coryllus coryllus
5297
BLOG

Książka pederasty w kanonie lektur

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 45

Dziś odpoczniemy nieco do Grossa i ciężkiej polityki, co nie znaczy, ze polityki w ogóle nie będzie. Jutro jednak wracamy do tych tematów, nie ma lekko. Zadzwonił do mnie przedwczoraj Toyah, żeby mi oznajmić, że Ziemkiewicz wydał kolejną książkę. Nosi ona tytuł „Pycha i upadek”, na okładce są wizerunki małżeństwa Komorowskich, a sprzedaż odbywa się w ten sposób, że jak ktoś kupi jedną książkę to drugą może dostać za pół ceny. W księgarni w Grodzisku, tej na deptaku można kupić, prócz oferty która jest w hurtowniach, także książki wydawnictwa Ridest digest, a to jak sami wiecie jest upadek poważny. Ta oferta z hurtowni zaś to wyklęte do niedawna demaskacje szpiegowskie z tymi robionymi przez Zychowicza na czele. Nie ma już książek Artura Andrusa, nie ma Karoliny Korwin Piotrowskiej i innych sympatycznych ludzi z internetu i telewizora, którzy zabawiają publiczność wieczorami. Jest tylko demaskacja polityczna i seks, no i trochę kuchennych dupereli, jak to w księgarni. Najgorsze jednak zostawiłem na koniec. Oto dzieci startujące w olimpiadzie z języka polskiego, nie muszą już w tym roku czytać Harry'ego Pottera, nie muszą oglądać filmu „Koralina i tajemnicze drzwi”, żaden szatan już na nie nie czyha. No, prawie żaden. Okazuje się, że uczniowie bezskutecznie próbują znaleźć w bibliotekach książeczkę zatytułowaną „Czarownica piętro niżej”, która jest w kanonie obowiązującym do tej olimpiady. Znajduje się ona także na liście lektur szkolnych. Jej autorem zaś jest Marcin Szczygielski. Książki tej w bibliotekach nie ma, niektóre więc dzieciaki wpadają w taki stres, że chcą rezygnować ze swojego udziału w olimpiadzie. „Czarownica” nie jest bowiem lekturą obowiązkową i nauczyciele raczej rzadko z niej korzystają, wybierając inne książki. No, ale dla olimpijczyków jest obowiązkowa. Dlaczego? Postawię następującą hipotezę: wszystko przez to, że autor – Marcin Szczygielski jest chłopakiem Tomasza Raczka. To ten sam facet, który sześć lat temu napisał książkę „Berek” szykowaną na wielki bestseller, która okazała się zamokłym kapiszonem. Napisał też kilka książek o tym, jak się żyje i pracuje w redakcji Playboya, a potem przerzucił się na literaturę dziecięcą. Przyczyna tej zmiany jest moim zdaniem oczywista. Tak zwana postępowa lewica, której przedstawicielami jest pan Szczygielski i jego dziewczyna, zdewastowała samą tylko swoją obecnością rynek treści. Nie można tam teraz nic sprzedać, bo ludzie ci roszczą sobie prawa do tego terenu, z racji swoich towarzyskich koneksji. Czytelnicy zaś, którzy przychodzili do księgarni po normalne książki nie dostawali czego chcieli i opuszczali lokale zwane księgarniami poirytowani. Trwało to lata całe, aż Szczygielscy zorientowali się, że nic z tej dystrybucji przez empik nie będzie, trzeba się rozejrzeć za czymś innym. No i ktoś wpadł na pomysł, że książki pederastów najlepiej dystrybuować poprzez kanały ministerialne, czyli mówiąc wprost wciskać je na siłę. Tak jak kiedyś na siłę wciskano ludziom książki różnych partyjnych działaczy mianowanych na pisarzy. Innego wyjścia nie ma, bo nikt tego badziewia nie weźmie do ręki. Na opustoszały i zniszczony rynek wpuszczono teraz różnych rzekomo zakazanych pisarzy, którzy wcześniej okupowali jakieś niszowe półeczki i uznawani byli za niepokornych. Między innymi Ziemkiewicza. Żeby jednak sprzedać cokolwiek w księgarni po Szczygielskim i jego kumplach trzeba stosować chwyty znane ze sklepów spożywczych w PRL, czyli tak zwaną sprzedaż wiązaną. To jest hańba. Nie ma się co czaić, trzeba nazwać rzecz po imieniu. Ktoś zapyta: a co jeśli uda się naprawić rynek i wpuścić nań treści rzeczywiście interesujące czytelnika? Wtedy Szczygielski z Raczkiem powrócą i zaczną swoją robotę od początku, albowiem mają wbite do łbów, że to oni są literackimi znakomitościami. I tak samo jest z innymi. Na pewno znacie ten mechanizm z podwórka. Zawsze był tam taki kolega, który choć pozornie atrakcyjny towarzysko potrafił rozwalić każdą zabawę. Dzieci go unikały, on sam nie rozumiejąc przyczyny, dla której podwórkowe gry stają się nagle nieciekawe, zamykał się w domu, ale kiedy widział przez okno, że dzieci się ładnie i wesoło bawią, leciał ku nim na łeb na szyję i próbował się przyłączyć. I tak samo jest z nimi. Dotyczy to nie tylko autorów powiązanych ze środowiskiem homoseksualnym, ale właściwie wszystkich lewaków. Nikt normalny nie będzie czytał Sierakowskiego czy Hartmanna. No, ale oni muszą być w tych księgarniach, muszą inaczej się uduszą, a jeśli ich tam nie będzie to znajdą sobie inny, dyskretniejszy kanał dystrybucji. Powrócą jednak, możecie być pewni, jak tylko uda się nam coś na tym rynku uporządkować. To jest tyrania chamstwa, które rości sobie prawo do wrażliwości, czyli rzecz towarzysko najgorsza z możliwych. O czym jest książka Szczygielskiego? Łatwo możemy się dowiedzieć z licznych recenzji w sieci pisanych przez wynajętych ludzi, zwanych niekiedy blogerami książkowymi. Całą ich plejadę można było zawsze spotkać na targach w Katowicach, najgorszych targach książki na świecie, które właśnie upadły (hosanna, hosanna!!!). To znaczy dokładnie rzecz ujmując zostały przejęte przez Muratora czyli gazownię. Niestety tak już jest, że to gazownia wszystko przejmuje, a tak zwana prawica gapi się na to jak wół na malowane wrota i próbuje wciskać swoje książki po dwie, w tym jedna za pół ceny, bo się prawicy zdaje, że to jest znakomity sposób na poprawienie wyników sprzedaży. Ja się cieszę, że Murator przejął te targi i chętnie na nie pojadę. Powodów jest kilka, po pierwsze targi nie będą się odbywać w Spodku, tylko w prostokątnej sali konferencyjnej obok, po drugie będzie tam wyłącznie książka, a nie rękawice narciarskie i kajaki jak w zeszłym roku. No i jest trochę taniej. Liczę na sukces. Jeśli zaś idzie o prawicę i rozumienie książki oraz rynku przez tę formację to można określić je jednym słowem – katastrofa. Plan na sprzedaż książek zwanych prawicowymi jest mniej więcej taki: szkoda, że nie jesteśmy gejami, przespalibyśmy się z kimś i dopiero by sprzedaż furczała. Żadnego innego pomysłu tam nie ma. Prócz oczywiście sprzedaży wiązanej a la Ziemkiewicz.

No, ale wracajmy do treści książki Szczygielskiego. Ona jest o tajemniczych drzwiach, tajemniczych kluczach i tajemniczych staruszkach ze starych kamienic. Czyli nic nowego. Recenzenci piszą, że jest bardzo śmieszna, ale kto by tam wierzył wynajętym ludziom.

Teraz jeszcze raz o prawicy i jej sposobie na rozumienie rynku książki. Kupiłem sobie ostatnio wspomnienia Adama Ronikiera i tam jest na okładce napis: Najciekawsze polskie pamiętniki okresu II wojny światowej i najbardziej niepoprawne politycznie. Piotr Zychowicz. Powinien być tam jeszcze moim zdaniem dopisek: palenie zabija. Ładnie by się komponował z całością. O czym świadczy ten idiotyczny tekst? O tym mianowicie, że Zychowicz z kolegami chcą sprzedawać książki za pomocą wypracowanych przez swoje środowisko formuł, a do tego liczą na to, że ktoś im zaklepie na zawsze miejsce autorytetu na rynku księgarskim. Tak się nie stanie, takie rzeczy możliwe były w państwie policyjnym jakim był PRL. Być może do takiego ustroju znów kiedyś dojdziemy, ale wtedy z pewnością nie Zychowicz będzie brylował na rynku książki. W chwili obecnej takie zagrywki mogą jedynie pogłębić dewastację rynku i pozatykać istniejące jeszcze kanały dystrybucji. One i tak już są w większości w sieci i na to nikt sposobu nie ma, no chyba, że z premedytacją będzie ukrywał takich autorów jak Toyah i ja. Co zatem trzeba zrobić? Oto jeden z czytelników naszego bloga wpadł na rewelacyjny moim zdaniem pomysł. Podjął się sam zorganizowania niezależnych targów książki, w których udział wzięliby jedynie autorzy uznawani za prawicowych. Takie wiecie, targi oszołomów. Rozesłał list w tej sprawie do znanych sobie autorów, w tym do mnie i obiecał nawet każdemu honorarium za przyjazd. Wiem, że list został wysłany do Grzegorza Brauna, Stanisława Michalkiewicza, do mnie, do Piotra Gontarczyka, Leszka Żebrowskiego i kilku innych osób. Targi miałby się odbywać na Śląsku, impreza miała być promowana w lokalnych gazetach i finansowana w całości przez tego czytelnika. Autorzy nie dokładaliby do tego ani złotówki. Liczyliby tylko zyski. I co? I pstro. Z tego co wiem jedynie ja odpowiedziałem pozytywnie na ten list, nikt więcej. Myślę, że powód jest prosty i czytelny, tak zwana prawica nie ma ani programu, ani planu działania, ani przyszłości, jest jedynie zaprzeczeniem poglądów zwanych postępowymi i przez to zawsze będzie wyglądać jak wojenny inwalida bez nogi na tle defilady zwycięstwa. O to przecież chodzi. Wymienieni zaś autorzy będą jeździć po wielkich imprezach targowych, żebrać o rabaty na stoiska, albo wykupować wspólne półki i zastanawiać się, jak to jest, że ja, nędzny bloger, mogę sobie sam kupić miejsce i jeszcze na to miejsce zarobię sprzedażą. To jest przecież niemożliwe, ludzie nic nie czytają, a jak czytają to nic nie rozumieją, a jeśli zrozumieją to zaraz zapominają. Tak napisał wybitny polski pisarz Stanisław Lem, kto śmiałby się z nim nie zgodzić? Aha, będą też czekać na zwycięstwo PiS w wyborach, wtedy bowiem, po rozdaniu stanowisk w ministerstwach, cześć z nich przynajmniej zajmie miejsce Szczygielskiego w kanonie lektur i dzieci zostaną zmuszone do czytania ich książek. Będzie to wielki triumf patriotycznej myśli nad lewicowym zepsuciem i degrengoladą. Na dziś to tyle, jutro wracamy do Grossa.

 

Okazało się, że już jest dostępne nagranie z Opola. Specjalnie wymyśliłem taki odjechany tytuł pogadanki, żeby ludzie się zniechęcili, ale oni i tak furt przyszli i siedzieli całe dwie godziny.

 

https://www.youtube.com/watch?v=nT8RLqk7uuM

 

Przypominam, że na stronie www.coryllus.pl można już zakupić nowy, amerykański numer Szkoły nawigatorów. Przypominam też, że w przyszłą sobotę, 26 września, będę miał pogadankę w Radio Wnet. Idea tych spotkań jest taka, że trzeba zapłacić za wejściówkę. Oto szczegółowe informacje dotyczące prowadzonych w radio Wnet spotkań. Odbywają się one w ramach Akademii Radia Wnet.

 

Inauguracja w dniu 26.09.15 w godzinach 10-13,30 jest otwarta.
Wystarczy zapisać się na stronie akademia@radiownet.pl 
i opłacić na miejscu jednorazowy wstęp 39 zł 
w formie półrocznego Biletu Wnet tj. kodu umożliwiającego pobieranie 
audycji opublikowanych na stronie Radia Wnet


 

W dniach 3-4 października będę w Łodzi, na festiwalu komiksu i gier, który odbywa się w Atlas arenie. Łatwo trafić. Zapraszam na stronęwww.coryllus.pl

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka