coryllus coryllus
5285
BLOG

Czeski ruch oporu, czeska partyzantka

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 73

Tak się składa, że przygotowujemy się z Tomkiem do wydania komiksu o zamachu na Heydricha. Będzie to jedyny na świecie komiks polemiczny, który silnie korespondował będzie z dziełem, zapamiętanym przez niektórych z dzieciństwa i młodości. Wiecie o co mi chodzi, o historię narysowaną przez Karela Saudka, a opublikowaną w drugim numerze magazynu Relax. Pisałem już o tym kilka razy, ale rzecz powoli zbliża się do finału, więc warto jeszcze raz coś wspomnieć. Króciutka kwerenda doprowadziła mnie do wniosków zaskakujących, czyli w zasadzie nic nowego, ale chciałbym, żebyście wy także przyjrzeli się temu co znalazłem. Nie chodzi bynajmniej o to, że celem głównym były zakłady Skody w Pilznie, o tym już pisaliśmy i to jest chyba mniej ważne niż postać Franciszka Moravca, szefa czechosłowackiego wywiadu. Od niego zaczniemy. Tuż przed wejściem Niemców do Czechosłowacji, 14 marca 1938, Moravec i jego ludzie najspokojniej w świecie wylatują do Londynu zabierając ze sobą wszystkie papiery. Tam rozpoczynają działalność, której celem jest odzyskanie niepodległości przez Czechosłowację, czyli przygotowują akcje wymierzone w Niemców. Moravec po wojnie został nawet nazwany królem szpiegów, czy jakoś podobnie. Jego pomysły, które realizowane były przez żołnierzy zrzucanych na teren Protektoratu Czech i Moraw za każdym razem określane jako sukces. Chciałbym, żebyśmy przyjrzeli się tym sukcesom, ale najpierw popatrzmy czym Moravec wsławił się przed wojną i jak wyglądało czeskie podziemie tuż po zajęciu kraju przez Niemców. Kluczowym momentem w życiu i karierze Franciszka Moravca wydaje się rok 1936, wtedy bowiem nawiązał on współpracę z dwoma ważnymi osobistościami. Pierwszą z nich był Siemion Uricki, szef GRU, z którym Moravec miał wymieniać różne ważne, szpiegowskie informacje, a drugim Paul Thummel, członek Abwehry, zaufany szpieg Wilhelma Canarisa, czyli nazywając rzeczy po imieniu agent Londynu w Niemczech oddelegowany z jakichś ważnych powodów do współpracy z Czechami. Podkreślam: od 1936 roku czeskie służby współpracują z Londynem i Moskwą. Ta druga współpraca układa się różnie, bo towarzysz Stalin, ma silne parcie na samodzielność i co jakiś czas organizuje imprezę, którą Henryk Sienkiewicz określał w swoich książkach mianem przewieszki. W takiej właśnie przewieszce przepadł Uricki, a tym samym kontakty Londynu z GRU via Praga zostały unicestwione. Uratowało to też zapewne kilku Polaków, bo niby czego i kogo miałaby dotyczyć wymiana informacji pomiędzy Urickim a Moravcem, przecież nie Finów.

Towarzysz Stalin myślał od tamtego czasu intensywnie o tym, jak zainstalować swoich ludzi w Pradze. Okazji dostarczył mu jego kolega pan Hitler, wkraczając do Czech w marcu 1938 roku. Wielu czeskich i słowackich wojskowych, tych którzy nie wierzyli w tysiącletnią Rzeszę, uciekło do Polski i rozpoczęło formowanie Legionu Czesko-słowackiego. Kierownikami tego przedsięwzięcia byli dwaj ludzie: generał Lew Prchala i pułkownik Ludvik Svoboda. Ten pierwszy jest dziś całkiem zapomniany, a ten drugi ma wszędzie pomniki. Są to poważne, duże pomniki. Ja widziałem jeden taki w miasteczku Svidnik na Słowacji. Polacy i Czesi nie zdążyli z uformowaniem tego legionu i liczące około 200 osób dwa oddziały wycofały się na wschód. Tam jak się domyślacie część z nich ewakuowała się do Rumunii, a cześć przeszła do ZSRR. Prchala znalazł się w Rumunii, a Svoboda w Rosji i dlatego właśnie on ma dziś pomniki, a nie jego kolega. Z tego oddziału, który prowadził Svoboda nie wszyscy pozostali w ZSRR, część została wypuszczona. Specjalnym samolotem, przelecieli przez południe Europy i dostali się do Anglii. Było to w czasie kiedy do Kozielska i Starobielska dowożono właśnie polskich oficerów, którzy złożyli broń przed armią radziecką. Z tych wszystkich ludzi, którzy dostali się do Wielkiej Brytanii, już to z Czech, już to ze Słowacji, Polski czy ZSRR, rekrutował Moravec swoich dywersantów. Kierowano ich na tygodniowe kursy spadochronowe, podkreślam – tygodniowe i zrzucano gdzieś nad Czechami.

Popatrzmy teraz co się dzieje w Pradze. Po zajęciu jej przez Niemców tworzy się rząd, który – dla ochrony substancji, czy czego tam – postanawia współpracować w ograniczonym zakresie z Niemcami. Fabryki pracują, biura także, wszystko działa, a w całym protektoracie zatrudnionych jest jedynie 2 tysiące gestapowców, którzy nudzą się przez większość czasu i uwodzą dziewczęta. Prócz tego rządu Moravec, w oparciu o najlepszego agenta II wojny światowej, jak go nazwał po wojnie czyli Paula Thummela, tworzy komórkę, która ma się stać zalążkiem ruchu oporu w Protektoracie. W jej skład wchodzą trzej ludzie: podpułkownik Bałaban, podpułkownik Maszin i kapitan Moravek. Z tego co piszą w wiki tylko ten ostatni ma bezpośredni kontakt z Thummelem. Co z tego można wywnioskować? Na mój prosty rozum, nie twierdzę, że zdrowy, wygląda to tak, że Londyn potrzebował mieć kogoś koniecznie w Pradze. I tym człowiekiem był kapitan Moravek, dodano mu dwóch niepotrzebnych podpułkowników i radiotelegrafistę, żeby w razie wpadki Niemcy łapali tamtych, bo mieli wyższe stopnie i prezentowali się poważniej. Całość zaś, dla większego efektu nazwano grupą Trzech Króli. Czeska konspiracja roku 1940 składa się z dwóch podpułkowników i kapitana, no i radiotelegrafisty rzecz jasna, ma jakieś zaplecze, którego niestety nie da się zidentyfikować, ale wiadomo, że w skład tej organizacji nie wchodzą komuniści. Trzej Królowie działają krótko, bo zaraz po tym, jak odrzucili ofertę czerwonych dotyczącą połoączenia się w jedno, zaczynają się aresztowania. Najpierw zamykają Bałabana, który nieświadom tego w czym uczestniczy zamiast się zastrzelić daje się złapać. Niemcy biją go okropnie, ale on nic nie może powiedzieć, bo nic po prostu nie wie. Potem zamykają Maszina, który też dał się złapać. Siedzieli wszyscy trzej w jednym mieszkaniu – Maszin, Moravek i radiotelegrafista, siedzieli i nadawali ważne komunikaty do Londynu. No i weszli Niemcy, zaczęła się strzelanina, kapitan Moravek zwiał, a podpułkownik i radiotelegrafista dostali się do niewoli. Maszina pobili jeszcze bardziej niż Bałabana i trzymali go cały rok w więzieniu zanim go w końcu rozwalili. On też nic nie wiedział, nie znał nazwiska Thummela. Kapitan Moravek uciekł, ale potem zginął w przypadkowej strzelaninie z gestapowcami. Kurcze, w całej Pradze było 150 gestapowców. To jest wielkie miasto, trzeba mieć w sobie sporo samozaparcia, żeby idąc ulicą trafić na kilku z nich. I proszę Moravkowi się udało, a do tego nie dał się złapać, a dał się zastrzelić i przez to najważniejszy szpieg II wojny światowej został ocalony.

Kiedy Niemcy rozstrzelali podpułkownika Maszina, Moravec – bo to ponoć on wpadł na ten pomysł – postanowił zlikwidować Heydricha. Akcja miała być przeprowadzona jeszcze jesienią 1941 roku. W dodatku w odstępie zaledwie miesiąca od wylądowania zamachowców na czeskiej ziemi. Po tygodniowym szkoleniu spadochronowym, kilku dwudziestoparolatków ma wylądować w Czechach i przygotować zamach na trzecią osobę w Rzeszy. No, ale ktoś to Moravcowi odradził i skoczków wyrzucono w grudniu 1941, a do zamachu doszło w maju 1942. Ja pamiętamy Moravec wysyłał do Czech kilka po kolei grup dywersyjnych, z których każda kolejna była gorzej przygotowana od poprzedniej. Dziś winę za to zwalają na Benesza, który miał wielkie parcie na sukces i chciał pokazać Brytyjczykom, jak ważnym partnerem jest Czechosłowacja. Pułkownik Svoboda, który był w tym czasie w Rosji zachowywał się o wiele przytomniej i nie wysyłał niepotrzebnie swoich ludzi na śmierć. Moravec zaś ponoć z inspiracji Benesza ponosił porażkę za porażką, a wszystkie one jak się domyślacie, zostały po wojnie nazwane wielkimi sukcesami.

Przyjrzyjmy się tym wypadkom przy pracy. Jeden ze skoczków zgubił w lesie dokumenty, w których miał zdjęcie swojej dziewczyny, w dodatku podpisane i zadedykowane. Zgubili też gdzieś nadajnik, a Moravec zapomniał im włożyć do papierów kartki na żywność, a co za tym idzie pieniądze, w które ich zaopatrzył nie nadawały się na nic. We wszystkich czterech zrzuconych od zimy 1942 do wiosny 1942 roku grupach zdarzały się dziwne wypadki awarii broni, coś tam się zacinało, coś blokowało. W pistolecie pułkownika Maszina, jednego z Trzech Króli, też się zablokowała kula i przez to nie zabił on gestapowca, którzy przyszedł go aresztować. Najsłynniejsza jednak awaria to jak wiecie zacięcie się stena przed maską samochodu Heydricha. Josef Gapczik wyskoczył na środek ulicy i próbował strzelić, ale automat się zaciął, co za pech. I wtedy Jan Kubisz rzucił granat i wszystko się skończyło dobrze...a guzik, nic się dobrze nie skończyło, bo zamachowcy byli przekonani, że Heydrich przeżył. Ciekawe co o tym myślał Moravec. Cieszył się, że Heydrich przeżył czy smucił? Sam nie wiem. Konsekwencją śmierci Heydricha było jak wiecie wymordowanie wielu ludzi. Sami zamachowcy zginęli otoczeni w cerkwi Cyryla i Metodego, wydani przez swojego kolegę Karela Czurdę. Takiego samego spadochroniarza wyszkolonego na tygodniowym kursie jak oni. Himmler w Berlinie zacierał ręce i czekał z największym niepokojem, aż jego konkurent zdechnie w praskim szpitalu, a tam próbowano go ratować. No, ale w końcu Himmler wymodlił u szatana ten swój sukces. Haydrich zmarł z ran po ośmiu dniach.

Najważniejszą konsekwencją tego zamachu była w mojej ocenie całkowita likwidacja innego niż komunistyczne podziemia w Czechach i na Moravach. No i ocalenie Canarisa rzecz jasna. Canaris miał się jeszcze przydać. Jego najważniejszy człowiek Paul Thummel pseudonim Franta został zastrzelony w Teresinie w ostatnich dniach wojny, ponoć przez pijanych esesmanów. Nie był już potrzebny, albowiem do Czech zbliżały się oddziały pułkownika Svobody, który we wrześniu 1939 wybrał wolność w ZSRR.

Teraz kilka losów powojennych. Oto generał Lew Prchala, który znalazł się w Londynie. Nie miał on zamiaru popierać prezydenta Benesza, albowiem uważał go za głupiego gnojka. Pewnie bardziej szanował swojego dawnego kolegę Svobodę. Działał Prchala w różnych organizacjach emigracyjnych i nie wzdragał się wcale współpracować z Niemcami sudeckimi, którzy także znaleźli przytułek na Wyspie. Oto synowie zamordowanego podpułkownika Maszina, jednego z Trzech Króli, Josef i Citrad Maszinowie. Stworzyli oni po wojnie, jedyny chyba czeski oddział walczący z komunistami. W praktyce sprowadzało się to do napadów na konwoje i podpalania stogów. W 1953 próbowali przez NRD przedostać się do Berlina Zachodniego. Udało im się, choć większość ich oddziału zginęła lub została schwytana. Obaj znaleźli się w USA i tam służyli w jednostkach specjalnych. Potem otrzymali obywatelstwo. W Czechach uważa się ich za bandytów, choć premier Topolanek, ten wiecie, co latał goły po posesji Berlusconiego, nadał im jakieś prywatne odznaczenia. Nie zostali zrehabilitowani nigdy.

Najważniejszym zaś pytaniem jakie musimy sobie na koniec postawić jest kwestia kim był i dla kogo w rzeczywistości pracował Franciszek Moravec, szef czeskich służb specjalnych. Kto podsuwał mu myśl, żeby tych prostych, wychowanych w szkołach ludowych chłopców, którzy rozumieli tyle, że muszą trzymać na sercu zdjęcie swojej dziewczyny, wysyłać na pewną śmierć, z awaryjną bronią w ręku i bez kartek żywnościowych.

 

Jakoś będziemy musieli zrobić ten komiks. Dzisiaj zaś mam ważny komunikat. Ponieważ rozpoczyna się rok szkolny, postanowiliśmy, że album Sanctum Regnum opowiadający historię upadku średniowiecznych Węgier, album w języku angielskim, zaopatrzony w płytę długogrającą z muzyką Tomka Bereźnickiego, będzie od dziś do 30 września kosztował 30 zł za egzemplarz plus koszta wysyłki. Tak szkolna promocja.

 

Zapraszam na stronę www.coryllus.pl do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy w Warszawie, do księgarni Tarabuk przy Browanej 6 i przypominam, że 4 września w Piastowie, w tamtejszym domu kultury, odbędzie się mój wieczór autorski, początek o 17.00. 18 września zaś będziemy mieli z Toyahem wieczór autorski w Kietrzu, niedaleko Raciborza, początek o 19.00, następnego zaś dnia można nas będzie spotkań na jarmarku franciszkańskim w Opolu, wieczorem zaś w auli uniwersyteckiej będzie nasz kolejny wieczór autorski. Początek chyba o 18, ale pewien nie jestem. Zostawiam Wam jeszcze nagranie z Zielonej Góry i z Bielska Białej.

 

https://www.youtube.com/watch?v=WmcxrL1PoeA

 

https://youtu.be/wl26Ad0MnDk  

 

Na sam koniec już możecie obejrzeć sobie zamach na Heydricha w czeskim filmie sprzed lat.

 

https://youtu.be/I07-bVpr8o4?t=52m37s

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka