coryllus coryllus
3262
BLOG

Ukrainizacja Rusinów

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 39

Są takie momenty w życiu człowieka, które nazywamy „dojściem do ściany”. I oto ja, błądząc po sieci za różnymi ukraińskimi sprawami, trafiłem przy okazji koliszczyzny na nazwisko Magocsi, Paul Robert Magocsi. Nigdy o tym panu wcześniej nie słyszałem, ale zwrócił on moją uwagę, ponieważ skrajnie zaniżył liczbę ofiar Żeleźniaka i Gonty ustalając ją na 2 tysiące zabitych. Mnie takie rzeczy nieustająco zdumiewają. Mam na myśli te relacje liczbowe dotyczące Ukrainy. Oto na Siczy mieszka około 3 tysięcy ludzi, po czym jak przychodzi co do czego Chmielnicki wyprowadza w pole 50 tysięcy kozaków. Skąd ich do cholery wziął? Przecież dookoła są dzikie pola, a werbunku tradycyjnie dokonuje się w miastach, szczególnie werbunku piechoty pikinierskiej, a taką właśnie formacją posługiwał się Bohdan Ch. Inna rzecz – w bitwie pod Beresteczkiem siły kozaków i Tatarów były trzy razy większe niż koronne. I co? Tamci nazywani są powstańcami, no żesz....A do tego jak już przegrali tę bitwę, jak już ich tam wymordowano bez litości wszystkich prawie, to się w parę miesięcy później cudownie rozmnożyli w bitwie pod Białą Cerkwią i znów ich było tyle samo. Kto tych ludzi werbował i gdzie? No i ile płacił od łba. Może by się jakiś historyk wziął za ustalenie tych prostych relacji liczbowych – ile gotówki za ile dni służby.

Na tej koliszczyźnie jest podobnie, oto liczący kilka tysięcy osób odział kozacki maszeruje od miasta do miasta paląc i ścinając, a towarzysz Magocsi ustala liczbę ofiar na 2 tysiące. To chyba był jakiś pochód świętych, wśród których było kilku nieodpowiedzialnych wariatów, co z wrodzonego bestialstwa zamordowali te 2 tysiące ludzi, a następnie zostali za to słusznie ukarani...nie mogło być inaczej.

No dobrze, ale kim jest Paul Robert Magocsi? To jest amerykański profesor z Harvardu, z nie byle jakim dorobkiem, który współpracuje z innymi profesorami, robiącymi podobną do niego robotę. Paul Robert Magocsi zajmuje się tworzeniem, tak to trzeba nazwać, tworzeniem narodu rusińskiego. Już nie wystarczy, że Łemki, Bojki i Hucoły to ukraińscy górale, to są oddzielne grupy etniczne, tworzące naród rusiński, którego liczbę ocenia Magocsi na milion dwieście tysięcy. Ho, ho, tak, tak, milion dwieście tysięcy Rusinów mieszka w Europie Środkowej, a my nic o tym nie wiemy. Zasięg ich występowania jest nie byle jaki, bo obejmuje tereny od Przemyśla po Belgrad. Nie ma co gadać, ma ten Magocsi rozmach, nie opiernicza się chłopina...idzie na całość. Od Przemyśla po Belgrad. Tak więc o tym, że na terenie Podkarpacia mieszkają jacyś Polacy nie ma już chyba mowy. Tam – jak to ustalono na Harvardzie i w Princeton jest już tylko ludność ukraińska, która – na razie bezskutecznie – próbuje zukrainizować ludność rusińską. Ciekawe co na to wszystko Serbowie, czy oni już wiedzą, że mają pod samą stolicą taką tykającą bombę – naród rusiński, który jak mniemam, w odpowiednim momencie zacznie domagać się swoich praw i będzie głośno wzywał ONZ do tego, by inne narody pozwoliły Rusinom korzystać z rusińskich podręczników w szkołach od Przemyśla po Belgrad.

Ktoś może pomyśleć, że to dobrze, że ci rusińscy działacze się pojawiają, a nawet mieli na początku lat 90-tych swój rząd autonomiczny w Użhorodzie. Bo deklarują łączność z cywilizacją zachodnią i odcinają się od Rusi Kijowskiej. No, ale czy oni w tych swoich deklaracjach choć raz wymieniają nazwę Rzeczpospolita Obojga Narodów? Ale gdzie tam....Cywilizacja zachodnia, to dla nich Harvard i Pinceton, oraz badania nad językiem, które mają świadczyć o tysiącletniej obecności Rusinów w Karpatach i ich bezspornym prawie do tych ziem – od Przemyśla po Belgrad. Na czym to prawo ma być oparte? No przecież na zasięgu etnicznym poszczególnych grup ludności mówiącej tym czy innym językiem. Zara – powie ktoś – a notariusz, akty własności, dziedziczenie i te sprawy? Nie ważne, na Harvardzie i innych uniwersytetach już dawno ustalili, że ważny jest etnos i jego zasięgi, te zaś są nie byle jakie – od Przemyśla po Belgrad. Akty własności zaś będą za chwilę zdigitalizowane i będzie można w nich zmieniać, co się zechce.

Ja oczywiście szydzę trochę, bo każdy kto interesował się choć przez moment tymi sprawami wie, że za każda akcją separatystyczną w XIX stuleciu stali zawsze tajniacy. W przypadku Austro-Węgier byli to tajniacy z Ochrany, w przypadku polskiej Galicji tajniacy z CK policji, w przypadku likwidacji w Wielkopolsce własności innej niż niemiecka, tajniacy cesarscy. Oczywiście można udawać, że tego nie było i pisać o biednych, pokrzywdzonych grupach etnicznych mówiących w niezrozumiałym dla otoczenia języku, które koniecznie muszą mieć swoje województwo, komitat albo coś innego, czasami wręcz państwo....No, ale my tego robić nie możemy, a już szczególnie w oparciu o badania uczonych amerykańskich.

Tutaj macie link do afery, od której zaczęła się przygoda świata z narodem rusińskim https://pl.wikipedia.org/wiki/Afera_Hniliczek

 

Jak widzicie, dzięki profesorom z amerykańskich uczelni ma ona szansę zakończyć się sukcesem. Rosja wyparta jest dziś daleko na północ, polityka Moskwy nie przewiduje etnicznych awantur w małych krajach należących do UE, bo i po co? A naród rusiński żyje i ma się dobrze, a w dodatku jeszcze płacze, że jest ukrainizowany. I to jest najlepsze – ukrainizowany....nie polonizowany, nie rusyfikowany, ale ukrainizowany. Gdzie to się odbywa? Nie mam pojęcia, mam nadzieję, że nie w Przemyślu.

Jak to rokuje na przyszłość? Myślę, że słabo. Najsłabiej dla Ukrainy, która pewnie zostanie potraktowana tak jak Serbia dwadzieścia lat temu. Nie najlepiej także wróży ta aktywność nam, bo jak dobrze wiemy uniwersytety nie są tym czym się wydają. Na podstawie zaś badań językowych można udowodnić wszystko co się chce, trzeba mieć jedynie do dyspozycji piramidę autorytetów z dorobkiem i media, które wmówią w każdego, że poza Harvardem nie ma żadnej innej mądrości. I to w zasadzie wszystko. No może jeszcze trochę manipulacji wokół własności ziemskiej. I pozamiatane. Jeśli komuś przyjdzie do głowy na nowo pokawałkować i tak już rozdrobnioną środkową Europę, posłuży się przy tym narodem rusińskim, a stanie się to nawet wtedy kiedy tego narodu nie będzie. W razie dużych braków, zwiezie się emigrantów z Kalifornii i Środkowego Zachodu, którzy w łamanym, zalatującym jakąś słowiańszczyzną języku będą opowiadać, że ich dziadek był Rusinem karpackim z dawien dawna i znał nawet Cyryla i Metodego.

Innych celów niż korekta granic działalność Rusinów Zakarpackich oparta o amerykańskie uniwersytety nie ma. Jakby tego wszystkiego było mało nasi rodzimi badacze tych zagadnień, tacy jak znany patriota Przemysław Żurawski vel Grajewski, włączają się w te wszystkie ustalenia. Prof. Magocsi jest zapraszany do Polski i tutaj podejmowany z należytymi honorami, tak to już bowiem jest, że międzynarodówka wystruganych z kartofla profesorów-propagandystów popiera się nawzajem i wyznaje tę samą wiarę. I nie ważne, że jeden mówi po polsku, drugi po ukraińsku, trzeci po słowacku, a czwarty po rusińsku (obojętnie co by to nie znaczyło). Ważne, że mają misję, którą będą realizować bez wahań. O to kto i w jakim celu im ją zlecił nikt póki co nie pyta.

Jeszcze raz powtórzę na koniec – ofiary Żeleźniaka to 2 tysiące zabitych, a liczba mieszkających w Europie Środkowej Rusinów to milion dwieście tysięcy – na obszarze od Przemyśla po Belgrad. Ho, ho, tak, tak....

 

Zbliżają się targi książki w Bytomiu, zapisywać się już nie można, lista jest zamknięta. Mam jednak coś do zakomunikowania. Oto w trakcie targów publiczność będzie wybierać najbardziej popularnego autora. Będą kupony rabatowe i będzie można głosować na tego autora. Bardzo proszę o nie oddawanie głosów na mnie, albowiem włączyłem się w organizację tej imprezy i nieładnie byłby, żeby organizator startował w zawodach, które przygotowywał.

Nagrodą dla najpopularniejszego autora będzie emaliowana rozeta z brązu, z odpowiednią dedykacją. O wiele gustowniejsza niż ta cała Nike. Nie mówiąc już o złotej rybie z gipsu, co ją sobie „nasi” wręczają.


 

W czwartek – 28 kwietnia – wieczór autorski w Opolu, w bibliotece miejskiej, poświęcony rynkowi książki. Będę miał ze sobą nowości. Początek o 17.00.


 

Ja zaś zapraszam na stronę www.coryllus.pl, do sklepu FOTO MAG, do księgarni Tarabuk i do księgarni Przy Agorze oraz do antykwariatu Gryf przy ul. Dąbrowskiego.


 

Na koniec jeszcze krótka pogadanka o targach książki w Bytomiu. Przepraszam wszystkich, za to machanie rękami, ale inaczej nie potrafię i do telewizji się jak widać nie nadaję.


 

http://rozetta.pl/slow-o-targach/


 

http://rozetta.pl/zaproszenie-na-targi/

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka