coryllus coryllus
2792
BLOG

Wymuszony obieg treści czyli lekcje patriotyzmu

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 43

Wczoraj zakończyły się targi, które były, jak już wspominałem bardzo udane. Na stoisku toczyły się dyskusje i było bardzo sympatycznie. O czym gadaliśmy? Na przykład o tym, czego moje starsze dziecko dowiedziało się w szkole, w zeszłym tygodniu. A jest to rzecz niezwykła ze wszech miar, oto wychowawczyni powiedziała uczniom, że w szkole będą lekcje patriotyzmu. A nie dość, że patriotyzmu to jeszcze tolerancji. Już nie mogę się doczekać tych lekcji, a postaram się je tu opisywać ze szczegółami, na tyle, na ile będę mógł.

Tak się składa, że na targach promowana była książka Tomasza Łysiaka pod tytułem „Medalion na pancerzu”. Komentowaliśmy to wydarzenie, albowiem nie wierzymy w dziedziczny talent, a już na pewno nie realizujący się w tej samej tematyce przez dwa pokolenia. Książka pana Łysiaka została zresztą zaraz zdemaskowana i to podwójnie. Po pierwsze okazało się, że entuzjastyczne recenzje napisali prof. Nowak z Krakowa i Piotr Zaremba, po drugie Michał poszedł sprawdzić co jest w środku, a tam były po prostu zebrane felietony z tygodnika „W sieci”. Jak to się łączy z lekcjami patriotyzmu? Na razie luźno. Wszelkie tematyczne, zadekretowane na szczeblu ministerialnym lekcje są, co dość oczywiste, kanałem dystrybucji treści dokonywanej w dodatku pod przymusem. Wydaje się okólnik i rodzice dzieci muszą kupić książki, skrypty i inne potrzebne do nauki gadżety. I tak to leci. Tak było z genderem, a teraz będzie tak z patriotyzmem. Ponieważ ciężko jest wtłoczyć coś w system bez poparcia autorytetów, angażuje się od razu do tej roboty pół akademii i z wolna, z wolna to zmielone mięcho wtłaczane jest do oczyszczonej świńskiej kiszki. Potem mamy z tego taką kiełbasę, która w zależności od tego co wtłoczono, jest tęczowa, albo biało czerwona. Czy Tomaszowi Łysiakowi uda się zostać bohaterem dziecięcej wyobraźni na pół pokolenia choćby? Nie wiem. Kolejka osób chętnych do uczenia patriotyzmu i łasych na zyski płynące z zadekretowanej sprzedaży jest długa. Im mniej kto ma talentu tym gęściej tymi nóżkami drobi i tym bardziej jest pewien, że to jemu przypadnie w udziale sukces. Co na to dzieci? One już z tego szydzą, już się śmieją i już mają to w nosie. Od razu bowiem są stawiane w tej rozgrywce na pozycji gorszej, a w dodatku biernej. Mają słuchać co im o tym patriotyzmie powie jakiś mądry pan, albo pani.

Nie muszę Wam mówić co o tym myślę. To jest jeden z tych projektów, które całkowicie zniechęcają ludzi do PiS, drugim jest kręcenie filmów patriotycznych, a trzecim postawa partii wobec nauczycieli. Jeśli złożymy to w całość dojść musimy do wniosku, że kolejne wybory PiS przegra. No, ale łudźmy się jeszcze trochę tą nadzieją i obserwujmy pilnie co będzie.

Ja to jeszcze raz powtórzę, choć poruszałem tę kwestię już sto razy. Wszelkie próby siłowego i autorytarnego uatrakcyjniania słabych treści to jest idiotyzm z definicji. Bez względu ilu mędrców będzie się pod tym podpisywać. To jest chodzenie w konkury do młodej i ładnej dziewczyny z grubą swatką śmierdzącą czosnkiem, z dłubiącym w zębach sąsiadem, dwoma litrami siwuchy i żywym świniakiem przerzuconym przez ramię. Ani profesor Nowak, ani Zaremba nie pomogą Tomaszowi Łysiakowi, przeciwnie, oni mu ciężko zaszkodzą i unieważnią jego książki już na samym wstępie. No, ale cóż nas to może obchodzić. Realnie protestować zacznę dopiero wtedy kiedy przebrane za książkę felietony Łysiaka będą omawiane na lekcjach patriotyzmu. Na razie nic o tym nie słychać, a mam świadomość, że są rzeczy gorsze od książek Tomasza Łysiaka. Na przykład wiersze i książki Lusi Ogińskiej.

Omówiliśmy patriotyzm teraz pora na tolerancję. Przypuszczam, że formuła ta przedstawiona uczniom przez nauczycielkę w sposób bardzo poważny jest dalekim echem porozumień jakie patrioci próbują zawrzeć z Zandbergiem. Musimy na to pilnie uważać, bo to jest jedna z najgorszych rzeczy, które mogą nam się przydarzyć. Sojusz „naszych” z nową lewicą. Ktoś wczoraj przypomniał takie wydarzenie. Kiedy Tomasz Wołek, Michał Kamiński i Marek Jurek lecieli do Pinocheta z ryngrafem, na lotnisku obrzucili ich jajkami jacyś lewicowi działacze. Byli wśród nich Zandberg i jego ówczesna dziewczyna. Tradycje współpracy obu formacji mają więc jak widać długą i efektowną tradycję. Uważajmy więc kto kogo będzie obrzucał jajkami i co z tych jajek wypadnie.

Na dziś to tyle, bo muszę odpocząć i coś zdecydować w sprawie Wrocławia. Mam kilka opcji do wyboru. Przypominam, że wobec sytuacji w jakiej się znajdujemy nie planuję żadnych przedświątecznych promocji książek. Przykro mi, walczymy w głębokim cieniu i nie mam zamiaru osłabiać się jeszcze bardziej.

 

Zapraszam wszystkich na stronę www.coryllus.pl i na targi do Wrocławia, które odbędą się w dniach 3-6 grudnia, w centrum konferencyjnym przy Hali Stulecia, ul. Wystawowa 1

 

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka