coryllus coryllus
4477
BLOG

Zburzyć Wawel! Zostawić pałac kultury!

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 157

 

Oto przed naszymi oczami rozwija się żywy obłęd. Jakaś gromada przechodzonych dandysów z Krakowa domaga się zniszczenia jedynego prawdziwego zabytku jaki ma obecna stolica Polski. Jak wiemy prawie wszystko w Warszawie jest rekonstrukcją, a jedynie ten stojący pośrodku miasta pałac, zwany pałacem kultury, to prawdziwy dokument epoki. I co? Mamy go rozwalić, tak? Bo jest imienia Stalina, bo generuje koszty, bo stanął na miejscu Kiercelaka, bo co jeszcze? Przez dwadzieścia lat nie można było doprowadzić do zmiany patrona obiektu, co załatwiło by sprawę, nie można było go poświęcić ani zrobić nic spektakularnego co „odczarowałoby” ten obiekt, ale za to co pięć lat Kraków domaga się zburzenia pałacu. Ostatnio chciał tego Gadowski, jak lansował swoją książkę „Wieża komunistów”, a teraz chce tego doktor Bukowski alias Sowiniec vel polski Szekspir, który rozpoczął w związku z tym jakieś tournée po telewizjach, jak najbardziej reżimowych. Gadowski chciał zburzyć pałac, a jak podniosła się afera, że na okładce jego książki jest wizerunek tegoż pałacu i on nie może się tam znajdować, to nasz bohater grzecznie okładkę zmienił i zamiast Pekinu dał tam coś innego, takiego bardziej neutralnego. O co chodzi Sowińcowi, poza lansem trudno dociec. Moim zdaniem jednak nie powinno nas to interesować, choć może troszeczkę, ale o tym na koniec. Najpierw o Wawelu, a właściwie o wawelu. Uważam, że jeśli coś powinno być w Polsce zburzone to właśnie ten nieszczęsny obiekt. Jak wiemy wawel, został zdewastowany przez Austriaków w czasie zaborów, potem zaś z niemałą fantazją odbudował go w dwudziestoleciu polski Viollet-le-Duc, czyli Adolf Szyszko Bohusz. Z niemałą fantazją, powiadam, to uczynił i przez tę jego fantazję nic tam nie jest takie jak być powinno. Później na wawelu zainstalował się ktoś posiadający jeszcze większy rozmach niż pan Adolf, a do tego miał ów ktoś fundusze i pełnię władzy. Nazywał się ten pan Hans Frank i pełnił jak pamiętamy funkcję generalnego gubernatora. On jak wiecie szykował się do pozostania w Krakowie na zawsze i również przebudowywał wawel. Tak więc to co stoi dziś na świętym, królewskim wzgórzu jest połączeniem wizji historyzującego architekta i hitlerowskiego urzędnika. I na to wychodzi Grzegorz Braun, staje pod pałacem kultury i mówi do policjanta: a co by było, gdyby ten obiekt upamiętniał czasy okupacji niemieckiej? (czy jakoś podobnie, sens jednak oddałem właściwie). Proszę bardzo, macie kochani protestujący w sercu państwa, w najważniejszym miejscu, ten kawał norymberskiej tandety pobłogosławiony krzywym palcem Adolfa Hitlera i co? Nie protestujecie? Nie spędza wam to snu z powiek, że on tam stoi? Nie chce wam się płakać z tego powodu? Nie snujecie planów jak to byłoby wspaniale wyrwać zlecenie na rozbiórkę choć jednego piętra tej straszliwej budowli? A to czemu? Dlaczego czepiacie się wszyscy jedynego prawdziwego, dokumentującego czasy, zabytku Warszawy? Co on wam zawinił? Zmieńmy jego patrona i gotowe, problem z głowy. A nie, właśnie nie i tu jest clou programu. Jak zmienimy patrona to nie będzie powodu, żeby co jakiś czas robić protesty. TPDMSK – Towarzystwo Przechodzonych Dandysów Miasta Stołecznego Krakowa straci jedyny powód demonstrowania swojego patriotyzmu i przywiązania do tradycji. Pozostanie im już tylko smutne przyglądanie się jak w pełnej wody szklance na nocnym stoliku pływa najnowszy model sztucznej szczęki zrobiony za pieniądze wyrwane z ubezpieczalni. I nic więcej, żadnych rozrywek, żadnych telewizji, żadnych wspólnych śpiewów i resztek włosów rozwiewanych przez jesienny wiatr podczas intonowania „Boże coś Polskę”. Koniec. Smutna, wilgotna od deszczu droga ku wrotom domu starców i liście kołujące na wietrze.

Oprócz ewidentnie hitlerowskiego charakteru ma wawel jeszcze jedną wadę. Otóż on został sprofanowany przez neopogan. Wszyscy o tym wiemy. Chodzi o ten cały czochar, to jest chciałem rzec, czakram, który się tam rzekomo znajduje. Czasem wiecie, jak się wchodzi na dziedziniec widać jak jakiś dziwny gość czochra się włochatym cielskiem o kamienie wstawione tam przez Szyszko-Bohusza i wypolerowane na polecenie gubernatora Hansa Franka, czochra się powiadam i przez to właśnie czakram pomylił mi się z czocharem. Wawelskie wzgórze, najzwyczajniej w świecie zostało przejęte przez te nierozpoznane organizacje, finansowane nie wiadomo przez kogo. Można im oczywiście zabronić wstępu i zabronić czochrania się o te kamienie, ale to niczego nie zmienia. Wawel, jako miejsce kultu został sprofanowany. I to w dodatku po raz kolejny. Najpierw przez obłąkaną koncepcję Szyszko-Bohusza, potem przez Hansa Franka, a na koniec przez neopogan czy buddystów, czy jak oni się tam nazywają. Dandysom jednak to nie przeszkadza, za pieniądze wyrwane (bo kto by płacił z własnych) z budżetu uczelni objeżdżają stolicę, łażą po telewizjach i zbolałym głosem domagają się sprawiedliwości, panie, sprawiedliwości dziejowej...brakuje im tylko czapki miętoszonej w spracowanych łapach i tego krzesła, tak charakterystycznego, na którego brzeżku mogliby skromnie przysiąść. I tak to będzie trwało do samych, przypuszczam, wyborów. Myślę bowiem, że ktoś tam, gdzieś w kręgach najbardziej patriotycznych patriotów, w tych kręgach co to też się lubią czasem o te kamienie Hansa wyczochrać, wpadł na pomysł, żeby skierować uwagę mas na problemy, panie dzieju, istotne, z punktu wiedzenia przyszłości i przeszłości kraju. Żeby ludzie, panie tego, mieli o czym myśleć i nad czym się zastanawiać, bo jeszcze gotowi zapomnieć, że w samym środku Warszawy stoi sobie pałac imienia Stalina.
Nie należy także wykluczać opcji, że za tym protestem stoi lobby biznesmenów zainteresowanych rozbiórką pałacu, co przyniesie horrendalne zyski i da powód do zablokowania centrum stolicy na rok, a może i dłużej. A ileż przy tym demonstracji będzie można urządzić, ileż przedstawień i szkopek, ileż kupletów zaśpiewać i książek napisać. Toż to będzie koniunktura dwudziestopięciolecia, szał ciał i bieg po zdrowie w jednym. Na czele gnał będzie Sowiniec wołając: to ja, to ja, to ja to wszystko zacząłem.....Później zaś przyjdzie czas na odbiór orderów.

Ja mam jednak inną propozycję. Mamy te różne programy rewitalizacji finansowane przez Unię, uważam, że trzeba z nich skorzystać i otworzyć na wawelu specjalną trasę turystyczną, która nazywać się będzie „Śladami gubernatora Hansa Franka, ostatniego, prawdziwego władcy wawelskiego wzgórza”. Konkurs na przewodników można rozpisać, ale właściwie po co? Klub Przechodzonych Dandysów Miasta Stołecznego Krakowa wypełni etaty i w przebraniu oficerów NSDAP spacerować będzie po krużgankach, żeby wiecie dzieciaki wiedziały, jak to drzewiej bywało, żeby poznały przeszłość i historię swojego miasta tak naprawdę, nie powierzchownie, nie podręcznikowo, ale żeby mogły tej historii dotknąć.

 

Ponieważ jest lato, a ja mam dobry humor postanowiłem dziś odbanować wszystkich, którzy z jakiegoś tam powodu nie mogą u mnie komentować.

 

Zapraszam na stronę www.coryllus.pl i przypominam, że w dniach 31 lipca – 2 sierpnia w Gdyni odbywa się nadmorski plener czytelniczy, jedziemy tam we dwójkę z moją żoną. Impreza zlokalizowana jest na bulwarze nadmorskim, gdzieś w okolicach skweru Arki Gdynia.

6 sierpnia zaś odbędzie się wieczór autorski w Zielonej Górze – sala „Nad kotwicą” przy al. Zjednoczenia 92, początek o godzinie 18.00.

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka