coryllus coryllus
4053
BLOG

Mateusz Morawiecki in odore sanctitatis

coryllus coryllus Kultura Obserwuj notkę 95

Pod przedwczorajszym tekstem Toyaha, tym zwiniętym, gadatliwy administrator wyznał wreszcie co było istotnym powodem zwinięcia mojego bloga. Była nim mianowicie zemsta za odwołanie przez Toyaha festiwalu Unsound. Możemy więc śmiało uznać ten gest za wyraz całkowitej bezradności, a co za tym idzie przejść nad tym faktem do porządku dziennego. Na dowód, że mam rację zamieszczam dwa komentarze

 

swój:

 

Czyli ty biedaku naprawdę myślisz, że ja podejrzewam Morawieckiego o inspirowanie tych zamachów? Wiesz co...idź już lepiej spać. Wszyscy idźcie spać. Podaj mi jeszcze tylko ten numer konta, żebym wam mógł zapłacić 123 zł za moje notki. Pisałem do ciebie przez salon i przez swoją pocztę i nic. Zamiast pilnować roboty wymądrzasz się na blogach. Wyrzucą cię za to z pracy, wiesz....

 

i administratora:

 

Skoro to tylko takie wygłupy, to może Krzysztof Osiejuk też tak naprawdę nie podejrzewa Davida Tibeta o zamach na sacrum kościoła św. Katarzyny...
Właśnie zaraz idę spać. Proszę się nie denerwować, przecież nie mogę się "wymądrzać" na Pana blogu. Nawiasem mówiąc, doceniam tolerancję Pana Osiejuka dla mojego chwilowego tu się wymądrzania.

Po prostu w wolnym czasie zajrzałem na swoje ulubione blogi, żeby m.in. dowiedzieć się czegoś ciekawego o Salonie24 ("... napada!").
Nie muszę dziś pilnowac roboty, ponieważ jest niedziela, dzień święty, ja w niedzielę nie pracuję. Dyżuruje inny admin i na pewno dostanie Pan odpowiedź na swoje pytanie. Trochę cierpliwości. Admin na dyżurze może najzwyczajniej nie mieć czasu na natychmiastową korespondencję z blogerami. W oczekiwaniu na odpowiedź zachęcam do lektury wielu ciekawych tekstów polecanych dziś na stronie głównej.

Dobranoc.

 

Wniosek w tych dwóch komentarzy płynie jeszcze taki, że Mateusz Morawiecki, którego jak najbardziej możemy utożsamiać dziś z władzą jest według administratorów salonu24 częścią sfery sacrum, tak jak Przenajświętszy Sakrament w Kościele. Idąc tym tropem dalej dochodzimy do wniosku, że chodzi po prostu o to, żeby nie czepiać się nowej władzy, która także należy dla tych ludzi do sfery sacrum. No, może nie cała, bo przecież Jarosław Kaczyński nie należy, tu zastosowanie znajduje wytrych o rzetelności dziennikarskiej, która nie pozwala na kadzenie władzy. Część tej władzy jednak zdecydowanie zalatuje świętością czyli odore sanctitatis, i do tej części zsakralizowanej władzy należy właśnie, według tutejszej administracji, Mateusz Morawiecki. Cóż takiego powoduje, że administratorzy, a pewnie nie tylko oni, zważywszy, że to Bogna Janke kazała zwinąć mój blog, uważają pana Morawieckiego za świętość? To także jest wyrażone wprost, oto link do dowodu, rzeknę przekornie, rzeczowego:

 

http://wpolityce.pl/polityka/271083-jeszcze-o-morawieckim-dlaczego-jego-bank-nazywany-jest-nieformalnym-ministerstwem-polskiej-kultury-i-dziedzictwa-narodowego#sthash.7tw0kAP2.dpuf

 

Oto okazuje się, że bank Mateusza Morawieckiego, był nieformalnym ministerstwem polskiej kultury. Nieformalnym, zwracam uwagę, formalne bowiem ministerstwo nie zajmowało się polską kulturą, ale czymś innym zgoła, czymś od Polski i kultury bardzo odległym. Jeśli pociągniemy ten wątek dalej, okaże się, że Owsiak jest nieformalnym ministrem zdrowia, bo formalny zajmuje się czym innymi. Bardzo złośliwi i przekorni czytelnicy zaś mogą dodać, że mieliśmy też nieformalne MSW, które prowadził facet o ksywie Pershing. Na temat nieformalnego MSZ będę póki co milczał.

Czas na wniosek wyrażony wprost. Mateusz Morawiecki jest dla tych ludzi świętością, bo rozdaje pieniądze. Teraz kolejny wniosek: czy każdy kto rozdaje pieniądze będzie dla nich świętością? Nie wiemy tego na pewno, ale z dużym prawdopodobieństwem, biorąc pod uwagę upór admina, który ciągnie tę dyskusję, możemy założyć że tak. Cóż to jest za sytuacja kiedy człowiek rozdający pieniądze uznawany jest przez biorących te pieniądze za świętego? To jest mili czytelnicy patologia. Nie inaczej. To jest po prostu patologia i nie ma się co z tym kryć. Nie sądzę, by intencją Mateusza Morawieckiego było tworzenie patologii. On pewnie chciał dobrze i dla Polski i dla tej całej kultury, o której się tu tyle gada, ale wyszło jak wyszło. Tak to już bowiem jest, że kiedy się kogoś bierze na pensję, albo za dużo mu ułatwia, czyni się go człowiekiem niewolnym, jednostką patologiczną zdolną jedynie do wyśpiewywania peanów na cześć tego, który pieniądze wręcza. Ponieważ część zainteresowań Mateusza Morawieckiego jest zbieżna z moimi, mogę rzec tutaj kilka słów uporczywych, ważnych i wypowiedzieć je z pełnym przekonaniem. Szanowny Panie, nie jest istotne ile pieniędzy i na jakie projekty Pan przeznaczy. Skończy się to zawsze w taki sam sposób, kretyńskimi laurkami wystawianymi Panu w słabo poczytnych portalach. Książki wydaje się dzisiaj łatwo i ja jestem tego najlepszym dowodem. Pieniądze wydawane na tych tak zwanych autorów patriotycznych są pieniędzmi wyrzuconymi. Nikt nie sięgnie do tych publikacji, ani dziś ani za dziesięć lat. Nie w tych warunkach, które mamy. Żeby naprawdę poprawić sytuację w polskiej kulturze, a wierzę, że taka intencja Panem kieruje, trzeba przede wszystkim zmienić system dystrybucji książek i filmów, system, który zabija wydawców i niszczy autorów, a zaraz potem zorganizować stałe – mające cel promocyjny – koła dyskusyjne gdzie na bieżąco mówić się będzie, w sposób otwarty, o sprawach dla polskiej kultury istotnych. Czy to będzie się odbywać w studio telewizyjnym, czy na blogach nie ma znaczenia. Warunek jest jeden: nie można tam nikogo zamilczać, nikogo kto ma plan i potrafi coś zrobić sam. I to właściwie tyle. Bez spełnienia tych warunków, każde sponsorowanie kultury jest wyrzucaniem pieniędzy w błoto i uspokajaniem własnego sumienia.

Czy tylko Mateusz Morawiecki jest przez niektórych zaliczany do sfery sacrum? Oczywiście, że nie. Należy do niej także Grzegorz Braun. Od kilku dni dostaję dziwne maile z pytaniami, czy moja krytyka poczynań politycznych i artystycznych Grzegorza Brauna jest rzeczywiście moja, pytania takie ludzie zadają mi także na blogu. Rzecz podana jest w sensie takim mniej więcej: bo on o panu tak pięknie mówi, a z pana taki cham. Mili państwo, jeżeli uznam, że Grzegorz Braun, w sferze publicznej, dotyczącej nas wszystkich mówi, robi lub zamyśla zrobić rzeczy głupie, niepotrzebne, szkodliwe albo śmieszne, natychmiast o tym napiszę, bez względu na to czy on w tym czasie będzie śpiewał hymn na moją cześć, czy zajęty będzie przygotowywaniem dla mniej jakiejś laurki. Dla chrześcijanina i katolika bowiem w sferze sacrum póki co znajduje się jedynie Przenajświętszy Sakrament ukryty w Tabernakulum, ten sam, który próbował sprofanować gość o ksywie Tibet, David Tibet. Dziękuję za uwagę.

 

Tak jak wczoraj muszę dziś również poprosić wszystkich, którzy mogą i chcą o podanie na swoich blogach informacji o tym wpisie, będzie on bowiem ukryty. Zapraszam na stronę www.coryllus.pl, przypominam, że 26 listopada zaczynają się targi w Warszawie pod zamkiem, a 3 grudnia we Wrocławiu przy hali stulecia, przypominam też, że kończy się już nakład 6 numeru SN i II tomu Baśni jak niedźwiedź.  

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura