coryllus coryllus
4110
BLOG

Ludzioty

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 56

W redakcji pisma, w której kiedyś pracowałem przygotowywano rubrykę pod tytułem „Ludzie tacy jak ty”. Nazywaliśmy ten kawałek ludzioty i, na szczęście, jego obróbka nie należała do mojego działu. Co jakiś czas jednak w redakcji słychać było wrzaski: Ludziotyyyyyy, kto dziś robi ludziotyyyyy. Nie było bowiem łatwo trafić frajera, który z własnej i nieprzymuszonej woli zrobiłby owe ludzioty. Nie było wtedy internetu, a trzeba było przecież dać charakterystykę jakiejś postaci, sławnej, znanej, do której mogliby się porównać czytelnicy naszego pisma. W dodatku musiała być to kobieta albowiem pismo było kobiece. Jak mówiłem, mnie nigdy nie kopnął zaszczyt robienia ludziotów, ale byli tacy co się z tym męczyli z tygodnia na tydzień.

Dziś, stwierdzić można to z całą pewnością, ludzioty są jedną z najczęściej spotykanych metod sprzedaży książek i postaci medialnych. Weźmy tego Gąsiorowskiego, przyjechał nie wiadomo po co, pojawił się ponoć na konwencji PO, a potem Fronda jak gdyby nigdy nic urządziła mu spotkanie. Nie dość tego, zawczasu jakiś panie dzieju pisarz, napisał książkę o operacji Most, której głównym bohaterem jest właśnie on, a wszystko zorganizowane zostało w konwencji „ludzioty”. Oto człowiek po przejściach, który powraca z zagranicy, były lekarz, młodzieniec piękny i momentami posępny, a dziś człowiek doświadczony, prawie kurna Olek Kmicic, bo podejrzewany o rzeczy złe, a w rzeczywistości czyniący dobro. I pokazują go tłumowi po 25 latach jako wzór do naśladowania. Bo niby po co innego mieliby go pokazywać? Może okazać się, że będą za jego pomocą chcieli wywrócić PiS, bo jak pamiętamy na mieście gadali, że Art B finansowała Kaczyńskich. No, ale po tym spotkaniu zorganizowanym przez Frondę nawet ja w to nie wierzę. O wiele bardziej prawdopodobne będzie, że każą nam czcić tego Gąsiorowskiego. Nawet jeśli nie wskaże go nikt z polityków PiS, bo rozumiem, że nie są oni idiotami, to wskaże go któreś z mediów z PiS kojarzonych. Na razie zrobiła to Fronda, a niebawem dołączą inni.

Fronda wydała również biografię Marka Nowakowskiego, który zmarł w zeszłym roku. Ja tu już pisałem o Marku Nowakowskim, któremu kiedyś zadałem pytanie: czy chodził pan na włamy, a on nie odpowiedział. Ona także napisana jest w konwencji ludzioty i tak podana. Za tym wszystkim zaś stoją jacyś autorzy, których ja nie kojarzę z nazwiska, ale dobrze byłoby sprawdzić skąd się wzięli, dobrze byłoby się dowiedzieć kto robi ludzioty w tym tygodniu i w co nam tym razem każą wierzyć.

Publikacje takie jak wiecie nie mają innego sensu poza doraźnym, ten zaś może być rozumiany jako propaganda – przypadek Gąsiorowskiego, albo chęć trafienia paru złotych przez autora – przypadek Nowakowskiego. Żakowski, przypominam, robił kiedyś tak, że rzucał się na każdego świeżego trupa i pisał o nim najpierw artykuły, a potem próbował pisać biografię. Próbował tak zrobić nawet z Herbertem. Niektórzy wręcz stoją przy starcach co zdobyli sławę i czekają na ich zgon po to, by od razu rozpocząć swoją misję. Przy Mrożku to stało chyba ze czterech. Nigdy nie zapomnę jak Mrożek udzielił wywiadu jakiemuś gnojkowi z gazowni i ten go zapytał jak to było z tą utratą wzroku. No więc Mrożek opowiedział z grubsza jak to było, a tamten zaczął go wypytywać o szczegóły wizji, co tam było po prostu czy niebieskie kółka i żółte szlaczki, czy może na odwrót. To są wszystko ludzioty, czyli próba zrobienia kariery na czyimś życiu. Próby te kończą się zwykle jednakowo, czyli nijak. No chyba, że rzecz dotyczy odcinka aktywnej polityki, a bohater nazywa się Gąsiorowski.

Odwrotną stroną ludziotów są demaskacje. Ostatnio Gmyz Cezary zwany trotylem, napisał na tweeterze, coś w sensie „strach pomyśleć, co by się stało, gdyby Kieżun wszedł do sztabu Dudy, a potem ktoś – w sensie oni – by go zdemaskował... strach pomyśleć. Nie wiem kto Gmyzowi podsuwa te idiotyzmy, ale sądzę, że jest on bardzo daleko od istotnych informacji dotyczących kampanii, a to dobry znak. Nasze media, jak przypuszczam, nie wiedzą nic na temat planów prezesa, Dudy i Beaty Szydło, a jedyne co mogą, to sobie gdybać. Są oczywiście za swoje gdybanie wynagradzani i tym się różnią od nas, blogerów, ale kłopot jest w tym, że czasem przydałoby się trafić przynajmniej piątkę, jeśli nie dychę. O tym zaś nie ma mowy. Migalski miał taką metodę, że zawsze obstawiał opcję najbardziej nierealną, jak nie trafiał nic się nie działo, a jak trafiał zostawał bohaterem. Sam się tym chwalił. No, ale widzicie gdzie jest dziś Migalski....Wracajmy jednak do Kieżuna...kto Gmyzowi podsunął myśl, że on może się znaleźć w sztabie Dudy? To jest oczywista próba wytłumaczenia jakoś pana Cenckiewicza i tego drugiego z tej fantastycznej klapy, jaką była książka o Kieżunie. Ja już dwa lata temu mówiłem Sławomirowi Cenckiewiczowi, że trzeba napisać książkę o Ignacym Matuszewskim, że to jest najważniejsze. Nie, Kieżun lepszy....ludzioty, kto dziś robi ludzioty....

Ze sztabu Dudy wyszedł Jarosław Kaczyński, a miałby się tam znaleźć Kieżun? Czy oni powariowali? Gdyby nie Karnowscy, którzy dali teraz ten plakat z salutującym fałszywie Kieżunem i Dudą, nikt by nie pamiętam kim w ogóle jest ten staruszek.

Dobrązawianie czyli smarowanie gó..nem i odbrązawianie, to są jedyne metody stosowane przez „naszych”. Innych sposobów na pisanie nie znają, bo też i inne nie są im potrzebne. Pisze się bowiem zawsze dla najbliższego otoczenia. No, a kogo oni tam widzą, jak się rozejrzą po tych swoich redakcjach? Sami wiecie....

Toyah użył wczoraj fantastycznego zupełnie, skopiowanego z jakiegoś artykułu fragmentu, oto młodzieniec znający się na muzyce pisze o jakiejś wokalistce, że jak się zetrze pot z jej czoła i wykręci chusteczkę do słoiczka, to wyjdzie z tego Jerzy Połomski. Przeczytałem to i zacząłem zastanawiać się skąd ja znam ten styl i kto jest jego prekursorem...Myślałem i myślałem, aż w końcu wymyśliłem. Oto na początku lat dziewięćdziesiątych, a może nawet pod koniec osiemdziesiątych pojawiły się w kioskach i księgarniach publikacje człowieka nazwiskiem Andrzej Rodan. Była to czysta pornografia, podana tak, że każdy mieszkaniec męskiego internatu musiał to przeczytać. I ja także jedną z tych książek przeczytałem. Zrobiła na mnie wrażenie, nie powiem, w przeciwieństwie jednak do innych kolegów zwróciłem uwagę na styl, który mi zapadł głęboko w pamięć. No więc trzeba to powiedzieć wprost Andrzej Rodan zwyciężył. Jego sposób pisania formułowania myśli, a może nawet styl życia dominują dziś w świecie rozrywki i w publicystyce.

Zajrzałem wczoraj do biogramu pana Andrzeja w wiki i zdumiałem się nieco, oto okazuje się, że bł on menedżerem muzyków, sam również grał, ale realizował się w muzyce, konkretnie w jazzie. Napisał nawet poważną pracę naukową o tym gatunku. Taki Walicki, ale od innego nurtu muzycznego, choć tamten też zaczynał od jazzu. Potem wziął się za pisanie, ale sukcesy odnosił umiarkowane poza tym rzeczywiście wielkim boom na samym początku przemian. Dziś niesłusznie zapomniany przebywa gdzieś w nieznanych nam miejscach, a z jego dorobku korzystają inni. Nie wiem czy czynią to świadomie czy nie, ale korzystają. Do stylu pana Andrzeja zbliżyła się już Zychowicz.

Pomimo marginalizacji Andrzej Rodan próbuje wrócić na literacki firmament i czyni to tak jak zwykle czynią ludzie z jego środowiska. Pisze źle o Kościele, o tym że zakonnicy to mordercy, a księża to pedofile. Jak więc widzicie my tutaj jesteśmy na przeciwległym biegunie, jeśli idzie o treść, styl i metodę. Nasi jednak zbliżają się do planety Rodan z nieprawdopodobną prędkością i obawiam się, że może wkrótce dojść do kolizji. Na razie ludzie zapomnieli kim jest Kieżun, na razie każe im się wierzyć, że Gąsiorowski to bohater, ale wkrótce to nie wystarczy i trzeba będzie sięgnąć po środki nadzwyczajne. Myślę, że pan Rodan powinien zastanowić się na otworzeniem warsztatów dla prawicowych dziennikarzy.

Na koniec wisienka, Andrzej Rodan ma swoją biografię, tak jak Marek Nowakowski i inni wielcy pisarze. Napisał ją dziennikarz Bohdan Gadomski, człowiek równie sławny co bohater jego książki, sami zobaczcie http://www.gadomski.net.pl/ Biografia ta została napisana według najlepszych wzorów, poznaję to nie znając jej, po samym tytule i roku wydania. Oto w czasach kiedy książek Andrzeja Rodana było pełno wszędzie książka o nim nosiła tytuł „Andrzej Rodan – pisarz zakazany” Ludziotyyyyyy, kto dziś robi ludziotyyyyyy....

 

Dobrze, że nam jeszcze niczego nie zakazują i możemy sobie spokojnie pisać o tym co nam przyjdzie do głowy, prawda...

 

Zapraszam na stronęwww.coryllus.plgdzie można już kupić 7 numer Szkoły nawigatorów. Można już także kupić nowy tom Baśni jak niedźwiedź, zatytułowany „Kredyt i wojna”, zapraszam też do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy w Warszawie. Informuję również, że 16 lipca odbędzie się mój wieczór autorski w Bielsku Białej, początek o godzinie 18.00 w lokalu przy ul. Wzgórze 14. Wieczór organizowany jest przez miejscowy Klub Najwyższego Czasu, a tytuł spotkania brzmi „Moja Rzeczpospolita”. 

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka