coryllus coryllus
4461
BLOG

Tajemnice Igora Newerly

coryllus coryllus Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 35

Kupiłem sobie biografię Newerlego, autorstwa Jana Zielińskiego. Od razu dowiedziałem się, już na samym początku książki, czym się różni dobry pisarz od złego. Jak dobry pisarz chce dać opis uprawy buraków cukrowych, tak jak Jałowiecki w „Requiem dla ziemiaństwa” to po kolei opowiada co się robi przy tych burakach. Jak zły pisarz chce napisać coś podobnego, coś o czym nie ma pojęcia, wtedy ucieka w różne metafory i konteksty. Nawiązuje do twórczości innych pisarzy, albo osadza swój opis w tak zwanej kulturze, albo czyni jakieś aluzje seksualne. I te ostanie wyczyny właśnie charakteryzują prozę Nerwerlego. Ja jej nie znam, ale pan Zieliński tak to opisuje, a więc trzeba mu wierzyć, jest w końcu biografem. Nasz kolega pink panther zwrócił uwagę na fakt, że Igor Newerly w ogóle nie był Polakiem. Z jakich więc przyczyn stał się polskim pisarzem? Tego nie wiemy, ja jestem dopiero na początku tej biografii. Jak się dowiem, napiszę. To jednak co zdołałem przeczytać do tej pory robi potężne wrażenie. Oto dziadek, nie żaden wielki łowczy, jak do piszą w wiki, ale po prostu nadzorca carskich polowań w Białowieży, przybył do Polski z miejsca dość szczególnego. Mianowicie z dóbr hrabiego Leopolda Berchtolda, u którego zajmował się również polowaniami. Hrabia Berchtold to jest mianowany tuż przed wojną minister spraw zagranicznych Austro-Węgier, to jest były ambasador w Londynie, to jest jednym słowem figura poważna i mocna. W jego dobrach leży majątek Buchlovice, gdzie onże sam omawiał z przedstawicielem cara reakcję Rosji na wkroczenie wojsk austriackich do Bośni. W tych właśnie Buchlovicach pracował dziadek Newerlego.

Josefa Newerly zaprosił do feldmarszałek Baratyński zdobywca Kaukazu. Było to w roku 1872, Newerly przybył najpierw do Skierniewic, gdzie organizowano carskie polowania, a także różne tajne narady, z udziałem przywódców Trójprzymierza. Potem Newerly zamieszkał w Spale, a następnie w Białowieży. Jak zauważymy łatwo carskie tereny myśliwskie znajdują się do końca prawie XIX wieku blisko granic Niemiec i Austro-Węgier. Ze Skierniewic od pewnego momentu można wręcz dojechać do Wiednia koleją. Tak więc owe odosobnione enklawy nie służyły tylko rozrywce, ale także polityce. Gdyby chodziło tylko o polowania car polowałby na Uralu, Kaukazie, albo gdzieś w Finladii.

A polował w Polsce. W Skierniewicach, Spale i Białowieży spotykali władcy i ministrowie Rosji, Niemiec i Austro-Węgier, by uzgadniać politykę na najbliższe dekady. Tam też pojechał Czech Newerly, który przeszedł na prawosławie i zajął się organizowaniem polowań dla cara. Do Białowieży przeniesiono się, jak mniemam w chwili kiedy polityka Rosji zaczęła dryfować w kierunku Francji. No, ale stary, dobry Czech Josef pojechał tam również. Jego żoną była Franciszka, o której niewiele wiadomo, albo inaczej – o której Newerly nie chciał pisać, a jego biograf miał na to jeszcze mniejszą ochotę załatwiając całą sprawę tym tylko, że przeszła przez jedenaście porodów i tyleż poronień. No i jeszcze mimochodem dodaje, że była przyjaciółką pisarki o nazwisku Karolina Svetla. To ważna postać w Czechach, bo ona ponoć stworzyła czeską powieść. Była feministką, a jej przyjacielem od serca był niejaki Jan Neruda, autor opowiadań i starej Pradze, należący tak jak ona do grupy literackiej związanej z almanachem zatytułowanym Maj, który został wydany po to właśnie, by czescy pisarze i poeci mieli gdzie debiutować. Nie wiemy niestety skąd wzięto pieniądze na wydawanie almanachu Maj, ale może kiedyś się tego dowiemy. Babcia Franciszka też ponoć pisała i robiła to wcale nieźle, ale nic się po tym pisaniu nie zachowało. Jeśli zastanawiacie się skąd znajome Wam jest nazwisko Neruda, możecie już przestać, zgadliście. Tak nazywał się chilijski noblista, komunista, krytyk Pinocheta. Przyjął on nazwisko po swoim ulubionym czeskim pisarzu Janie, autorze opowiastek o starej Pradze. Naprawdę bowiem Pablo Neruda nazywał się inaczej - Ricardo Eliecer Neftalí Reyes Besualto.

Dziadek pana Igora, przywiózł żonę z Czech, ona do końca życia pozostała katoliczką, on zaś był prawosławny, ale jak mniemam nieszczerze. Matka Igora Newerly została ochrzczona w obrządku katolickim, ale potem, przed ślubem ze swoim pierwszym mężem musiała przejść na prawosławie. W domu nikt nie mówił po polsku, Newerly zaś został polskim pisarzem, w dodatku lansowanym na wieszcza. To jest, moim zdaniem trochę dziwne. W Białowieży działy się rzeczy dziwne, ale w Jabłonnie, gdzie rodzina przeniosła się po śmierci ojca było jeszcze dziwnie. Tam wyobraźcie sobie, tam odbywały się pierwsze próby z rosyjskimi płatowcami, tam po raz pierwszy wzbił się w powietrze Ilia Muromiec, olbrzymi samolot, który miał odmienić losy wojny. Ciekawe czy nas znajomy, Emanuel Małyński, który przecież pracował przy produkcji innego płatowca o nazwie Swiatogor, także bywał w Jabłonnie i czy widział tam małego, psotnego Igorka, którego ojczym wraz ze swoim pułkiem ochraniał te eksperymenty? Nie wiem, może tak, a może nie....Ciekawe jest kto został tuż przed wojną dowódcą tego całego 8 pułku estońskiego...na pewno byście nie zgadli. Otóż był to Ławr Korniłow, człowiek, który potem wywołał pierwsze antybolszewickie powstanie. Co za zbieg okoliczności. W jednym miejscu dwaj ludzie – mały chłopiec, przyszły komunistyczny propagandysta i wielki, sławny Ławr Korniłow....

W czasie wojny rodzina przeniosła się do miasta Penza na południu Rosji. To nie jest jakieś tam miasto, to jest miasto słynne z tego, że w latach siedemdziesiątych XVIII wieku wkroczyli tu kozacy Pugaczowa, to jest miasto słynne z tego, że mieszkał tu Lermontow, a także z tego, że sformował się tam legion czechosłowacki i wybuchło tak zwane powstanie przeciwko bolszewikom. I tam właśnie, że swoją matką, czeską katoliczką, trafia przypadkiem mały Igor. Zanim jednak opowiem o dalszych jego losach wróćmy na chwilę do Jabłonny. Miały tam miejsce dwa wypadki. Jeden opisany jest bardzo tajemniczo przez Zielińskiego. Oto ordynans ojca, Paszka, człowiek z szeroką duszą, szaławiła, który wtajemniczył Igora w sprawy damsko-męskie dostał polecenie od jakiegoś chłopca, nie pisze Zieliński od jakiego, żeby bawić się flowerem w pluton egzekucyjny. Nikt nie wiedział, że flower jest nabity i Paszka zastrzelił dzieciaka. Nie wiadomo kim był ten dzieciak, nie wiadomo o co chodziło, Zieliński za to od opisu tej okropności przechodzi zaraz do wizyty Igora Newerly i jego syna w Jabłonnie, gdzie pan Igor pokazuje synowi ślady na ścianie po strzałach z flowera, te które sam zostawił będąc dzieckiem. Paszka dostał pięć lat i nikt go już więcej w Jabłonnie nie widział. Igorowi zaś przytrafiło się coś strasznego, stracił nogę. Zranił się, nic nie powiedział, wdała się gangrena i nic nie dało się zrobić. Igor jednak miał przed operacją i po niej różne fantastyczne przygody. Trafił do szpitala Ujazdowskiego w Warszawie, gdzie dyrektorem był doktor Ksawery Watraszewski, znany mediumista i spirytysta, autor licznych publikacji z tych dziedzin. Jakby tego było mało Newerlego położyli na jednym łóżku z jego przyjaciółką z lat dziecinnych Olą. Na jednym łóżku dwoje dzieci położył doktor spirytysta w tym jedno było po amputacji nogi! A było to dziecko oficera w dodatku. No i wtedy jak nam to wyłuszcza Zieliński „stało się to co się stać musiało”. Newerly miał 10 lat. Z Olą zaś utrzymywał korespondencję do końca jej życia. Bardzo przepraszam, ale to jest właśnie charakterystyczne dla prozy pana Igora i jego biografów, żeby odwracać uwagę od samolotu Ilia Muromiec i wyplatać dyrdymały o wspólnym łóżku dwojga dzieci, w tym jednego bez nogi, które na wspólnej sali szpitalnej bawią się w doktora. Może powiedzmy to wprost – Igor Newerly to piramidalny kłamca, a jego biografowie idą tym samym tropem.

Teraz Penza, miasto na południu Rosji. Tam utworzył się właśnie legion czechosłowacki i trudno przypuszczać, by jego matka, nie znalazła się w tym miejscu celowo. A jeśli celowo to musiała zostać przez kogoś poinformowana. Nie wiemy niestety przez kogo, a samego Igora, ani jego biografa to nie interesuje. W Penzie Igor chodził do szkoły, a robót ręcznych uczył go tam majster z Czech. Co za cholerne zbiegi okoliczności...pewnego dnia pan majster zdjął fartuch, pożegnał się z uczniami i poszedł zaciągnąć się do legii. Matka zaś Igora Newerly, który nie mówił wtedy jeszcze po polsku, Czeszka ożeniona z Rosjaninem, wyjechała do Symbirska porzucając swojego drugiego męża i tam założyła dom sierot polskich. Nie wiemy niestety z czyjego polecenie, ale domyślamy się, że nic owa osoba nie miała wspólnego z tworzącymi się na terenie Rosji organizacjami polskimi. Na tym kończę, bo dalej nie doczytałem, ale jak widzicie i tak jest nieźle....Myślę, że nowa Baśń czeska i nowa Baśń amerykańska wyglądać będą, w świetle tego co tu widzimy, całkiem, całkiem....

 

Zapraszam na stronęwww.coryllus.plgdzie można już kupić 7 numer Szkoły nawigatorów. Można już także kupić nowy tom Baśni jak niedźwiedź, zatytułowany „Kredyt i wojna”, zapraszam też do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy w Warszawie. Informuję również, że 16 lipca odbędzie się mój wieczór autorski w Bielsku Białej, początek o godzinie 18.00 w lokalu przy ul. Wzgórze 14. Wieczór organizowany jest przez miejscowy Klub Najwyższego Czasu, a tytuł spotkania brzmi „Moja Rzeczpospolita”. 

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura