coryllus coryllus
5212
BLOG

Etruskowie legalizują marychę

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 92

Przyznam się do pewnej wstydliwej rzeczy. Nigdy nie lubiłem Piwnicy pod Baranami. Nie byłem tam, a telewizyjne relacje z tych występów mierziły mnie mocno. Powodów było kilka. Po pierwsze uważałem ludzi występujących tam za oszustów a nie artystów, po drugie miałem ciężkie dowody na to, że to zwykłe chamy, po trzecie i najostatniejsze, dowiedziałem się, że oni wszyscy są na etatach. Skrzynecki, niech mu ziemia lekką będzie, skończył do tego jakiś kurs dla kaowców jeszcze za nim poszedł na studia do Estreichera. Anna Szałapak, ta co chwali Pana na cytrze, jest kierowniczką jakiegoś muzeum, a reszta też jest gdzieś poupychana. Wszyscy zaś naraz udają cyganerię bez jutra. Aha, jeszcze Rybotycka. Otóż kiedy dawno temu zobaczyłem pierwszy raz Beatę Rybotycką, nie mogłem się nadziwić, jak można kogoś, kto nie potrafi śpiewać wypuścić na scenę, a niechby nawet tak nędzną jak ta w Piwnicy. Na koniec dodam, że nie podoba mi się śpiew i emploi Ewy Demarczyk. Aha, Piwnica lansowała jeszcze do tego pewnego czeskiego milicjanta, który na emeryturze postanowił sobie dorabiać śpiewem. Nazywa się ów człowiek Jaromir Nohavica i udaje spracowanego górnika z Ostravy, który wyśpiewuje swoje niedole. To nie jest żaden górnik tylko pan z Verajne Bezpecnost', któremu Artur Andrus otworzył szeroko polski rynek muzyczny. Od wczoraj moja niechęć do Piwnicy znacznie się podniosła, choć wydawało się, że to już niemożliwe. Okazało się bowiem, że jednym z założycieli tego teatru był i jest nadal profesor Jerzy Vetulani. Poznałem pana profesora przypadkiem, jego zdjęcie znajdowało się w którejś z gazet czytanych przez moją teściową. Jerzy Vatulani wystylizowany był tam na sympatycznego mistrza, który ma wiele do przekazania swoim, póki co jeszcze głupim uczniom. Vetulani to profesor od nauk przyrodniczych, ale nie stąd się bierze jego medialna sława. Otóż on się szeroko wypowiada w dwóch właściwie kwestiach – edukacji sześciolatków oraz legalizacji marihuany i w ogóle depenalizacji narkotyków. Chce, żeby państwo nałożyło akcyzę na narkotyki i by były one legalnie sprzedawane. Wtedy – twierdzi Vetulani – gangi przestaną zarabiać na produkcji i sprzedaży. Mam na ten temat odmienne zdanie. Legalizacja narkotyków nie zależy od państwa polskiego, albowiem handel nimi jest domeną wyspecjalizowanych służb tajnych, różnych krajów na świecie, w tym USA. Żeby utrzymać koniunktury, obrót narkotykami jest w pewnych miejscach legalny, w pewnych nielegalny, a w innych jeszcze półlegalny. Polska nigdy nie będzie krajem, w którym narkotyki zostaną zalegalizowane. Żeby przeprowadzić taki eksperyment trzeba by zamknąć wcześniej wszystkie kościoły. Oczywiście postawa Vetulaniego, podobnie jak różne podchody prawne pod legalizację dokonywane w USA to pewien sondaż. Nie sądzę jednak, by kiedykolwiek wyszło to poza fazę prób w krajach tak dużych jak Polska. Myślę też, że postawa Vetulaniego w sprawie marihuany jest zasłoną dymną dla rzeczy istotniejszej, to znaczy dla demontowania systemu edukacji. Wczoraj ktoś umieścił na blogu cytat z wypowiedzi pana profesora. Oto on:

 

Sześciolatki niezdolne do rozpoczęcia nauki są albo niedorozwinięte, albo chore, albo leniwe, albo głupio chowane. Współczujmy rodzicom.

 

Tak się składa, że moja córka poszła do szkoły jako sześciolatka. I ona akurat radzi sobie świetnie, ale wielu jej kolegów pozostało w przedszkolu i zerówce, bo zwyczajnie nie nadążali. Nie znaczy to wcale, że są niedorozwinięci, chorzy czy leniwi. Oznacza to na przykład, że matki wychowują te dzieci samotnie i zapierniczają od świtu do nocy pracując jako kierowcy autobusów miejskich. Są też inne przypadki trochę bardziej drastyczne. I sami powiedzcie, czy ci założyciele Piwnicy pod Baranami to nie są zwykłe chamy? Matki tych rzekomo niedorozwiniętych sześciolatków dziękowały Bogu, że wariatki z poradni psychologiczno pedagogiocznej orzekły, że ich dziecko nie nadaje się jeszcze do szkoły. Nie nadaje się, bo siedzi całymi popołudniami samotne, albo z babcią, która gapi się w telewizor. Mama bowiem jest w pracy, a taty nie ma. Kto ma z tym dzieckiem pracować i kto ma stymulować jego rozwój? Vetulani? Co będzie jak trafi do pierwszej klasy? Te same idiotki z poradni orzekną, że się nie nadaje, bo jest za słabe i trzeba go przenieść do szkoły specjalnej. Znam kilka takich przypadków, że dzieci zdrowe, bez zaburzeń rozwoju skierowane zostały do szkół gdzie chodzą ich rówieśnicy mający naprawdę poważne problemy. Los takiego dziecka nie jest do pozazdroszczenia, a możliwości wydobycia się z takiej sytuacji są właściwie żadne. Decyduje poradnia.

Zajrzałem sobie do wiki, do biogramów rodziny Vetulani, to jest bardzo zasłużony dla Polski ród, prawie tak samo zasłużony jak rodziny Gebethnerów i Wolfów. Najlepsze zaś jest to, co napisali w biogramie Romana Vetulani. Otóż stoi tam jak byk, że rodzina pochodzi z Włoch, ale jej rodowód jest etruski. Kapujecie – etruski! Różne ekstrawagancje wypisują ludzie na temat narodu wybranego, ale z etruskim rodowodem spotykam się po raz pierwszy.

Sondowanie nastrojów w związku z legalizacją marihuany potrwa jeszcze trochę. Poznaję to po dwóch objawach. Po pierwsze Vetulani był do niedawna redaktorem naczelnym naukowego periodyku „Wszechświat”, o którym, przyznam usłyszałem po raz pierwszy. Ponoć jest to bardzo poważne pismo, ale zza jego szpalt, jak łatwo sprawdzić, wychyla się twarz profesora Tadeusiewiecza, wielokrotnego rektora krakowskiej AGH, pan zaś ów, jest jedną z czołowych postaci na liście polskich cybernetyków. Jak wiecie dla mnie pojawienie się takiego kogoś w bezpośredniej bliskości lansowanego przez gazownię Vetulaniego, załatwia sprawę.

Jakby tego było mało, mamy jeszcze sprawę lekarza, który prowadzi leczenie ciężko chorych dzieci za pomocą marihuany leczniczej podawanej także chorym na SM. Pan ten nazywa się Marek Bachański i na razie przebywa na urlopie. Szpital doniósł na niego do prokuratury, ale ta, z tego co zdążyłem się zorientować, nie postawiła lekarzowi zarzutów. Na jego miejsce przyjęto kolejnego lekarza, który podaje dzieciom te same preparaty z marihuany. Na moją skrzynkę zaś, a pewnie nie tylko na moją, przychodzą pisma i linki do filmów, gdzie różni ludzie wypowiadają się w obronie Bachańskiego. Nie wiem o co chodzi szpitalowi CZD i jakie jest tło zatargu z Bachańskim, ale wiem o co chodzi mediom – o nagłośnienie związków marihuany z leczeniem. Ta obrona Bachańskiego wyakcentowana jest inaczej niż wystąpienia Vetulaniego. Ona jest zdecydowanie podziemna i antysystemowa, a poznajemy to po tym, że obrońców pokazują głównie w niszowych, internetowych telewizjach, które na co dzień walczą ze złem i domagają się wprowadzenia JOW-ów.

Coś się zaczyna, ale przypuszczam, że skończy się jak zwykle – wygaszeniem projektu, po zebraniu niezbędnych informacji z rynku. Za wszystkim zaś stoją oczywiście Etruskowie, których przybywać zaczyna w Polsce w tempie wykładniczym. Szybciej niż syryjskich emigrantów.

 

Zapraszam na stronę www.coryllus.pl do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy w Warszawie, do księgarni Tarabuk przy Browanej 6 i przypominam, że 4 września w Piastowie, w tamtejszym domu kultury, odbędzie się mój wieczór autorski, początek o 17.00. Zostawiam Wam jeszcze nagranie z Zielonej Góry i z Bielska Białej.

 

https://www.youtube.com/watch?v=WmcxrL1PoeA

 

https://youtu.be/wl26Ad0MnDk  

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka