coryllus coryllus
1309
BLOG

Targi książki konieczność biznesowa i kulturowa

coryllus coryllus Kultura Obserwuj notkę 11

Jadę dziś na jarmark Radia Wnet, który odbywa się w liceum im. Hoffmanowej, przy ul. Emilii Plater w Warszawie. Będę miał ze sobą książkę księdza Tokarzewskiego, tak więc kto jest chętny, zapraszam. Jarmark trwa tylko do 15, ale mówią, że obłożenia wielkiego nie ma, więc mogę wyjechać wcześniej. Lepiej więc nie zwlekać. 

 

Zostawiam Wam tekst promocyjny, jaki napisałem dla mediów w związku z organizowanymi przez kolegę Valsera targami książki w Bytomiu. Na końcu adres strony tych targów. 

 

Targi książki – konieczność biznesowa i kulturowa

 

Przez dwie dekady wielu fałszywych i niewczesnych proroków głosiło koniec książki jako produktu, nośnika treści i wydarzenia kulturalnego. Przyszłość, a szczególnie ostatnie kilka lat, dobitnie pokazała, jak niewyważone były to oceny. Ludzie kochają książki, chcą je kupować i czytać. Stąd właśnie coraz więcej w Polsce imprez promujących książkę.

 

 

Miłość do książki to jednak nie jedyny powód istnienia targów, kiermaszów i spotkań ze znanymi autorami. Imprezy targowe bowiem to biznes dość poważny, jeśli policzymy ilość wystawców biorących w nich udział.

Zacznijmy jednak od początku. Czym był tak zwany kryzys książki, o którym pisano w latach 90-tych i na początku XXI stulecia. Był to w istocie kryzys autorów. Ci wypromowani w PRL nie mogli nadążyć za biegiem wydarzeń i rzeczywistością, nowi – przeważnie bardzo młodzi – próbowali sprzedawać swoje obsesje i wizje, nie do końca zgodne z oczekiwaniami czytelników. Kryzys książki był także kryzysem krytyki, która zrezygnowała ze swojej misji, by zająć się promocją wybranych autorów lub wybranych wydawnictw. Promocją nachalną i coraz bardziej nieskuteczną. Wszystkie te błędy i zaniechania doprowadziły nas – wydawców, autorów, recenzentów – do punktu, w którym trzeba sobie odpowiedzieć na kilka ważnych pytań. Jedno z nich brzmi, czy jest sens istnienia polskiej książki? Mam tu na myśli sens biznesowy, bo od tego zaczynamy. Pytanie to można więc zadać w inny sposób – czy warto handlować polską książką? W warunkach, które mamy dziś, kiedy dominującymi graczami na rynku są wielkie hurtownie oraz sieci dyskontowe, odpowiedź na to pytanie musi być negatywna. W warunkach kiedy pomiędzy autorem, jego wydawcą a czytelnikiem stoi supermarket lub gigantyczna hurtownia, sprzedaż polskiej książki, sprzedaż satysfakcjonująca autora i wydawcę wydaje się czymś absurdalnym. Oczywiście, są autorzy, którzy mają silne wsparcie mediów i ci będą mile widziani na stoiskach dyskontów. To jednak nie wyczerpuje formuły, którą określiliśmy tutaj jako „książkę polską”. Nie każdy bowiem ma ochotę czytać autorów lansowanych przez „Gazetę wyborczą”, którzy najczęściej trafiają na stoiska w „Biedronce” i „Lidlu”. Polska książka to formuła znacznie szersza; dla każdego czytelnika jest to oczywiste. Dyktat wielkich sieci powinien teoretycznie zamknąć raz na zawsze dyskusję o książce, a czytelników, którzy mają inne preferencje niż oferta „Biedronki”, odesłać do kąta. Tak się jednak nie dzieje. Dlaczego?

 

W całym kraju organizowane są imprezy targowe, gdzie sprzedaje się i lansuje książki oraz autorów. Celem biznesowym tych targów jest właśnie ominięcie pośredników narzucających warunki handlu wydawcom i autorom, a co za tym – idzie stworzenie niezależnych sieci dystrybucji książki. Można rzec wprost, że celem targów jest uwolnienie książki i treści, które nie mają racji bytu w układzie handlowym media-dyskonty. Jeśli policzymy wszystkie targi książki, jakie odbywają się w Polsce, z pewnym zaskoczeniem stwierdzimy, że miejsca w kalendarzu, gdzie nie byłoby jakiejś imprezy tego typu, zostaje niewiele. Wymieńmy więc najważniejsze, poczynając od wiosny: Targi książki dziecięcej w Poznaniu, które właśnie poszerzyły ofertę o książkę dla dorosłych, Targi Wydawców Katolickich w Warszawie, wielkie targi książki na Stadionie Narodowym w Warszawie, kiermasz książki w Szczecinie, potem taki sam kiermasz w Gdyni, targi książki w Katowicach – odbywające się już po wakacjach – oraz targi książki historycznej w Warszawie no i największe w kraju targi książki w Krakowie. Rok targowy kończą jedne z najlepszych Targi Dobrej Książki we Wrocławiu. Aha, jeszcze jesienne targi w Łodzi, które próbują się od kilku lat wypromować i stworzyć konkurencyjną ofertę dla innych miast. Jest tego naprawdę sporo.

 

Czy to znaczy, że nie ma już miejsca na kolejne imprezy? Przeciwnie. Misja – czyli uwolnienie polskiej książki – musi być realizowana na różnych poziomach. Wciąż brakuje imprez o charakterze lokalnym, które mogłyby na równych prawach konkurować z targami organizowanymi przez potentatów takich jak „Murator” i dawałyby szansę autorom regionalnym, którzy dziś skazani są na pisarstwo, nazwijmy to, bezzarobkowe. Pomysł, by zorganizować targi książki w Bytomiu, jest naturalną konsekwencją obserwacji rynku książki i czytelnictwa na Śląsku, szczególnie zaś targów, które rokrocznie odbywały się w Katowicach. Nie była to najlepsza impreza, ale za każdym razem w czasie jej trwania ujawniał się wielki potencjał czytelniczy regionu.

Tak się złożyło, że akurat władze Bytomia i Bytomskie Centrum Kultury wyszło naprzeciw oczekiwaniom czytelników. Motywem przewodnim, które towarzyszyć będzie bytomskim targom w pierwszy weekend czerwca roku 2016, będzie 1050 rocznica chrztu Polski. Jeśli ktoś pamięta lub tylko słyszał o tym, z jaką pompą organizowano w PRL obchody 1000-lecia państwa, kamuflując na ile się dało związek tego państwa z chrześcijaństwem, może się chwilę zastanowić nad wymową tej rocznicy dzisiaj. Nie da się ukryć, że rozmach, z jakim będzie ona obchodzona, jest dużo mniejszy. Warto więc, by ośrodki regionalne podkreśliły w jakiś sposób wagę wydarzenia sprzed ponad 1000 lat. Rocznica chrztu to w końcu także rocznica związana z książką; ośrodkiem, symbolem i drogowskazem kultury chrześcijańskiej jest przecież księga. 1050 lat chrześcijaństwa w Polsce to 1050 lat związków Polaków z książką. I temu właśnie będą podporządkowane pierwsze, bytomskie targi książki. Zaproszeni na nie zostali wystawcy z całego kraju, przewidziano udział znanych prelegentów, w tym profesora Chodakiewicza z Nowego Jorku. Pozostaje mieć nadzieję, że impreza się uda, a wystawcy odwiedzą ją równie licznie, co targi w Katowicach i Krakowie. Jednego już dziś można być pewnym – czytelnicy na pewno dopiszą.

 

Gabriel Maciejewski

 

adres strony targów www.rozetta.pl 

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura