coryllus coryllus
4677
BLOG

Mikrofalowa armata na spuszczele pospolite

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 40

Zadzwonił tu wczoraj mój kolega Syfon, żeby zapytać jak sobie radziłem ze spuszczelami pospolitymi. Nie miałem dla niego dobrych wiadomości. Nie radziłem sobie, po prostu je przeczekałem. Zmartwił się Syfon, bo zamieszkał właśnie w drewnianym domu, pracowicie odremontowanym i okazało się, że w belkach stropowych jest pełno larw spuszczeli. One tam siedzą w środku i swoimi małymi szczękami pożerają drewno. Niestety nie czynią tego cicho, słychać to żucie w całym domu i ja miałem to samo, ale u mnie było ich mniej. Z czasem wyzdychały, albo się przepoczwarzyły i zamieniły w podłużne czarno szare chrząszcze. Kiedy takiego zobaczyłem na podłodze od razu go rozgniatałem butem. Po latach spuszczele zniknęły. No, ale u Syfona są nadal. No i on sądził, że ja mam jakiś rewelacyjny sposób na ich likwidację. Sam ma świetny i w zasadzie nie rozumiem dlaczego sądził, że ja mam lepszy. Otóż Syfon będzie likwidował spuszczele armatą mikrofalową sporządzoną przezeń własnoręcznie z kuchenki mikrofalowej, do której dołączy się metalową tubę. Mikrofale skieruje się wtedy, poprzez tą tubę, w miejsce gdzie żeruje larwa i naciśnie spust,. Drewno podgrzeje się do temperatury plus 50 stopni i spuszczel ucichnie na wieki. Szkoda, że tego nie zobaczę, bo kiedy Syfon będzie walczył ze spuszczelami ja będę zupełnie gdzie indziej.

Nich nikomu się nie zdaje, że ja pisząc o walce ze szkodnikami wtórnymi drewna, zamieszam tu teraz streszczać cały program przedmiotu „ochrona lasu”, obowiązujący kiedyś w technikach leśnych. Nic z tego. Napisałem o tych owadach zainspirowany cytatem z profesora Hartmana, który w związku z masakrą w Orlando raczyłbym zabrać głos w sprawie homoseksualizmu. Ja się tu nie zamierzam wymądrzać na temat istoty zjawiska. Chodzi mi o to jedynie, że poza całym szeregiem nadużyć, jakich się Hartmann dopuścił, g...no za przeproszeniem on wie o tym jak się zwalcza spuszczela pospolitego i w jakim celu utrzymuje się jego populację. Bo są, wierzcie mi, siły, które z całą mocą będą dbać o to, by tak zwana swoboda obyczajowa nie zatriumfowała nigdy. Dodam dla ułatwienia i lepszego zrozumienia tych spraw przez profesorów typu Hartmann, że siły te to nie Kościół Katolicki, ani żaden z Kościołów chrześcijańskich. Opozycja - luźni i swobodni protestanci geje i opresyjny Kościół - jest opozycją fikcyjną, która ma rozgrzewać umysły takich gamoni jak Hartman oraz ich akolitów. To samo jest w judaizmie – mamy szerokie spektrum opinii na temat gejów, są rabini ortodoksyjni i tacy trochę swobodniejsi. Terlikowski zaś napisał kiedyś o rabince lesbijce i uważał, że to świetny żart.

W mojej ocenie sprawa ma dwa najważniejsze aspekty – z jednej strony chodzi o wytworzenie sytuacji, w której homoseksualizm jest potępiany i pogardzany, a do tego jeszcze zagrożony surowymi wyrokami. I to jest w naszych okolicznościach rzeczywistość świata islamu. Jednocześnie zaś jest w pewnych kręgach i w pewnych okolicznościach dopuszczany i jawny, a wszyscy udają, że nic się nie dzieje. Można oczywiście stwierdzić, że to się tak „samo robi”, że jedni muzułmanie nienawidzą gejów, a inni, jak ci kolesie z Afganistanu, gdzie jest deficyt kobiet, porywają chłopców i dręczą ich póki ci nie dorosną lub nie umrą. Mam jednak wrażenie, a przekonują mnie o tym sytuacje z przeszłości, jak choćby wielokrotnie tu omawiana kwestia gejów w XIX wiecznej Wielkiej Brytanii, że tego rodzaju okoliczności służą jedynie dyscyplinowaniu kacyków. Załóżmy bowiem, że któryś z tych rozrywkowych brodaczy afgańskich zyskuje dużą władzę i wpływy. Za dużą, jak na plany handlarzy narkotykami, CIA, banków czy kto tam jeszcze kręci afgańskim rynkiem. Cóż się dzieje? Pojawia się charyzmatyczny mułła wraz z gromadą młodych duchownych, owładniętych świętym ogniem wiary i ci rozpoczynają swoją misję polegającą na tym, że głośno potępiają na rynkach miast i na jarmarkach niecne sodomskie praktyki kierownictwa partii. Od razu podnoszą się ci chłopcy, których kiedyś porwano, oraz ojcowie tych, co nie przeżyli. Ten gość co zdobył trochę większą władzę, nawet nie wie, że już nie żyje. Nie wie, bo tak mu się we łbie przewróciło, że myśli iż wszystko może.

To jest najważniejsza kwestia jeśli idzie o gejów w świecie ortodoksyjnych idei. A jak jest w świecie luzaków, którym przewodzi taki Hartman? Tu najważniejszą rzeczą jest dziedziczenie. Nie parady równości, nierówności, szczęścia, zdrowia i słodyczy, ale dziedziczenie właśnie. I wokół dziedziczenia kręcą się wszystkie myśli ludzi, którzy rozgrywają swoje życie w środowiskach homoseksualnych. Oczywiście to są sprawy niejawne. Ja zaś snuję tutaj tylko przypuszczenia. Nie wiem też, jak wygląda ten świat od środka, ale sądzę, że jest dość hermetyczny i hierarchiczny. No, ale jeśli tak to przecież łatwo można sobie wyobrazić, że człowiek dziedziczący po swoim partnerze różne aktywa zostanie w jakiś sposób skłoniony do podzielenia się nimi ze wspólnotą. Nie? Zdaje mi się? Poczekajcie trochę, może coś wypłynie. Nieprędko przecież, bo środowisko jest hermetyczne i nie składa się z łagodnych baranków bynajmniej. Poza tym komu oni się mają poskarżyć, policji? Żarty.

Nieprędko jeszcze do tego dojdzie, ale nurtuje mnie taka myśl – co jeśli okaże się, że zmarły mąż miał jakiegoś przyjaciela na boku i on zgłosi pretensje do spadku? Nie tak dawno wszyscy ekscytowali się wyrokiem sądu, który zdecydował, że po pewnym dobrze sytuowanym księdzu dziedziczyć będzie jego syn, a nie Kościół. Postępowcy byli zachwyceni tym wyrokiem, a po naszej stronie nikt się nie odezwał, bo i o czym tu mówić. Ksiądz miał dziecko i udawał, że nic się nie dzieje. Mnie to jednakowoż trochę dziwi. Tym bardziej, że niedawno pewien znajomy ksiądz opowiadał mi, że jak idzie ulicą, to zdarza się, że słyszy za sobą głosy – o idzie pedofil. Nie, że idzie potencjalny ojciec nieślubnego dziecka, ale że pedofil. I to jest kolejny aspekt propagandy homoseksualnej. Trzeba nią wywijać jak cepem przeciwko wszystkim, którzy próbują zgłosić jakiś krytyczny wniosek. Hartmann zaczyna i mówi, że wszystkie trzy, wielkie religie rozwlokły homoseksualizm po świecie. Nie mówi tylko gdzie i dlaczego go rozwlekły, bo w innym miejscu twierdzi, że homoseksualizm był zawsze i, że to jest zjawisko jak najbardziej naturalne. Powtarzam więc – nie zamierzam zabierać głosu w kwestii – naturalne, nienaturalne. Najistotniejsze jest jak się je wykorzystuje i kto to czyni. Na pierwszy, drugi, trzeci i czwarty rzut oka widać, że czynią to koledzy Hartmana, postępowcy i lewacy, którym najbardziej zależy na tym, by pomiędzy światem gejów, a całą resztą nie istniała żadna komunikacja, poza tajną, która – co było do okazania – dotyczy dyscypliny partyjnej i dziedziczenia. I na nic się tu zdadzą wołania papieża Franciszka, jego gesty wobec środowiska i różne deklaracje. To jest pułapka. Jej najprostszą funkcją jest wywołanie oburzenia w środowisku katolików. No, ale co mogą katolicy? Pójść na marsz i trochę pokrzyczeć? Ma to także wywołać zwiększoną aktywność środowisk gejowskich, które każdy taki gest papieża, z głupoty bo z czego innego, może z podpuszczenia jeszcze, zinterpretują jako przyzwolenie na demonstrowanie swoich praktyk publicznie. A to przecież nie jest przyzwolenie. Wszyscy o tym wiemy. Nie o przyzwoleniu mówi ojciec święty. Dla Hartmana jest jednak obojętne o czym mówi papież. Jemu chodzi jedynie o to, by coraz więcej muzułmanów zabijało coraz więcej gejów oraz o to, by on w związku z tymi wypadkami mógł oskarżać księży katolickich o pedofilię. Siedzi sobie Hartman w tej belce stropowej i żuje. Niby cicho, ale jednak słychać w całym domu. Szczęki pracują, odwłok się przesuwa coraz dalej, a za Hartmanem zostaje głęboki, czarny korytarz. Kiedy skończy belka pęknie. Obok niego bowiem pracują inne larwy i czekają na przepoczwarzenie się. Im się zdaje, że to będzie dla nich wyzwoleniem. Tak jak ta władza zdobyta przez afgańskiego wodza. Nic z tego drodzy profesorowie, nic z tego piewcy postępu, tam na zewnątrz czeka już Syfon ze swoją armatą mikrofalową. I on nie będzie miał dla was litości. Świat wewnątrz drewnianej belki różni się bowiem znacznie od tego poza nią. I inne w nich obowiązują zasady.

 

Wprowadzamy w naszym sklepie nową kategorię produktów. Nosi ona nazwę „polskie klimaty”, a znajdą się tam reprodukowane na kartkach pocztowych obrazy Agnieszki Słodkowskiej. Na razie na próbę wystawiamy pierwsze trzy wzory. Kartki są w kopertach. Mają nie standardowy prostokątny format.

 

Zapraszam na stronę www.coryllus.pl, do sklepu FOTO MAG, do księgarni Przy Agorze i do księgarni Tarabuk.

 

W czwartek o 17.00, mam wykład przy Ołbińskiej 1 we Wrocławiu. Będę mówił o jezuitach. Znowu, ale trochę inaczej. W piątek o 19.00 w tym samym miejscu mam wieczór autorski i gawęda będzie dotyczyć księdza Mariana Tokarzewskiego oraz Edwarda Woyniłłowicza. W sobotę zaś będę w Brzegu Dolnym i tam będę opowiadał o bogactwie Kościoła.  

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka