coryllus coryllus
3772
BLOG

Włosek poety czyli promocja analfabetyzmu

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 38

Kolega onyx przysłał mi wczoraj link do filmu reklamującego wydarzenie niezwykłe. Oto Wrocław będzie przez najbliższe lata stolicą książki, czy jakoś podobnie. Nie dość, że będzie tą stolicą, to jeszcze do tego światowy hymn książki będzie wyśpiewywany po polsku. Ten hymn bowiem to wiersz Tadeusza Różewicza zatytułowany „Włosek poety”. Jak wiecie jestem bardzo nieufny jeśli idzie o poetów, uważam ich za oszustów i etatystów, którzy chcą by ktoś, najlepiej tajna policja zagwarantowała im sprzedaż i publiczność. Jak wiemy władze wszelakie, policje widne, tajne i dwupłciowe, zawsze wychodzą naprzeciw oczekiwaniom poetów i oni zawsze dostają to co chcą. Im bardziej buntownicze wiersze piszą, tym bardziej są kochani przez funkcjonariuszy. Zdarza się czasem, że jeden z drugim zwariuje od wódki, albo narkotyków, ale wtedy wsadza się go na parę miesięcy gdzieś do chłodnej celi i tam przytomnieje. Potem wychodzi i znów tworzy, z jakże wzbogaconym życiorysem i o ile większą wiarygodnością. Oczywiście, poetom zdarza się czasem umrzeć w nieprzewidzianych okolicznościach, ale każdemu się zdarzyć może to samo, więc nie ma się co ekscytować śmiercią poety. Najżywszymi przykładami tej symbiozy poezji z władzą są poeci rosyjscy, taki na przykład Bułat Okudżawa, delikatny krytyk władz, czy Włodzimierz Wysocki, który, gdyby nie nałogi, żyłby pewnie do dziś. Żanna Biczewska nie piła, a przynajmniej nie tyle, i ma się dobrze, mimo wieku.

Z naszymi nie jest lepiej, tyle, że u nas metoda promocji poetów była nieco inna. Zdarzało się władzy wypromować szczerego wariata, z którym nie wiadomo było potem co zrobić. Według mnie dwa razy się to zdarzyło, w przypadku Stachury i Wojaczka. Jakoś to tam wykorzystano potem, zastęp buntowniczych poetów powiększył się, ale przyszły inne czasy i nie było ich do czego wykorzystać. Poza tym odbiorcy poezji i sami poeci potrzebni są w czasach zimnego zamordyzmu. Kiedy wiersze trzeba czytać przy świeczce, bo prąd wyłączyli. Kiedy idzie tak zwana odwilż, władza rozgląda się za jakimś Borysewiczem, którego w telewizji puszczają na zmianę z Jerzym Połomskim.

No, ale Wrocław, jedźmy do tego Wrocławia. Oto stolica książki promowana jest klipem, który najpierw opiszę, a potem pokażę. W kiblu, celowo piszę w kiblu, siedzi facet w czapce podobny do Waglewskiego. Czyta na głos książkę o gwiazdach czy o czymś takim, tekst jest utrzymany w duchu literackiego absurdu, co od razu pozycjonuje nam odbiorcę tej treści. Jest nim ambitny, nierozgarnięty bałwan z przerośniętymi ambicjami. I rzeczywiście! Przypuszczenia nasze potwierdzają się zaraz. Okazuje się, że w tym samym kiblu znajduje się dwóch takich. Jeden siedzi w kabinie obok czytającego i przykłada ucho do przepierzenia, żeby lepiej słyszeć, a drugi właśnie wszedł, żeby się odlać. Celowo piszę „odlać”. Stanął przy pisuarze i usłyszał ten tekst o gwiazdach, zainteresował się i usiadł na tej zaszczanej posadzce – celowo piszę „zaszczanej” - wsłuchując się w spokojny głos dochodzący za tekturowej ścianki. Tak wygląda promocja czytelnictwa w mieście Wrocławiu, proszę bardzo.

 

http://www.tvn24.pl/kultura-styl,8/wroclaw-bedzie-swiatowa-stolica-ksiazki-unesco,634692.html

 

Popatrzyłem na to i pomyślałem, że jest to w istocie promocja analfabetyzmu. Podobnie jak wszystkie dotowane produkcje wydawnicze. Nie można umieścić akcji w kiblu i wierzyć, że ktoś poczuje się uwiedziony tym zagraniem. To jest pomyłka, w kiblu robi się kupę i sika, czasem rzyga, jak ktoś jest naprawdę wielkim poetą i zdarzy mu się wypić za dużo na wieczorze poświęconym debiutanckiemu tomikowi koleżanki. Ciekaw jestem kto podjął decyzję o produkcji tego klipu? Mam nadzieję, że nikt związany z PiS.

Od wczoraj rozmawiamy tutaj o szeroko pojętej brzydocie i jej funkcji politycznej. Trudno bowiem przypuścić, że ktoś reklamuje g....no, nie ważne czy jest to tablica poświęcona Lechowi Kaczyńskiemu, czy książka, i czyni to bez jakiejś podstępnej myśli. To jest albo zwyczajny przewał, albo element wychowania, a co tam wychowania...napiszmy wprost – tresury. Innego wyjścia nie ma. Ja się oczywiście pocieszam, że to może być proste zidiocenie. Wiem bowiem, że ludzie jak widzą pieniądze głupieją i to całkiem serio. Tak więc, żeby oszczędzić parę stów gotowi są zlecić robotę szwagrowi, nawet jeśli wyjdzie z tego Lech Kaczyński podobny starego orangutana z filmu „Planeta małp”.

I teraz ważna rzecz – jeśli nie będzie czegoś co dawniej nazywało się krytyką i to coś nie będzie miało mocy sprawczej, pozostaniemy przy małpach wypuncowanych w brązie i przyczepionych do murów. Oczywiście, będą z tego szydzić. Wiecie kto najbardziej? Ci co za pomocą papieru toaletowego reklamują książkę i promują czytelnictwo. W takim punkcie jesteśmy. Albo małpa z brązu, albo książka w kiblu. To jest realna alternatywa dzisiaj jeśli idzie o estetykę. Mam tu zwyczaj bardziej krytykować „naszych” niż tamtych, dziś jest dobry moment, by wyjaśnić dlaczego. Otóż dlatego, że interesuje mnie zwycięstwo. Nie pół-zwycięstwo, nie kompromis, nie układ, ale pełny sukces. I dobrze widzę, że to co proponują „nasi” skończy się siedzeniem w kiblu i czytaniem książek, a nie sukcesem. Tamtym zaś jest wszystko jedno, oni niczego innego nie chcą.

Opowiem teraz o reakcji pewnego katolickiego wydawcy, która jest bardzo charakterystyczna i daje możliwość zrozumienia mentalności „naszych”. Oto na targach katolickich zachęcałem ludzi do udziału w targach bytomskich. Poszedłem do jednego stoiska i spokojnie opowiadam o tej misji i jej realizacji, opowiadam też o sobie i mówię do miłej pani, że przez sześć lat udało mi się stworzyć wydawnictwo, które jakoś sobie radzi, a teraz dzięki koledze, który chce zorganizować rynek, promujemy targi książki, całkowicie prywatne. Na co wtrąca się stojący obok grubiutki pan i mówi – a my już dwadzieścia lat jesteśmy na rynku, pan wie! No więc tak to jest, jeśli przychodzi się do naszych z propozycją oni zawsze reagują tak samo i mówią – my bracie siedzimy w tym kiblu już dwudziesty rok, znamy tu każdą spłuczkę i żaden kurek od umywalki nie jest dla nas tajemnicą, wszystkie sprzątaczki nas znają, a jak się wkurzymy to potrafimy jedną z drugą przywołać do porządku. I jest tu z nami taki kolega, co może nawet nalać wprost na deskę i nic mu za to nie zrobią. A powiemy ci jeszcze na koniec, że teraz, jak już cały kibel jest nasz to ogłosimy w nim niepodległość. Ale taką wiesz, prawdziwą, jak w Ameryce, bez żadnej ściemy. I ogłosili....

Pozwolicie, że na tym skończę.

 

Przypominam też, że 28 kwietnia mam wieczór autorski w Opolu, w bibliotece miejskiej. Będą opowiadał o rynku książki

 

Przypominam wszystkim zainteresowanym zyskami wydawcom, że w dniach 4-5 czerwca odbywać się będą w Bytomskim Centrum Kultury targi książki, dla których okazją jest 1050 rocznica chrztu Polski. Uczestnicy nie płacą za stoisko, zgłaszać zaś swój udział w imprezie mogą pod adresem info@rozetta.pl


 

Ja zaś zapraszam na stronę www.coryllus.pl, do sklepu FOTO MAG, do księgarni Tarabuk i do księgarni Przy Agorze oraz do antykwariatu Gryf przy ul. Dąbrowskiego.


 

Na koniec jeszcze krótka pogadanka o targach książki w Bytomiu. Przepraszam wszystkich, za to machanie rękami, ale inaczej nie potrafię i do telewizji się jak widać nie nadaję.


 

http://rozetta.pl/slow-o-targach/


 

http://rozetta.pl/zaproszenie-na-targi/

 

 

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka