coryllus coryllus
7860
BLOG

O argumentach płaskich jak naleśnik

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 346

W ostatnim dniu targów nie wydarzyło się szczęśliwie nic nadzwyczajnego, możemy więc spokojnie przejść do naszej codziennej młocki. Właśnie odsłuchuję wywiad, jakiego Wiktor Węgrzyn udzielił Katarzynie Gójskiej-Hejke. W studio telewizji Republika, w czasie tego wywiadu, siedział przez cały czas Grzegorz Wierzchołowski. Ja jak wiecie nie jestem wcale przekonany do argumentów pana Węgrzyna, jednak postawa prowadzącej wywiad, mogłaby, myślę, przekonać nas wszystkich, że sam Zołdostanow to anioł w czarnej skórze, który przybył na ziemię, by ocalić nas wszystkich. Nie to jest jednak ważne. Nie jest nawet ważne to, co powiedział Grzegorz Braun w wywiadzie udzielonym Rachoniowi, a powiedział, że wrogość Rosjan wobec Polski wynika z faktu, iż dajemy się za bezdurno poklepywać Ameryce. Bardzo przepraszam, ale jak słyszę takie argumenty, to coś mi się w brzuchu zaczyna gotować. Rosja traktowała nas jak wrogów nawet wtedy kiedy byliśmy w Układzie Warszawskim, więcej, Rosja traktowała nas jak wrogów nawet wtedy kiedy nie było jeszcze widoków na państwo takie jak USA. Doktryna państwowa to jest bardzo poważna sprawa i ona się nie zmienia tak łatwo, jak się wydaje myślicielom politycznym doby obecnej. Ona się nie zmienia nigdy, jak sądzę, a umiera wraz z państwem, które się nią posługuje. Jakiekolwiek przejawy kokieterii wobec Rosjan zostaną zawsze odebrane źle, bez względu na to co myśli sobie o tym teraz Pan Wiktor Węgrzyn. W wymiarze osobistym może tam panować czułość słowiańska, gościnności i miłość, ale w wymiarze politycznym nie będzie to miało znaczenia nigdy. Jak ktoś nie wierzy, niech popyta żołnierzy AK z Wilna. Jeśli więc ktoś sądzi, że stawianie się Ameryce i wysuwanie żądań zmniejszy wrogość Rosji do Polski, to znaczy, że powinien odpocząć.

Wracajmy jednak do spraw istotnych. Nie może być tak, że dyskusja o niepodległości Polski toczy się wokół relacji z tym czy innym mocarstwem. To jest pozorowany rozsądek polityczny, to są wręcz plewy do zasypywania dziur w mózgu. To jest gorsze niż obiecywanie mieszkań młodym małżeństwom, czemu zawsze towarzyszy nadzieja, że małżeństwa te zagłosują na partię, która obietnice takie składa.

Są dwa istotne elementy dyskusji o niepodległości Polski, pierwszym z nich jest Kościół, a drugim prowokacja lub jak kto woli rewolucja. Gdzieś pomiędzy nimi leży granica istotna, wokół której powinny toczyć się spory, ale jest ona przez cały czas zamazywana. Celowo, bądź z głupoty nazywanej czasami dobrymi chęciami. Jak wiemy, dziś Kościół nie ułatwia nam dyskusji o niepodległości, przez co zwolennicy prowokacji mają otwarte pole do działania i wpuszczania w przestrzeń publiczną różnych memów. Wokół nich właśnie toczy się dyskusja dotycząca przyszłości. Która w najprostszej formie sprowadzona jest to alternatywy: czy z Niemcami czy Z Rosją, czy z Żydami czy z chamami. Musimy się od takich formuł trzymać jak najdalej. Żeby to się udało powinniśmy wyprodukować, celowo tak piszę - wyprodukować, jak największą ilość przedmiotów, w tym książek i filmów, świadczących o związkach Polski z Kościołem. Nie o gender, nie o gejach, nie o miłości w wymiarze indywidualnym, ale o tym, jak to było z Polską i z Kościołem. I nie dać się wpuścić w kanały, zawczasu przygotowane jeszcze za komuny, gdzie jak byk stoi, że św. Stanisław to zdrajca.

Cóż stoi na przeszkodzie poza lenistwem i tępotą autorów, reżyserów, twórców w ogóle...Moim zdaniem różne nostalgie, całkiem dziś fałszywe i zgrane. Jeśli sprawę rosyjskich motocyklistów potraktujemy w ten sposób, obrońcą owych nostalgii będzie właśnie Pan Węgrzyn. Ja nie bardzo rozumiem w jakim celu organizowane są te rajdy katyńskie, może przez to, że nie jeżdżę na motorze. Nie bardzo rozumiem, po co jeździć do Moskwy w odwiedziny do rosyjskich kolegów i upierać się jeszcze, że to jest manifestacja patriotyzmu. W mojej ocenie nie jest to żadna manifestacja, ale sympatyczna wycieczka. Starajmy się nazywać rzeczy po imieniu. Nie rozumiem również lęków Pana Węgrzyna, który obawia się, że zatrzymanie na granicy rosyjskich motocyklistów spowoduje zablokowanie rajdu katyńskiego. Skoro pojawiają się takie lęki, może nie warto w ogóle jeździć do tego Katynia? Cóż bowiem jeśli oni nie zechcą wjechać specjalnie. Tyle się teraz mówi o różnych prowokacjach.

Oczywiście, ktoś może powiedzieć, że szargam świętości narodowe. No więc jeszcze raz przypominam, nie ma świętości narodowych, co po wielokroć zostało udowodnione. Jest tylko narodowe bałwochwalstwo, którego należy się wystrzegać. Świętością na tej ziemi zajmuje się Kościół Katolicki i lepiej mu w tym nie przeszkadzać, nawet jeśli wydaje nam się, że coś tam dzieje się nie po naszej myśli.

Jestem głęboko przekonany, że wizyta polskich motocyklistów pod Kłuszynem nie wnosi niczego istotnego do polskiej świadomości historycznej i państwowej. Nie jest w żaden sposób ważna. Tym zaś mniej jest ważna im więcej ułatwień zapewniają takim wycieczkom Rosjanie.

No, ale teraz zastanówmy się nad terminem powrotu nocnych wilków z Niemiec, bo rozumiem, że będzie się on odbywał również przez terytorium Polski. Czy wilki po uczczeniu zwycięstwa nad faszystowską bestią, z którą ich kraj był w sojuszu przez ładnych parę lat, przejadą przez Polskę już 10 maja, czy może się powstrzymają przed tą jawną prowokacją i pojadą trochę później, na przykład 12. I co zrobi Wiktor Węgrzyn wtedy, czy porzuci swoje obowiązki przy sztabie wyborczym, by pilotować tę wycieczkę wraz z polskimi motocyklistami, czy pozostanie na miejscu by śledzić wyniki. Pytanie to pozostawiam otwarte, bo nie wiem, podobnie jak Wy co się stanie.

 

Zapraszam na stronę www.coryllus.pl i zostawiam Wam trailer naszego nowego albumu.

 

http://youtu.be/K9XKiM1xeQo

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka