coryllus coryllus
4309
BLOG

Antyklerykał, antykomunista

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 72

Trochę mi nijako pisać coś na Roberta Stillera, bo połączyła nas kiedyś wspólna niedola. Zadzwonił tu do mnie pewnego ranka, w niedzielę po dziewiątej i zapytał czy nie wiem kim jest Ebenezer Rojt, bo jego także obsmarował. Ja nie wiedziałem, nie wiem zresztą do dziś i tak się nasza znajomość skończyła. To wstęp pierwszy.

 

Uważam, że największym błędem Piłsudskiego było mianowanie pułkownika Biernackiego wojewodą poleskim, wcześniej komendantem Brześcia, a do tego jeszcze człowiekiem odpowiedzialnym za Berezę. Powinien był pan marszałek dać mu mieszkanie w Zamku, jak Żeromskiemu, a jemu właśnie kazać pilnować Berezy. Nie był może Żeromski takim służbistą jak Kostek, ale w zbydlęceniu z całą pewnością Biernackiego przewyższał. Jeśli zaś idzie o talent to plasował się miszcz Stefan gdzieś hen, hen, w szóstej dziesiątce literatów, podczas gdy Kostek-Biernacki zdecydowanie w pierwszej. To wstęp drugi.

 

Przekonałem się o tym wszystkim czytając uważnie opowiadania Biernackiego zawarte w tomie „Straszny gość” oraz czytając posłowie do tej książeczki, które napisał nie kto inny jak Robert Stiller, wydawca ś.p pułkownika Biernackiego. Swoją drogą ciekaw jestem jak się Robert Stiller z prawami autorskimi uporał, bo nie minęło wszak jeszcze 70 lat od śmierci Biernackiego.

 

Nie mam zamiaru pisać tu streszczeń, ani opowiadań Kostka, ani posłowia Stillera. Zwrócę tylko uwagę na kilka momentów, które stawiają całe przedsięwzięcie Stillera pod wielkim znakiem zapytania. Oto robi pan Robert z Biernackiego jawnego satanistę, który siedząc w celi przy Rakowieckiej przyznał się otwarcie do wiary w zło rządzące światem. Przyznał się pewnemu oficerowi AK, który potem siedział z Prokopiukiem, a ten jak wyszedł i pochodził trochę po świecie opowiedział o tym Stillerowi. Jak się czyta te opowiadania Kostka, człowiek nie ma wrażenia, że obcuje z satanistą, ale ma wrażenie, że mówi do niego człowiek, który ma dobry lub bardzo dobry słuch literacki, ale na swoje nieszczęście całe życie przebywał wśród głuchych próbujących grać na różnych instrumentach. Nie jest bowiem z całą pewnością tak, jak pisze Stiller, że Kostek napisał kilka marnych tomów opowiadań, jedną słabą powieść, a nagle zabłysnął prawdziwym mistrzostwem w tomie „Straszny gość”, a wszystko z powodu rozdwojenia jaźni i wprowadzenia do dzieła narratora, który nie jest nim – Kostkiem- Biernackim, oficerem sadystą. To są nadinterpretacje, żeby nie powiedzieć głupstwa. Kostek przebywał przez dłuższy czas w Hoszczy na Wołyniu, tam poznał wozaka imieniem Kostia, starego gadułę, który jeździł w różne strony po drogach, groblach diabelskich, który odwiedzał stare młyny i patrzył jak dziewkom się w głowach miesza od mężowskiej słabości i jak idą w zboże ze śpiewem szukając grzechu. To nie jest żadne rozdwojenie jaźni, ale wprost słuch reporterski i wrażliwość. Jestem o tym przekonany, bo miałem dziadka, który był takim Kostią, tyle, że nie miał wozu, łaził tylko po wsiach i wszczynał awantury bez potrzeby. Wiem przeto, jak uwodzicielskie i ciążące na życiu całym są opowieści takich ludzi. I wczoraj kiedy zacząłem czytać opowiadania Biernackiego przypomniał mi się mój dziadek, stanął tu jak żywy.

Dlaczego Biernacki wcześniej nie pisał tak uwodzicielskich opowiadań? Bo przebywał wśród żołnierzy, wcześniej wśród terrorystów, a w międzyczasie w legii cudzoziemskiej. Kogo miał tam obserwować i o czym słuchać? Legia z literackiego punktu widzenia to jest bardzo marny temat. Oczywiście, Gadowskiemu, może się wydawać inaczej, ale kim jest Gadowski...?

Demonizuje nam więc Stiller Kostka na całego, a jeszcze przy tym próbuje go wybielić i umniejszyć jego brewerie w Brześciu i w Berezie. Pisze nam wręcz wprost, że osobistym rozkazem do Berezy Kostek wysłał tylko trzech ludzi. Pierwszym był dyrektor fabryki dykty „skandalicznie wykorzystujący Żydów jadących do Palestyny”, drugim przedsiębiorca tartaczny znęcający się nad robotnikami, a trzecim ziemianin, który nielegalnie trzebił lasy. To jest coś nad czym musimy się zastanowić, coś, co z całą pewnością ściągnie na nas zarzut antysemityzmu. Oto mamy przedwojenną branżę drzewną, która w całości jest opanowana przez Żydów i nagle okazuje się, że wojewoda poleski, nadzorca polskiego obozu koncentracyjnego, wzorowanego jak pisze Stiller, na obozie w Dachau, wysyła tam trzech ludzi z branży, którzy nie są Żydami. To oczywiście może nic nie znaczyć, ale jeśli przeczytamy dalej co nam pisze Robert Stiller, przyjdzie nam podrapać się w głowę. Według Stillera Kostek decyduje się w roku 1945 powrócić do Polski, wprost ze Szwajcarii. Chodzą ponoć słuchy, że to Rumuni go wystawili komunistom, ale Bóg jeden wie jak było. Wraca, a z dworca odbierają go dwaj ludzie – Borejsza i Różański. To tak, jakby wracającego z USA gangstera nazwiskiem Mazur, odebrał z dworca Zbigniew Ziobro. Kostek idzie do więzienia i tam siedzi lata całe czekając na proces. Biją go, maltretują, każą siedzieć na nodze od krzesła, łamią ręce, zmuszają do spania na zimnej posadzce. On jednak się nie załamuje i nadal jest sobą – oficerem służbistą, byłym szefem żandarmerii legionów, który za byle co wieszał rzekomych szpiegów. No, ale na wolności jest żona Kostka, Anna, cóż się z nią dzieje? Otóż pracuje ona w bibliotece Związku Literatów. Robotę tę załatwił jej Putrament za wstawiennictwem Luny Brystygierowej. To trochę dziwne, jeśli się na rzecz całą spojrzy wedle schematów podręcznikowych. No, ale taka jest sytuacja. Różański znęca się nad więźniem, a Luna ułatwia życie jego żonie.

Dobrze byłoby sprawdzić kim był ten przedsiębiorca z fabryki dykty, kim byli Żydzi jadący do Palestyny, co to za tartak i jaki ziemianin wylądował w Berezie za wycinanie lasu – rozumiem, że swojego własnego, który chciał potem sprzedać bez pośrednika.

Nie może nadziwić się Robert Stiller, że Kostek jest tym satanistą, a jednak „zajadle” nienawidzi faszystów i komunistów – prawdziwych czcicieli diabła. My oczywiście wiemy, że formuła – największym wrogiem socjalisty jest inny socjalista – działa zawsze i nie ma tu nic do zadziwienia. Ważne jest to, na jakiej płaszczyźnie utożsamia się Stiller z niewątpliwie utalentowanym Kostkiem. Oto oskarżany przez czerwonych o faszyzm nie jest Biernacki ani komunistą ani faszystą, jest szczerym socjalistą antyklerykałem i to się Stillerowi najbardziej podoba. Deklaracje polityczne Kostka wyłożone przez Stillera nie zaskakują nas wcale, bo są identyczne z deklaracjami politycznymi prof. Estraichera – sojusz z Czechami, autonomia dla Ukraińców, odebranie ziemi panom i rozdzielenie jej między chłopów. To są warunki konieczne dla zapewnienia i utrzymania bezpieczeństwa państwa.

Pisze nam Stiller, że Kostek był poddany towarzyskiemu ostracyzmowi. No, ale z kimś się jednak zadawał. Ciekawe z kim. Kto znajdował się w jego otoczeniu, z kim gadał, kogo zapraszał na kolację. Tego niestety nie wiemy.

Kostek był bez pamięci zakochany w Piłsudskim. To jest częsta przypadłość u oficerów legionowych, a Piłsudski był zdaje się tym diabłem, któremu oni duszę oddali. Jakże marny to bies, proszę Państwa i jak beznadziejnie przewidywalny. Do tego zabrany z tego świata w takim momencie, by wszyscy, którzy weń uwierzyli dokładnie się przekonali ile płaci się za podpisanie cyrografu. I Kostek się przekonał na własnej skórze.

Myślę sobie, że ktoś powinien nakręcić film fabularny o Biernackim, no ale kto ma to zrobić? Marzenia ściętej głowy...przecież to są rzeczy dla dzisiejszych filmowców nieosiągalne. Nie tylko z powodu tych Żydów, co twardą ręką dzierżyli branżę drzewną, ale także z powodów formalnych. Przeczytajcie sobie te opowiadania, przekonacie się, że nie da się tego zaaranżować bez wielkich środków, a i wtedy nie minie ryzyko, że „polskie reżysery” wszystko spieprzą. Tak, jak to już kiedyś pisałem. Książki Kostka, po jego śmierci, zostały zebrane i spalone. Nie ma ich, jedynie Robert Stiller ma do nich dostęp na mocy jakichś nieznanych nam prawideł. I teraz ważne pytanie – dlaczego je spalono? Przecież to były słabe i pretensjonalne dzieła, a sam Kostek już nikomu nie zagrażał. Zemsta socjalistów to rzecz straszna, wiemy o tym, ale bez przesady. Komu to mogło zaszkodzić? Komu by nie zaszkodziło mamy o czym myśleć przez najbliższe dni, a ja będę się zastanawiał, czy w przyszłym roku nie wydać tego Kostka, bo książki te na pewno gdzieś ocalały, a Stiller pisze, że pełno jest w nich nazwisk.

 

Na tym dziś kończę. Przypomnę tylko, że zbliżają się targi w Bytomiu, które rozpoczną się fantastyczną zupełnie prelekcją Ojca Wincentego Wiesława Polska, przeora klasztoru w Wąchocku. Prelekcja będzie o tym jak to działacze niepodległościowo-oświeceniowi – Stanisław Kostka Potocki i Stanisław Staszic wyślizgali cystersów z udziału w przemyśle ciężkim, w Zagłębiu Staropolskim, a następnie przemysł ten położyli na obie łopatki. Początek w sobotę o 11.00

 

Bilety zaś na targi można zamawiać tutaj

 

http://www.becek.pl/program/event_dates,412,bytomskie_targi_polskiej_ksiazki

 

Jeśli zaś idzie o książki, które tu codziennie podrzucam, to dziś mamy rzecz zupełnie niezwykłą. Oto relacja o Polsce Gasparad de Tende. Nie wiem czy pamiętacie jak przy okazji historii życia i męczeństwa św. Andrzeja Boboli zastanawialiśmy się, jak to było z tym jansenizmem królowej Ludwiki Marii i kto mógł być łącznikiem pomiędzy dworem w Warszawie a opactwem Port Royal i całym tym heretyckim bractwem. Już nie musimy się zastanawiać, był to właśnie Gaspard de Tende, który kontrolował finanse dworu Ludwiki Marii i, jak to pięknie ujął, autor wstępu, sympatyzował, podobnie jak królowa, z jansenistami. Szkoda, że nie mamy żadnych zapisków agentów francuskich z lat wcześniejszych, może dowiedzielibyśmy się jak wyglądały negocjacje Chmielnickiego z Mazarinim na temat udziału kozaków w wojnie z hugenotami i kto je prowadził. No, ale nic, musimy się zadowolić tym co jest. Mamy tego trochę więcej, a i cena jest przystępniejsza.

 

Zapraszam na stronę www.coryllus i tam gdzie zwykle. Jutro napiszę gdzie, bo teraz muszę odpocząć, jestem trochę chory. 

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka