coryllus coryllus
5501
BLOG

Penalizacja zdrady małżeńskiej

coryllus coryllus Społeczeństwo Obserwuj notkę 88

Nie pamiętam już w jakiej książce, ale chyba w sławnym dziele Mieczysława Porębskiego zatytułowanym „Granice współczesności”, umieszczono obrazek zatytułowany „Stwierdzenie cudzołóstwa”. Widać na nim kobietę w bieliźnie, jak zasłania sobie oczy ramieniem, pana z wąsami, który coś tłumaczy policjantom i samych policjantów z wielce srogimi minami. Widoczek przedstawia rzeczywiście to, o czym informuje podpis, czyli zdradę małżeńską, która w czasach niedawnych jeszcze podlegała karze. Dziś już nie podlega i to jest niewątpliwym przejawem postępu oraz poszerzenia się naszej wolności. A co w takim razie podlega karze, skoro zdrada nie? Wymieńmy kilka takich przestępstw, które ścigane są z całą bezwzględnością. Zacznę od podatków, teraz jest już troszkę lepiej, ale opowiadali mi, że kiedy Modzelewski wprowadził tę swoją ustawę, to za pomyłkę w kodzie pocztowym groziły jakieś srogie kary. No, ale może nie walmy od razu z grubej rury rozejrzyjmy się po przestępstwach mniejszego kalibru. Weźmy takie choćby parkowanie w lesie. Jak nie dochodzi w samochodzie do zdrady małżeńskiej, co niewątpliwie ubawiłoby strażnika leśnego czy policjanta wprawiając go na cały dzień w dobry nastrój, to koniec, mandat pewny. A jak się ktoś w tym lesie zatrzyma za tak zwaną dużą potrzebą i nadejdzie strażnik to nawet wolę nie myśleć co będzie. A jeszcze palenie papierosów....o kurczę....dramat, dobrze, że skonfiskują tylko paczkę i każą zgasić peta. Mogło być przecież znacznie gorzej. Dobrze, że tych strażników nie ma jednak zbyt wielu.

O łażeniu po krzakach z wykrywaczem w poszukiwaniu carskich kopiejek pisałem już wczoraj i przedwczoraj, nie ma sensu się powtarzać. Są jednak inne przestępstwa, które człowiek popełnia i nawet o tym nie wie. Na przykład pożyczanie pieniędzy koledze. Nie wiem czy wiecie, ale nie wolno pożyczać pieniędzy, bo od tej transakcji trzeba pobrać procent, a od tego procenta odprowadzić do urzędu skarbowego jakiś grosik. Jakby się dowiedział o tym ktoś życzliwy urzędowi skarbowemu miałby się pożyczający z pyszna.

Pamiętam jak parę lat temu sławny dziennikarz z gazowni, Staszewski Wojciech zwalczał swoim niezrównanym piórem szarą strefę gospodarczą, a konkretnie korepetytorów, którzy nie odprowadzali podatków od zarobków ze swoich, udzielanych dzieciom lekcji. O ile pamiętam zwyciężył, bo każdy korepetytor ma teraz firmę (chyba) i grzecznie płaci te groszaki. Nazywało się to dziennikarstwem zaangażowanym, chodzi mi o działalność Staszewskiego. Dla porządku pragnę przypomnieć, że w czasach zaborów, knuta, sybiru i kibitek, każdy zdolniejszy gimnazjalista udzielał korepetycji i żadnemu carskiemu urzędnikowi do głowy by nie przyszło, by pobierać odeń jakieś podatki. No, ale na szczęście zdrada małżeńska nie podlega już karze i przez to możemy się czuć wolni bez granic. Czy aby na pewno?

Toyah napisał wczoraj ważny tekst, którego ja nie zrozumiałem do końca, ale teraz spróbuję się do niego odnieść na tyle, na ile mogę. Chodzi o to, że jacyś ludzie sprzedają specjalne wtajemniczenia do telefonu, które umożliwiają sprzedającemu pełną kontrolę nad tym co po godzinach pracy wyprawia kupujący. O to chyba chodzi, prawda? I to się jeszcze wiąże, jak każde wtajemniczenie z udziałem w różnych rytuałach, odbywających się w miejscach odludnych i tajemniczych. Jak wiemy z praktyki, wszystko to co uchodzi za odludne i tajemnicze znajduje się pod kontrolą przez 24 godziny na dobę. Gapią się na to satelity, wszędzie są ukryte kamery i pełno strażników. Jak choćby w tym całym tajemniczym Macu Picchu, gdzie dojeżdża normalnie kursowy autobus. Tak na marginesie powiem Wam, że jedno z najbardziej odludnych i tajemniczych miejsc znajduje się jakieś dwieście metrów za moim domem. Od 20 lat nikt tam nie chodził, ale teraz się to zmieni, bo wszystko już podzielili na działki. Wracajmy jednak do tych wtajemniczeń. Ich atrakcyjność zasadza się na tym, że człowiek uczestniczy we wspólnocie i może realizować swoje zachcianki w trybie natychmiastowym. I to jest tam nazywane wolnością. Powinno być jednak nazywane kłamstwem i to wynika z samej istoty słowa wolność. Nie ma bowiem czegoś takiego jak wolność darowana, albo kupiona za grosze, a do tego dostępna w telefonie. Takie rzeczy mają inną nazwę, równie wdzięczną i brzmi ona „uwikłanie”. O to bowiem chodzi o uwikłanie i demaskację. Jeśli ktoś ukrywał przez całe lata swoją predylekcję do określonych zachowań seksualnych, a teraz otrzymuje w prezencie możliwość ich realizacji bez kontroli, w dodatku w towarzystwie podobnych sobie zboczeńców, którzy uważają, że właśnie zostali nobilitowani, to wpada w to jak śliwka w dużą potrzebę załatwioną nielegalnie na skraju leśnej drogi. Napisałem „bez kontroli”? No jakże....przecież ten co mu sprzedaje te wtajemniczenia po to je sprzedaje, żeby wszystko mieć pod kontrolą, po to się właśnie wydaje pozwolenia na różne rzeczy, by wszystko mieć pod kontrolą. Po to się organizuje kluby i stowarzyszenia i tworzy hierarchie.

Wolność pracowników korporacji to jest coś wielce problematycznego. Jej w zasadzie nie ma, ale w zamian ludzie ci dostają sporą ilość gotówki, która idzie potem na spłatę ich kredytów. Oni są jedynie depozytariuszami tych pieniędzy, ale i to przez krótki czas jedynie. Coś im tam jednak w rękach zostaje z tej kasy, podobnie jest z czasem, maja go trochę wieczorami i w weekendy i mogliby na przykład zrobić wtedy coś głupiego, coś, co nie miałoby związku z wolnością i realizacją swoich pasji. Pojechaliby samochodem do lasu z przypadkowo poznaną dziewczyną, a ci mniej rozgarnięci pojechaliby po prostu zobaczyć jak ten las wygląda i zapaliliby tam papierosa. I co? Przyszedłby strażnik, spisał ich i byłby z tego same kłopoty. Całe szczęście mamy tę wolnościową ofertę, o której napisał Toyah. Oferta ta obliczona jest na zagospodarowanie ostatnich groszaków, które tym ludziom zostają w kieszeni oraz na objęcie ich kontrolą całkowitą, co oznacza w praktyce po prostu szantaż i wymuszanie kolejnych zakupów. Nie łudźcie się bowiem, że zdrada małżeńska została zdepenalizowana. Tak może myśleć jakiś puchacz rolny, co lata do jednej koleżanki do drugiej i coś tam im proponuje. Zmienił się tylko zakres kar, wyodrębniono także różne ich kategorie stosowne do powagi czynu. Kłopot dziś polega na tym, że karze się w tajemnicy, a to uniemożliwia uzyskanie przebaczenia i rozgrzeszenia. Jeśli wykupisz aplikację na telefon, będziesz mógł się przespać z 10 letnim Pakistańczykiem, jak głosi regulamin. Pod warunkiem, że kupisz od nas coś jeszcze. Jeśli nie, ktoś może się przypadkiem dowiedzieć o tym jakie masz hobby, nie ktoś podobny, ale całkiem różny od ciebie, na przykład dziennikarze z brukowców. Że, co, że oni są tacy sami? Być może, ale oni nie kupują u nas tej aplikacji. Sytuacja, którą proponują ci sprzedawcy wtajemniczeń oznacza, że jak się raz w to wejdzie trzeba będzie już brnąć do końca, bez możliwości powrotu.

Czy są tam jeszcze jakieś opcje ukryte? Zapewne. Ja widzę jeden ważny, ale ukryty cel tej organizacji. Chodzi tam mianowicie, prócz sprzedaży, o odebranie podmiotowości dzieciom. One nie mogą nic kupować, ale mogą być opcją sprzedażową. Kiedy penalizacja zdrady małżeńskiej przejdzie ze strefy jawnej do tajnej sky is the limit, jak to mówią znawcy języków obcych. Można wszystko, bo nikt prócz diabła się o tym nie dowie. Pozostaje już tylko kwestia szybkości w realizacji zamówień, no i ewentualnego składania reklamacji na opieszałych dostawców.

 

Zostawiam wam nagranie dyskusji z Bielska Białej

 

https://www.youtube.com/watch?v=TuRS0AZ9aCA

 

Mam jeszcze ważny komunikat. Ponieważ rozpoczyna się rok szkolny, postanowiliśmy, że album Sanctum Regnum opowiadający historię upadku średniowiecznych Węgier, album w języku angielskim, zaopatrzony w płytę długogrającą z muzyką Tomka Bereźnickiego, będzie do 30 września kosztował 30 zł za egzemplarz plus koszta wysyłki. Tak szkolna promocja.

 

Zapraszam na stronę www.coryllus.pl do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy w Warszawie, do księgarni Tarabuk przy Browanej 6 i przypominam, że 18 września będziemy mieli z Toyahem wieczór autorski w Kietrzu, niedaleko Raciborza, początek o 19.00, następnego zaś dnia można nas będzie spotkań na jarmarku franciszkańskim w Opolu, wieczorem zaś w auli uniwersyteckiej będzie nasz kolejny wieczór autorski. Początek chyba o 18, ale pewien nie jestem. 3 i 4 października będzie można mnie spotkać na festiwalu komiksów i gier w Łodzi. Zostawiam Wam jeszcze nagranie z Zielonej Góry i z Bielska Białej.

Zupełnie niespodziewanie okazało się, że 26 września będę miał wykład w Radio Wnet, które teraz mieści się budynku PASTY na 5 piętrze. Organizatorzy zwykle zapraszają tylko wtajemniczonych, którzy uiścili opłatę za cały sezon wykładów w Akademii Wnet, ale teraz będzie trochę inaczej. Ja umieszczę tutaj treść ogłoszenia, które wczoraj otrzymałem


 

Inauguracja w dniu 26.09.15 w godzinach 10-13,30 jest otwarta.
Wystarczy zapisać się na stronie akademia@radiownet.pl 
i opłacić na miejscu jednorazowy wstęp 39 zł 
w formie półrocznego Biletu Wnet tj. kodu umożliwiającego pobieranie 
audycji opublikowanych na stronie Radia Wnet


 

Od razu powiem, że ja nie partycypuję w zyskach z tych biletów, ja tylko przychodzę i opowiadam, tym razem o doktrynie państwa polskiego.

Aha, rozpoczęliśmy współpracę z zaprzyjaźnionym wydawnictwem turystycznym i oto można u nas kupić ich przewodniki. Są naprawdę ciekawe.  

https://www.youtube.com/watch?v=WmcxrL1PoeA

 

https://youtu.be/wl26Ad0MnDk  

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo