Poziom salonu24 jest już tak dalece zaniżony, że w zasadzie można by tu puszczać fragmenty koncertu Sabriny. Oto wczoraj na pudle znalazł się tekst jakiegoś młodego człowieka z PiS, który twierdzi, że wygrana Marie Le Pen w regionach oznacza iż Francja się budzi. Mając za sobą tyle lat doświadczeń i obserwacji dotyczących dyscyplinowania państw, narodów i różnych organizacji, stwierdzenie, że Francja się budzi, bo partia uchodząca za prawicową ekstremę zdobyła władzę w wyborach lokalnych to jest duża ekstrawagancja.
Prawicowi ekstremiści mają swoje poczesne miejsce w literaturze. Najwcześniejszym przykładem prawicowego ekstremisty jest ponoć Barabasz, ale ja mam inny, ulubiony przykład. Pamiętacie powieść „Trzej muszkieterowie”? Na pewno pamiętacie. Występuje tam pewien purytański oficer, którego wysyłają, żeby konwojował Lady Winter już nie pamiętam dokąd. No i ona kompletnie zawraca mu w głowie, do tego stopnia, że on próbuje zabić króla (chyba). Podkreślam jeszcze raz – rzecz zwana prawicowym ekstremizmem nie ma żadnego uroku nowości – to jest ramota, staroć, figura, którą posługiwano się już za Heroda Wielkiego, a może także wcześniej. I teraz prawicowi ekstremiści mają trochę władzy we Francji. Jak myślicie, jak ją wykorzystają?
Do tej wodnistej, całkowicie przejrzystej zupy, którą gotują nad Sekwaną dołóżmy teraz trochę ingrediencji. Najpierw powtórzenie, bo już o tym mówiliśmy – będzie komasacja regionów. Oznacza to, że osłabnie centrum. Jeśli zaś ono osłabnie, to wzmocni się władza prawicowych ekstremistów w tychże regionach. Kiedy u nas Jarosław Kaczyński chce dokonywać nowego podziału województw w kluczowych dla ewentualnej korekty granicy regionach, to znaczy, że chce te – hipotetyczne póki co manewry – unieważnić. Zmniejsza moc lokalnej władzy i zwiększa wpływy centralnej. Odwrotnie niż we Francji. No i w przeciwieństwie do Marie Le Pen nie jest on żadnym ekstremistą, o czym wszyscy wiemy. To się tylko tak wydaje Lisowi.
Ładujmy jednak kolejne gwoździe do naszej polewki. Jechałem sobie samochodem z Wrocławia i słuchałem radia, a tam jakaś pani opowiadała z emfazą, że Katalonia chce mieć własną walutę wymienialną na euro, w której dokonywać się będzie wypłat i udzielać kredytów. No i jeszcze do tego powiedziała ta pani, że to nic złego, ponieważ inne miasta i regiony też mają taką walutę. Wymieniła trzy – Liverpool ( a może Bristol?), Tuluzę i Korsykę. Uśmiałem się jak pszczoła. To, że jakieś miasto w Anglii ma własną walutę nie znaczy absolutnie nic. Tam każde osiedle może mieć własną walutę i nic z tego powodu nie wynika. Co innego jeśli Tuluza ma własną walutę albo Korsyka. Fakt ów ożeniony z prawicowym ekstremizmem może wywołać huczek, jeśli nie wielki huk.
Tak więc, mając głębokie przekonanie do wyłożonych racji mówię: Francja się nie budzi, Francja zasypia właśnie, być może na wieki.
Czy nas to powinno w ogóle interesować? Mając za sobą doświadczenia wczorajszego wieczoru, stwierdzić muszę, że chyba nie. Głębokie doświadczenia państw i narodów nie są w żaden sposób przekładalne na popularną publicystykę. Nie można o tym ludziom opowiadać tak wprost, bo kalki propagandowe wyprodukowane w prefekturach, akademiach, no i w Londynie rzecz jasna, są tak trwałe, tak wrośnięte w serca, że próżny nasz trud.
Pokłóciłem się wczoraj troszkę z pewnym panem o tych katarskich heretyków. Pan miał do mnie pretensję, że ani razu nie wspomniałem o manicheizmie. Nie wspomniałem, bo uważam, że to jest bez znaczenia. Doktryna heretycka służy jedynie dyscyplinowaniu grupy, niczemu więcej. Można zaczadzić ludzi manicheizmem, komunizmem, czym tam chcecie i zmusić ich do ciężkiej pracy, ku ich wielkiemu zadowoleniu, było to nie raz ćwiczone. Doktryna nie jest początkiem działań, jest ich środkiem. Początkiem jest budżet i preliminarze dotyczące spodziewanych zysków ze sprzedaży tkanin na odległych rynkach, potem idzie doktryna będąca podstawą konsolidacji grupy producentów, a potem harówa od rana do nocy przy wtórze śpiewów. Mój szanowny interlokutor uporczywie nie chciał tego zrozumieć. Powtarzam więc – nie mówiłem o tym manicheizmie celowo.
Zapraszam na stronę www.coryllus.pl,. Do sklepu FOTO MAG i do księgarni Tarabuk. Nowy, francuski numer Szkoły Nawigatorów jest już w sprzedaży.
Przypominam też, że 12 grudnia o 17.00 mam spotkanie w Grodzisku Mazowieckim, w sali konferencyjnej Centrum Kultury, gdzie będę opowiadał o misjach Jezuickich w Ameryce Południowej. Obejrzymy też fragmenty zapomnianego już filmu „Misja”.
Komentarze
Pokaż komentarze (54)