, w nagraniu z dyskusji o prawicy i kulturze, znany intelektualista Ziemkiewicz powiedział coś tak kuriozalnego, że ja aż się boję ponownie do tego nagrania zaglądać, więc rzecz zacytuję z pamięci. Oto nieważne jest dla prawicowego intelektualisty kto tam na czym gra i czy gra ładnie czy brzydko, bo oni – prawicowi intelektualiści – mają poważniejsze rzeczy do rozkminiania. Nie wiem co Ziemkiewicz dokładnie miał na myśli, ale Wildstein czytając mu w myślach najwidoczniej, zaczął od razu opowiadać o postulatach Gramsciego. Sądzę więc, że o tego rodzaju zabawy chodzi prawdziwym prawicowym intelektualistom.

Kolega Ziemkiewicza, lubiany powszechnie znawca win, Robert Mazurek potwierdza moje przypuszczenia. W felietonie, który napisał ostatnio dla jakiejś opiniotwórczej, prawicowej gazety, a dotyczącym przygód Leopolda Tyrmanda, znajduje się fraza:

 

Nie był, powiedzmy sobie to wyraźnie, Tyrmand jakimś oryginalnym myślicielem, ale też nie żywił takich ambicji. Nie zostawił po sobie tomów teoretycznych rozpraw, które moglibyśmy rozbierać na czynniki pierwsze i studiować z zapałem.

 

Koniec cytaty, to jest cycaty, to znaczy cytatu, przepraszam, ale chciałem być zabawny, prawie tak samo jak Mazurek. Kiedy bowiem widzę jego i Ziemkiewicza w mojej głowie pojawia się obrazek następujący. Jest rozprawa, a oni dwaj ją rozbierają na czynniki pierwsze, potem zaś oglądają każdy czynnik z osobna i cmokają głośno. Tak widzą swoją misję intelektualiści prawicowi. Ach, przypomniałem sobie dokładniej! Ziemkiewicz powiedział, że nie ważna kto i jak gra na gęślach, bo oni mają poważne sprawy do rozwiązywania, ta prawica znaczy. W sensie, że chodzi o rozbieranie rozpraw na czynniki i studiowanie ich z zapałem.

No więc mili panowie, jeśli będziecie dalej myśleć w ten sposób przysypie was śnieg w środku lata. Sztuka bowiem jest potęgą i żadna rozprawa nie ma szans z dobrze zagranym na gęślach kawałkiem. Ja wiem, że macie kompleksy, że marzą się wam uniwersytety, jasno oświetlone sale wykładowe i wpatrzone w wasze zapijaczone gęby oczy młodych dziewcząt. Musicie jednak wiedzieć, że nie tędy wiedzie droga ku spełnieniu waszych marzeń. Ona nie wiedzie nawet przez czytanie w myślach, jak to się zdaje Cejrowskiemu. Trzeba się było uczyć grać na gęślach, albo chociaż rysunku technicznego. No, ale teraz to już za późno, zostają wam tylko różne rodzaje znawstwa. Wymieniam po kolei: win, kurczaków (w tej roli nie zastąpiony Piotr Semka), Gramsciego i....nie, nie wcale nie kobiet, o tym prawicowy intelektualista nie może nawet pisnąć, bo stanie się z miejsca intelektualistą lewicowym, no chyba, że nazywa się Bronisław Wildstein, wtedy co innego. Pozostaje więc jeszcze znawstwo guzików od mundurów policji państwowej międzywojnia, albo coś podobnego. I szlus. Taki jest zakres nadawania komunikatów dostępnych prawicowym intelektualistom.

Już dziś widać, że projekt pod tytułem prawicowi intelektualiści upada i jest w dodatku niereformowalny. Pojawiła się więc potrzeba wykreowania kogoś, kto nie będzie miał aż takich aspiracji jak Ziemkiewicz z Mazurkiem, ale za to będzie trafiał w tak zwany punkt to znaczy świństwo nazwie świństwem, potwarz potwarzą i jeszcze nie będzie się bał niczego ani nikogo. Nie jest łatwo o takich ludzi, ale my, jako naród i twór fraktalny złożony ze skupionych wokół różnych ważnych kwestii małych społeczności doczekaliśmy się kogoś takiego. Jest tym człowiekiem Matka Kurka. Bloger, prawdziwy, niekłamany naturszczyk, który niczym Andrzej Kmicic błądził po bezdrożach intelektu, negacji i innych bezdrożach, ale w końcu trafił na właściwą ścieżkę i kurs. I teraz może już stać w prawdzie i świecić, to jest chciałem powiedzieć, głosić swoje prawicowe poglądy, tak, że aż furczy. Jego wiarygodność jest jak wiemy nie do zakwestionowania, Matka Kurka, wygrał z Owsiakiem, to znaczy przegrał, ale liczy się udział w grze, a nie zwycięstwo. No i nie bał się nazwać prezydenta Komorowskiego (a może premiera Tuska) pedałem, za co też mu się dostało, ale na szczęście go nie wsadzili. No i ten jego styl, niezapomniany, prosty, szczery, trafiający wprost do serca, zupełnie jak w tym postulowanym na początku życzeniu – żeby ktoś napisał książkę „Sakiewszczyzna”. On by ją napisał, bez dwóch zdań. Piętnuje celnie zło i zakłamanie, walczy z hipokryzją, fałszywymi elitami. I dzięki niemu właśnie prawicowi intelektualiści mogą w spokoju zajmować się rozbieraniem rozpraw na czynniki pierwsze. I wiecie co, ja do wczoraj nie mogłem się domyślić z kim mi się ten nasz Matka Kurka kojarzy, skąd ja znam ten styl i tę zabójczą bezkompromisowość i ten dowcip, zwalający z nóg każdego i obezwładniający każdą rozprawę. Ona nie pojawiała się za często w świetle fleszy, ale wielu osobom znana była dokładnie. I oto przed naszymi oczami, zupełnie niespodziewanie dokonano demaskacji i prezentacji jednocześnie. Zrobił to reżyser o pseudonimie Vega, Patryk Vega. Ja tego wcześniej nie znałem, ale nie można mieć cienia wątpliwości, że to właśnie jest źródło sukcesu wszystkich bezkompromisowych naturszczyków walczących z całym tym, panie kochany, syfem, z tym zakłamaniem, z hipokryzją i czytaniem w myślach. Proszę bardzo

 

https://www.youtube.com/watch?v=2e23sIXbAig

 

Zapraszam na stronęwww.coryllus.ploraz do sklepu Foto Mag przy stacji metra Stokłosy w Warszawie. Przypominam też, że 9 kwietnia w Gdańsku odbędzie się mój wieczór autorski, początek o 17.00, miejsce – biblioteka w budynku Manhattan. 24 kwietnia mam wieczór autorski w Białymstoku, a 25 kwietnia w Sokółce. 30 kwietnia, w Opolu, w sali braci Kowalczyków, ale nie wiem jeszcze o której godzinie, Toyah i ja będziemy uczestniczyć w debacie prezydenckiej. Wszystko będzie nagrywane i zapowiada się niezła zabawa.

23 maja planowane jest spotkanie w Częstochowie, wystąpimy ja i Tomek i będziemy gadać o komiksach, ale także trochę o polityce, bo organizatorzy obawiają się, że jak będzie o samych komiksach to ludzie nie przyjdą. No, nie wiem. Mnie się wydaje, że może by przyszli. A wy? Jak myślicie? Na 6 i 7 czerwca zaplanowaliśmy spotkania w Szwajcarii, w zamku w Rapperswilu i w Genewie. Okropnie się boję tej podróży, bo ja wiecie nie podróżuję, a muszę tam jechać samochodem, żeby zawieźć książki.

Na koniec jeszcze raz dołączam nagranie z wieczoru autorskiego w Dęblinie


 

http://www.youtube.com/watch?v=N9e7xCyDoFQ


 

No i nasze trailery.

https://www.youtube.com/watch?v=agpza8Ag5bA

https://www.youtube.com/watch?v=kJ7REL-ee4s

 

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka