coryllus coryllus
2895
BLOG

Rzeź galicyjska początkiem nowego ładu industrialnego?

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 63

Taki mi tytuł przyszedł do głowy. Nie zgadniecie z całą pewnością skąd. Otóż zostałem na 20 lutego zaproszony do miejscowości Smarżowa, gdzie urodził się Jakub Szela, żeby wygłosić tam jakąś pogadankę. Zasugerowano mi, że najlepiej byłoby o tej rabacji, bo okazja i miejsce po temu. No, ale ja niewiele wiem o tych wypadkach, a w Smarżowej są z całą pewnością lokalni historycy, którzy wiedzą na ten temat wszystko. Martwiąc się trochę o to, jak wypadnę zacząłem przeglądać co tam w najłatwiej dostępnych publikacjach na ten temat jest i trochę przyznam się zdziwiłem. Stąd właśnie ten tytuł.

Wszyscy wiemy, że cała ta impreza była sfingowana przez władze austriackie, przez te władze opłacona, a jej celem była – jak zawsze w przypadku małych i wielkich rewolucji – zmiana stosunków własności na wybranym obszarze. Tutaj ten obszar był niewielki, a do tego rewolucja miała jeszcze jeden aspekt, miała zapobiec szykującemu się właśnie Powstaniu Krakowskiemu. I tyle wiemy, tyle widać, plus Edward Dembowski i jego procesja prowadzona wprost pod lufy cesarskich grenadierów. No, ale pierwszy rzut oka na to co znajduje się w wiki i już widzimy, że temat jest słabo eksploatowany i są tam kwestie, które mogą całkowicie zmienić obraz tych wypadków. Zacznijmy od najbardziej ekscytujących, które wymienimy za profesorem Kieniewiczem. Oto w czasie rabacji nie zabito ani jednego Żyda. Dziedziców mordowano kopami, księży trochę mniej, ale Żydów nie ruszano. Co to jest, przepraszam, za bunt chłopski, w którym nie zabija się Żydów? To nie jest żaden bunt (ja tu celowo szydzę, albowiem bunt jest pojęciem wywróconym na nice) tylko zwyczajna ustawka kibiców w lesie, takich w dodatku, co przyszli umówić się z policją w sprawie rozgrywek w kolejnym sezonie. Jakby tego było mało znajdujemy informację, że rabacja objęła teren, na którym wcześniej, księża katoliccy i szlachta zamieszkująca dwory podjęli mozolną akcję wytrzeźwiania chłopów. Nie wiemy dokładnie jak to wyglądało i co takiego dwór i plebania zaproponowały wsi za zaprzestanie pijaństwa, ale z pewnością jakaś propozycja musiała paść. Być może nie była ona zbyt lukratywna, być może kościół proponował udział w nabożeństwach, a dwór bezpłatną naukę dzieci, albo jakieś gratyfikacje w naturze, nie wiem, głośno myślę. Wiem jednak, że z wódką, szczególnie tanią trudno jest wygrać i w czasie rabacji widać było to dokładnie. Tak więc rozruchy chłopskie w Galicji objęły obszar zainicjowanej wcześniej akcji trzeźwości. Dochody arendarzy żydowskich szynkujących wódkę spadły natychmiast, a pewnie także podatki akcyzowe pobierane przez rząd cesarski.

Idźmy dalej. Jakub Szela żenił się chyba ze trzy razy, druga jego żona została uposażona przez dziedzica Smarżowej gruntem niemałym, bo liczącym jakieś 8 ha. Dziedzic Bogusz daje w wianie dziewczynie kawał ziemi, a jej mąż staje potem na czele ruchu, co morduje złych dziedziców, bo wykorzystywali chłopów. Szela był wcześniej w wojsku, ale nie podobało mu się tam i żeby nie trafić znów w jegry, odrąbał sobie trzy palce u lewej ręki. Nie przeszkadzało mu to zabijać ludzi w czasie zimowych dni roku 1846.

Wiemy, że rabacja miała być detonatorem-kapiszonem, który uniemożliwi wybuch prawdziwej bomby, czyli Powstania Krakowskiego. No, a co to było za powstanie i czemu miało służyć? Ja nie bardzo mogę się zorientować, jaki był cel wywoływania ruchawki w okolicy Wolnego Miasta Krakowa, poza tym, żeby dać powód do likwidacji tego tworu. No, ale załóżmy, że celem było odzyskanie przez Polskę niepodległości....wierzymy w to? Jasne, że nie wierzymy, bo w samym Krakowie zebrano ledwie 6 tysięcy ludzi, z których tylko 2 tysiące miały broń. Cysorz zaś wysłał do Galicji 55 tysięcy jegrów, co wystarczyłoby na przykrycie tych 6 tysięcy czapkami. No więc po co oni przygotowywali to powstanie?

Jeśli popatrzmy na te wypadki z perspektywy niedostępnej przywódcom powstania - Tyssowskiemu i Dembowskiemu, czyli z perspektywy lat, przyjdzie nam do głowy to o czym w swoich pismach rozprawiał Emmanuel Małyński. To znaczy, że cała rewolucja roku 1848 była ustawiona przez organizacje tajne, zwane też czasem masonerią. Ja myślę, że było jednakowoż trochę inaczej. Zaraz spróbuję wyjaśnić jak. Oto w samym roku 1846 i w latach następnych ruszają na Śląsku, Pomorzu i w Prusach, a także w Królestwie Polskim najważniejsze inwestycje stulecia – linie kolejowe prowadzące ku Śląskowi. Do Śląska podłączono za pomocą szyn kolejowych Łużyce, Pomorze, a także Grodzisk Mazowiecki. Ktoś powie, że Grodzisk to do Zagłębia, a nie do Śląska. Okay, ale co to ma za znaczenie? Chodzi o to, że zaczynała się w Europie Środkowej epoka wielkiego boomu gospodarczego, opartego na węglu kamiennym. Taki boom nie zaczyna się bez kredytów. Kredyt zaś, żeby zrobić bum, musi mieć odpowiednią wysokość i być wykorzystany ze stosownym rozmachem. Wszelkie przedsięwzięcia gospodarcze składają się z wykonawcy, inwestora oraz przegubu, którym oni są połączeni. I ten przegub to jest właśnie kredyt. Przepraszam, że tłumaczę to tak prosto, ale inaczej nie potrafię.

Żeby zorientować się kto był wykonawcą, a kto inwestorem musimy prześledzić przebieg Powstania Krakowskiego. Na jego czele stał niejaki Tyssowski, demokrata i wielbiciel ludu. Po jednej bitwie i kilku demonstracjach bezsilności, wojsko pana Tyssowskiego przemaszerowało grzecznie do Prus i tam złożyło broń. Nie poddano się Austriakom z obawy o życie, cysorz kazałby wszystkich powiesić to pewne, nie poddano się też Rosjanom z obawy, że rzecz zakończy się wycieczką na białe niedźwiedzie. A Prusy, kraj gościnny i otwarty dla wszelkiej maści wywrotowców, dawał gwarancję bezpieczeństwa. No i co? Ile dostali ci wrogowie Świętego Przymierza po złożeniu broni? No Mierosławski dostał czapę, inni po dwadzieścia pięć lat, jeszcze inni po trochę mniej, niektórych w ogóle wypuszczono. A co z kierownikiem panem Tyssowskim? Ano po roku pobytu w Berlinie, nie w więzieniu bynajmniej, wyjechał do USA i tam zajął się organizowaniem polskich organizacji patriotycznych. Mierosławskiego zaś uwolniła rewolucja roku 1948. Rewolucja republikańska wymierzona w króla, ta sama, której tak nienawidził Emanuel Małyński, że gotów był przyznać rację Metternichowi, płacącemu srebrem za odrąbane szlacheckie głowy.

Przeciwko represjom wobec powstańców najgłośniej protestowały oczywiście kraje, w których już wtedy rozkwitała demokracja – Francja i Wielka Brytania.

Ja to tłumaczyć? Ja proponuję sposób następujący. Planowane inwestycje gospodarcze połowy stulecia XIX mogły być przeprowadzone jedynie za zgodą władców państw Świętego Przymierza. Oni bowiem dysponowali tanią siłą roboczą, tanią żywnością produkowaną w „przestarzałych, średniowiecznych folwarkach” i wojskiem, które pomogłoby utrzymać dyscyplinę pracy. Rolę głównego wykonawcy, jak zwykle wzięły na siebie Prusy. Plan ten zaś wiązał się z ekspansją na południe i wschód. Prusy to kraj doświadczony w politycznych manewrach, których celem było okradanie sąsiadów, szczególnie tak mało rozgarniętych jak cysorz miłościwie panujący nad Galicją i okolicami. Jasne było, że Prusy nie zrobią żadnej ekspansji w Królestwie, ciężko już doświadczonym w latach 1830-1831, gdzie nikt nie chce nowej wojny, a żołnierzy cara jest tam tyle, że trudno w ogóle znaleźć cywila. Co innego Galicja, tam można zaryzykować. Rewolucja lokalna to znakomite narzędzie ekspansji, pod warunkiem, że się uda. No, ale tu się nie udało, bo ten mało rozgarnięty cysorz i jego urzędnicy włączyli do akcji tego całego Szelę bez palców i sprawa się rypła. Z ogłoszenia wolności Galicji, a następnie inkorporowania jej do Prus nic nie wyszło. Pociągi jednak musiały ruszyć. Węgiel musiał być na nie załadowany. Co robić?! No, jak to co? Dogadać się z carem i przeprowadzić to wszystko na własną rękę, bez angażowania kapitałów i agentów obcych. Że co? Że jest ryzyko? Ono jest zawsze. Dwa lata trzeba było czekać, aż święte oburzenie demokratów sięgnie zenitu i zemsta za straconą okazję ekspansji gospodarczej przerodzi się w czyn i wyda owoce. Wiosna ludów wybuchła w roku 1948, walki trwały na terenie Prus i Austrii oraz Węgier. I teraz jeśli ktoś wątpi w słuszność głoszonych tu hipotez niech przeczyta sobie tekst Krystyny Murat w amerykańskim (8) numerze nawigatora, gdzie opisane są przygody Lajosa Kossutha w USA.

Ho, ho, tak, tak jak powiedział klasyk...to jednak nie wszystko. Są jeszcze pytania, na które nie mogę znaleźć odpowiedzi. Oto w niektórych powiatach Galicji, pogłowie szlachty zmniejszyło się o 90 procent, w niektórych o 60, w innych o 40. Co się stało z gruntami i gospodarstwami tych wymordowanych rodzin? I jeszcze jedno. Kiedy chłopi spełnili już swoje zadanie, przyszło wojsko i spacyfikowało cały ruch chłopski. Szela dostał w nagrodę 17 ha na Bukowinie, a reszta tych gamoni? Co z nimi zrobiono? Czy aby cysorz nie sprzedał ich wszystkich jakiemuś kapitaliście, żeby tam u niego pracowali w kopalniach? Gdzieś w Tarnowskich Górach albo Bytomiu...

Ja nie wiem, tak tylko głośno myślę.

Przypominam, że w sprzedaży jest już książka księdza Infułata Mariana Tokarzewskiego zatytułowana „Straż przednia”. Jeśli ktoś do tej pory zarzucać mógł mi, że zbyt entuzjastycznie traktuję ziemiaństwo i szlachtę, że przypisuję tej klasie cechy, w które zaopatrzona ona była rzeczywiście, ale w wymiarze nieco oszczędniejszym, już nie może stawiać mi takich zarzutów. Ksiądz Tokarzewski bowiem nie ma żadnych złudzeń jeśli idzie o polskie ziemiaństwo na Podolu i jego preferencje polityczne. Zachęcam do lektury.

 

Zapraszam na stronę www.coryllus.pl, do sklepu FOTO MAG, do księgarni Przy Agorze i do księgarni Tarabuk  

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka