coryllus coryllus
5172
BLOG

Sitting Bull i Bull Komorowski. Podobieństwa i różnice

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 57

Siedzący Byk z ludu Lakota był człowiekiem obdarzonym charyzmatami. Nie wiemy skąd się one brały, ale były i to jest fakt. Siedzący Byk rozmawiał z duchami, zwierzęta przychodziły łasić się do jego rąk, władza Siedzącego Byka nad ludem była wielka i prwdziwa. Nikt przed nim, ani po nim nie miał takiej władzy. Siedzący Byk miał jednak swoje słabości, lubił pieniądze, lubił pokazywać się publicznie i niepotrzebnie ufał ludziom takim jak Wiliam Cody. No, ale każdy z nas ma jakieś słabości i trudno domagać się od starzejącego się Indianina, by ze wszystkich sił dążył do doskonałości. Tym trudniej, że wokół niego wszystko ulegało powolnej destrukcji. Nikt nie wie na czym oparty był fenomen najsławniejszego wodza ludu Lakota. Czasem myślę, że Siedzący Byk po prostu gromadził charyzmaty, wiedział czym one są, znał ich prawdziwą naturę i zbierał je tak jak inni zbierają znaczki lub podkładki do piwa. Oczywiście one służyły mu do znacznie poważniejszych rzeczy. Do końca życia Siedzący Byk miał nadzieję, że uda mu się uchronić swój lud przed wydziedziczeniem, a siebie samego przed gwałtowną śmiercią. Pomylił się, ale nie miało to znaczenia, żeby zlikwidować tego starego Indianina zmontowano jedną z najmisterniejszych prowokacji w całej historii USA, zaangażowano w to pieniądze, wojsko, agentów federalnych i indiańską policję. Zanim jednak doszło do zabójstwa wodza, pokazał on kilka razy na czym polega i jak działa prawdziwa władza, o jakiej nie śniło się politykom z Waszyngtonu. Kiedy prowadzono negocjacje w sprawie podziału wielkiego rezerwatu Siuksów na Missouri, Siedzący Byk jednym gestem ręki potrafił zerwać te rozmowy i wyprowadzić swoich ludzi z namiotu, w którym się toczyły. To była wielka niespodzianka dla senatorów, którym zdawało się, że samo pojawienie się przedstawicieli kongresu, skłoni Indian do ustępstw. Nic z tego nie wyszło. Na prerii, nad wielką rzeką Missouri władzę posiadał ten mały, dziwny pomarszczony Indianin, który niedawno dopiero przybył z Kanady. Na jego szyi widać było ostatnio nabyty charyzmat – wielki krucyfiks z ukrzyżowanym Jezusem. Siedzący Byk był bowiem chrześcijaninem. Sakramentu udzielił mu pewien francuski misjonarz. Zarówno dla władza kanadyjskich jak i amerykańskich konwersja Siedzącego Byka była dodatkowym kłopotem. Co innego bowiem strzelać do pijanego, awanturującego się poganina, a co innego do milczącego, trzeźwego i obwieszonego chrześcijańskimi symbolami starca. Siedzący Byk, jak wiecie, został zamordowany, a ja opisałem to w tomie amerykańskich baśni. Przyjrzyjmy się teraz czym od Siedzącego Byka różnią się nasi wodzowie. Zacznijmy do zdjęć.

Tu jest zdjęcie Siedzącego Byka wraz z Wiliamem Cody, w okolicznościach podobnych do tych, w jakiś Komorowski sfotografował się z Wałęsą.

 

http://imageenvision.com/historic/11221-picture-of-william-f-cody-buffalo-bill-standing-with-sitting-bull-by-jvpd

 

A tu jest zdjęcie Bulla Komorowskiego wraz w Wałęsą Szalonym Koniem

 

http://www.se.pl/wiadomosci/polityka/walesa-i-komorowski-reklamuja-kantor-ile-za-to-mogli-dostac-zdjecia_696971.html

 

Różnicę widać od razu i w zasadzie można by nic nie mówić, ale jakieś słowo rzec trzeba. Oto Siedzący Byk do końca życia występował w obronie własności nieruchomej swojego plemienia, czyli ziemi położonej w wielkim rezerwacie Siuksów nad Missouri. Bull Komorowski zaś zakończył swoją karierę wodza wynosząc z namiotu własności ruchomej ile się dało unieść, nawet niszczarkę zabrał. O tym, by wystąpić w obronie jakiejś własności nieruchomej Bull Komorowski nawet nie pomyślał, nie myślał o tym także Wałęsa Szalony Koń, który stoi obok niego z tą kretyńską koszulką w rękach. Ktoś powie – no tak, ale Sitting Bull zadawał się z oszustem Wiliamem Cody, a ci zadają się z cinkciarzami. Myślę, że w porównaniu z właścicielami portalu cinkciarz, Bill Cody to była chodząca świętość, królestwo Boże na Ziemi i wzór do naśladowania. Powinniśmy się cieszyć, że nie nazwali tego portalu „Stary ubek”, albo „Sutener”, bo i tak mogło być. Ani Bull Komorowski ani Wałęsa Szalony Koń nie zawahaliby się przecież przed przyjęciem pieniędzy od takiej firmy. To jest – jak nas pouczył wczoraj komentator o nicku stary dziadek – promocja Polski za granicą. Kiedy Siedzący Byk był za granicą to skorzystał z okazji i się ochrzcił. Ci dwaj zaś mogli co najwyżej pojechać do Vegas, nachlać się i przelecieć jakąś małolatę. To wszystko. Siedzący Byk występując w cyrku Billa Cody gromadził grosz do grosza, żeby pomóc swoim ludziom w rezerwacie, ci dwaj zaś domagają się oklasków za te idiotyczne zdjęcia z koszulkami i czirliderkami.

Można oczywiście powiedzieć, że całe szczęście nastał już kres ich rządów i teraz będzie już tylko lepiej. Podejrzewam, że nie będzie lepiej, bo w kwestii majątku nieruchomego Polaków wypowiedział się już jeden z dawnych ulubieńców prezesa Marek Czerwona Du...a Migalski, domagając się, niczym najgorsi indiańscy renegaci, wyprzedaży ziemi. Nie zdradził jednak jaką mu obiecano od tego prowizję. Jakąś mu obiecano z pewnością, bo inaczej oznaczałoby, że jest to człowiek chory, ponad miarę i przyzwoitość eksploatowany przez media. Prezydent Duda zaś podpisał kolejną fantastyczną ustawę – ustawę antysmogową, zabraniającą palenia fajki pokoju, nawet w ścisłym gronie, w świętej ziemiance wodzów.

Ja zaś wczoraj zetknąłem się osobiście z tak zwaną władzą i na koniec chciałbym z tych moich przygód zrobić pointę tekstu. Oto jakiś pijany wesołek powyrzucał wczoraj nasze, wracające z gimnazjum nr 1 dzieci, wprost z autobusu. Kierowcy pojazdu, którzy się akurat zmieniali pod dworcem, nie zareagowali na to jak pijak wykopywał czterech chłopców przez drzwi, a potem wyrzucał ich tornistry. Dzieci, szczególnie Michalina, bardzo to przeżyły. Pan pijany został dobrze zapamiętany i i wiemy nawet, na którym przystanku wysiadł. Zadzwoniłem wszędzie, do PKS, po już nie pierwszy raz mamy przygody z kierowcami tych autobusów, na policję i do urzędu miasta. Wszędzie doradzono mi, żebym opisał całą sytuację. Po południu pojechałem na policję wraz z dziećmi, żeby składać zeznania. Policjanci próbowali mnie przekonać, że nic się nie stało, że to drobiazg. - No, ale dzieci boją się jeździć tym autobusem – ja na to – wolałbym, żeby to pijacy się bali, zwłaszcza, że prawo zabrania przewożenia nawalonych komunikacją miejską. Pan policjant skrzywił się i rozpoczął tak zwane czynności. Na koniec po przesłuchaniu wszystkich obiecał, że sprawą zajmie się dzielnicowy. Ja oczywiście w międzyczasie zadzwoniłem do Kamila, który ma tu lokalną gazetę i on dziś od rana obdzwania urzędy pytając dlaczego dzieci z najbogatszej gminy w województwie jeżdżą do szkoły PKS-em, a nie gimbusem, skoro wszyscy dookoła te gimbusy mają. Ja tego nie potrafię odgadnąć, napisałem dziś pismo do burmistrza w tej sprawie, a wczoraj miałem wielką ochotę odnaleźć tego pijaka. Udałoby mi się to w sekundę, ponieważ wysiadł koło Budokruszu w Adamowiznie i poszedł do sklepu Marysieńka. Ubrany był charakterystycznie i tak samo wyglądał. Nikt, myślę, by go tam nie krył, gdybym opowiedział, że wyrzucił z autobusu dzieci. No, ale postanowiłem dać się wykazać policji. Czekamy. Dzisiejsze pismo skierowałem do naszego burmistrza, sławnego już w Polsce Grzegorza Benedykcińskiego. Wiem, że go nie przeczyta, ale liczę na to, że trafi ono do jego zastępcy, takiego młodego faceta z PiS, który jest u nas w gminie symbolem nadchodzących lat dobrobytu i szczęścia. On to powinien przeczytać....mam nadzieję. Może nawet załatwią nam gimbus, bo następnym razem może się okazać, że kierowca będzie wyrzucał te dzieci razem z pijanym, a potem pojadą tym autobusem tylko we dwóch, żeby im było luźniej.

I pomyślcie tylko jakby to było wspaniale gdyby zamiast tych wszystkich urzędników o skomplikowanych osobowościach działał tu na terenie wódz Siedzący Byk, gdyby tu jeździł po okolicy konno, z tym swoim wielkim krzyżem zawieszonym na szyi. Można byłoby napisać do niego pismo, a on choć analfabeta na pewno by je przeczytał, albowiem posiadał liczne charyzmaty, o których nie śniło się nie tylko naszym miejscowym kacykom, ale także Bullowi Komorowskiemu i Wałęsie Szalonemu Koniowi. - Kochany wodzu – tak bym zaczął – pijana świnia napadła na nasze dzieci.... Na drugi dzień, jak sądzę, skalp tego bydlaka byłby przybity tomahawkiem do mojego płotu. A policja powiedziała mi, żebym się nie martwił, bo to tylko wybryk chuligański. Czekam co powie ten młody zastępca burmistrza, co zwiastuje nam jeszcze lepsze czasy, bo te dobre już mamy. A może wcześniej dzielnicowy zadzwoni...Kto to może wiedzieć....

 

Zapraszam na stronę www.coryllus.pl

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka