coryllus coryllus
4071
BLOG

Gentry

coryllus coryllus Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 91

Czasem dzwoni tu Jacek i podsuwa mi różne koncepty. Jak się pewnie niektórzy zorientowali po uważnej lekturze naszego nawigatora, śledzi on pilnie rozwój i bada przymioty klasy panów w Wielkiej Brytanii po kolejnych rewolucjach. Jakieś dwa tygodnie temu zadzwonił i powiedział mi, żebym przeczytał w angielskiej wiki hasło „genrty”, co w sumie może być przetłumaczone na polski, jako szlachta. I ja to przeczytałem, na tyle, na ile potrafiłem. Nie musiałem się jednak za bardzo trudzić, bo Jacek mi wskazał, który fragment jest najważniejszy. Oto kiedy autor tej notki w wiki przechodzi do omawiania poszczególnych grup szlachty na kontynencie zaczyna od....nigdy nie zgadniecie. Nie od polskiej szlachty bynajmniej i nie od Żydów litewskich, jakby to zaraz powiedział, ktoś mający duże pretensje do przenikliwości. Nikt nie zgadnie. W życiu....otóż gentry kontynentalna to dla Brytyjczyków przede wszystkim rodziny popów ukraińskich żyjące na Kresach w końcu XVIII, w XIX i XX wieku. Tak właśnie, nikt inny na tym terenie nie zasługuje na miano szlachty, tylko oni. Tworzą bowiem zwartą bardzo i silną grupę, która dziedziczy wpływy w zasadzie do rewolucji bolszewickiej, która zmiata ich z powierzchni ziemi, podobnie jak polską szlachtę. Potem wymieniane są jeszcze inne grupy szlachty kontynentalnej, ale niech się nikomu nie zdaje, że wśród nich wymienia się Polaków i ich rolę w tworzeniu kultury i cywilizacji na wschodzie. Mowy nie ma. Najwięksi posiadacze ziemi na kontynencie nie istnieją jako kasta w brytyjskiej wikipedii. Zastąpili ich popi z rodzinami, którzy – jak piszą Brytyjczycy – stworzyli konkurencję dla Polaków właśnie. Dla nas tutaj, po tylu latach przemyśleń, nie powinno być to nic zaskakującego, ale jednak jest. Dlaczego oni tak piszą? To przecież jasne, bo nie mieli jako państwo żadnych planów wobec polskiej szlachty, która była niezależna od Korony w każdym właściwie wymiarze. I nawet jak jeden czy drugi magnat zbudował sobie pałac w stylu angielskim czy wynajął trenera boksu gdzieś z Bristolu, to nie miało to żadnego znaczenia i wpływu na poczynania i politykę kasty. Popi zaś i ich rodziny zajmowali ważne miejsce w polityce Korony, ponieważ ta, miała zamiar przenieść ich, jako zarządców obsługi wielkich farm produkujących zboże wprost do Kanady. I to się w poważnym bardzo zakresie udało. Nie można ukraińskiego rolnika wyekspediować za ocean, a na miejscu zostawić jego kapłana. Muszą jechać razem inaczej tamten się rozpije, albo ucieknie, a ten co zostanie zginie z głodu lub co gorsza przejdzie na katolicyzm.

Jeśli ktoś mi tu zaraz napisze, że to tylko poszlaki, bo nie ma tego w żadnych dokumentach, po prostu wyleci. Ostatnio na targach pojawił się jakiś pan z brodą, który mi tłumaczył, że skarb atamana Połubotoka to najprawdopodobniej legenda, bo nie ma żadnych dokumentów na to, że istniał. No, kurczę...gdyby były, to byłaby podstawa do wysuwania roszczeń, tak? Już pewnie dawno temu korona postarała się, żeby te dokumenty zniknęły. Wszystko zaś co mogą zrobić historycy to rozłożyć bezradnie ręce i powiedzieć – nie było. Emigracji do Kanady i USA też nie było? Obejrzyjcie sobie film „Łowca jeleni” to się przekonacie.

Tak wygląda właśnie historia z perspektywy Londynu, nasza historia, bo ta najbardziej nas ciekawi. To co oni robią z własną historią ma dla nas znaczenie drugorzędne. Okazuje się, że szlachta to dzieci prawosławnych księży...

Niech nikt nie myśli, że to jakieś takie kuriozum, która się pojawiło w wyniku złej interpretacji historii przez redaktora z wiki, a zresztą kto by tam poważnie traktował wiki? No ja bym traktował jednakowoż, bo docieka do największej ilości odbiorców w przeciwieństwie do naukowych książek, które wydawane są w ilości 300 egz. Nie sprzedają się wcale i zbiera się na nich kurz. Jeśli w sferze pop zmienia się całkowicie i na abarot znaczenia słów takich jak gentry, jest to rzecz niepokojąca i warta naszej uwagi.

Nie koniec na tym, bo Brytyjczycy nie są jedynymi, którzy przymierzają się do likwidacji pamięci o polskiej szlachcie na Kresach. Oto wczoraj Tropiciel zalinkował wywiad z niejakim Romanem Nachtem, pisarzem z Izraela, który mieszkał kiedyś w Polsce, ale wyjechał. Pan Roman rzekł w pewnym momencie, że chałat chasydzki to w istocie strój polskiej szlachty. Prowadzący zaś uśmiechał się słysząc te słowa i kiwał głową. Nie chcę tu już teraz ogłaszać, że jesteśmy, jak to mawiają gimnazjaliści, w czarnej d...pie, ale zbliżamy się do tego miejsca z zastraszającą prędkością. Oto jakiś pan, podający się za pisarza, w dodatku polskiego, ku uciesze dziennikarza ogłasza, że szlachta polska to chasydzi. Czyni to żartem rzecz jasna, ale mnie wcale nie jest do śmiechu. Mogę to zmienić łatwo i zacytować tu fragmenty różnych książek wydawanych przez uczelniane wydawnictwa, gdzie czarno na białym stoi, że za upadek Polski w XVIII wieku odpowiada ta przeklęta polska szlachta. Jeśli zestawimy to z przemyśleniami pana Romana i planami Korony, rzecz będzie nawet zgodna z prawdą. Wystarczy tylko jeszcze dodać słowa znanej pieśni z epoki zaczynającej się tak: Lutry, kalwiny, bezbożne syny, z ojczyzny matki chcą szarpać płatki...

Mamy komplet – silna organizacja popów prawosławnych, Żydzi oraz dysydencka grupa szlachty. Myślę, że mamy poważne podstawy do wysuwania roszczeń. Okay, to żart, ale tej klasy mniej więcej, co żarty pana Romana Nachta. Myślę, że niebawem będziemy mogli się z nich pośmiać jeszcze głośniej, bo przygotowujemy dodatkowy, nie objęty prenumeratą numer nawigatora, który poświęcony będzie Żydom i ich udziałowi w gospodarce Rzeczpospolitej. Dużo tam będzie o kresach. Jeśli zaś idzie o szlachtę i jej stroje, wiecie wszak, że jak słyszę zwrot „okrycie wierzchnie” to zaczynam strzyc uszami, warto było zbadać, albo może odnaleźć badania jeśli takie istnieją dotyczące produkcji fabryk tekstylnych wytwarzających konfekcję na potrzeby polskiej szlachty. Tej prawdziwej szlachty w żupanach, kontuszach, szubach, obwieszonej różnymi fikuśnymi dodatkami. Nie wiem ile było takich fabryk, wiem, że była fabryka w Buczaczu i w Słucku, no, ale to zapewne nie wszystko. Nie mam pojęcia czy ktoś się tym zajmował, a jeśli tak to czy badał jaka była wielkość produkcji w poszczególnych latach i komu najbardziej zależało na tym, by tę produkcję zniszczyć. Może chasydom? Mieli wszak swoje stroje, która Roman Nacht lansuje dziś jako ubiór polskiej szlachty. Przypomnę tylko na koniec, że w XVIII wieku strój staropolski stawał się coraz mniej popularny, wypierały tę modę tekstylia zachodnie i tak aż do chwili gwałtownego wybuchu uczuć patriotycznych po sławnej propozycji Lucchesiniego, reprezentującego króla Prus, po której wszyscy posłowie powrócili gwałtownie do narodowej mody. Ktoś musiał, na moje oko przestawić produkcję, albo miał już wcześniej przygotowane magazyny pełne ubrań.

 

Na tym dziś kończę. Przypomnę tylko, że zbliżają się targi w Bytomiu, które rozpoczną się fantastyczną zupełnie prelekcją Ojca Wincentego Wiesława Polska, przeora klasztoru w Wąchocku. Prelekcja będzie o tym jak to działacze niepodległościowo-oświeceniowi – Stanisław Kostka Potocki i Stanisław Staszic wyślizgali cystersów z udziału w przemyśle ciężkim, w Zagłębiu Staropolskim, a następnie przemysł ten położyli na obie łopatki. Początek w sobotę o 11.00

 

Bilety zaś na targi można zamawiać tutaj

 

http://www.becek.pl/program/event_dates,412,bytomskie_targi_polskiej_ksiazki

 

Jeśli zaś idzie o książki, które tu codziennie podrzucam, to dziś mamy rzecz zupełnie niezwykłą. Oto relacja o Polsce Gasparad de Tende. Nie wiem czy pamiętacie jak przy okazji historii życia i męczeństwa św. Andrzeja Boboli zastanawialiśmy się, jak to było z tym jansenizmem królowej Ludwiki Marii i kto mógł być łącznikiem pomiędzy dworem w Warszawie a opactwem Port Royal i całym tym heretyckim bractwem. Już nie musimy się zastanawiać, był to właśnie Gaspard de Tende, który kontrolował finanse dworu Ludwiki Marii i, jak to pięknie ujął, autor wstępu, sympatyzował, podobnie jak królowa, z jansenistami. Szkoda, że nie mamy żadnych zapisków agentów francuskich z lat wcześniejszych, może dowiedzielibyśmy się jak wyglądały negocjacje Chmielnickiego z Mazarinim na temat udziału kozaków w wojnie z hugenotami i kto je prowadził. No, ale nic, musimy się zadowolić tym co jest. 

 

Zapraszam na stronę www.coryllus i tam gdzie zwykle. Jutro napiszę gdzie, bo teraz się spieszę. 

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura